Czwarta smoleńska prawda Newsweeka

   Najnowsze wydanie Newsweek pachnie jeszcze farbą drukarską i już pojawia się jazgot i ujadanie. Dziennikarze tygodnika ujawnią w artykule " Akta ze smoleńskiego śledztwa " słowa z przesłuchania szefa BORu generała Janickiego :

" »Szefie, pan prezydent kiedyś doprowadzi do tragedii, zginie wielu niewinnych ludzi«

  »Szefie, współpracowałem z Kancelarią Prezydenta Kwaśniewskiego, przez osiem lat ta współpraca była ideałem, każdy wiedział, co ma robić, nikt nikomu nie wchodził w kompetencje. To,jak wygląda nasza współpraca z obecną kancelarią, to jest jedna wielka katastrofa.Prowizorka i jeszcze raz prowizorka, a nuż się uda, jakoś to będzie«. Jak się dowiedział, że będzie przygotowywał kolejną wizytę prezydenta, stwierdził: „»Cholera, znowu ja«”."

   W obliczu kolejnych wiadomości o niekompetencji Biura Ochrony Rządu w organizacji tragicznej wizyty w Smoleńsku znów Newsweek przytacza ciekawe fakty.

   Dlaczego napisałem " ciekawe fakty ", otóż proszę Państwa jak cofniemy się rok wstecz do artykułu opublikowanego w Newsweeku pt. " Trzecia prawda o Smoleńsku " gdzie opublikowano stek bzdur przed publikacją raportu komisji Millera. Przypomnijmy co ciekawsze perełki tego artykułu :

" Raport potwierdzi, że w kabinie pilotów do końca znajdował się dowódca lotnictwa gen. Andrzej Błasik, co było naruszeniem procedur."

" Informacja, że „uchod” trzeba uzbroić nawet wtedy, gdy na lotnisku brak systemu ILS, nie znalazła się bowiem w oficjalnej instrukcji Tu-154M. – Piloci mogliby się o tym dowiedzieć podczas szkoleń na symulatorach, ale niestety takich szkoleń nie mieli "

 " Tymczasem po komendzie Protasiuka „odchodzimy”, potwierdzonej przez drugiego pilota, samolot tylko przestał się obniżać i stopniowo wyrównał lot. Oznacza to, że w tym dramatycznym momencie piloci spokojnie przekręcili pokrętło autopilota, służące do wyrównywania lotu. Jednak samego autopilota ani automatu ciągu nie wyłączyli. I dopiero wtedy, gdy Tu-154M dotknął pierwszego drzewa– bo choć samolot leciał poziomo, podnosił się grunt przeciwległego zbocza jaru – piloci gwałtownie pociągnęli za stery i ręcznie przestawili silniki na pełne obroty. Ale stało się to dopiero w tym momencie, a nie po komendzie „odchodzimy”. Zdecydowanie za późno, jak się później okazało. "

   Tak, więc ocenę wiarygodności tygodnika Newsweek pozostawiam Czytelnikom.

Źródła :

]]>http://polska.newsweek.pl/w-najnowszym--newsweeku---akta-ze-smolenskiego-sledztwa,98565,1,1.html]]>

]]>http://www.newsweek.pl/wydania/1298/trzecia-prawda-o-smolensku,79561,3,1]]>