polska fikcja - pohybel
7 grudnia w Parlamencie Europejskim ma odbyć się, tzw. public hearing dotyczący sposobu prowadzenia śledztwa smoleńskiego przez Rosjan. Oczywiście tajemnicą poliszynela jest fakt, iż dla niektórych polskich polityków ważniejszy od katastrofy, w której zginął polski Prezydent, jest "nagły" atak zimy, ale skoro już w PE ma się odbyć "słuchowisko" poświęcone temu tematowi, to ktoś mógłby się na nim pojawić.
Zaproszono więc przedstawicieli polskiej prokuratury wojskowej, których obecność tam wydaje się wręcz konieczna dla wyjaśnienia niejasności, które zdążyły się już nagromadzić wokół sprawy. O ironio, prokuratorzy mają w tym czasie rendez-vous z prokuratorami rosyjskimi i ani myślą jechać do serca Europy. Ok, wizyta miała być zapowiadana od dawna, rozumiem, ale zadziwia mnie fakt, że nikomu nie chce się oddelegować do Brukseli kogokolwiek z naszej prokuratury. Mało tego, nieobecna będzie również nasza duma europejska, czyli przewodniczący Parlamentu Jerzy Buzek.
Jest to tym bardziej przykre, zważywszy na fakt, iż na spotkaniu będą obecne rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, które jak wiemy w Polsce znane są tylko jako osoby łase na kasę, mające wieczne pretensje i które trzeba ciągle przepraszać i jeszcze budować pomniki ich bliskim, co to przez przypadek spadli na ziemię.
Dużo , oj bardzo dużo myśli kłebi się teraz w mojej głowie, więc je chyba wypunktuje:
1) Polskie państwo ma w nosie to, co dzieje się z jego obywatelami (zwłaszcza, jeśli doswiadczają trudności spowodowanych przez to państwo), ma w głębokim poważaniu to, że zginął Prezydent tego kraju i najwyższe dowództwo wojskowe (skoro nie martwią się tym, to już na pewno zwykłą drobnostką jest śmierć załogi samolotu, tłumaczy, rektora uczelni, prezesów najważniejszych instytucji, parlamentarzystów, członków rodzin katyńskich etc.).
2) To państwo śmie twierdzić, że zdało egzamin po katastrofie, w sytuacji, kiedy dopiero pół roku po tragedii ostatecznie stwierdzono, kto siedział za sterami a kto nie (czyżby całkiem niedawno znaleziono kokpit, bo nie rozumiem, czemu przez 6 miesięcy karmiono nas medialną papką, że za sterami siedział generał Błasik).
3) Państwo okazało się nie tyle nieudolne, co głupie, zawierzając obcemu, wrogiemu mocarstwu (masz pan, panie Graś swoje obce mocarstwo, tylko że nie za oceanem, a za wschodnią granicą) i oddając mu śledztwo w sprawie największej katastrofy Polski powojennej.
Pamiętam, ile to słyszałam głosów, jeszcze w kwietniu, że w interesie Rosji jest rzetelne przeprowadzenie tego śledztwa, bo przecież już wtedy słychać było głosy (oczywiście nie w kraju, tylko za granicą), że za katastrofę mogą być odpowiedzialni Rosjanie. No, jak rzetelnie prowaddzone jest śledztwo, mogliśmy przekonać się od początku. Tak samo, jak i o tym, że Rosjanom bardzo zależy na ujawnieniu prawdy. Szczerze mówiąc, początkowo nie chcialo mi się wierzyć w teorię zamachu, ale im dłużej obserwuję przebieg śledztwa, tym bardziej nie mogę się nadziwić, jak ktoś, kto nie ma niczego do ukrycia, może tak mataczyć i dezinformować opinię publiczną:
- cztery podejscia do lądowania;
- piloci nie znający rosyjskiego;
- kontrolerzy nakazujący lądowanie na innym lotnisku;
- naciski prezydenta i generała na pilotów;
- "debeściarscy" piloci;
- manipulowanie nagraniami z czarnych skrzynek;
- nieotrzymanie przez Polskę oryginałów skrzynek;
- brak protokołów z sekcji zwłok ofiar;
- nieprzeszukanie terenu katastrofy;
- niszczenie wraku oraz jego niezabezpieczenie - tu do wiadomości niektórych kretynów (bo inaczej ich nie nazwę) - tak, wrak samolotu JEST dowodem w sprawie, bodajże dowodem najważniejszym, nie jest pamiątką, nie jest symbolem, nie jest odpadem do zutylizowania (podobnie jak rzeczy ofiar, które chciano niszczyć), jest CHOLERNYM DOWODEM!
- zmiana zeznań kontrolerów pół roku po katastrofie;
- kręcenie w sprawie charakteru lotu;
- brak zezwolenia dla polskich archeologów na przeszukanie terenu katastrofy niedługo po tragedii
itp. itd.
4) Przypomina mi się teraz artykuł z The Economist, jacy to jesteśmy teraz silni i wspaniali - kraj, który nie jest w stanie poprowadzić do końca śledztwa w sprawie śmierci swojego prezydenta, kraj, który bez słowa zgadza się na wszystko, czego chcą od niego inne państwa (w imię słupków sondażowych i Bóg jeden wie czego jeszcze) - tak wygląda teraz Polska i właśnie taki przekaz idzie w świat. Nieee, nikt się z nas nie śmieje, mamy hrabiego za prezydenta i rudego za premiera i ministra po Oxfordzie, nie ma już kartofla, chama i pijaka - każdy po prostu wie, że z Polską można robić, co im się tylko spodoba i rząd nawet nie piśnie, żeby go jakiś tabloid niemiecki źle nie opisał.
Tu jeszcze zadziwia mnie postawa Polaków - zamiast wspierać tych polityków, którzy mieli 'jaja', którzy walczyli o nasze sprawy w świecie, którzy chcieli podnieść prestiż Polski, wybrali sobie tych, którzy z ich kraju zrobili, przepraszam, ale prostytutkę, bo inne określenie nie przychodzi mi już do głowy. Naprawdę, tylko pogratulować.
5) I jeszcze to wmawianie ludziom, że nic się nie stało, że wszystko jest ok, że codziennie rozbija się samolot z prezydentem na pokładzie, normalka...
Nie lubiliście Kaczora? W porządku. Macie gdzieś, że zginęła elita RP? Świetnie. Martwicie się tylko o swoje tyłki? Super. To teraz pomyślcie - naprawdę uważacie, że ta katastrofa nie miała żadnego wpływu na wasze życie? Wydaje się wam, że to, co rząd robi w tej sprawie, w żaden sposób was nie dotyczy? Smiejecie się z tych, którzy są rzekomo zacofani, ograniczeni i są analfabetami. Tak się składa, że ci analfabeci widzą znacznie więcej, aniżeli grill przed ich domem. Ale oni to przecież ciemnota, Polska B i w ogóle bydło.
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 287 odsłon