Krzysztof Osiejuk (Toyah) w Klubie Ronina (2)

Obrazek użytkownika raven59
Kultura

Czas na kolejną część relacji wideo z wieczoru autorskiego Krzysztofa Osiejuka, który miał miejsce w Klubie Ronina w ubiegły poniedziałek 29 stycznia br. Wieczoru poświęconego prezentacji najnowszej książki Krzysztofa Osiejuka pt.: „Marki, dolary, banany i biustonosz marki Triumph”. Pierwszą część relacji zamieściłem tutaj:

Krzysztof Osiejuk (Toyah) w Klubie Ronina (1)

Wczoraj zamieściłem fragment  rozdziału pt. „Weronika”. Dziś całość tego rozdziału ale najpierw relacja wideo:

 


]]>http://youtu.be/0zC8BegyxaE]]>

 

 

 

„Weronika”

„Był rok może 1979, może 1980, moi rodzice spędzali lato na wsi, a ja zbijałem bąki w domu w Katowicach. Byłem już za stary, żeby jeździć z nimi na wakacje, a z kolei nie miałem na tyle zorganizowanego życia towarzyskiego, by aktywnie radzić sobie z tego typu wolnością.

Zbijanie bąków polegało więc na tym, że z paroma wybranymi kolegami siedzieliśmy u mnie lub u nich w domu, piliśmy wódkę, palili papierosy, słuchaliśmy muzyki i patrzyliśmy jak nam czas płynie.

Któregoś wieczora spędzałem czas z moim kolegą Kazikiem Hickiewiczem, dziś daleko od nas bardzo, bo aż w Nowym Jorku, no i strasznieśmy się upili. Kiedy już przyszła na nas pora, Kazik postanowił że czas wracać do domu, a ja mu zaoferowałem, że go odprowadzę na dworzec, by już dalej sobie sam pojechał do tych swoich Gliwic. Kiedyśmy się jednak już pożegnali, coś mi strzeliło do głowy, by zamiast wracać do domu, pójść sobie na miasto i spróbować może troszkę wytrzeźwieć.

Chodziłem więc po pogrążonych w peerelowskiej nocy Katowicach i w pewnym momencie spotkałem bardzo – jak do dziś mi się zdaje – ładną, zupełnie samotną dziewczynę. Siedziała sobie ona na ławce na przystanku autobusowym, i, jak mówię, robiła wrażenie. To że ona była taka sama i taka ładna, ale też trochę i przez to, że ja z kolei byłem niesiony pijacką odwagą, zrobiło na mnie takie wrażenie, że ją zaczepiłem i – pamiętam to do dziś – zapytałem, jak to jest, że tak piękna dziewczyna chodzi tak całkiem sama po nocnym mieście. Ona mi odpowiedziała, że się spóźniła na autobus, czy coś w tym stylu, ja jej więc zaproponowałem, by poszła ze mną na spacer, ona powiedziała, że czemu nie... i tak sobie poszliśmy przed siebie.

Do dziś nie mam pojęcia, kim ona była. Czy była zwykłą dziewczyną, która spóźniła się na nocny autobus, czy może jakąś drobną kurwą polującą na pijanych bałwanów, w każdym razie kiedyśmy tak szli, w pewnej chwili zatrzymała się obok nas milicyjna nysa i milicjanci kazali nam wejść do środka.

 Najpierw oczywiście zapytali nas, czemu się kręcimy nocą po mieście, potem nas zaczęli starannie legitymować i spisywać, w końcu mi powiedzieli, że mam sobie iść w cholerę, a ty lalu zostajesz z nami. A ja, trochę przez to, że w owej dziewczynie byłem już prawie zakochany, ale też oczywiście przez tę wypitą z moim kolegą Kazikiem Hickiewiczem wódkę, próbowałem oczywiście protestować, że co z nią będzie, dlaczego, po co, i takie tam, ale milicjanci bardzo stanowczo poinformowali mnie, że jeśli się tam będę dalej kręcił, to się mną zajmą na poważnie, więc wyszedłem biedny i przestraszony z tego radiowozu na upalną nocną ulicę i poszedłem do domu. A oni odjechali. Jak mówię, nie mam pojęcia kim była tamta dziewczyna i nie wiem też, co się z nią dalej stało. Czy oni jej zrobili jakąś krzywdę, czy może, wręcz przeciwnie, zawieźli ją do domu, żeby ją ochronić przed nocnymi

niebezpieczeństwami owego najdziwniejszego świata Peerelu. W każdym razie pamiętam ją do dziś, no i przypominam ją sobie zawsze, ilekroć idę z moim psem na nocny spacer i widzę samotne dziewczyny wędrujące po ulicach wciąż tego samego miasta.

Skąd te myśli? Otóż strasznie dużo się od tamtych lat zmieniło. Przede wszystkim oczywiście najprawdopodobniej nie ma już raczej niebezpieczeństwa, by dwoje spokojnie idących ulicą ludzi zostało zatrzymanych bez żadnego powodu przez patrol policji, nie mówiąc już o tym, by zatrzymana w ten sposób kobieta została w majestacie prawa zgwałcona. Ja jednak sobie dumam nad czymś innym. Otóż gdybym to dziś miał się upić z moim kolegą Hickiewiczem, a następnie ruszyć w nocne miasto, od pięknych samotnych dziewcząt bym się nie opędził. Każdego wieczora po 23 wychodzę z moim psem na ostatni przed snem spacer i widzę te dziewczyny wracające samotnie do domu, najwidoczniej z tak pięknie kiedyś zwanych wieczorków. I zastanawiam się, czemu nikt ich nie odprowadza? Czemu one są takie samotne? Przecież to są często naprawdę bardzo ładne dziewczyny. Wystrojone, wyszykowane, zgrabne i eleganckie. Wracają same do domu, bo nikt im nie zaproponował, że je odprowadzi. Bo zapewne w momencie gdy wstały, mówiąc że na nie już czas, jedyne co usłyszały, to to okrutne „nara”. A może nawet i nic nie usłyszały, bo usłyszeć nie miały od kogo.

I kiedy się zastanawiam, gdzie są ci chłopcy, to widzę niekiedy i ich. Nawalonych, brudnych bałwanów w bejsbolowkach lub kapturach, wyżelowanych, pokrzywionych straceńców, bez rozumu, bez ambicji i perspektyw. I tylko raz na jakiś czas pomiędzy jednych i drugich spadnie kromka chleba z masłem, wyrzucona z okna na piątym piętrze przez pewną Weronikę, która powoli umiera. Jak one wszystkie.

I tylko mój pies idzie spokojnie, jakby nic już nie istniało poza tym spacerem. Zadowolony jak jasna cholera.

Mój labrador. ”  (© by Krzysztof Osiejuk 2013)

 

 

 

Jak wspominałem we wcześniejszej notce zapis wideo został podzielony ze względów technicznych na kilka części, będą one zamieszczane sukcesywnie w najbliższych dniach. Ze względu na mało sprzyjającą akustykę pomieszczenia polecam słuchanie w słuchawkach wycinając niskie dźwięki.

Za utrudnienia w odbiorze bardzo przepraszam.

Brak głosów

Komentarze

Do odważnych świat należy,Kruku.Dycha.

"Nie lękajcie się!" J.P.II

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#329137

Dzięki, to będzie równowaga dla dwóch szybkich jedynek.
Dziękuję i szczęść Boże!

Vote up!
0
Vote down!
0

Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo

#329143