I powleczem korowód, smęcąc ujęte snem grody,
W bramy bijąc urnami, gwizdając w szczerby toporów,
Aż się mury Jerycha porozwalają jak kłody,
Serca zmdlałe ocucą - pleśń z oczu zgarną narody...
Nie wiedziałem, czy znajdę słowa, które oddadzą mój stan ducha, zwątpienie, ból, a zarazem wiarę, nadzieję i siłę jaka z nich płynie. To, co za nami i to, co nas czeka, jeżeli tylko zechcemy… Niezawodny...