Tajemnica łodzi na wyspie Bouveta rozwiązana!!!
Krzysztof Osiejuk [Toyah] napisał ostatnio książkę "O samotnej wyspie, zapomnianej łodzi i oceanie bez kresu". Niejako wbrew tytułowi kręgosłupem tej książki jest korespondencja autora z prof. Zytą Gilowską. Są tam też teksty z blogu Osiejuka, które zainteresowały prof. Gilowską. Wyszła z tego interesująca całość i warto ją przeczytać. Jej tytuł odnosi się do ostatniej części - krótkiego eseju zatytułowanego "Wyspa". Krzysztof Osiejuk omówil swoje dzieło w Salonie24 {TUTAJ] i przytoczył obszerny cytat dotyczący wyspy Bouveta i znalezionej tam tajemniczej łodzi:
" „Trzy długie dni [w 1964 roku] czekała ekspedycja na ustanie szalejących wiatrów, i wreszcie 2 kwietnia zdecydowano, że można bezpiecznie wylądować na wyspie śmigłowcem. Już w chwilę po tym, jak postawił swoją stopę na brzegu, Crawford zauważył, że w niedużej zatoczce unosi się opuszczona, choć robiąca wrażenie całkowicie sprawnej, łódź. Łódź nie posiadała jakichkolwiek oznaczeń, natomiast sto metrów dalej, już na skałach, podróżnicy natrafili na 160-litrową beczkę, parę wioseł, nieco drewna oraz rozcięty zbiornik balastowy. Licząc na odnalezienie choćby tylko ciał rozbitków, ekipa Crawforda przeszukała okolicę, jednak poza samą łodzią i krążącymi nad nią ptakami, nikogo nie znalazła.
Crawford opisał łódź, jako ‘szalupę ratunkową statku wielorybniczego’, która jego zdaniem musiała być częścią większej jednostki. To co dziwiło, a następnie już być może tylko przerażało, to fakt, że w odległości tysięcy mil od Wyspy Bouveta nie przebiegały żadne szlaki handlowe. A kolejne pytania pojawiały się jedno po drugim. Jeśli rzeczywiście była to szalupa, to gdzie podział się statek i co sprawiło, że udało jej się dopłynąć aż tak daleko, no i jak przetrwała podróż po oceanie? Nie znaleziono na niej śladów ożaglowania, brak było silnika, a za jedyny napęd musiały służyć wiosła, które znaleziono w pobliżu”.
Zagadka owej łodzi pobudzała wyobraźnię wszystkich przez następne 52 lata. Wyspa Bouveta jest bowiem najbardziej izolowaną wyspą na świecie. Położona jest na Południowym Atlantyku w odległości ok 1600 kilometrów od wybrzeża Antarktydy. Od najbliższego skrawka lądu dzieli ją ponad 1000km. Ma tylko 58 kilometrów kwadratowych powierzchni i w 93% pokryta jest lodem. Znajduje się na niej niewielki wulkan o wysokości 780 m. Należy do Norwegii. Można o niej przeczytać w artykule Mariana Makowskiego {TUTAJ }.
W lutym 2011 Mike Dash napisał {TUTAJ } tekst zatytułowany: "A blast from the past - an abandoned lifeboat at world's end". Wzbudził on wielkie zainteresowanie internautów, którzy przez następne 5 lat dorzucali wciąż nowe informacje na temat wyspy Bouveta i ekspedycji, które na nią docierały. Aż wreszcie w marcu 2016 pojawiły się następujace komentarze:
"qualis-libet
19 MARCH 2016 AT 12:03 PM
The whale catcher / research vessel Slava-9 visited Bouvet Island on 27 November 1958 and landed a shore party. I have found it mentioned in Transactions of the Oceanographical Institute (Moscow, 1960). Goggle Books don’t display the text of the book but some phrases can be revealed through the search (in Russian).
The text on page 129 is as follows:
“The scientific reconnaissance vessel “Slava-9” began his regular 13th cruise with the “Slava” Antarctic whaling fleet on 22 October 1958 … On 27 November she got to Bouvet Island. A group of sailors landed…”
The story cuts short at this intriguing point.
REPLY
qualis-libet
20 MARCH 2016 AT 12:58 PM
Finally, I have found out the end of the text on page 129 of “Transactions of the Oceanographical Institute”.
“The scientific reconnaissance vessel “Slava-9” began his regular 13th cruise with the “Slava” Antarctic whaling fleet on 22 October 1958 … On 27 November she got to Bouvet Island. A group of sailors landed which couldn’t leave the island in time because of worsened weather and stayed on it about 3 days. The people were withdrawn only by helicopter on 29 November”.
The mystery is resolved. The answer turned out to be a quite prosaic one. I am even feeling kind of regret for it.".
To rzeczywiście wszystko wyjaśnia. Członkowie sowieckiej ekspedycji przypłynęli na wyspę łodzią, ale z powodu pogody zostali ewakuowani helikopterem. Łódź została na wyspie.
Qualis-libet znalazł jeszcze więcej informacji w mołdawskim magazynie:
qualis-libet
20 MARCH 2016 AT 4:42 PM
Thanks.
Some more details.
An article in the Soviet Moldavian magazine called “Kodry” (1972, Volume 5, Issues 1-6, also on Google Books) about helicopter pilot Averyan Rzhevskiy tells about the rescue operation on Bouvet. It mentioned that there were 10 men, scientists and sailors, in the shore party, including Gennady Solyanik. They stayed near Cape Circoncision that more or less corresponds with the whereabouts of the boat on Nyrøysa.
According to a scheme of Slava-9, her rowing boat was able to carry 24 men.
qualis-libet
9 APRIL 2016 AT 11:15 AM
Some more details.
An article in the Soviet Moldavian magazine called “Kodry” (1972, Volume 5, Issues 1-6, p. 106 ff) portrays the rescue operation on Bouvet. It mentioned that there were 10 men, scientists and sailors, in the shore party, including Gennady Solyanik. They stayed near Cape Circoncision that more or less corresponds with the whereabouts of the boat on Nyrøysa (possibly, the Soviet scientists didn’t know this Norwegian name in 1958). All men were evacuated by the Slava Mi-1MG helicopter piloted by Averyan Frolovich Rzhevskiy. Logically their boat was abandoned.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4761 odsłon
Komentarze
@ elig
27 Listopada, 2016 - 18:43
Chciałbym znać materiał z którego zbudowano łódź, która po sześciu latach "unosiła sie na wodzie", nie konserwowana, wystawiona na deszcze....
Bardzo dokładnie i w wielu miejscach oznakowuje się łodzie pokładowe i ratunkowe (w przewidywaniu najgorszego!).
@cyborg
27 Listopada, 2016 - 20:28
Na zdjęciach ta łódź wyglądała na wmarzniętą w lód. To Antarktyka, w tym stanie mogła ona przetrwać długo. Sowieckie statki miały pewnie inne standardy.
elig
@ elig
27 Listopada, 2016 - 21:56
Całkiem sporo jest na ten temat w sieci ! Polecam :
https://mikedashhistory.com/2011/02/13/an-abandoned-lifeboat-at-worlds-end/
@@@
27 Listopada, 2016 - 21:59
No masz ! Poleciłem tekst już polecony ;-))) Jest tego wart.
to i krewny Rżewskiego tam był?
27 Listopada, 2016 - 23:08
lepiej nie przypominać, jeszcze Putin zaanektuje.
Na wszelki wypadek i tak lepiej nie ufać sowietom, pewnie popili się albo mieli tam jakieś ciemne sprawki.
Mogło też być, że wchłonął ich stwór z kosmosu, to się zdarza, widzialem na filmie.
„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin
@elig
28 Listopada, 2016 - 04:54
Co chciałaś tym artykułem udowodnić? Swoją fascynację Toyahem, dosyć marnym składaczem słów? Czy żalem, ze to nie ty prowadziłaś korespondencję?
Ale do rzeczy.
Niezmiernie ważna dla każdego poszukującego (tworzenie modeli teoretycznych) jest zasada ekonomii myślenia, nazywana od tego, kto ją pierwszy sformułował, mnicha heretyka, Williama Ockhama - brzytwą Ockhama.
Pluralitas non est ponenda sine neccesitate - bytów nie mnożyć, fikcyj nie tworzyć, tłumaczyć fakty jak najprościej.
Cała legenda wokół opuszczonej łodzi na samotnej wyspie oparta jest właśnie na nieuwzględnianiu brzytwy Ockhama.
Rzeczony Toyah, humanista, bodajże filolog angielski, jak i jego przyjaciel Coryllus, są generalnie lekceważeni przez czytelników z silnym poczuciem common sense, czyli myslących w oparciu o zdrowy rozsądek. Bajdurzenia często przypominajace barona Munchausena, czy działalność Shin'ichi Fujamury, wnoszą tylko zamęt w głowach czytelników, choć jednakże ekscytują egzaltowane kobiety poszukujące niecodziennych przeżyć i tajemniczych opowieści.
Osobiscie wolę literaturę fachowych pisarzy sci-fi, jak niegdysiejszy Rafał Ziemkiewicz.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@ jazgdyni
28 Listopada, 2016 - 11:00
@cyborg
29 Listopada, 2016 - 06:39
Niestety powstał cały dział literatury, który miesza fakty z fikcją, mieszając jednocześnie ludziom w głowach. Klasycznym przykładem jest twórczość Dana Browna z "Kodem Leonarda da Vinci" na czele. Mnie takie ksiązki wpieklają, bo później muszę godzinami tłumaczyć, że Maria Magdalena nie była kochanką Jezusa.
A literatura sci-fi? Proszę bardzo - ile pomysłów Asimova, Lema, Dicka już się sprawdziło? Tam właśnie pisali autentyczni mysliciele, ludzie, którzy mieli wizje w którą stronę będzie świat podążał. Tak samo nie mamy do czynienia z marną fikcją w pracach Georga Friedmana, czy Fukuyamy.
Ale, jak ktoś się fascynuje losem ruskiej łodzi? Dla mnie to aberracjaa.
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
jest w ogóle prawdą, że ta
29 Listopada, 2016 - 01:36
jest w ogóle prawdą, że ta cała zagadka nie pozwalała spać milionom ludzi przez pólwiecze?
całkiem jak losy jakieś ruskiej wyprawy w głuszę czy odcisk stopy yeti? w sumie lepszy już trójkąt bermudzki i inne takie.
po mojemu, po morzach i oceanach wala się masa śmieci. jesli gdzies na zadupiu jest łódź a ludzi niet, to wcale nic wielkiego.
nieboszczyków i zaginionych też niesamowita masa po świecie całym. tu odludzie ma działać na wyobraźnię.
w sumie to grzebanie się w dawnych relacjach, które zwykle były pisane dla sensacji. dziś mamy technikę i dostęp do źródeł.
Wygląda na żenadne śledztwo, skoro przepisuje się innych a okazało się, że 2 lata później była wzmianka w sowieckich archiwach i dość niedawno ktoś wyguglał. tyle katastrof morskich było wtedy tam w okolicy? a może piratów? pytał ktoś ruskich, czy to ich?
szedł chociaż ktoś tropem tajnej bazy nazistów na antarktydzie?
„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin
@@@
29 Listopada, 2016 - 10:46
Czasami myślę, że "ktoś" sprawdza co pewien czas, jak działa schemat taniej sensacji. Potem, po sprawdzeniu, że nadal działa, po ewentualnych poprawkach - stosuje się go do celów propagandowo-przestępczych.
Za czasów nowegoEkranu, zapytałem kuzyna, profesora mediewistyki i archeologii Uniwersytetu Berlińskiego - o baśnie Korylusa. W odpowiedzi otrzymałem trzystronnicowy PDF na firmowym papierze. To samo opracowanie dostali dwaj blogerzy Salonu. Rozszerzyli opracowanie do bitych stron pięciu. Pięć zwięzłych stron opisu błędów, przeinaczeń, fałszywych wniosków. Niszczenie naszej historii.