Komentarze użytkownika

Kiedy Tytuł Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika np1
11 lat temu po prostu the best :) :) - bez lipy Nie chcę ani leczyć ani diagnozować - interesują mnie mechanizmy, ich dynamika, występujące siły, usieciowanie, interdependncje, ... Chcę wiedzieć ! Tylko i aż ! - Po prostu wiedzieć. Taki tam sobie bełkot towarzystywa wzajemnych adoracji jest nudny - nie wiele nowego wnosi - ma charakter zachowawczy, integrujący środowisko. To mi się znudziło. Chcę się po prostu rozwijać, bogacić o nowe, nieznane , świeże. Niż tonąć w adpersonamach - no chyba, że są narzędziem poznania to wtedy ok. Druga osoba na kozetce nie interesuje mnie jako taka - raczej mechanizmy, których nie znam nią rządzące - to już bardziej. Są one uniwersalne często - zatem pomagają odpowiedzieć mi na pytanie kim sam jestem. W jakim świecie żyję, jakie są jego ukryte prawa. I to dla mnie jest ważne, najważniejsze. Nikt nie lubi być rozkładany na czynniki pierwsze - to rozumiem. I to mi tłumaczy wiele reakcji, jak i wskazuje na lęki i na stojące za nimi .. - proszę się zaraz nie poczuć osobiście atakowanym/ą, piszę ogólnie - .. stojące za nimi: kompleksy, niskie poczucia własnej wartości , czy inne źródła ich reakcji - te jeszcze głębsze np te ewolucyjne. I wiem, że źle nie trafiłem - środowisko nieporawnych jest wystarczająco asertywne, pewne Swojej Własnej Wartości (SWW), ma poczucie siły sprawczości, podmotowości i sterowności w tak dalekim stopniu, że nie musi się obawiać "bycia rozpracowanym i co wtedy"-syndromu. Nie musi się obawiać uwikłania w bycie nieświadomie zinstrumentalizowanym. Piszę o tym otwarcie. Dlatego tu przecież jestem - mam do czynienia z najlepszymi z najlepszych. Tymi, którzy nie dali się omamić. Są krytyczni i sceptyczni - to mnie ani w ząb nie przeraża. Tego oczekiwałem i na to jestem przygotowany. Więc nie ma się czego bać. I właśnie dlatego, właśnie, że mam do czynienia z ludźmi bez kompleksów o wysokim poczuciu SWW, i każdy z nich, każdy z Niepoprawnych jest swoistą elitą, już dlatego że jest na tym proalu - nie ma się co obruszać trzeba to tak nazwać - właśnie dlatego może się, jak to wspaniale napisałaś Anno, może się "w to bawić". "Każdy kto chce, kto to lubi - nie zmuszam ! Jeśli nie - zignoruje i zajmie się co go fascynuje. Wona wola. Sugestie w moim żebym sobie dał spokój, że przeginam ... kładę na karb pewnej mojej inności. Nowej nie znanej inności lub znanej ale odbieranej prowokacyjnie z jakiś tam przyczyn, inności drażniącej i nieprzyjemnej dla niektórych. Cóż może to po prostu lęk przed nieznanym. Ponoć lęk przed nowym, przed nieznanym, po lęku przed śmiercią to drugi co do wielkości największy lęk jaki może mieć człowiek, więc się nie zrażam, bo wydaje mi się że potrafię to zrozumieć. Z cyklu: „Od Mazowieckiego do Tuska” (5) – Czesław Kiszczak
Obrazek użytkownika Kazia
Obrazek użytkownika np1
11 lat temu z miłą chęcią Może jestem i nienormalny - to kwestia pktu odniesienia. Będę musiał się z tym pogodzić. Nie popadając w rolę ofiary - to by tłumaczyło dlaczego czuję się tu niezrozumiany. Nie czuję żebym miał przerąbane - ta wymiana zdań tu mnie wręcz fascynuje. Pokazuje obraz środowiska. Jest lustrem w którym widzę swoją wykrzywioną facjatę. Takie rozpoznanie przez atak jakie tu się przypadkiem wywiązało jest świetnym materiałem, który mi pozwala na fascynujące mnie wnioski. Nie przeszkadzają mi ataki bo nie biorę ich personalnie. Chamstwo, styl raczej świadczy o ich autorze nie o czytelniku. Więc się bawię nieco - choć się w innej części wstydzę ze te reakcje, ale nie ma to jak zacząć od najgorszego - potem może być już tylko lepiej. :)) Co mi sugerują jedni świadczy o nich więcej niż o mnie - więc mam ubaw, choć mnie martwi że niechcący dałem się wepchnąć w kącik prowokatora. Może zły dzeń jaki czy co ? A moze frustracja z niespełnionych oczekiwań co do środowiska jakie tu zastałem. Chętnie odpuszczam - to jedna z nielicznych moich zalet, ale są czasem przyjemne wyjątki. W ostatnim masz rację z normalnymi mów normalnie. Robię to od samego początku. Może tylko źle trafiłem ale może się i tu mylę. Jeśli znasz się na psychologii - to świetnie, czas zacząć to wykorzystywać z pożytkiem dla analizy procesów zachodzących w społeczeństwie. Czekam na ciekawe w tym temacie obserwacje i analizy. Było by pięknie.... gdybym znalazł kogoś kto się na tym rzeczywiście nie tylko zna ale i korzysta. Tak z psychologi jak i z komunikacji - proszę, czekam ! :) :) :) "bo na nikim nie robisz wrażenia" - to są Twoje kategorie w jakich to oceniasz. Ja tak nie myślę - robienie Wrażenia nie jest moim celem. Jeśli już to narzędziem prowokowania do wyksztuszenia od drugiej strony dlekoidącej wartościowej analizy której nie mogę się już doczekać - pol społeczeństwa i mechanizmów w nim zachodzących. Porządnej psychoanalitycznej, czy może w języku warsztatu "psychologii głębii", czy może w każdym innym byle wartościowej analizy. Cokolwiek by to nie było, psychoogia społeczna, dynamika grupowa, politologia, metody ewolucyjne, lingwistyka, filozofia, czy nawet kulturoznastwo lub warsztat teozoficzy .. nie ważne - co umisz najlepiej - nie ograniczaj się - tylko po prostu najzwyklej spróbuj. :) :) :) Z miłą chęcią :) przeczytam, czegoś się nauczę, poznam nową inną perspektywę. Tego właśnie szukam, tego chcę. To wcale nie takie łatwe ale warto sie rozwijać - wiec czekam. Z miłą chęcią i na prawdę szczerze. Z cyklu: „Od Mazowieckiego do Tuska” (5) – Czesław Kiszczak
Obrazek użytkownika elig
Obrazek użytkownika np1
11 lat temu wiara w dobro w człowieku Ps2. Zasatanawiam się ile czasu i energii starciłeś na ten akt - pewnie się znowu uniesiesz: - werbalnej i nonwerbalnej agreesji. Czy warto było skupiać się na "fizycznej powłoce" tego co napisałem a nie na jego wnętrzu? Dziwi mie, że - tylko się nie denerwój - ze Ci się chciało. Mam Ciebie za wysokointeligentną osobę - inaczej nie zadawał bym sobie trudu - więc tym badziej zastanawia minie styl tego ataku. Mam tu fatalne warunki do pisania, mało czasu i tylko tak w przeciągu to robię. To wszystko sprawia, że nie mam czasu - i już po tylu latach nie chce mi sie - marnować siły na czytanie korekcyjne. Pisze jak leci. Wiem, to przykre. Ale już od danwa bardziej mi zależy na polemice na wysokim poziomie argumentów niż na polemice na wyskokim poziomie ortograficznym. Dlatego mniej mnie interesuje już - choć boli - jak piszę. Szukam osób, którym to nie przeszkadza, które zainteresuja sie zawartością. I tu zdradzam pewną niekonsekwencje, której także żałuję: zwaracam uwagę u innych na rolę estetyki, formy, podkreślam jaka jest ważna, a sam nie stosuje się do własnych rad. To prawda - ale to tych rad także nie dyskredytuje. Szukam ludzi, którzy to potrafią akceptować. Jeśli nie - szkoda ale ze smutkiem skorzystam z propozycji opuszczenia Twojego bloga. Jestem jednak uparty i zanim to zrobię nie dam sie zbyt szyko się zniechecić - mam wiarę w dobro w drugim człowieku. Także Ty nie jesteś tu dla mnie wyjątkiem - nobody is perfect. Więc Ten próbujący mnie zranić wpis, znaczy tylko jego styl, nie biorę na serio. No chyba, że się myliłem i nie masz tak na prawdę na tyle klasy i inteligencji ile wstępnie załozyłem. Ale wtedy opszczenie Twojego bloga będzie z korzyścią dla nas obu. Choć mimo to smutne... Z cyklu: „Od Mazowieckiego do Tuska” (5) – Czesław Kiszczak
Obrazek użytkownika wilk na kacapy
Obrazek użytkownika np1
11 lat temu Statyrze przeczytaj ile w tym nienawiści No właśnie - ot kultura sprou. Przpomiam dla tych którzy się unoszą - jestem legasenikiem, zawsze pisałem z fatalną ortografią, a nie mam tu żadnego Worda w polskiej wersji który by mi skorygował pisownię. Nie jestem z tego dumny - to moja wada. Ale przecież to nie dyskryminuje tego conapisałem. Może tylko sprawia że jest to mniej estetycznie atrakcyjnie. I przykro mi z tego powodu. Nie mniej nie jestem ani obrażony anie nie popadam w emocje. Nie rzucam inwektywami, akcceptuję siebie jakim jestem i chetnie się tłumaczę. To nic złego. Ale Twoja reakcja wyzowliła demona w Tobie. To ważne kanalizować złe emocje. Jeśli moimi wadami mogłem się do tego przyczynić, cieszę sie badzo. Przeczytaj jutro Twój Satrzye wpis i zastnów się ile w tym nienawiści. Nienawiścią nie można budować mostów. Można się separować od świata. Niestety nikt nie jest samotną wyspą - a świat zmienia się w mediokracjach budowaniem medialnej większośći. W demokracjak zwykłych większośći. Aleinwoaniem i nienawiścią trudno to robić. Atakiem obrażenim sie także nie więc krytyka była konieczna ale styl i forma wskazuja na autora. Nie martw się i tak Cie kocham. Z cyklu: „Od Mazowieckiego do Tuska” (5) – Czesław Kiszczak
Obrazek użytkownika gość z drogi
Obrazek użytkownika np1
11 lat temu no i co - Satry I co ulżyło ? - a teraz czekam na coś co dotyczy merytoryki. Wiem że fatalnie piszą - jestem legasteikiem. Piałem już o tym kiedyś, i niemamtu Worda który by mikorygował pisownie. Nie dbam juz o tym - wiem to źle bo może byc odczytanej jeko brak szacunku dla czytelnika, ale mnie to na prawdę nie obchodzi. W mądrej głowie ... i jeśli zawertość się zgadza to dla mnie już wystarczy. Z cyklu: „Od Mazowieckiego do Tuska” (5) – Czesław Kiszczak
Obrazek użytkownika gość z drogi
Obrazek użytkownika np1
11 lat temu PS 1 Myślałem, że nie muszę to tłumaczyć. Wydawało mi się że dobra analiza partnera w negocjacjach, jego słąbych, silnych stron, wad i talentów to punkt wyjścia znajdowania porozumienia, wypracowania wspólnych stanowisk broniących inters społeczny. Wiem że dla niektórych moze to być trudne. Ale to tym bardziej wskazuje na problem. Pisząc G.C.Jungiem prombem odłożony na późnij, przysypany grubą warstwą milczenia jest jak niewypał który prędzej czy późnij wybuchnie. Każdy problem wyparty w nieświadomość trouje sobie drogą na powierzchnię. Pcha się jaw tylnymi dzwiami w postaci różnych somatycznych mechanizmów, jest przyczyną wielu impulsywnych irracjonanych motywacji, natrentctw, dysfunkcjonalizmów. Warto wg mnie znać drugiego człowieka i siły które nim powodują równie dobrze jak siebie samegi i własne demony. Z cyklu: „Od Mazowieckiego do Tuska” (5) – Czesław Kiszczak
Obrazek użytkownika Lotna
Obrazek użytkownika np1
11 lat temu Ad adpersonamy Nie zgadzam się - zrozumienie machanizmów motywacyjnych drugiej strony z którą rozmawiam szalenie ułatwia omijanie konfliktów komunikacyjnych i nieopozowumień. Pozowala wypracować płaszczyzne komuniacji i zajać się sktuecznie i bez emocji gospodarką, demografią itd. skuteczniej - miajac mielizny i wiry konfliktów, nieporozumień komuniacyjych - w rozmwie z NIEPRZEKONANYMI DO TEJ PORY. Tutaj przekonue się już przekonanych. Po co ciągnąć drzewo do lasu ? Najtruniej jest z tymi po drugiej stronie: popadają w irracjonalność, emocje, adpersonamy zupełnie podobnie jak na tym portalu. Zrozumienie mechanizmów , wypracowanie skutecznych metod omjania emocji, między sobą - da narzędzie w rozmowie z drugą stroną. Kozetka jest potrzebna - niestety. I dlatego każdy z nas musi to robić - czy musie to podoba czy nie. Jeśli nie - będzie słabiej znał jak dzała psychika własna, rozmówcy z naszej strony a już naj mniej znał mechanizmy tych po drugiej stronie. Ich motywaje, cele, i medoty dochodzenia do nich.. znajomość tego wszystkiego - kozetka właśnie - jest b. pomocna jeśli nie nieodzowana ! Z cyklu: „Od Mazowieckiego do Tuska” (5) – Czesław Kiszczak
Obrazek użytkownika gość z drogi
Obrazek użytkownika np1
11 lat temu samowola ? @Anna Tak to żenada - przyznaję. To żenada że takie się rzeczy dzieją. Ale taki jest mój odbiór. Nie na temat - owszem. Tyle że aby na temat pisać terzeba najpierw wypracować jakiś wspólny fundament, jakąś kulturę sporu. Na ptorzeby budowania sensownej przestrzeni językowej dyskursu na prawicy "Zamki na piaskach" emocji mają zbyt ultrakrótki okres połowicznego rozpadu aby sens było sie w nie bawić więc nie chcę ciągnąć emocjolanych sporów. Szukam metod cięcia emocji. Teoria komunikacji zna takie konfilikty komunikacyjne. Podpowiada tzw zasadę lustra: ty mi pokażesz jak mnie, a ja - jak ciebie, odbieram. Jej czestrzee stosowanie + dekonstrukcja przyczyn emocji, wydaje mi się koniecznym warsztatem w odfiltrowaniu warstwy emocjonalnej z dyskurswynych prawicowych przestrzeni. Wiem że to ogromna prac - ale mam wiarę. Wiara pomaga. Nie bardzo jednak rozmiem słowo "samowolne". To jak mam to robić ? Pod wpływmem czegoś z zewnątrz? Bogaty może nie jestem, ale nie dam sie skusić na 30 srebrników i robić za trola, kreta czy inną gnidę co to ma rozum na rozkaz. Ale może o inną samowolę chodzi ... Z cyklu: „Od Mazowieckiego do Tuska” (5) – Czesław Kiszczak
Obrazek użytkownika Tomasz A.S.
Obrazek użytkownika np1
11 lat temu jest coś takiego chyba @MarkD "Afery-PO" http://markd.pl/afery-po/ Z cyklu: „Od Mazowieckiego do Tuska” (5) – Czesław Kiszczak
Obrazek użytkownika tańczący z widłami
Obrazek użytkownika np1
11 lat temu prawica głęboko poraniona - to widać w kulturze sporów Tak obserwuję w/w spór i chętnie bym naisał "jak dzieci" ale z szacunku do osoby obu komentatorów tego oczywiście nie zrobię. W podobnej styuacji kiedyś pewien Dominikanin powiedział "nie bierz siebie aż tak zbyt poważnie". To mnie zabolało. Okazało się że miał na myśli coś co b. ciężko przecież w podobnych sytuacjach jest odróżnić od postway walki o dobre imię: pychę własną. Cienika nić niekiedy dzieli jedno od drugiego. Cóż "nie po słowach, po owocach Ich poznacie" mówi mądrość wiary. W "Nie bierz się zbyt powżnie" chodziło o słowa - dlatego do mie przemawia. Jednak tu na rewersie problemu jednak widzę coś jeszcze, wydaje się ważniejszego. Wysoką wrażliwość. Może nawet nadwrażliwość. Czyżby to: blizny na duszy tego czy inneog prawicowego blogera po zbyt wielu tramuatycznych przeżyciach? Po wyprtych osbistych bolesnych atakch, nie do zniesienia i dlatego zapominanych, wpartych w nieświadkomość ale jednak w takich sytuacjach się odzwyających jak dawne złamanie na zmianę pogody? Tak mi się wydaje że to ślad po niczym nie zasłużonch ale bolesnych skutecznie zadancych głębokich ranach? Stąd tak intensywna reakcja. "Niwolnik wcale nie chce być wolny - on chce mieć własnych niewolników" przychodzi to mi na myśl - co się przekłada na: po zbyt wielu ranach osoba staje sie na tyle pokiereszowana, że główną reakcją na choćby niezamierzone i przypadkowe wsadzanie palca w ranę jest syndorm zawolaowanej w obronę dobrego imienia zemsty. Tak, aby inni poczuli ten sam ból jaki sama się kiedyś odczuwało jaki został przyszypany ale się jeszcze tli i się czuje. Niezrozumiała dla mnie nadrwarażliwośći, opryskliwość, agresje werbalne, nizrozumiała intensywność obrony tego dobrego imienia, wręcz święcie przekonana postawa Konieczności obrony dobrego imienia w takim kontkeście staje się do wytłumaczenia - jest impulsywną reakcją na głębokie wcześniej przeżyte poranienia. Coś jak Syndrom poparzonego dziecka, które czuje konieczność dmuchania na zimne. Może więc tak po ojcowsku i z miłością przytulić i pogłaskać. Próby racjonalnego tłumaczenia ciężko gaszą emocje z traumatycznych proanień. Może lepiej dać spokój i nie drażnić, uciąć rozmowę, milczeć? Tak sobie myślę ... Oczekuję teraz jedną z dwu reakcji: ignorująmnie milczenie, lub frujacki atak. W końcu popełniłem tu aż dwa błędy, dwa razy złamałem tabu: wmieszałem sie w nie swoją kłótnię, co już jest wystarczającym błędem, tego się przecież nie robi. No i drugie tabu: wsadziłem jeszcze raz palec głębiej w ranę i jeszcze z zabawą sadysty nim kręcę.... dokonujać oczywiście tej pesudonaukowej głópkowatej - a jakże ! - niabyanalizy. Z cyklu: „Od Mazowieckiego do Tuska” (5) – Czesław Kiszczak
Obrazek użytkownika ma

Strony