P.Bączek o jednym ze sztandarowych "budowniczych imperium Michnika". Poczytajcie o Jarosławie Kuskim - wicenaczelnym GW. Warto!

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Wicenaczelny „Gazety Wyborczej” Jarosław Kurski nieustannie powołuje się na tradycje obozu narodowego. Wspomina, że w młodości zaczytywał się w książkach Romana Dmowskiego i Ludwika Popławskiego, opowiadał się za wartościami „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Organizuje jednak imprezę „Orzeł może”, która de facto wyszydza nasze symbole narodowe.

Redaktor Jarosław Kurski jest filarem lewicowej „GW”, uczestniczy w jej publicznych kampaniach, a w imieniu swojej redakcji wita lewackiego polityka Daniela Cohn-Bendita i nazywa go – jak donosiły media – „wybitnym działaczem społecznym”.

W imperium Michnika

W 1991 r. Jarosław Kurski opublikował książkę o Wałęsie zatytułowaną „Wódz”. Stała się ona dla niego przepustką do „Gazety Wyborczej”. W 1992 r. został członkiem jej redakcji. W pełni zaakceptował tę linię programową i włączył się w budowę imperium Adama Michnika. Po 15 latach został wyróżniony funkcją pierwszego zastępcy redaktora naczelnego.

Był jednym z inicjatorów akcji sprzeciwiającej się lustracji dziennikarzy. Pisał o polskim antysemityzmie, a ostatnio próbował zohydzić osoby oddające hołd żołnierzom podziemia niepodległościowego po 1945 roku.

W marcu 2007 r. przekonywał, że dziennikarze krytykujący, bojkotujący ustawę lustracyjną „działają w stanie wyższej konieczności”. Był jednym z inicjatorów listu pracowników mediów, którzy stwierdzili: „Ustawa lustracyjna stworzyła sytuację, którą wielu z nas odbiera jako upokarzającą. Wiele wskazuje także na to, że ustawa narusza Konstytucję i międzynarodowe zobowiązania Polski dotyczące wolności słowa i mediów. Po raz pierwszy po 1989 roku państwo podejmuje próbę koncesjonowania zawodu dziennikarskiego”. Razem z nim oświadczenie podpisali m.in.: Piotr Najsztub, Helena Łuczywo, Jacek Żakowski, Monika Olejnik, Ewa Milewicz, Katarzyna Kolenda-Zaleska, Wojciech Czuchnowski, Piotr Pacewicz, Agnieszka Kublik, Justyna Pochanke, Kamil Durczok, Grzegorz Miecugow, Tomasz Lis.

Jarosław Kurski krytykował książkę Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza o Wałęsie „SB a Lech Wałęsa”. Twierdził, że powstała na zamówienie polityczne, chociaż jego książka „Wódz” doskonale wpisywała się w konflikt polityczny „warszawki” z Wałęsą.

Natomiast w 2008 r. po emisji filmu o Lesławie Maleszce mówił, że „Gazeta Wyborcza” również padła ofiarą Lesława Maleszki: „On ukrył przed nami swoją przeszłość. Prowadził absolutnie podwójne życie i naraził nas na cały ten koszmar, więc w tym sensie my też jesteśmy ofiarą Maleszki”.

Maleszka był tajnym współpracownikiem komunistycznej SB związanym z „GW” od początku jej powstania. Nawet po ujawnieniu w 2001 r. dokumentów IPN na temat jego agenturalnej przeszłości nadal współpracował z „Wyborczą”. Redakcja rozstała się z nim dopiero w 2008 r. po emisji filmu „Trzech kumpli”, w którym ujawniono, że Maleszka nadal redaguje teksty w „GW”.

Jarosław Kurski chwalił książkę „Złote żniwa”, w której autorzy Irena Grudzińska-Gross i Jan Gross oskarżali Polaków o wojenne zbrodnie na Żydach. Jeszcze przed ukazaniem się tej publikacji pisał, że będzie głośna, ponieważ „jest to książka o chłopskiej zawiści, zdradzie i delatorstwie. I o zatracie moralnej wiodącej do zbrodni. (…) My, Polacy, uważający się dotąd za ofiary wojny i hitleryzmu, nie możemy już zaprzeczyć, że niekiedy przyłączaliśmy się do krwawej roboty, a niekiedy nawet załatwialiśmy ją sami – bez Niemców i za Niemców”.

Publikacja Grossów była krytykowana przez historyków za warsztat i manipulacje.

Takiej wyrozumiałości Kurski nie miał wobec osób, które w tym roku uczciły żołnierzy podziemia niepodległościowego po 1945 roku. Święto żołnierzy wyklętych wykorzystał do ataku politycznego na oponentów ideowych. Próbował również, w sposób obrażający pamięć, podzielić te środowiska, nazywając ich „judeosceptykami” i bojówkarzami: „Różni byli ’żołnierze wyklęci’. Tacy, którzy woleli zginąć z bronią w ręku lub od własnej kuli, niż żyć w kraju zniewolonym przez Sowiety. I tacy, którzy chcieli się ujawnić, ale komuniści na powrót wpychali ich do lasu. Były też oddziały zdemoralizowane, które zbrodnie i rabunek kryły za patriotycznym frazesem. A NSZ-owska Brygada Świętokrzyska wcale nie była ’wyklęta’, bo pod niewidzącym okiem Niemców (mówiąc oględnie) przeszła do amerykańskiej strefy okupacyjnej. Jedni chcieli Polski wolnej i demokratycznej. Inni – Polski bez Żydów, Ukraińców, Białorusinów, Litwinów, komunistów, innowierców, masonów. Dziś o ’wyklętych’ najgłośniej krzyczą skrajni nacjonaliści, ’judeosceptycy’ i bojówkarze, którzy 24 lata po obaleniu komunizmu wymachują antykomunistycznym proporcem i pochodniami. Bez ogródek mówią, że obalą ’republikę’. Wielu ’żołnierzy wyklętych’ nie cieszyłoby się z takich czcicieli i groteskowych naśladowców”.

Nerwowo reagował na krytykę swojej redakcji. Po słynnym wywiadzie w „Dzienniku” byłego redaktora „GW” Michała Cichego, który ujawnił stosunki panujące w tej gazecie, Jarosław Kurski pisał o podłości: „Agnieszkę Kublik i Pawła Smoleńskiego na łamach ’Dziennika’ nazwano ’cynglami’ – językiem ze słownika gangsterów. Jako ich przełożony oświadczam, że są to dziennikarze znani z uczciwości. I niepokornego ducha”.

Tę dziennikarską uczciwość dziennikarzy „GW” wszyscy mogą obserwować przy okazji relacjonowania przez nich tragedii smoleńskiej. Jarosław Kurski – nieustannie odwołujący się do prawicowych korzeni – nie zabierał tak zdecydowanie głosu, kiedy jego gazeta w niewybredny sposób podważała tradycyjny system wartości, bezpardonowo krytykowała Kościół, zwalczała lustrację i inne próby rozliczenia komunizmu.

Lansowanie Komorowskiego
(...)

http://www.naszdziennik.pl/wp/32158,budowniczy-imperium.html

Brak głosów