- Spoko koko, koko spoko, schowam kapuchę głęboooko... - podśpiewywał zajączek, idąc sobie leśnym duktem, kiedy nagle poczuł, że grunt usuwa mu się spod nóg.
- Ratunku! - zdążył tylko wrzasnąć i poleciał w dół.
Ocknął się po paru minutach i usiadł, próbując powstrzymać wirujące dookoła głowy gwiazdy. Co to ma być, do jasnej cholery! - zaklął szpetnie i spojrzał w górę: nie było żadnych...