Od wyborów w 2007 roku, a właściwie od czasów pamiętnej debaty Kaczyński-Tusk, dyskurs publiczny w Polsce wyglądał jak rozmowa eleganckiego bankiera z majstrem budowlanym.
Pierwszy w garniturze za trzy tysiące euro, za drogim mahoniowym biurkiem, wygłaszał okrągłe frazesy o miłości i współdziałaniu, drugi w roboczym drelichu głośno skarżył się na trudy wykonywanej pracy i obojętność finansowych...