Fenomen Karbali

Obrazek użytkownika Kamil Trzoch
Historia

Podczas obrony ratusza w Karbali, wojska Polski i Bułgarii odparły liczniejsze siły terrorystów, nie tracąc ani jednego człowieka. Skąd taki spektakularny sukces? Sukces obrony ratusza w Karbali (3-6 IV 2004) nie był kwestią „szczęścia”, lecz zbiegu kilku bardzo konkretnych czynników taktycznych, technicznych i organizacyjnych.

Dobrze wybrane i przygotowane stanowisko - ratusz to dwukondygnacyjny, żelbetowy blok z grubymi stropami; otaczał go otwarty plac i mury, które tworzyły naturalny „fosę” ogniową. Napastnicy musieli podejść co najmniej 70 m pod ogień broni maszynowej i granatników, nie dysponując pojazdami ani ciężkimi ładunkami wybuchowymi 

Profesjonalne wyszkolenie i dowodzenie - obrona prowadzona była plutonowymi „sektorami” z klarownymi liniami odpowiedzialności; kpt. Grzegorz Kaliciak i ppłk Tomasz Domański od pierwszej nocy wprowadzili rotacje, żelazną dyscyplinę ognia i natychmiastowe meldunki radiowe mały zespół (30 Polaków + 20 Bułgarów) mógł utrzymywać 24-h czujność bez chaosu, co przy szturmie w nocy było kluczowe 

Przewaga ogniowa i technologia - karabiny maszynowe WKM-B 12,7 mm, granatniki Mk 19 i Carl-Gustaf, noktowizja, celowniki optyczne, dwa bułgarskie BRDM-2 z działkami 14,5 mmrebelianci Armii Mahdiego mieli głównie AK, RPG-7 i moździerze; w starciu na dystansie 100–300 m przegrywali siłą ognia i precyzją, zwłaszcza nocą 

Pełna łączność i współpraca koalicyjna - obrońcy mieli sprawne radiolinie z bazą „Lima”, amerykańskim TOC-iem i QRF-ami; mogli wezwać ogień moździerzowy z Camp Juliet lub wsparcie śmigłowców AH-64 (kilka nalotów nocą 4/5 IV) 

Logistyka pod ostrzałem - już pierwszej nocy kolumna Honkerów i Star-266 dowiozła do ratusza > 25 000 nabojów i skrzynie granatów; kolejne uzupełnienia dostarczano po zmroku obrońcom przez 4 dni nie zabrakło amunicji ani wody, podczas gdy szturmujący wykrwawiali się w atakach Wikipedia

Błędy i ograniczenia przeciwnika - ataki prowadzone falami, bez koordynacji i bez prób obejścia placu od tyłu; brak min, ładunków kumulacyjnych, drabin, milicje walczyli odważnie, ale taktycznie przewidywalnie „pod szkolny podręcznik” obrony punktu oporu – nie było szans, by sforsowali ściany bez ciężkiego sprzętu.

Efekt końcowy

Obrońcy: żadnych zabitych, 1 bułgarski żołnierz lekko ranny od odłamka moździerzowego 

Napastnicy: ~80 zabitych i > 200 rannych 

Wizerunek: sukces został zauważony dopiero po latach, ale dziś uznaje się go za najważniejsze zwycięskie, regularne starcie Wojska Polskiego od II wojny światowej.

Krótko mówiąc: 50 dobrze dowodzonych i świetnie uzbrojonych żołnierzy, broniących solidnego budynku z otwartymi polami ostrzału, miało nad kilkakrotnie liczniejszą, lecz słabo skoordynowaną milicją przewagę nie tyle liczebną, co jakościową — w ogniu, w mocy, w łączności i w logistyce. To wystarczyło, by przejść do historii bez strat własnych.

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.5 (2 głosy)

Komentarze

 Jak i akcje przemycenia Amerykanów pod nosem Irakijczyków.

  Także i wcześniejsza, mało znana akcja pod nosem bestii Pol Pota.

  Oprócz tego inne mają jeden punkt styczny: Nigdy nie dowiemy się prawdy o ich faktycznym przebiegu.

 A gdy w końcu utworzono Grom... Większość akcji było i jest całkowicie utajnionych.

 P.S. Grom w klasyfikacji jedn.specjalnych stoi bardzo wysoko.

 A znów według Oficjałek, jego taktyka i wyszkolenie jest oparta na SAS i najlepszych z jankeskich specjalsów.

 Także na wymianie- tamci szkolą się od naszych.

 Tak że... Nie dziwię się wyciu wokół zatrudnienia f- my z gromowskimi korzeniami w charakterze ochrony Nawrockiego.

  Skurwenseny. Bójcie się. Jakby co złapią i wyciągną z was. Wszystko.

Vote up!
0
Vote down!
0

Dr.brian

#1668918