Krajobraz po bitwie?
Chciałem poczekać na w miarę oficjalne wyniki, bym nie musiał za dużo spekulować i mógł trochę ograniczyć liczbę ewentualnych spekulacji powyborczych. Tak naprawdę, wszystkie scenariusze mają swoje zasadnicze minusy, co jest z korzyścią dla nas...
Nihil novi? Raczej tak, pozostaniemy przy obecnym układzie. Nie sądzę, by Palikot został zaproszony do rządu, to zbyt duże ryzyko dla Tuska. Platformę popiera duża część elektoratu centrowego, która aż tak bardzo antyklerykalna nie jest, by przyklasnąć otwartej wojnie z Kościołem i np. wyprowadzać religię ze szkół. Palikot natomiast musiałby działać, inaczej jego elektorat szybko powróciłby do SLD albo znalazł nowego guru antyklerykalizmu.
Pozostawienie PSL w rządzie spowoduje natomiast brak zasadniczych reform, bo najwybitniejsza partia korytowa III RP nie poprze żadnych cięć budżetowych, wiedząc, że to skaże ich na polityczny niebyt, ich niezbyt zamożny elektorat nie będzie głosował na odbierających jego przywileje.
Brak reform zaś spowoduje klęskę finansów państwa. Jeśli tylko światowa finansjera uzna, że pożyczanie bandzie Tuska zacznie być ryzykowne, to za ryzyko nakaże sobie płacić, a to kosztuje i będzie gwoździem do trumny finansów publicznych, a raczej ich szczątków.
Zastanawia mnie aż tak dobry wynik PSL-u. Często balansujący na krawędzi 5%, drżący o swój byt, a tu niemalże 10% głosów. Sądziłem, że PiS przejmie wielu wyborców z terenów wiejskich, a tu Pawlak trzyma swoich. Ciekawe dlaczego, przecież wsie są terenami bez większych perspektyw, rolnicy są aż takimi zakładnikami KRUS-u i dopłat bezpośrednich?
SLD raczej pomijam w dywagacjach, dla PO mogą być niewygodni z tego samego względu co Palikot, a poza tym udział w tym rządzie mógłby ostatecznie zmieść ich ze sceny politycznej. Nie wykluczam oczywiście kilku sensacyjnych wyprzedaży po cenach niepromocyjnych wide Arłukowicz, chodliwym towarem może być tęczowy Rysio, kuszony zarówno przez RPP jak i PO.
A gdzie my się powinniśmy ustawić? Oczywiście opozycja, tylko że AKTYWNIE działająca. Nie, że pan czy pani X wezmą sobie gazetę na posiedzenie Sejmu, odbębnią swoje i żeby tylko kasa się zgadzała. Po to się jest w opozycji parlamentarnej, by węszyć, pytać, atakować, wynajdywać każdy negatyw działalności rządu. Ceny paliw wzrosną? Podnosimy larum! Mamy informacje o jakiś wyprzedażach kosztem państwa? Szary obywatel o tym wiedział nie będzie, więc natychmiast należy poinformować! Musimy być w każdym momencie gotowi na przejęcie władzy i mieć plan na posprzątanie PO- pełowego burdelu, przyśpieszone wybory są całkiem realne, może nawet na początku 2013 roku…
Trzy problemy, które szczególnie przykuły moją uwagę:
1. Postawa dostojników kościelnych- jak może być tak, że Nergal zostaje gwiazdą TVP, a Episkopat praktycznie nie reaguje?! Dla mnie oczywistą reakcją powinien być jednogłośny sprzeciw, a także zachęcenie wiernych do bojkotu tego programu, w końcu jeszcze jakiś autorytet chyba posiadacie? A nie cisza i róbcie sobie owieczki co chcecie, marnujcie czas i promujcie styl pana Nergala. Gdzie się podziało zdecydowane „Non possumus”, tak charakterystyczne dla Kościoła poprzedniej epoki? Czy teraz już możemy pewne rzeczy robić bez przeszkód? Czy Janusz Palikot i jego zgraja to w sejmie nie jest żaden problem? Budzimy się!
2. Brak ogólnodostępnej telewizji. Nie da się ukryć, że to jest potężne narzędzie. Gazety nie wszyscy czytają, do Internetu też nie wszyscy wchodzą, natomiast telewizor każdy posiada i rzadziej lub częściej używa. Na pozytywny wizerunek w odpolitycznionej TVP, a tym bardziej w komercyjnych stacjach nie mieliśmy co liczyć. Wyobraźmy sobie, co by to było, jakby każdy mógł zobaczyć nagłaśniane afery- bo kto spoza naszego kręgu tak naprawdę słyszał o tych wszystkich przekrętach PO? Wartościowa publicystyka, film, serial również wpłynęłyby na wyborców.
3. Co z tymi mężami zaufania, czy widzieliście jakieś ich relacje, czy wszystko było w najzupełniejszym porządku? Czy w ogóle byli…?
Wyniki z niedzieli będą stratą dla Polski, ale Polacy naprawdę potrzebują solidnego otrzeźwienia i muszą ostro dostać po tyłkach i kieszeniach. Nie ma innej opcji, skoro zasady logiki przestają szwankować, trzeba bulić. Jak się pozwala robić mega manko w kasie, to trzeba pokryć później braki.
Niech sobie wszyscy nieświadomi nieuchronnej katastrofy lajkują, że „nie chcę Budapesztu w Warszawie”, inna śpiewka będzie jak zostaniemy Atenami…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2033 odsłony