Autonomia Śląska a rozbicie dzielnicowe
Zacznijcie Ruch Autonomii Ślaska traktowac poważnie. Od 20 lat garstka ludzi na Śląsku próbuje z tym walczyć. Niektórzy politycy śląscy ze wszystkich partii politycznych wspierają RAŚ!
Opamiętajcie się. Chcecie by w Katowicach i Opolu polała się krew? Pamiętajcie, ze widziałam na własne oczy jak tworzyły się konflikty etniczne i narodowościowe.
Poczytajcie komentarz naukowca.
dr hab. Mieczysław Ryba, prof. KUL jest kierownik Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
Autonomia Śląska a rozbicie dzielnicowe
Rozgłos, jaki towarzyszy dokonaniom Ruchu Autonomii Śląska szokuje wiele środowisk patriotycznych w Polsce. Zawiązanie koalicji w śląskim sejmiku wojewódzkim PO – RAŚ już przynosi różnorakie spory i konflikty. Do najgłośniejszych można zaliczyć POMYSŁ zmiany barw narodowych na stadionie śląskim na wniosek RAŚ. Jeszcze większy skandal dotyczy decyzji władz polskich o umieszczeniu w ankiecie spisu powszechnego tzw. „narodowości śląskiej”, którą mogą deklarować obywatele polscy. Wielka agitacja RAŚ, idąca w kierunku deklarowania przez ślązaków tego typu „narodowości”, wspierana jest przez różnorakie lokalne inicjatywy medialne. Wszyscy wiedzą, że lokalna prasa na Górnym Śląsku jest dziś w sensie struktury własności w rękach kapitału niemieckiego. Nagłaśnianie działań RAŚ jest tam nagminne. Niektórzy starają się lekceważyć problem, twierdząc, że bądź co bądź działania autonomistów nie mają jeszcze największego rozpędu, a po drugie, że nie głoszą oni przyłączenia Śląska do Niemiec, tylko autonomię w ramach państwa polskiego. Hasło w stylu: „zostawmy podatki w naszym regionie, nie wysyłajmy ich do Warszawy” – może być popularne niezależnie od regionu. Pamiętajmy jednak, że oprócz akcji autonomistów, na Śląsku Opolskim mamy do czynienia z działaniami silnej mniejszości niemieckiej, rozwijającej swoją działalność w analogicznym kierunku. Zupełnie niedawno miałem okazję spotkać się z jednym ze znaczących samorządowców opolskich, działaczem Mniejszości Niemieckiej, którego poglądy na temat Polaków można by łagodnie określić jako pogardliwe.
Usypiacze narodowej opinii twierdzą, że dzisiejszy Górny Śląsk to nie jest kraina granicząca z państwem niemieckim (tak jak to miało miejsce przed wojną). Na zachód rozciąga się wielka kraina Dolnego Śląska, gdzie dominuje ludność polska. Jak wiadomo w znakomitej większości jest to ludność przybyła na te tereny po drugiej wojnie światowej w dużej mierze z kresów wschodnich. Sukcesy ekonomiczne Wrocławia są symbolem „skoku cywilizacyjnego” i są zachętą dla innych regionów Polski. Mało kto zastanawia się jednak, jakie zmiany w ostatnim dwudziestoleciu zachodzą w świadomości społecznej Dolnego Śląska. Pomocne w tej materii mogą być obserwacje zatroskanych o polskość tych terenów patriotycznie nastawionych wrocławian, jak i analizy naukowe, które na szczęście pojawiają się raz po raz na polskim rynku. Marcin Sienkiewicz w artykule zamieszczonym w tomie wydanym w 2009 roku przez Instytut Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego zatytułowanym „Racja stanu” zauważył bardzo niepokojące procesy w dziedzinie propagandy i kultury. Na skutek intensywnej akcji propagandowej i przy wykorzystaniu różnorodnych ośrodków naukowych finansowanych niejednokrotnie za pieniądze niemieckie zaczęto radykalnie odcinać się od dziedzictwa piastowskiego, lansowanego w czasach PRL. Poszukiwania słowiańskich korzeni Dolnego Śląska uznano w całości jako przesycone ideologią i zaczęto lansować teorię o wielokulturowości Wrocławia, pokazując tę metropolię jako miasto europejskie, nie polskie. Zaczęto mówić o Wrocławiu jako mieście otwartym, „w pobliżu styku granic trzech krajów europejskich”. Zdecydowano się realizować „politykę historyczną” idącą w kierunku przywracania pamięci o niemieckiej przeszłości metropolii. Charakterystycznym przykładem takiej polityki była zmiana nazwy „Hali Ludowej” (nawiązującej do powrotu tych ziem do Polski po II wojnie światowej) na „Halę Stulecia” (mającą upamiętniać setną rocznicę ogłoszenia proklamacji Fryderyka Wilhelma w 1813 r. nawołującą do walki o wyzwolenie spod dominacji Napoleona). Nawiązywanie do tradycji pruskiej w nazewnictwie polskim wydaje się czymś tyleż kuriozalnym, co przerażającym. Owo dążenie do europejskości ma się przejawiać również pomysłami zmiany nazwy miasta, które rzekomo jest trudne do wymówienia przez obcokrajowców. Eurodeputowana Lidia Geringer de Oedenberg miała zaproponować bliską wszystkim narodom nazwę „Wratislavia”. Już tylko krok ku temu, aby płynnie przejść do nazwy „Breslau”. Wielce oburzająca była decyzja ministra Bogdana Zdrojewskiego o cofnięciu dotacji dla projektu Muzeum Ziem Zachodnich, z uwagi na rzekome jego podłoże ideologiczne. Tak jakby propaganda wielokulturowości Wrocławia nie miała podtekstu ideologicznego. Do rangi skandalu można zaliczyć happening wokół pomnika Bolesława Chrobrego mający udowodnić, że pomnik ten jest symbolem kiczu, czy wreszcie blokadę konferencji naukowej na Uniwersytecie Wrocławskim poświęconej germanizacji, a uznanej przez środowiska liberalne za antyniemiecką.
Można zadać sobie pytanie, jaki związek ma ten stan rzeczy z niemiecką polityką historyczną? Można wszak stwierdzić, że nie mamy tu wprost do czynienia z propagowaniem „niemczyzny”, ale „europejskości”. Jeśli z kolei postawilibyśmy sobie pytanie, w jaki sposób realizowane są główne kierunki zagranicznej polityki niemieckiej w dobie dzisiejszej to również nie zauważymy tu gry na prosty, tradycyjny nacjonalizm. Wręcz przeciwnie – RFN jest główny rzecznikiem integracji europejskiej, a swoją dominację na kontynencie sprawuje za pośrednictwem Brukseli. Tworzenie zatem „tożsamości europejskiej” leży w strategicznym interesie Berlina. Owa tożsamość europejska jest definiowana m. in. jako regionalizm, widziany w opozycji do klasycznego państwa narodowego. Pamiętam przed laty dyskusję naukową, w której brałem udział, i edukacyjne tezy stawiane przez „nowoczesnych” wykładowców. Twierdzono (oczywiście powielając tezy myślicieli zachodnich), że państwa narodowe z jednej strony są za duże (bo wielu ludziom jest daleko np. do Warszawy), z drugiej za małe (bo mamy do czynienia z globalnymi problemami). Zatem model idealny budowania struktur państwowych to region i państwo europejskie – przykładowo: Wrocław i Bruksela. Tak też powinna być sterowana polityka edukacyjna, nastawiona na generowanie nowych tożsamości i na minimalizowanie „ideologicznej”, jak twierdzono, tożsamości narodowej. Przy tak postawionych założeniach zrozumiałymi się stają tak reforma administracyjna z lat dziewięćdziesiątych (podział na szesnaście województw), jak i ciągłe wypłukiwanie elementów patriotycznych z programów edukacyjnych.
Ową europejskość starają się od lat promować na gruncie Polskim także niemieckie fundacje polityczne, które w większości wypadków w stu procentach finansowane są przez rząd w Berlinie. Mają one potężny wpływ na różnorakie projekty badawcze, a także na działania społeczne w kraju. Grzegorz Tokarz w artykule zatytułowanym „Działalność niemieckich fundacji politycznych w Polsce po 1989 r.” zauważył, że na dwadzieścia najbogatszych fundacji działających na ziemiach polskich, dziesięć należy do Niemców. Jak już wspomniałem, fundacje te propagują europejskość w różnym wydaniu ideologicznym. Za Grzegorzem Tokarzem możemy tu wymienić: „Fundację im. Friedricha Eberta – powiązaną z Socjaldemokratyczną Partią Niemiec (SPD), Fundację im. Konrada Adenauera – powiązaną z Unią Chrześcijańskich Demokratów (CDU), Fundacją Friedricha Naumanna – powiązaną z Wolną Partią Demokratów (FDP), Fundacją Hansa Bölla – powiązaną z Partią Zielonych i Fundację im. Róży Luksemburg – powiązaną z Partią Demokratycznego Socjalizmu (PDS)”.
Na intensywne działania propagandowe i edukacyjne nakładają się też kwestie finansowo-inwestycyjne. Samorządy od kilku lat wprowadzone są w obszar różnorakich programów inwestycyjnych finansowanych z budżetu UE. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że największe tego rodzaju przedsięwzięcia są realizowane w zachodniej części Polski. Jeden z posłów opowiadał mi, jak w latach dziewięćdziesiątych miał w ręku mapę, na której tereny na zachód od Wisły miały być pokryte gęstą siecią inwestycji infrastrukturalnych, wschodnie wręcz przeciwnie. Dla posła o narodowych poglądach rodziło to skojarzenia przygotowania do ewentualnego przyszłego rozbioru Polski. Samorządowcy biorący pieniądze unijne nie mają do końca świadomości, że pieniądze te w sporej części pochodzą również z polskiego budżetu centralnego (wszak Polska również wpłaca miliardy do budżetu Unii). Dla nich to Unia jest dobrodziejem, Warszawa utrudnia rozwój ich regionów. Regiony bogatsze deklarują tym większą frustrację, kiedy pieniądze podatników, np. śląskich, nie wracają w pełni do tego regionu, lecz rozdzielane są po całym kraju. Zatem uzależnienia finansowe od Brukseli zupełnie przestawiają relacje społeczno-polityczne. Dla przykładowych polityków regionalnych, gdzieś na zachodzie Polski, coraz bliżej w sensie gospodarczym jest do Berlina, coraz dalej do Warszawy. W sensie komunikacyjnym można to stwierdzenie odczytać dosłownie. Równoległe osłabianie poczucia więzi narodowej dokonywane przy pomocy systemu oświaty i różnorakich projektów społecznych, pogłębia rozbicie Polaków. Pytanie, jak mieszkańcy zachodnich prowincji Polski zachowaliby się za lat kilkadziesiąt, gdyby po rozpadzie Unii doszło do referendum, gdzie chcą dookreślić swoją przynależność państwową, pozostawię jako retoryczne. Działania niemieckie idące w kierunku osłabienia spoistości państw narodowych są bardzo czytelne, choć nie dla polskich elit politycznych, raz za razem wpisujących się w projekty, które w dalszej perspektywie mogą nas kosztować niepodległość.
Aby głębiej zilustrować realizowaną strategię, warto uświadomić sobie, że Niemcy mają w swojej historii nie tylko tradycję pruską, jeśli mówimy o ich tożsamości narodowej. Nacjonalizm pruski, który zaowocował zjednoczeniem Niemiec w 1871 r. wcześniej nie odgrywał w Rzeszy tak dużej roli. Mieliśmy do czynienia z tradycją cesarską i silnymi wpływami bizantyńskimi. Tożsamość narodowa była tutaj identyczna z tożsamością państwową. A więc mieliśmy do czynienia nie tyle z narodem niemieckim, co z Bawarczykami, Prusakami, Saksończykami itp., powiązanymi ideą cesarskiej Rzeszy. Bizantyński sposób kreowania tożsamości narodowej jest dziś testowany na krajach Europy środkowej, w tym na Polsce. Tworzenie ahistorycznej w gruncie rzeczy „tożsamości narodowej” górnośląskiej, dolnośląskiej, kaszubskiej itp. jest tego namacalnym dowodem. Uosobieniem dawnej „Rzeszy” miałaby zaś być współczesna Unia Europejska.
Przywiązanie do tradycji regionalnej ma w Polsce długą tradycję. Jednakże w tej zdrowej tradycji ów regionalizm, nawet po czasach zaborów, nie miał wymiaru separatystycznego. Młodzi żołnierze z Poznania czy Krakowa w 1920 r. nie walczyli za Wielkopolskę, czy Małopolskę, walczyli o niepodległość całej Rzeczpospolitej. Regionalizm w rozumieniu separatystycznym łączy się ze średniowiecznym rozbiciem dzielnicowym oraz z regionalnym egoizmem osiemnastowiecznych magnatów osiadłych na swoich latyfundiach. Taki podział kończył się zawsze dla Polaków tragicznie.
Problem sporu o tzw. „naród śląski”, jaki pojawił się w kontekście działań Ruchu Autonomii Śląska jest tak naprawdę wierzchołkiem góry lodowej. Jest w jakimś sensie ostrzeżeniem dla środowisk patriotycznych w Polsce, sygnałem aby zacząć działać. Hasło umacniania, a w niektórych przypadkach, odbudowy świadomości narodowej i patriotycznej Polaków jawi się jako obowiązek porównywalny do tego z XIX wieku. Ponieważ z powodów, które opisałem powyżej, nie możemy dziś za bardzo liczyć na władze państwowe, konieczna jest ponowna mobilizacja społeczna. Jeśli obudzimy się zbyt późno odpowiedzialni możemy być za katastrofę państwa w równym stopniu co pokolenie XVIII wieku.
dr hab. Mieczysław Ryba, prof. KUL jest kierownik Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
ze strony:
http://www.realitas.pl/RealnaPolska/2011/MR25IV.html
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3677 odsłon
Komentarze
to wiemy dlatego dalismy tu jednemu RASiscie (vel Alex )odpor
28 Kwietnia, 2011 - 23:04
My wiemy, ze jak Polska byla wielka i mocna to byla min wielonarodowa.
Kiedys "europa " martwila sie, ze mamy mniejszosci narodowe i problemy przez to wiec ..... dogadali sie i wytyczyli nam Linie Curzona,
potem w zasadzie ja zrealizowali, okrajajac nas znacznie.
Teraz widac niektorzy "europejczycy " wpadi na kolejny pomysl by jeszcze raz nas okroic. Najpierwszy krok zmiana swiadomosci + ekonomia,
podzial na regiony a nastepnie "zmiana sily przyciagania" ze str berlinskiej centrali wydaja sie byc logicznym nastepstwem.
Jak widac "historycy" typu Nalecz, Tusk, Komorowski zupelnie nic z tych swoich studiow nie wyniesli albo ......?
Demontaż państw narodowych
28 Kwietnia, 2011 - 23:08
jest komuś na rękę. Nietrudno nawet zgadnąć komu. Jurij Bezmienow - uciekinier z KGB mówił, że pracował nad oddzieleniem Bangladeszu od Pakistanu. Wcześniej ruscy pracowali nad "wyzwoleniem" (z angielskiej niewoli)i podziałem Indii. Z kilku prowincji o przewadze muzułmanów utworzono Pakistan - państwo sztuczne, niehistoryczne. Do tej koncepcji udało się im przekonać Anglików i Gandhiego.
Przypomnijmy sobie co stało się z Jugosławią, Czechosłowacją, jak wygląda obecnie Hiszpania (nie mają hymnu narodowego!). Prace nad wydzieleniem Walii (obok Szkocji) w toku. Belgia może się zdezintegrować. We Francji na siłę tworzy się "narodowość prowansalską". Hasła są piękne - regionalizm w przeciwieństwie do nacjonalizmu (nacjonalizm powoduje wojny).
"Europa stu flag", "Europa małych ojczyzn", "autonomia jako najwyższa forma samorządności" - to wszystko wydaje się piękne, ale służy tym, co cały czas się centralizują, umacniają jedno centrum decyzyjne.
Leopold
"Jeśli obudzimy się zbyt późno"
28 Kwietnia, 2011 - 23:17
Ja, szewc, nie spałem w 89, 90, 91, i nadal nie śpię bom zdziwiony, że tytani intelektu budzą się dopiero teraz, z nadzieją iż nie jest za późno.
A czy zajęcie hipotek najważniejszych gdańskich zabytków obejmie ta sama pobudka, czy może w tej kwestii pośpimy jeszcze trochę, co tym łatwiejsze, że Rota z Ratusza już nas nie budzi.
Re: Brachu!
28 Kwietnia, 2011 - 23:51
http://ngopole.wordpress.com/2011/04/19/%e2%80%9edla-obrony-integralnosci-panstwa-potrzebny-jest-masowy-oddolny-ruch-slazakow-%e2%80%93-polskich-patriotow%e2%80%9d-%e2%80%93-z-jadwiga-chmielowska-legenda-slaskiej-%e2%80%9esolidarnosci/
Tutaj jest mój wywiad dla Niezaleznej Gazety Opolskiej.
Rasiowy Pis mnie podgryza:
Tekst Piotra Pietrasza:
Jako rzecznik prasowy Śląskiego PiS proszę o sprostowanie nieprawdziwych informacji zawartych w wywiadzie Jadwigi Chmielowskiej.
Nie jest prawdą jakoby posłanka Maria Nowak „zwalczała Ślązaków – patriotów polskich a forowała na stanowiska ludzi, którzy np. zrzekli się narodowości polskiej i przyjęli niemiecką”. Zresztą nie pada żadne nazwisko.
Za kodyfikacją języka śląskiego i nadaniem mu statusu języka regionalnego powiada się czworo posłów PiS – w tym osoby wymieniane przez p.Chmelowską jako postacie pozytywne czyli inicjatorzy Muzeum Powstań Śląskich.
Członkowie Ruchu Obywatelski Polski Śląsk nie zostali usunięci z PiS. Lider ROPŚ Piotr Spyra odszedł z PiS do Prawicy Rzeczypospolitej a później do PO. W PiS pozostały takie osoby związane z ROPŚ jak ja czy przewodniczący PiS w Mysłowicach Daniel Jacent (byliśmy członkami zarządu ROPŚ). Od lat ROPŚ nic nie robi, jest jedynie pretekstem do występów Piotra Spyry w mediach i debatach firmowanych przez „Gazetę Wyborczą” – gdzie z Gorzelikiem debatują sympatycy PO bliscy RAŚ z osobami oddelegowanymi do roli przeciwników RAŚ.
Piotr Spyra jako radny Sejmiku Śląskiego wybrany z listy PO głosował za koalicją z RAŚ. Ostatnią formą aktywności ROPŚ jest Koło Środowiskowe PO „Polski Śląsk” w Tychach kierowane przez Piotra Spyrę. Piotr Spyra aktualnie z nadania PO sprawuje urząd wicewojewody śląskiego.
Powodem ataków na Marię Nowak jest odmowa przyjęcia Jadwigi Chmielowskiej do PiS – całkowicie słuszna z uwagi na ilość manipulacji w tym tekście.
Na marginesie – śląskość Jadwigi Chmielowskiej jako mieszkanki Sosnowca to dla mnie całkowita nowość.
I MOJA ODPOWIEDŹ:
Jadwiga Chmielowska 28/04/2011 o 19:55 | #46 Odpowiedź | Cytat Doprawdy zelektryzował mnie tekst Rzecznika Prasowego śląskiego PiS. Jak sama nazwa wskazuje rzecznik ma działać na rzecz instytucji, którą reprezentuje. Tymczasem nie tylko potwierdził aktywny udział posłanki Marii Nowak w działaniach na rzecz powstania nowego języka ale poinformował on jeszcze o 3 innych posłach z PiS – orędownikach Autonomii Śląska. Jednakże najbardziej zaangażowani w działania separatystyczne czyli kodyfikację języka (stworzenie nowego tzw. „języka śląskiego”) jest tylko dwóch posłów PiS. Gazeta Wyborcza ubolewa: „Nawet wśród śląskich parlamentarzystów tylko niektórzy – Lucjan Karasiewicz( PiS), Maria Nowak (PiS) i Marek Plura”- mieli do tego serce. Więcej… http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,7628367,Godka_slaska_chyba_jednak_zostanie_jezykiem_regionalnym.html#ixzz1KoRGXNCL Więcej… http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35063,7866126,Rzad_nie_uznal_godki__To_nie_jezyk__nie_ma_mowy_.html#ixzz1KoSRabva
Przy okazji okazało się skąd pochodzą pieniądze na druk elementarza śląskiego – ślabikorza” tak chętnie rozdawanego przez Marię Nowak – szefową okręgu katowickiego PiS. I znów Gazeta Wyborcza donosi z radością: „PLS (Pro Loquela Silesiana), dzięki 40 tys. zł dotacji z Fundacji Inicjatyw Obywatelskich wydrukuje 2 tys. egzemplarzy ślabikorza. Już dziś wiadomo, że nie będzie szans, by go kupić. Niemal cały nakład trafi do śląskich szkół (chętne już się zgłaszają do PLS i zapłacą tylko 2,5 zł za sztukę), część zostanie rozdana np. politykom, samorządowcom i innym regionalnym organizacjom.” Więcej… http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,7842976,Elementarz_slaskiej_godki_juz_gotowy__Na_tym_nie_koniec.html#ixzz1KoTrkKPL
Nie wiem jeszcze czy chodzi tu o konkursy ofert na najlepsze projekty finansowane w poszczególnych latach. ze środków Rządowego Programu-Fundusz Inicjatyw Obywatelskich. Czy o jakąś konkretną fundację. I skąd ma pieniądze ta Fundacja, czy znowu z naszych podatków?
Przypominam, że Maria Nowak, obok Kazimierza Kutza, jest członkiem honorowym PLS (Pro Loquela Silesiana), czyli podmiotu, który „zdobył kasę” na elementarz kodyfikowanego właśnie języka śląskiego.
Mogę się zastanawiać nad ewentualną głupotą, brakiem wiedzy historycznej zwykłych ludzi, a nawet wystraszonych przez szefową okręgu, posłów – ale aktywista działający w celu stworzenia niebezpiecznych napięć narodowościowych to zupełnie inna bajka. Nawiasem mówiąc mam wrażenie, że Rzecznikowi Śląskiego PiS nie podoba się budowa Muzeum Powstań Śląskich, ma bowiem do mnie pretensje o to, że pochwaliłam posłów PiS za poparcie tak cennej inicjatywy i usiłuje dopiąć im natychmiast łatkę.
Pani Maria Nowak obok jeszcze innej posłanki, która robi niektóre rzeczy tylko i wyłącznie z własnej głupoty (ocena w tym przypadku pozytywna), promowała niejakiego W.J. Potwierdził mi to publicznie śp. Przemysław Gosiewski, gdy zapytałam go wprost: dlaczego popiera tego typu osoby. Powtórzyłam informację, że ten człowiek kolędował przed jego biurem w Kielcach. Gosiewski odparł, że nie ma z nim nic wspólnego i podał nazwiska dwóch posłanek – protektorek W.J. Jedną z nich była Pani Maria Nowak. Gosiewskiemu wierzę. Prawdziwy życiorys W.J. był kilka razy kwestionowany publicznie i opisywany w prasie. Zrzekł się narodowości polskiej- przyjmując niemiecką i dostał odszkodowanie dla tzw. „późnych przesiedleńców” – legitymuje się też podwójnym obywatelstwem niemieckim i polskim, co w programie telewizyjnym wyciągnął mu Kutz. Pełniąc funkcje kierownicze wyrzucił z pracy Grzegorza Zmudę, dokładnie w rocznicę usunięcia go z pracy przez tzw. „komisję weryfikacyjną” w 1982r., oczyszczającą media z elementów wrażych – czyli aktywistów „Solidarności”. Przykładem stosowania obrzydliwego mobbingu było traktowanie Henryka Grzonki – Ślązaka – wielkiego polskiego patrioty, popularyzatora Ligonia – Ślązaka, szefa Polskiego Radia Katowice w okresie międzywojennym. Gdy udało się nam pozbyć satrapy z Katowic, to awansował do Warszawy. Piastując prominentne stanowisko nie bronił niezależnych dziennikarzy. Wtedy pracę stracił między innymi Jacek Sobala – dyrektor Radiowej „Trójki”. Chodziło o pretensje środowiska Gazety Wyborczej m.in. o nowe pasmo publicystyczne, prowadzenie którego powierzył on, między innymi Bronisławowi Wildsteinowi, Rafałowi Ziemkiewiczowi i Tomaszowi Sakiewiczowi.
Więcej… http://wyborcza.pl/1,76842,7623665,Jacek_Sobala__dyrektor__co_bledow_nie_popelnia.html#ixzz1KomK1euu Zarzucano też Jackowi Sobali to , że wystąpił na koncercie poświeconym ofiarom tragedii Smoleńskiej – 10 maja w Warszawie. Broniłam wtedy publicznie Sobali. Nie tylko pozbyto się z Polskiego Radia Jacka Sobali ale i pasmo publicystów takich jak Sakiewicz, Ziemkiewicz i Wildsten również zniknęło. http://www.press.pl/newsy/pokaz.php?id=23811&strona=&idd=&o_ext_item=15326
Karnowskiego też już nie ma w Radiu. Słuchacze są więc karmieni jedynie słuszną wizją świata. Pupil Marii Nowak rządzi nadal.
Prawdą jest natomiast, że Piotr Spyra odszedł z PiS, w tym czasie co Marek Jurek, ponieważ był z ugrupowaniem Marka Jurka związany od kilkunastu lat. Jednak nagonka na środowisko Ruchu Obywatelskiego Polski Śląsk sprawiła, że cześć środowiska została przyciągnięta przez PO. Znakomita większość kontynuuje działalność niezależnie od partii politycznych. Bezsensowna polityka radnych sejmikowych PiS w obronie Marszałka Województwa Śląskiego z PO przeciwko nowej kandydaturze z PO, sprawiła duże zawirowanie w klubie radnych PiS. Nawiasem mówiąc jakiś czas później, Świetlicki, szef klubu radnych PiS, odszedł z hukiem partii – był niezależny, a teraz najprawdopodobniej jest nadal w PJN.
Natomiast uchwała, o której pisałam, czyli zakazująca członkom PiS być także członkami Ruchu Obywatelskiego Polski Śląsk została podjęta na posiedzeniu Rady Okręgowej PiS w Lędzinach w czerwcu 2007r. Na zlecenie Marii Nowak napisał ją osobiście Piotr Pietrasz – rzecznik prasowy śląskiego PiS. Przegłosowano ją, pomimo głosów sprzeciwu sugerujących między innymi, że Senator Korfanty powinien się na ten temat wypowiedzieć, gdyż jest członkiem Ruchu Obywatelskiego Polski Śląsk, a startował z poparciem PiS, choć wtedy nie był członkiem partii. Zwracano uwagę na to, iż może poczuć się urażony i nie wstąpić do PiS-u. Członkowie PiS: Daniel Jacent, Piotr Pietrasz i Krzysztof Tomczyk – asystent Senatora Korfantego, złożyli rezygnację z członkostwa w Ruchu Obywatelskim Polski Śląsk. Sprawa walki Marii Nowak z ROPŚ, była omawiana na Radzie Politycznej PiS, ale ją zbagatelizowano.
Nie rozumiem zdania napisanego przez Pietrasza: „Od lat ROPŚ nic nie robi, jest jedynie pretekstem do występów Piotra Spyry w mediach i debatach firmowanych przez „Gazetę Wyborczą” – gdzie z Gorzelikiem debatują sympatycy PO bliscy RAŚ z osobami oddelegowanymi do roli przeciwników RAŚ”. Galimatias zupełny. Jeśli chodzi o głosowanie nad powierzeniem funkcji Wicemarszałka Sejmiku Gorzelikowi, to spośród osób z PO i kandydujących z list PO oddano jeden głos przeciw i dwa nieważne. W obozie PiS jedna osoba głosowała na Gorzelika. Zwracam uwagę na to, że bardzo bano się w obydwu obozach głosowania. W PO posunięto się nawet do propozycji kolorowych długopisów (zielony kolor miał pilnować dyscypliny).
Do PiS-u rzeczywiście chciałam wstąpić. Na pogrzebie Sławka Skrzypka ( ofiara Smoleńska), którego znam odkąd przychodził, jako 17 letni chłopak do Zarządu MKZ-tu Katowice, obiecałam Jarkowi Kaczyńskiemu, że mu pomogę i będę go wspierać. Jego brat bliźniak zginął w Smoleńsku – więc mam pewność, że Kremla kochał nie będzie! To mnie wystarcza!
Od razu podeszłam do Wojtka Szaramy – koordynatora okręgów PiS na Śląsku i spytałam, do którego okręgu mam się wpisać: do Sosnowca, gdzie mieszkam ale oprócz kilkunastu osób nie znam nikogo, czy do Katowic, gdzie pracuję od 1978r. Znam masę ludzi z wielu środowisk, tak samo jak w Chorzowie, Siemianowicach, Zabrzu, Bytomiu i Gliwicach – miastach gdzie mieszkałam i prowadziłam działalność podziemną walcząc z komunizmem o niepodległą Polskę. Szarama wskazał Katowice – do dziś mnie nie przyjęto.
Natomiast dzięki Pietraszowi, któremu pomyliły się związki przyczynowo skutkowe, wiem kto imiennie zablokował moje przyjęcie do PiS. Nowakowa – szefowa Okręgu, się mnie po prostu panicznie boi. Od 2006r. próbuje nawet mnie opluwać ale plucie pod wiatr zawsze się źle kończy. Dostaje mi się za zwalczanie RAŚ i kilku hochsztaplerów. To ja zrobiłam ukłon w stronę PiS. Mnie członkowstwo w partii nie jest do niczego potrzebne. Wręcz przeciwnie bycie bezpartyjną daje mi swobodę ruchu. Jak uprawiać skutecznie politykę czyli działać dla dobra wspólnego wiem i robię to już od 33 lat. Klientelizm powszechnie w Polsce praktykowany mnie brzydzi. To jest droga kariery dla miernych ale wiernych paziów dworów, dla których polityka to dostęp do koryta i zaspokojenie chorych ambicji. Zero idei, zero wartości, zero miłości Ojczyzny. Niczego w życiu nie poświecili. Za nic nie ponoszą odpowiedzialności. Nie wiedzą co to „BÓG, HONOR i OJCZYZNA”.
Szkoda tylko, że PiS generalnie zamknął się. Nie przyjmuje nowych członków. Posłowie, radni, boją się o swoje stołki i pozycję. Prosiłam wszystkich moich przyjaciół i współpracowników, a nawet przypadkowo spotkane osoby, po prostu patriotów , by zapisali się do PiS. Z całej Polski dostaję sygnały, że nie mają po wielu miesiącach z PiS-u żadnych informacji. Trzeba wiedzieć, że im bardziej masowa jest partia tym mniejsza szansa na inwigilowanie. Ilość agentury obcej jest constans. Nie można jej błyskawicznie zwiększać.
Obawiam się, że przez niemrawość i prywatę również w województwie śląskim ucierpi sprawa Polski. PiS zamiast wygrać tak, by utworzyć samodzielnie rząd, dostanie za mało głosów, bo ludzie nie mając na kogo personalnie głosować, zostaną w domach. Potencjalni wyborcy PiS, opowiadający się za polskością, pozostają w dysonansie poznawczym, gdyż kandydaci na posłów, na których powinniby głosować opowiadają się za RAŚ. Po za tym partia postrzegana jest poprzez lokalnych działaczy – posłów, radnych.
Do ostatniego argumentu (mieszkanki Sosnowca – Zagłębia, wypowiadającej się o Śląsku) nie odniosę się. Marzę o mieszkaniu w górach i mam nadzieję tam kiedyś osiąść.
PS
Nie mam ambicji być posłem – nerwowo nie zniosłabym idiotycznych wielogodzinnych debat o niczym i w dodatku w tak „doborowym towarzystwie”!
Mam pytanie czy Pietrasz jest rzecznikiem Marii Nowak, czy śląskiego PiS. Jak to się stało, że pracując w biurze u Migalskiego nie „upilnował” Europosła przed „gupotami”?
Jadwiga Chmielowska
7 km
29 Kwietnia, 2011 - 00:05
Rzeczone 7 km od Katowic, a już pani Jadwiga jest obca. Idzie o Europę mikroregionów?
Re: Re: Brachu!
29 Kwietnia, 2011 - 00:22
http://zapis-slaski.nowyekran.pl/post/12265,slaska-bajka-pjn
Dycha Jadwigo!
29 Kwietnia, 2011 - 07:41
Ci ludzie, którzy od 20 lat dają odpór RAŚ-istom (rozumiem, że nie zechcą się ujawniać) jakby potrzebowali jakiegoś wsparcia, to niech dadzą znać. Jam-ci nie ze Śląska, ale czasem zdalaczynnie też można pomóc. I jak już mowa o pomocy zdalaczynnej - info o marszu dałaś na Ekran i inne strony? Mam dać ja?
Ukłony.
Re: Dycha Jadwigo!
29 Kwietnia, 2011 - 09:12
Daj na Nowy Ekran! Ja tam mam swego bloga ale po tym jak się dowiedziałam (a sam o tym mówił) główny sponsor - ten z Australii powiazany był z Elektrimem, to przestałam tam pisać. Nie chcę ich uwiarygadniać.
Kolegom z Opola zależy by był to duży marsz. Zaprosili mnie na gościnne występy - czyli z Górnego Śląska skąd się ta zaraza rozlała.
Jadwiga Chmielowska
Re: Autonomia Śląska a rozbicie dzielnicowe
5 Maja, 2011 - 16:32
Przemoc rodzi przemoc. Dla przykładu Hiszpania - gen. Franco mordował baskijskie i kataońskie dzieci (nawet w kościołach), a potem te 2 ludy odpowiedziały także krwią. Jeżeli nikt krwi nie rozleje, to druga strona na nią nie odpowie. Wrogość polsko-śląska nie jest naturalna, lecz sztucznie stworzona przez ludzi takich jak Michał Grażyński, Bolesław Bierut, Aleksander Zawadzki, czy inni "ślązakożercy". Co do RAŚ to został wybrany demokratycznie w wyborach, więc nie wiem o co szum. Jeżeli ktoś ma dowody na separatystyczne dążenia RAŚ (i MN) to prokurator czeka. Co do Stadionu to jest on Śląski, więc też nie wiem o co szum. Został pominięty przez Polskę na 2012 r., więc jest stadionem regionalnym i barwy regionalne są na miejscu. Swoja drogą czy ktoś z was zastawiał się skąd bierze się to odejście od polskości? To nie są (tak jakbyście chcieli) pieniądze Niemców i Rosjan oraz innych polakożerców. Winna tu jest polityka, np. sprawa kryptoniemców, ślązakorżerczość, kiepski poziom polityki, tłumienie regionalnych tożsamości, zamiast ich uwypuklenie wewnątrz narodu.. Kocioł się gotuje i w końcu eksploduje, a gotuje go to wszystko co się wokół dzieje, co wypisałem. Co do sprawy narodowości śląskiej, to GUS ma dać dane RZECZYWISTE, a nie POLITYCZNE. Jeżeli są osoby narodowości śląskiej to trzeba sprawdzić ile, proste.