„Czy mogę umyć ręce z krwi księdza?”

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Rannego księdza Domańskiego wywleczono po schodach na pierwsze piętro. Po chwili dały się słyszeć krzyki. „Nie miałem wówczas żadnych wątpliwości, że na pierwszym piętrze trwa katowanie ks. Domańskiego. To było wstrząsające” – wspomina przyjaciel duchownego, Józef Cielecki.

Stanisław Domański urodził się 10 maja 1914 roku we wsi Strzyżowice. Jego rodzice byli prostymi ludźmi, prowadzili średniej wielkości gospodarstwo. Oprócz najstarszego Stanisława mieli jeszcze dwoje dzieci – Stefanię i Tadeusza. Pociechy wychowywali w duchu katolickim i patriotycznym.

Jak wspominają osoby z otoczenia Stanisława Domańskiego, seminarium było niemal młodzieńczym marzeniem chłopca. W formie dojrzalszego powołania urzeczywistniło się ono pod koniec gimnazjum, gdy podjął decyzję o tym, by wstąpić w stan duchowny. We wrześniu 1934 roku Domański został alumnem. Po święceniach, latem 1939 roku ks. Domański został wysłany na parafię w Siennie (podówczas w woj. kieleckie, obecnie mazowieckie).

Kaznodzieja, który walczył z Niemcami

Kiedy wybuchła II wojna światowa, ks. Domański zadomowiał się już powoli na swojej pierwszej parafii. Z miejsca dał się poznać parafianom jako świetny kaznodzieja. Gdy Niemcy wkroczyli na terytorium Polski, kapłan zaangażował się w konspirację. Jego praca na rzecz okupowanej Ojczyzny nie skończyła się na patriotycznych kazaniach. Wraz z grupą byłych członków Polskiej Organizacji Wojskowej zaczął organizować podziemną działalność.Ks. Domański w 1941 roku wstąpił do ZWZ. Organizatorami placówki byli ppor. Stefan Łukasik ps. „Sulimczyk”, ppor. Jan Pajączkowski ps. „Grot” i pchor. Kalikst Kwapiński ps. „Kruk”. Duchowny został kapelanem placówki Sienno i przyjął pseudonim „Cezary”.

Kapłan zaangażował się też w posługę na rzecz oddziału Zygmunta Kiepasa „Krzyka”, sformowanego z żołnierzy odbitych z więzienia w Starachowicach przez słynnego Antoniego Hedę „Szarego”. Ks. Domański odprawiał dla partyzantów Mszę świętą, spowiadał. „Cezary” brał udział w zaprzysięganiu kandydatów do walki w ZWZ/AK, partyzantom udzielał też ślubu. Ryzykował bardzo wiele, bo nierzadko żołnierze podziemia spotykali się u niego w domu.

W drugiej połowie 1944 roku komendant obwodu Iłża, kpt. Piotr Kulawiak „Dariusz”, mianował ks. Domańskiego kapelanem zgrupowań w okręgu. Ksiądz brał następnie udział w operacji „Burza”, a wraz z oddziałem por. Marka Wujkiewicza „Judyma” wyruszył na mobilizację w lasy koneckie, by tam przystąpić do I batalionu 3. pp. kpt. Jerzego Niemcewicza „Kłosa”. Zmobilizowane wojsko miało wyruszyć na pomoc powstańczej Warszawie. Okazało się to jednak niemożliwe. Żołnierze „Kłosa” dostali więc rozkaz kontunuowania „Burzy”. Stoczyli liczne walki z niemieckimi oddziałami. Ks. Domański pełnił przy batalionie posługę kapłańską. Po demobilizacji powrócił do Sienna. Tutaj, po bitewnych trudach czekała na niego kolejna i, jak się miało okazać, znacznie trudniejsza wojna.

„Czerwona płachta”

Ks. Stanisław Domański znakomicie zdawał sobie sprawę z tego, że przegrana Niemców w II wojnie światowej nie oznacza odzyskania przez Polskę niepodległości. Duchowny dostrzegał już inne straszliwe zagrożenie, które nadciągało zza wschodniej granicy. 31 grudnia 1944 roku, odprawiając Mszę św. na pożegnanie starego roku powiedział w kazaniu: „nadchodzi czerwona płachta ze wschodu”.

„Czerwona płachta” okryła Sienno 17 stycznia 1945 roku. Jak wynika z relacji zmieszczonych w książce Grzegorza Sado o ks. Domańskim, czerwonoarmiści byli spojeni alkoholem, „nieostrożni” w obsługiwaniu się bronią, chcieli też popuścić wodzy rozpasaniu i gwałcić kobiety. Do takich dramatów na szczęście nie doszło, bo w porę zainterweniował radziecki oficer, który nakazał rozbroić niekarnych żołnierzy.

Pozycja ks. Domańskiego w Siennie była na tyle silna, że stanął na czele antykomunistycznej organizacji podziemnej – Ruch Oporu Armii Krajowej. Trudno jest dokładnie zidentyfikować tę organizację, wiadomo natomiast, że była ona związana z podziemiem poakowskim. „Cezary” utrzymywał kontakt m.in. z ppłk. Wincentym Kwiecińskim ps. „Głóg”, czwartym komendantem Obszaru Centralnego WiN.

W ROAK walczyli żołnierze, którzy płynnie przeszli z oporu wobec niemieckiego agresora do oporu wobec agresora spod znaku czerwonej gwiazdy. Przeprowadzali oni akcje wymierzone w posterunki milicji i chronili miejscową ludność przed opresją ze strony komunistów.

Ucieczka
(...)

Read more: http://www.pch24.pl/czy-moge-umyc-rece-z-krwi-ksiedza-,18732,i.html#ixzz2j1SWxxQA

Brak głosów