|
1 miesiąc temu |
16 kwietnia 1944 roku we wsi |
16 kwietnia 1944 roku we wsi Chodaczków Wielki pow. Tarnopol esesmani ukraińscy z SS „Galizien – Hałyczyna” dokonali rzezi ludności polskiej. W mogile złożono 862 ciała Polaków „od niemowląt po starców”, ale wiele osób zostało spalonych, przywalonych zgliszczami domów, stąd prawdziwa liczba przekracza 1 000 ofiar. Polska samoobrona skutecznie broniła się przeciwko Ukraińcom, stąd banda OUN-UPA „poprosiła o pomoc” swoich esesmanów z 14 ochotniczej Strzeleckiej Dywizji Waffen SS „Galizien – Hałyczyna”. „Napastnicy podpalili domy i zabudowania gospodarcze, wrzucili do budynków i piwnic granaty, do uciekających strzelali. Starców, kobiety i dzieci wrzucano żywcem do palących się zabudowań lub też z nich nie wypuszczano. Spaleniu uległa ponad połowa polskich budynków. Ocalał kościół, plebania oraz budynki w osiedlach, w których obok mieszkali Ukraińcy. […] Rzeź i palenie trwałyby prawdopodobnie do całkowitego zniszczenia Chodaczkowa, gdyby nie przybył żołnierz niemiecki z rozkazem przerwania pacyfikacji. Kiedy ukraińscy esesmani usłyszeli rozkaz niemieckiego oficera SS, wtedy przerwali rzeź. […] Po odejściu morderców, ocalała ludność pogrzebała pomordowanych rodaków w zbiorowej mogile na placu przy kościele. Do tego grobu złożono zwłoki 832 osób w różnym wieku, w większości kobiet i dzieci. Na mogile postawiono krzyż. W latach 60-tych już go nie było. Stanął tam mały stożkowaty obelisk z desek z czerwoną gwiazdą, bez napisu: „spoczywają tu Polacy zamordowani przez ukraińskich żołnierzy z 14 ochotniczej dywizji SS Galizien”. (Relacja świadków: Gajków 1997 r., Janina Micygała, Janina Pachołek, Stanisław Smolar, Maria Szmaja; w: https://lwow.info/chodaczkow-w...(link is external)… ) „15 kwietnia 1944 roku sobota ranek unosił się jeszcze czarny gryzący dym, zaczynał się nowy dzień dramatu i tragedii Chodaczkowa Wielkiego. Trzy dni leżą trupy nikt ich nie zbiera, nie było to możliwe./.../ Wykopano mogiłę obok Kościoła i tam wszystkich pochowano, tak jak byli ubrani w ten ostatni ich dzień. Mieszkańcy co przeżyli ten wielki dramat chowali się gdzie tylko można było. I tak trwali trzy dni głodni ranni z małymi dziećmi. Ludzie myśleli tylko o małych dzieciach, głodne zziębnięte trzy dni nic nie jadły, czuły i wiedziały co to strach. Dokąd uciekać gdzie się ukryć, matka ucieka z małą córeczką Walerią strzały z automatu matka pada martwa, mała Walercia nie płacze tylko woła mamo mamo, oczy matki patrzą w niebo, są otwarte. Ktoś woła ratujcie dziecko. Walercia nie płacze, patrzy jak blednie ciało matki. Leży zabita druga matka Rozalia, jej 13 letnia córka Stasia rozpaczliwie płacze, 12 letni syn Janek rozkłada ręce i woła mamo mamo nie zostawiaj mnie.Płonął cały Chodaczków Wielki zmagał się wiatr płonęły domy, dym sięgał aż do Draganówkę dochodząc do Tarnopola. Gdzie się kryć dokąd uciekać, ludzie chowali się w doły, jamy, gdzie tylko można było. Walercia straciła matkę ojca i stryja. Janek ociera łzy, nie płacze, nie może, wie, że jego tato i wujek są martwi .Maria i jej 16 letnia córka Karolina uciekają, ich dom płonie dokąd uciekać. U Jana D. nie strzelano, dom jakimś cudem jeszcze nie płonął, gospodarz wychodzi z domu, pada na progu martwy. Dzień powoli chylił się ku zachodowi ogień jeszcze się palił. Chodaczków Wielki płonął. Takie to dni przeżyli mieszkańcy Chodaczkowa Wielkiego, 3 dni tragedii i dramatu zginęło 860 mieszkańców, spoczywają obok kościoła (dziś fragmenty muru) we wspólnej mogile 3 metry na 30” (Ryszard mariakloc1@tlen.pl(link sends e-mail); w: http://stankiewicze.com/ludobo...(link is external)). |
3 |
Gdy płonął bombardowany Bielin żołnierze 27 Wołyńskiej DP AK w wypełnionej po brzegi świątyni błagali o cud ocalenia |
|