„Jak z tego wyjść” – zapis spotkania – cz. I
Najpierw jest kościół, tak, żebyśmy wiedzieli, po co żyć.
Potem jest szkoła, żebyśmy wiedzieli, na jakim świecie żyjemy.
A potem ta strzelnica, żeby ewentualnie obronić to nasze życie."
Od ubiegłej soboty trwa zagorzała dyskusja na temat wypowiedzi reżysera Grzegorza Brauna, podczas spotkania w Klubie Ronina, które odbyło się 10 września 2012 roku. Ponieważ w większości mediów podawane są wyrwane z kontekstu cytaty wypowiedzi pana Brauna, a rzadko kto obejrzał całość tej dyskusji, zaś większość nawet zabierających głos nawet tam nie zajrzy, postanowiłem zamieścić tutaj pierwszą część dyskusji spisaną przeze mnie z nagrań tego spotkania.
Ze słowem pisanym łatwiej i szybciej można się zapoznać, liczę więc będzie to ułatwieniem dla wszystkich zainteresowanych sprawą. Ponieważ uważam, że treść tego spotkania warta jest zapoznania i przemyślenia w całości i tylko jako całość powinna być analizowana, postaram się w najbliższych dniach, w kolejnych notkach, uzupełnić przekaz pisany.
Spotkanie dotknęło problemów z którymi borykają się polscy patrioci co najmniej od kilkudziesięciu lat. Nie jest to materiał dla osób nie posiadających zdolności do samodzielnego myślenia. Takie osoby powinny zrezygnować z czytania tego zapisu od razu..
W mojej opinii treść odbytej dyskusji i wypowiedzianych w niej przemyśleń, wywodów, czy kwestii w żaden sposób nie naruszyły jakiegokolwiek prawa obowiązującego w Polsce a jej puenta, przedstawiona w końcowej wypowiedzi blogera Kamuszka i reżysera Grzegorza Brauna, znakomicie oddaje wnioski do stosowania przez wszystkich, którym najwyższym dobrem jest Polska – nasza umiłowana Ojczyzna, której państwowość „otrzymaliśmy w darze od Boga i za który powinniśmy nieustannie się Panu Bogu wyświęcać”, państwowość która na przestrzeni wieków była przedmiotem nieustannej troski i obrony przez miliony polskich patriotów niezależnie od pochodzenia, narodowości czy wyznania, państwowość która w imię tych wszystkich ofiar których krew przez wieki poiła ziemie Rzeczypospolitej.
Państwowość, która będzie dalej trwała i rozwijała się ,niezależnie od jakichkolwiek przeciwności, ku naszemu wspólnemu dobru i dla Chwały Bożej:
"Chciałbym, żeby nie było tak, że ta strzelnica przesłoni nam kolejność tych budynków... tak.
Kościół.
Najpierw jest kościół, tak, żebyśmy wiedzieli, po co żyć.
Potem jest szkoła, żebyśmy wiedzieli, na jakim świecie żyjemy.
A potem ta strzelnica, żeby ewentualnie obronić to nasze życie."
„Jak Z tego wyjść?” – zapis dyskusji
Józef Orzeł:
- To jest trzecia dyskusja pod tytułem „Jak z tego wyjść?” Tytuł sugeruje, że wyjść jest trudno i diagnoza jest jakby prosta. Jesteśmy inteligentni, mamy rację, jesteśmy patriotami no więc powinniśmy wygrać. No jakoś nie wygrywamy to już nie pierwszy raz. Pytanie dlaczego?
„Mało was tutaj?” a na zewnątrz nas ile jest? Dlaczego mamy myśleć, że Polacy nie mają swojego rozumu? Dlaczego mamy myśleć, ze oni nie wiedzą jak glosować? Czyli krótko mówiąc: dlaczego porządni Polacy głosują na nieporządnych?
(…)
Po tych dyskusjach próbuję to zapytać w ten sposób:
Najwyraźniej jest tak, że ludzie w większości nie oczekują po tej władzy zbyt dużo, więc jest tak, że ta władza nie oczekuje od tego społeczeństwa zbyt dużych trudności w rządzeniu w związku z czym populizm - jest dwustronnym procesem: my od was za dużo nie oczekujemy ale za dużo wam nie damy - na razie ciągnie całkiem nieźle.
Pytanie: czy do dużego kryzysu czy do nadziei, że może będzie tak źle, że wszyscy będą głosowali jak na Węgrzech na polskiego Orbana, czy przypadkiem nie jest tak, że na polskiego Orbana już głosowano. Raz, w 2005 roku i ten wariant już się skończył.
Jeżeli tak to pytanie: jak i kto ma wygrać z naszych jak mamy przekonać że warto na nas glosować, jak mamy przekonać, że potrafimy wygrać Polskę dla nas i dla wszystkich.
(…)
Mam przyjemność powiedzieć, że tą dyskusję poprowadzi i weźmie w niej udział prof. Andrzej Nowak i jemu oddaję…
Andrzej Nowak:
Dobry wieczór państwu!
Rzeczywiście pytanie jakie postawił nasz prezes nie należy do najłatwiejszych choć niektórzy znajdują łatwe, prędkie odpowiedzi. Mnie się jedna nasunęła, wczoraj oczywiście kiedy usłyszałem to słowo „pojednanie”. Pojednanie nie miedzy braćmi w Chrystusie ale pojednanie dwóch narodów. Pojednanie dwóch narodów oznacza stworzenie jednego narodu, po prostu. Między narodami nie może być innego pojednania niż ich połączenie. Może być porozumienie, dialog, różne mogą być formy współpracy miedzy narodami ale pojednanie oznacza stworzenie jednego narodu i to jest jakieś wyjście z naszej sytuacji. Możemy się pojednać, oddać swój los w ręce tych, którzy potrafią losem kierować. No do tego stopnia przynajmniej a takie ambicje w każdym razie ujawnia lider sąsiedniego narodu Ale nie sadzę żeby o takim rozwiązaniu chcielibyśmy mówić, rozmyślać, rozważać.
Pozwolę sobie oddać głos, może w kolejności tutaj od prawej, uczestnikom naszej dyskusji Zanim jednak to uczynię chcę skomplikować trochę im zadanie by, a może ułatwić, by przedstawić parę argumentów, które, które w moim przekonaniu pokazują jak trudne to jest zadanie wyjście z sytuacji w której się znajdujemy i być może moje argumenty nastawią współuczestników tej dyskusji polemicznie, co będzie niewątpliwie wtedy dla niej z korzyścią
Ale nie chciałbym żebyśmy zbyt łatwo odnajdywali receptę na wyjście z naszej sytuacji bo nie sadzę, żeby takie łatwe recepty się dały znaleźć.
Otóż postawię pierwszą tezę: nie jest wyjściem z sytuacji wygranie najbliższych wyborów. Bardzo chciałbym byśmy wygrali najbliższe wybory i należy zrobi wszystko żebyśmy najbliższe wybory wygrali. Ale one zasadniczo sytuacji, te wygrane wybory, nie zmienią. A to z tego powodu, że po drugiej stronie mamy przeciwnika, który rządzi nami od lat siedemdziesięciu kliku, z bardzo dużym doświadczeniem, ogromną infrastrukturą, z sieciami powiązań, interesów, kontrolą nad mediami. To nie jest się, którą dałoby się rozbić przejęciem formalnych resztek władzy politycznej jaka dysponuje, powiedziałbym, goły parlament. Goły to znaczy bez tej sieci, tej sieci która nie służyła by mu, współdziała by z nim ale starałaby się go do reszt zniszczyć, ośmieszyć, przekształcić w stado małp okładanych medialna pałką, pozbawionych dopływu gotówki itd., itd.
A zatem to czego potrzebujemy to zmiana znacznie głębiej sięgająca niż tylko wygranie wyborów. Ktoś odpowie: wyjściem, tak jak tu już pan prezes podpowiedział, wyjściem byłaby taka katastrofa, taka zapaść, która spowodowałaby, że Polacy oddaliby władzę niemal absolutną polityczną w ramach demokratycznych struktur jaką może stworzyć większość absolutna w sejmie. Nie wygranie trzydziestoma pięcioma procentami ale siedemdziesięcioma procentami. Ale jak na to będziemy patrzyli, czy będziemy patrzyli zadowoleni z tego, że nasi współobywatele patrzą na nas jako na tych, którzy życzą im wszystkim katastrofy? Spotkałem się z tym argumentem już kilka lat temu z ust pana Cezarego Michalskiego i to jest bardzo poważny argument: wy życzycie Polsce katastrofy, życzycie żeby się stało coś bardzo złego, polskiej gospodarce, Polakom, po prostu mieszkańcom tego kraju, żeby im się jak najgorzej powodziło bo wtedy zmienią swoje zdanie, wtedy przestana glosować na Tuska, prawda, czy na SLD, czy na jakieś inne partie, które do tej pory rządziły. No to rzeczywiści nie ustawia to nas w dobrej sytuacji jeśli życzymy naszemu krajowi, naszym współobywatelom, katastrofy, która przyniesie nam zwycięstwo. My mówimy Polsce. Ale ktoś powie to im zwycięstwo przyniesie przez naszą katastrofę.
Trudna sytuacja jak z tego wybrnąć?
12.30 n
Stawiam jakby kolejny problem jak odeprzeć tego rodzaju argument albo jak wyjść z tej sytuacji, w której jesteśmy bez katastrofy? Czy jest taka możliwość?
Wreszcie ostatnie dwie sprawy szerokie bardzo duże, tworzące kontekst chyba istotny dla naszej sytuacji i dla możliwości z niej wyjścia. Ta sytuacja nie rozgrywa się tylko w Polsce. Nie jest tak, że możemy wygrać wybory, przejąć kontrolę nad 4 telewizjami, nad bankami i nikt z zewnątrz na to nie zareaguje. Niewątpliwie jesteśmy pod serdeczną kontrolą nie tylko premiera Tuska, który kilkakrotnie to deklarował używając swej ulubionej właśnie formuły, ze jesteśmy pod serdeczną kontrolą. Ale jesteśmy pod serdeczną kontrolą także przyjaciół, różnych, tych ze wschodu, zachodu, dalszego zachodu, z różnych stron. Ale w szczególności tych ze wschodu i zachodu najbliższego. I stopień, powiedziałbym, połączenia Polski poprzez struktury Unii Europejskiej z interesami, które kontroluje przede wszystkim nasz zachodni sąsiad w coraz większym stopniu. Gorliwość z jaka w ostatnich latach oddawaliśmy się tej kontroli, zwłaszcza w wykonaniu ministra Sikorskiego, odzwierciedla poniekąd stan rzeczy. No jesteśmy niesłychanie zależni od Niemiec, nie możemy pozwolić sobie na pełną niezależność. Jak możemy te niezależność uzyskać? Wtedy kiedy zawali się całkowicie kontrola niemiecka w Europie. Kiedy stanie się coś niezwykłego w Rosji, że Rosja straci zainteresowanie Polską. Przestanie chcieć ją kontrolować, bo będzie tak zajęta sobą, tak jak to się to stało mniej więcej, przynajmniej do pewnego stopnia ograniczając kontrolę Rosji nad, przepraszam Związku Sowieckiego w tym czasie, nad Polską w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, na progu lat dziewięćdziesiątych. A więc kolejny problem jak to zrobić w jakim scenariuszu wyobrażamy sobie wyjście z tej sytuacji skoro do tego stopnia jesteśmy poddani tej zewnętrznej kontroli. Może się łudzę, może nie jesteśmy poddani, może nie należy tak myśleć? Proszę o sprostowanie.
I ostatnia rzecz, być może najważniejsza. Jak wyjść z tej sytuacji, w której niestety nie wydaje mi się żeby prawdziwe były słowa naszego prezesa, tutaj się pewnie mój sąsiad z prawej obruszy bo już wyczułem, ze tu się będziemy różnili zdaniem, że jest tak dużo młodych roninów. Ja ich nie widzę, znaczy są, na pewno ale nie jest ich tak dużo, moje doświadczenia potwierdzają się od kilku, kilkunastu lat w ten sposób, że argumenty, których bym ja chciał używać, język którym chciałbym mówić trafia do moich rówieśników albo do osób starszych. Rzadko bo oczywiście są wyjątki, trafia do ludzi młodszych ode mnie, rzadko.
Z czego to wynika? No to jest temat na osobne opowiadanie, które niejednokrotnie u Roninów było podejmowane ale postawiłbym taką roboczą hipotezę, że cywilizacja do której my należymy, chcielibyśmy należeć, którą dziedziczymy, popełnia kolejne samobójstwo. Bo oczywiście cywilizacja zachodnia, chrześcijańska kilkakrotnie w swoim rozwoju popełniała samobójstwo. Cywilizacja, inaczej niż człowiek indywidualny, może popełnić samobójstwo i trwać dalej w nowej zupełnie formie, z nową tożsamością, tak było na przełomie średniowiecza i renesansu, tak było w czasach rewolucji francuskiej.
Być może teraz popełnia, nasza cywilizacja, samobójstwo ostatnie bo nie widać żadnej nowej twórczej idei, niezależnie od tego jak okrutnej jak dziwacznej, która by miała zastąpić tę starą tożsamość.
To jest problem, przynajmniej ja nie widzę, czym miałaby być ta nowa cywilizacja zachodnia. Widać tylko, ze jesteśmy już po- post, prawda? Postmodernistami, post-Polakami, To jest pewnego rodzaju kłopot, problem, jeśli my którzy chcemy rozmawiać językiem tej cywilizacji sprzed samobójstwa. Próbujemy rozmawiać z ludźmi, którzy już dokonali tego samobójstwa na sobie a raczej świat zewnętrzny przekonał ich, że tylko taka forma zaprzeczenia starej tożsamości pozwala im żyć wygodnie, bezpiecznie, pozwala im w ogóle żyć, inaczej nie potrafią rozumować w świecie post-historycznym bo to już jest świat bez historii. Historia umarła, choć inaczej niż to opisywał Fukuyama. Nie jako rozgrywka wszelkich idei ale jako żywe zainteresowanie przeszłością.
To nie jest tylko efekt wysiłków minister Szumilas i Hall to, że historia przestaje docierać do młodego pokolenia. Oczywiście ten wysiłek też nie jest do zlekceważenia i należy docenić te prace: naszych kolejnych pań minister edukacji narodowej, podobnie jak wysiłki - inaczej motywowane - Gazety Wyborczej, by obrzydzić tę historię maksymalnie, by przekonać że jest to jedno pasmo zbrodni i nieudacznictwa ale niezależnie od tych wysiłków, przecież od historii odchodzi młode pokolenie wszędzie we Francji i w Anglii, w Niemczech.
Nie czas i miejsce tutaj na rozgadywanie się dłuższe o tych problemach ale chcę tylko zaznaczyć i ten problem:
Jak mamy przejść nad tym kryzysem cywilizacyjnym do porządku albo jak go przezwyciężyć by odzyskać możliwość rozmawiania, porozumiewania się naszym językiem a nie językiem „po śmierci cywilizacji”, z młodszym pokoleniem?
To ostatni drobny problem, który chciałem postawić, tutaj może pan redaktor zechciał by pierwszy zacząć polemikę.
Grzegorz Braun:
- Raz, raz, eee, ja nie jestem redaktorem czegokolwiek bo redaktorzy to tną cudze teksty a ja tylko swoje z rzadka.
Ja opuszczę kolejkę, bo to jest taka, taka, eee, mnogość kwestii tutaj się zarysowała, że chciałbym usłyszeć co z tego wyniknie. Bo ja zostałem dobrany nie wiem z jakiej talii bo nie jestem ani redaktorem ani blogerem, eee, kim ja tu jestem w tym towarzystwie?
Andrzej Nowak:
- Ja bym proponował nie opuszczać kolejki, nie opuszczać, bo nie ma możliwości powrotu, bo ja proponuję…
Coryllus:
- Nie, nie, możliwość powrotu jest, nie, to dezercja ….
Andrzej Nowak:
- Nie to jest stary chwyt Michnika, przepraszam że użyję tego argumentu (śmiech na sali) kilka razy miałem przyjemność z panem Adamem w dyskusjach brać udział. Zawsze chciał być ostatni.
Grzegorz Braun:
- No jak tak (śmiech) No to…., jakie jest kryterium?
(niezrozumiała kwestia spoza kadru)
Jerzy Orzeł:
- Jakie jest kryterium? (słabo słyszalne) To jest piątka twardych niezłomnych a jak ktoś jest niezłomny to potrafi powiedzieć…. (dalej niezrozumiałe).
Grzegorz Braun:
- To ja to poproszę, poproszę na piśmie wobec tego te kryteria, eee.
No, pierwsza kwestia taka, ze tutaj i kierownik zamieszania i pan profesor, eee, wypowiadają magiczne słowa: wybory, przegłosować, jak to zrobić żeby wygrać ale żeby się nie zawaliło, niekrwawo jak rozumiem.
Otóż, otóż pierwsza rzecz taka jeśli o mnie chodzi, że ,hyhyhy, nie jestem demokratą. Nie jestem demokratą, nie wierzę we frazes demokratyczny ponieważ, nie jest to kwestia wiary tylko rozpoznania, frazes demokratyczny nie ma pokrycia w„realu”, tak?
To jest ściema, to jest zasłona dymna, no to jest mgła, eee.
Demokratyzm to jest jeden z przesądów, którym hołduje polska inteligencja i jeżeli ma tutaj jakieś nowe rozdanie nastąpić, jeśli ma być Polska za lat już nie 200, tak jak licytuje szatan w „Dziadach”, tylko, tylko nawet krótkoterminowo, tak powiedzmy 15 – 50, jeśli ma być Polska to, eee, w te pędy trzeba wyzwolić się z tego przesądu demokratyzmu, z tego złudzenia, że się Polskę przegłosuje, tak?
Gdyby demokratyczne wybory miały przynieść jakakolwiek zmianę, realną, no to już dawno byłyby zakazane, prawda? To nie jest mój bon mot tylko, tylko powtarzam ale to myślę, że jest dobre, eee, rozpoznanie rzeczywistości, eee.
Jestem monarchistą, modlę się o powrót króla, chyh, jak by to miało nastąpić to jest osobna zupełnie historia, eee. Państwo już tutaj zdążyliście się uśmiechnąć. Zaproście mnie na osobną dłuższą rozmowę na ten temat ale nie traktujcie tego, nie zbywajcie tego lekceważącym uśmiechem.
Demokracja już 150 razy doszła do ściany, tak? Obnażyła swoją wstrętną mordę i swoją prawdziwą naturę i tutaj nie ma się w tę twarz wpatrywać już inaczej nie będzie.
Teraz jaki jest, jaki jest, po za demokratyzmem, zestaw tych przesądów które powodują, że po 20 latach od kiedy już nie filtruje naszej rozmowy sowiecki cenzor, od kiedy – od czasu do czasu – możemy sobie pogadać w takiej tutaj terapii zajęciowej, w domu wariatów, czy na jakiejś łączce, w dwie(?), jakimś rezerwacie dla polskich Indian. Możemy sobie pogadać, nikt nie stoi z pałką nad nami. I po 20 latach jesteśmy w punkcie wyjścia, także w tych gawędach. A więc demokratyzm, a więc etatyzm. Etatyzm to znaczy wiara w to, że to władza musi koniecznie budować jakąś gminę, Gdynię, jakieś koleje kłaść, porty budować i uczyć historii w szkołach. To wszystko jest etatyzm. Wiara w to, że Polacy sobie tego wszystkiego sami nie zrobią jeśli nie będzie władzy w Warszawie, która im każe się Polski uczyć i tutaj im każe Polskę budować. Etatyzm, etatyzm to jest drugi przesąd.
No trzeci, w istocie hierarchicznie najważniejszy, to jest nazwijmy to – ale to będzie ale to będzie skrót - pewien modernizm, tak? Modernizm polskiej inteligencji w podejściu do kwestii najważniejszej sprawy życia i śmierci. To znaczy w stosunku do Kościoła Katolickiego, eee.
Inteligencja polska jest zmodernizowana doszczętnie i nie traktuje poważnie Kościoła i nie przychodzi mu na ratunek. Nie tylko nie przychodzi mu na ratunek ale go zdradza, po raz kolejny, nie wiadomo który. Inteligencja polska, eee, nie kocha, nie szanuje – tak jak w tradycji – tak jak tradycja na to zasługuje, eee. To trzeci przesąd.
Jaki jest przesąd czwarty? Bardzo istotny i tu muszę się odwołać do tej gawędy, tych, tych, tych, …, ech. Dygresję zrobię. Wysłuchałem tego tutaj przeglądu wydarzeń, który trwał dużych kilkadziesiąt minut i jestem lekko stremowany, to znaczy bardzo mi koledzy imponują tą zdolnością do – mmm – no takiego, takiego błyskotliwego rozbawiania się rzeczywistością, prawda? E, może, może… - ja już się nie bawię, tak? Mnie się zdaje, ze tak jak zresztą kolega redaktor Ziemkiewicz powiedział, no sam, sam tutaj przypomniał, że to błąd był w 39 roku nie ogłosić, że mamy wojnę z Sowietami. Otóż ja mam wrażenie, że kolega Ziemkiewicz dostrzegając tamten błąd dzisiaj zachowuje się tak jakby nie było wojny i moja chata skraja, ja jestem z prowincji, mentalnie jestem z lasu, świętokrzyskiego i ja nie rozumiem jak wy, przepraszam Państwa wszystkich tutaj, w Warszawie, możecie, możecie tak jednak bywać nawzajem u siebie? Już pal sześć tego grilla ale jak to w ogóle jest możliwe? Liczyłem na to, że tutaj zastanę kolegę redaktora Warzechę i że wreszcie się dowiem: kto był jego - jak to oni nazywają? – mentorem czy tutorem w tym jego Collegium Invisibilium, tak? Takim jakimś latającym holendrze polskiej, polskiego życia akademickiego, tak? Tam, tam i Bronisław Geremek i różne inne demony naszej historii najnowszej, fff, w Radzie Naukowej tej, tej instytucji i kolega Warzecha, tam wyczytałem, że, że pobierał jakieś nauki w latach dziewięćdziesiątych a dzisiaj jest, nyy, jest tym kto na łamach stołecznego dziennika chwali pana premiera Kaczyńskiego za to, że wygłosił wreszcie ten akt kapitulacji to znaczy już na szczęście nic nie wspominał o tym zamachu smoleńskim, i kolega redaktor Warzecha chwali pana Jarosława Kaczyńskiego za to, że wreszcie pomachał białą flagą, prawda?
No ja mam jakiś zupełnie inny przegląd wydarzeń tego ostatniego tygodnia, niż tutaj państwo mogliście usłyszeć. Ja jestem, ja mam wrażenie, że jest to jakiś inny świat. Ja mam wrażenie, że tutaj kule powinny świstać a, a jest kabaret. Są jakieś żarty.
No właśnie: „kule powinny świstać”. To jest kolejny przesąd. Przesąd polskiej inteligencji: pacyfizm. Wiara w to, że tu można cokolwiek załatwić jak nie zostaną, jak nie zostaną wyprawieni na tamten świat, tak? W sposób nagły, drastyczny i nieprzyjemny. [pauza] No, powiedzmy, wziąłbym tak z tuzin redaktorów Gazety Wyborczej, ze dwa tuziny pracowników drugiej „gwiazdy śmierci” centralnej dzisiaj TVNu. Nie wspomniałem oczywiście o etatowych zdrajcach i sprzedawczykach, którzy zawsze nimi byli, którzy ze starego reżymu przeszli w nowe lata suchą stopą. No jeżeli się tego nie rozstrzela, tak? Co dziesiątego to znaczy…(oklaski), to znaczy, że hulaj dusza piekła nie ma. Skoro nie jest karana, karą główną, zdrada państwa no to jest popyt, tak? To jest rynek na zdradę i zaprzaństwo. I teraz ja oczywiście rozumiem, że niestety nawet jakbyśmy się tu skrzyknęli, prawda? Moglibyśmy dzisiejszego wieczora nie za wiele dokazać na latarniach okolicznych ale, my nawet w tych przesądach inteligenckich, my im z góry obiecujemy, że takiej kary nie będzie, tak? My im obiecujemy, że broń Boże, że broń Boże.
No i ostatni z listy przesądów polskiej inteligencji, który znowu wysnuje pochodzenie, istnienie tego przesądu z tego przeglądu prasy, który tutaj był. Wymienione zostały różne stolice, tak? Z których, w których urzędują ludzie, którzy nie chcą niepodległej Polski. Różne stolice zostały wymienione, to znaczy jak zwykle, przede wszystkim Moskwa, Berlin, Bruksela, tak? Gdzieś tam majaczy się Waszyngton, No, jeżeli ktoś opowiada, snuje narrację współczesną, politologiczną i nie wspomina o tym co tam w Tel Awiwie piszczy, to jest, to jest, to kpi albo o drogę pyta, prawda? To po prostu się nie da tej układanki, nie da się tego poukładać. Ja zaglądam obsesyjnie, od kwartału, pół roku zaglądam na, na portale izraelskie, czytam gazety, doniesienia agencyjne, w języku angielskim bo, bo tamtejszym nie władam. Tam co dzień o wojnie piszą. Tam codziennie piszą o wojnie jako o realności. Czy ta wojna będzie jutro czy pojutrze. Ale w naszych przeglądach prasy tego nie ma. I to jest – już kończę, kończę, tę moją pierwszą rundę tutaj, kończę – to jest, to nie jest takie dziwne, że w Gazecie Wyborczej państwo o tym nie przeczytacie, że „gwiazda śmierci” robi tę propagandę, tak? Prowojenną propagandę przez przemilczenie ale, że państwo w gazetach, jak tutaj słyszę takie słowo „nasi”, prawda? W Gazecie Polskiej, w Nowym Państwie. Nowe Państwo ma taką okładkę z ostatniego miesiąca i tam jest napisane, jest w mundurze esesmana prezydent Ahmadineżad, i tam jest napisane: „czy Iran podpali świat?”. Znaczy to, to jest, to jest, no to jest sowiecka propaganda, czy Iran podpali świat? No na miłość Boską. Po pierwsze nawet jeśli umówimy się, że, że w Teheranie urzędują jacyś goście, którzy nie są bohaterami naszego romansu, bo to jest jakaś inna planeta. Ale ja nie czytałem na przykład żeby jakiś irański artysta zrobił taki happening: „3 miliony Irańczyków ma przyjechać do Polski”. Ja nie słyszałem, prawda? Natomiast mam być sojusznikiem państwa, w tej wojnie, na którą mnie prowadzą, prowadzi mnie pospołu redakcja „gwiazdy śmierci” z Czerskiej i redakcja jednej, drugiej, trzeciej gazety, które udają że nie ma tego czynnika w polskiej polityce i w polityce globalnej. Prowadzą mnie na wojnę. I teraz za co? Za co, jak tutaj, prawda? Jeszcze raz pójdziemy, byliśmy już na paru wojnach, pojechał kontyngent nowy, ze Szczecina, do, do Afganistanu i ja generalnie staram się nie być pacyfistą, tak się przezbrajam bo jestem przecież polskim inteligentem, prawda? Ochwaconym w powiciu więc się leczę z tego wszystkiego, więc generalnie nie mam nic przeciwko temu żeby oni latali na jakąś wojnę, no jeśli tam się czegoś uczą ale widzę problem, widzę taki problem, że jeżeli polscy żołnierze, gdzieś za górami, są używani do tego żeby pełnić rolę żandarmów, tak? To oni nie uczą się tego co będzie im potrzebne żeby bronić, no powiedzmy, tych post-prlowskich granic. Niech by nawet to obronili, no więc, więc to złudzenie, które z tego braku przekazu wysnuwam, z tej nieobecności w narracji nawet, tej poczciwej, patriotycznej. Nieobecności „słonia w menażerii”. To złudzenie nazwijmy Judeo-idealizmem, tak? Judeo-idealizmem w odróżnieniu od tego, co nazwałbym, Judeo-realizmem., tak? Wzywam do Judeo-realizmu to znaczy do dostrzegania tego że, że w polityce i w polskiej historii, i w aktualnej współczesnej układance politycznej, nie da się sensownie rozwiązać rebusa jeśli się udaje, że „słoń w menażerii” nie stoi. A on stoi tymczasem na poczesnym miejscu (oklaski).
Coryllus:
- Co mam teraz zrobić ?
Andrzej Nowak:
- Ja tylko przypomnę, że mamy odpowiadać na zadane przez naszego prezesa pytanie: Jak wyjść z tej sytuacji?
(…)
CDN
Dla ułatwienia poniżej linki do materiałów wideo:
http://www.youtube.com/watch?v=gRIMAi6A8Gk
http://www.youtube.com/watch?v=WLcBXEKO-5I
http://www.youtube.com/watch?v=Yc3M1sJM6_Q
Informacja techniczna: Dołożyłem wszelkich starań aby treść poniższego zapisu była w 100 procentach zgodna z treścią wypowiedzianą przez uczestników dyskusji. Część słów wypowiedzianych nakładała się nawzajem lub/i była wypowiedziana bez posługiwania się mikrofonem (dotyczy to zwłaszcza osób zabierających głos po za planem) – w takim przypadku, jeżeli odtworzenie treści nie udało mi się, wypowiedź została pominięta.
Pominąłem również kilka zdań z wypowiedzi Prezesa Klubu Ronina pana Józefa Orła odnoszące się do kwestii związanej bezpośrednio z dyskusją, która odbyła się w tzw. Wydarzeniach Tygodnia a która to dyskusja nie jest zapisana na omawianych nagraniach. Uznałem, że umieszczenie tego zapisu w słowie pisanym może nie ma bezpośredniego związku z tematem dyskusji. Materiał który spisałem jest mi znany dość dobrze ponieważ byłem na tym spotkaniu oraz, co myślę najważniejsze, jestem autorem jednego z nagrań umieszczonych w sieci i podpisanym: kruk1959. Moje nagranie było dla mnie materiałem źródłowym i zostało zapisane bez podłączania się do aparatury nagłaśniającej, drugie nagranie dostępne w sieci traktowałem jako nagranie wspomagające. Zapis wideo podzielony jest na trzy części i nie zawiera kwestii wypowiedzianych w trakcie przerw technicznych w moim nagraniu. Były to jednak dość krótkie przerwy które spowodowane były odpowiednio: 1 przerwa – długość nagrania nie mogła wynosić więcej niż 80 minut, 2 przerwa związana z koniecznością wymiany akumulatorów.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3325 odsłon
Komentarze
Re: „Jak z tego wyjść” – zapis spotkania – cz. I
29 Listopada, 2012 - 06:33
ładny kawałek roboty odwaliłeś.
Przyda się do copy-paste cytatów tu i ówdzie..
@bu-dzin - ładny kawałek...
29 Listopada, 2012 - 12:14
Postaram się wrzucić kolejne.
Dziękuję i pozdrawiam.
Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo