Wiktor dla Tuska, czyli publiczne wysłuchanie przed komisją dyscyplinarną IV ligi

Obrazek użytkownika Stary Belf
Humor i satyra

Dziś stenogram z publicznego wysłuchania trzech działaczy „Tornada” Pruszcz Gdański przed komisją dyscyplinarną IV ligi. Do publicznego wysłuchania poproszono:
1) Krzysztofa Bondaryka (KB) – trenera zespołu „Tornado”
2) Igora Ostachowicza (IO) – głównego masażystę „Tornada”
3) Ryszarda Sobiesiaka (RS) – naczelnego sponsora „Tornada”.
Wysłuchanie odbyło się z udziałem publiczności.
W tekście pominięto – zaznaczając znakiem (…) - nieistotne wtrętu typu powitanie, niezrozumiałe głosy z sali oraz drobne przekleństwa, którymi swoją wypowiedź okraszał RS.
(…)
Przewodniczący Komisji (PK): Tak więc skupmy się na sprawach najważniejszych. Pan sponsor otrzymał esemesa od Wiktora Janukowycza z zaproszeniem na turniej piłkarski.
RS: Tak, dokładnie tak, Wiktor przesłał mi esemesa.
PK: Jaka była jego treść, to znaczy treść esemesa proszę podać.
RS: Treść była: „Turniej w miesiąc po Wielkanocy. Stadion gotowy. Pozdrawiam serdecznie Wiktor”. Tu ma ze sobą (…) telefon z treścią.
PK: I jak pan sponsor na to zareagował, znaczy na tego esemesa.
RS: No (…) normalnie. Odpisałem: „Będziemy. „Tornado” będzie. Pozdrawiam Rysiek”.
PK: I przygotowaliście się państwo do podróży.
RS: No (…) a jak! Co (…) mieliśmy siedzieć na tyłkach w domu?! Zawsze lepiej (…) jechać na turniej. Takie gwiazdy (…) jak Donald Tusk, Paweł Olszewski, Rafał Grupiński czy Paweł Graś mają się (…) marnować w chałupie?! Tornadobus zorganizowany (…) więc w drogę!
IO: Tu może się wtrącę, ale gdybyśmy znali stan dróg w Polsce i na Ukrainie, to wyruszylibyśmy tydzień wcześniej. Wszędzie tylko te objazdy, ograniczenia prędkości, fotoradary. Normalnie autobus nie mógł jechać szybciej niż 50 km/h i to tylko w miastach, bo poza miastami to już maksymalnie 45 km/h.
KB: I to był największy powód naszego spóźnienia na turniej. Nasza gwiazda i kapitan drużyny, Donald Tusk zawołał w rozpaczy: Jak grać, panie premierze, jak grać? Paweł Olszewski cały czas prawie płakał, a Stefan Niesiołowski był na lekach uspokajających. I gdyby nie nasz stoper Jarosław Gowin, który cały czas nas podtrzymywał na duchu, to pewnie już spod Torunia zawrócilibyśmy do Pruszcza Gdańskiego.
PK: Mieliście jechać do Jałty?
RS: Najpierw (…) tak, ale potem (…) Wiktor zadzwonił i powiedział (…), że turniej będzie w Liebidce. Liebidka – taka (…) miejscowość ze stadionem i klubem Dynamo.
IO: Tutaj nadmienię, że na Ukrainie jest kilka miejscowości o nazwie Liebidka. Jak żeśmy przekroczyli granicę, to milicjant nam wskazał jak jechać, ale to była inna Liebidka.
PK: To nie mieliście nawigacji?
KB: Była nawigacja, nabyta w dyskoncie, ale ona działa tylko na terenie Unii Europejskiej a na Ukrainie już nie.
PK: A telefony? Mogliście porozumiewać się telefonicznie.
RS: Telefony (…) mieliśmy, ale mój nie miał (…) tego no yyyy (…) roamingu, a telefon Igora się (…) rozładował.
PK: Jak pan, panie masażysto, wytłumaczy ten fakt. Fakt rozładowania się telefonu w tak ważnym momencie?
IO: Nie, no faktycznie yyyyyyyyy telefon się yyyyyyy rozładował, bo yyyyyyyy bateria siadła, a yyyyyyy ładowarki nie wziąłem.
PK: A pan, panie trenerze nie posiada telefonu komórkowego?
KB: Od czasu jak odszedłem z centertelu to nie. Bo nie chcę być podsłuchiwany.
PK: Rozumiem. Wracając do kwestii terminu przyjazdu do Liebidki, ile czasu tam jechaliście?
RS: Siedem dni. Dwa i pół dnia przez Polskę i cztery i pół dnia na Ukrainie. Gdyby (…) nam ten gliniarz no policjant pokazał dobrze drogę, to (…) dzień byśmy zaoszczędzili na podróży. (…) skąd mogliśmy wiedzieć, że ta Ukraina jest taka duża!
PK: No dobrze, zajeżdżacie na miejsce i co widzicie.
KB: To była tragedia. Zajeżdżamy, a tam na stadionie pasają się krowy. Chcieliśmy rozegrać jak zawsze, trzy mecze, ten na rozpoczęcie, ten o wszystko i ten o honor, a tu pastwisko.
RS: To może ja odpowiem. Wiktor mówił (…) o stadionie. I (…) obiecywał stadion. A jak (…) zajechaliśmy, to tam (…) pastwisko. I (…) trzydzieści krów.
PK: I co zrobiliście?
KB: Przepalikowaliśmy krowy, żeby zrobić miejsce na grę. I jak już założyliśmy stroje, żeby grać, to przyjechała milicja i powiedziała, że ten teren należy do byłego dyrektora kołchozu i on nie pozwala nam tu grać. No to my odpowiedzieliśmy, że owszem, możemy zdjąć korki i zagrać w trampkach. No, ale milicjant zadzwonił do właściciela terenu, a ten właściciel się znowu nie zgodził. Więc Rysiek pokazał mu zaproszenie od Wiktora, ale milicjant powiedział, że to nie jego sprawa i w tej sprawie powinniśmy mówić z Wiktorem Janukowyczem. No to ja się zapytałem, gdzie jest Wiktor, bo miał na nas czekać. To milicjant powiedział, że może być w restauracji koło pomnika Chruszczowa. I jak nam pokazał drogę, mówiąc: „tu macie kurs, a tu macie ścieżkę”, do tej restauracji drogę, to znów okazało się, że trafiliśmy na objazd i jak przyjechaliśmy, to jeden taki ochroniarz powiedział, że zamykają lokal. No to my do niego, że my do Wiktora, a on na to, że Wiktora nie ma bo wyjechał do Jałty. No to mówimy do niego, że my na turniej piłkarski, że mamy zaproszenie. A ten ochroniarz, że o turnieju wie, ale ten turniej będzie za tydzień, bo przecież Wielkanoc była trzy tygodnie temu. No to ja do niego mówię, że przecież Wielkanoc była miesiąc temu, a on swoje, że trzy tygodnie temu.
I szedł taki jeden pop i powiedział, że ochroniarz ma rację, bo Wielkanoc była trzy tygodnie temu, a my Polacy, zapadniki, przestawiliśmy kalendarz i nam wyszło źle.
No i skorzystaliśmy z telefonu w tym lokalu, żeby zadzwonić do Wiktora. I jak już się do niego dodzwoniliśmy, to on powiedział, że ten turniej co szykował, to jest odwołany, bo pobili jakąś cheerleaderkę i wszyscy oprócz nas na ten turniej się wypięli, znaczy zrezygnowali. Podziękował za przyjazd i powiedział, że może po wakacjach zorganizuje nowy turniej.
IO: I my właśnie w tej sprawie. Bo jak wiadomo, to dojazd na ten turniej, którego nie było mocno naruszył finanse drużyny „Tornado”. Bo szanowna komisja wie, ile teraz kosztuje paliwo, benzyna u nas i na Ukrainie i jeszcze nas mocno kosztował ten telefon do Wiktora i noclegi i obiadokolacje i dwie przebite opony i wulkanizator i dowody wdzięczności dla ukraińskich milicjantów.
I dlatego prosimy o dofinansowanie na ten nowy turniej na jesieni. Gotowi jesteśmy nawet do tego, aby w składzie „Tornada” zagrał znów Janusz Palikot, nawet chcemy Leszka Millera, a być może nie wykluczymy udziału Jacka Kurskiego. Wszak jedną z naszych cheerleaderek jest Joanna Kluzik-Rostkowska, a Antoni Mężydło znów gra w rezerwach.

Brak głosów

Komentarze

wielki teatrzyk koalicja tańczyła tak jak hrabia zagrał, mimo że fałszował, nie trzymał się nut, koalicja jakby nie słyszała tych "drobnych" niedociągnięć!

--------------------------------------------------------------------- "I jak nasi przodkowie, kiedy chwytał ich człowiek, wyrywamy swe łapy z potrzasków"

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------------------
"I jak nasi przodkowie, kiedy chwytał ich człowiek, wyrywamy swe łapy z potrzasków"

#253813