Komentarze użytkownika

Kiedy Tytuł Treśćsortuj malejąco Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika Mozets
14 lat temu Bukowski o UE "UE TO NOWY ZWIĄZEK SOWIECKI" Napisał PiotrSkarga.pl, LifeSiteNews.com czwartek, 28 maj 2009 W związku z intensyfikacją działań lewicowych oligarchów z Brukseli na rzecz stworzenia totalitarnego superpaństwa europejskiego, Włodzimierz Bukowski przestrzega przed tworzeniem się „nowego Związku Socjalistycznych Republik Europejskich” – informuje portal LifeSiteNews.com. W najnowszej, opartej na dokumentach, książce, zatytułowanej Brytania na krawędzi Bukowski pisze: „To jest naprawdę zaskakujące dla mnie, że dopiero co pogrzebawszy jednego potwora, jakim był Związek Radziecki, tworzy się inny zadziwiająco podobny, jakim jest Unia Europejska. Ta samo ideologia – pisze dysydent – jest podstawą obu systemów. Unia Europejska jest starym modelem sowieckim prezentowanym w przebraniu zachodnim”.Bukowski, podobnie jak wiele innych znanych i mniej znanych osób obawiających się totalitaryzmu europejskiego, przestrzega przed lewicowymi oligarchami z Brukseli, którzy wraz ze swymi sojusznikami z parlamentów narodowych są w trakcie procesu tworzenia nowego komunistycznego superpaństwa zwanego Europą, w którym krajowa suwerenność i demokracja stracą jakiekolwiek znaczenie.Stwierdził on, że Unia Europejska do zwalczania opozycji stosuje „intelektualny gułag znany jako polityczna poprawność”. „Kiedy ktoś próbuje mówić zgodnie ze swoimi przekonaniami na temat rasy lub płci, lub jeśli poglądy te odbiegają od tych zaakceptowanych, poddawany jest ostracyzmowi. To początek gułagu. Początek utraty wolności” – podkreśla były więzień sowieckich zakładów psychiatrycznych.Zdaniem Bukowskiego parlament europejski pełni rolę podobną do tej, jaką pełnił parlament w Związku Sowieckim, tyle, że tam decyzje podejmowane były przez wąskie grono niewybieralnych przywódców.Bukowski, który obecnie mieszka w Wielkiej Brytanii, od samego początku ostro sprzeciwiał się reżimowi sowieckiemu. Był jedną z pierwszych osób w ZSRS, u której „zdiagnozowano” fałszywie chorobę psychiczną. Przez 12 lat był więziony w obozach pracy i szpitalach psychiatrycznych.„W Związku Sowieckim - stwierdził – ludziom wpajano, żeby zapomnieli o swojej narodowości, tradycjach etnicznych i zwyczajach, by stali się nową historyczną wspólnotą obywateli radzieckich”. Unia Europejska jego zdaniem postępuje identycznie, zwalczając więzy kulturowe.„Oni nie chcą byś był Brytyjczykiem lub Francuzem. Chcą, aby wszyscy stanowili historyczną wspólnotę Europejczyków. Chcą zdusić wszystkie uczucia narodowe, pozbawić ludzi ich korzeni, by utworzyć międzynarodową wspólnotę. Taki sam cel przyświecał Związkowi Radzieckiemu, który dążył do unicestwienia państw narodowych” – pisze Bukowski.Były dysydent przestrzegł także, że UE pomimo pozornego sukcesu ekonomicznego nosi w sobie nasiona zagłady, którymi są antydemokratyczne zasady. „Niestety, kiedy ona upadnie, spowoduje ogromne zniszczenie i pozostawi po sobie wielkie problemy ekonomiczne i etniczne” – podkreślił.Bukowski jest zaangażowany w zwalczanie totalitaryzmu UE. W 50. rocznicę powstania węgierskiego z 1956 r. na spotkaniu w Brukseli powiedział, że „potwór musi być zdemontowany zanim rozwinie się w państwo totalitarne”. Na spotkaniu Hungarian Civic Forum w 2006 r. Bukowski nawiązał do dokumentów, które poznał w 1992 r., a które potwierdzały istnienie „spisku” zmierzającego do przekształcenia UE w organizację socjalistyczną.Na podstawie lektury tych dokumentów doszedł on do wniosku, że cała ta idea przekształcenia wspólnoty gospodarczej państw europejskich w państwo federalne została wcześniej uzgodniona pomiędzy lewicowymi partiami europejskimi a Moskwą. Lewacy mieli obawiać się reform Margaret Thatcher, które zagrażały osiągnięciom partii lewicowych w Europie. Dlatego zdecydowano się na stworzenie ponadnarodowego superpaństwa socjalistycznego, które miało zatrzymać „panoszenie się dzikiego kapitalizmu”.Jego zdaniem około 1985 r. lewicowa Europa doszła do wniosku, że gdy lewica państw europejskich będzie pracować razem, wówczas będzie ona w stanie nadać nowy kierunek „projektowi europejskiemu”, przekształcając wspólnotę, która powstała ze względów ekonomicznych w socjalistyczne państwo federalne.(wg, PiotrSkarga.pl, LifeSiteNews.com, AS, bibula.com) Z portalu Radio Pomost Karta Energetyczna: Rosja a Unia Europejska
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Mozets
14 lat temu Cywilizacja jąkałów Cywilizacja jąkałów. Pisałem już w ubiegłym roku o neurotycznym, rozhisteryzowanym, agresywnym do granic obrzydliwości, niemalże - stylu wypowiedzi, przyjmowanym przez prowadzących programy – szczególnie telewizyjne. Bardzo niewielka ilość osób dosłownie - atakowanych, potrafi stanowczo przeciwstawić się "takiemu" sposobowi „rozmawiania". Styl ten zresztą jest preferowany aktualnie przez guru stacji, szczególnie telewizyjnych. To ma być nowoczesność na miarę 21 wieku w środkach przymusowego przekazu.( tzw.” przekaziorach „). Prowadzący program, który zachowuje się kulturalnie, nie prowokuje rozmówcy do ataku serca , jest klasyfikowany jako "niemodny i nieciekawy”. Odrębną sprawą jest sam język. Zmienił się sposób wymawiania głosek - szczególnie tych gardłowych. Słowa nie są już wymawiane, ale wyrzucane z tchawicy jak podmuchy tajfunu. (Tchooo- zamiast zwykłego - "to" , tchhhego - zamiast "tego", khażdy, thak, photem, phan, krythykhancki,thutaj, Arthur itp.itd. - mówiący wprost zieje słowami) . Rozciągane są do granic absurdu samogłoski a,e,o,u,y, i niemalże - „wyśpiewywane”. To po to - by wzmocnić ekspresję wypowiedzi i przedłużyć czas łabędziego śpiewu – będącego akurat przy głosie. Jeśli już dyskutant jest inteligentny – to niech nie myśli, że uda mu się dokończyć mądrą wypowiedź. Prowadzący program „wejdzie mu „ brutalnie w słowo i przerwie tok wypowiedzi. Jeśli mimo to gość studia będzie na to przygotowany i będzie przytomnie kontynuował wypowiedź – rozpoczynając za każdym razem od przerwanego miejsca – to także niech nie myśli, że mu się znowu uda. Pan „redaktur” będzie to robił tę zagrywkę, co drugie słowo i w końcu powie – no to już musimy kończyć. I koniec zabawy. W końcu on tu rządzi w tej firmie z żelaza i papieru. Jednym z niewielu , którzy nie pozwalają sobie na takie chamskie traktowanie – jest profesor Wolniewicz. Ale to już wymierająca kasta naukowców i TV chętnie zatrzasnęłaby wieko od trumny za takimi – niepokornymi i mądrymi ludźmi. Używanie określeń przysłowiowy do pojęć, które nie mają nic wspólnego z przysłowiami, np.: - przysłowiowe krzaki - przysłowiowe światełko w tunelu - przysłowiowa łezka w oku - przysłowiowa para skarpetek - przysłowiowe krokiety ( itd. pomysłowość , lub ściślej - bezmyślność twórców tych potworków językowych jest wprost nieograniczona). Sekwencyjnie, będący przy głosie, wydobywa z siebie kilka zdań z szybkością karabinu maszynowego, bez żadnych przerw między wyrazami, lub zaczyna się jąkać. Eeeeeee, oooo, yyyyy, emmennem... itp. W rodzaju: klucz do bram eee-miasta i do eee-serca. Oraz powtarzanie wielokrotne i,i,i,i, lub bo,bo,bo, żeby, żeby, jakoby, czy, czy, czy, że, że,że,że, dla,dla,dla itd. itp. Tzw. dykcja Pawlaka (tego właśnie – stara kurlandzka szlachta). I szyk przestawny wymyślony przez intelektualistę – Wałęsę. Zrozumiały tylko dla analfabetów . Będący przy głosie mówi tak szybko, że czasem traci kontrolę nad wymową, - wtedy zaczyna natychmiast „łatać” powstałą przerwę przy pomocy przeciągłych samogłosek: yyyyyy, eeeeeee,oooooo,aaaaaaa. Chodzi o to by prowadzący program lub inny „dyskutant” – nie wszedł mu czasem w słowo – bo wtedy albo wybija go z ciągłości ( bo nie logiki) wypowiedzi, lub całkowicie pozbawia go głosu. Prowadzący program nie muszą zresztą czekać na jakąkolwiek ułamkowo-sekundową przerwę w tym jak mówiłem - „łabędzim śpiewie”. Po chamsku i brutalnie przerywają mówiącemu w dowolnym momencie. Najchętniej wtedy, gdy mówca zaczyna mówić inteligentnie i do rzeczy. Pacyfikuje się więc delikwenta –zakrzykując go ordynarnie. Czasem redaktorowi pomagają w tym dzielnie oponenci biorący udział w spektaklu. ( Śrubunek-Gniadosz, Napierniczak, Olejarski, Nisselbaum). Lub żeby było śmieszniej i łatwiej – przeciwko 1 gościowi zaproszonemu do studia – wystawia się dwóch redaktorów . By w duecie łatwiej i skuteczniej zakrzyczeli , ośmieszyli, wydrwili często bardzo kulturalnego i inteligentnego rozmówcę. (Vide: Sekielski, Mrozowski, Olejnik, Lis – „to”specjaliści od tych rzeczy...) Głoski ę i ą – zaczynają zanikać. Na ich miejsce wchodzą jakieś dziwnie brzmiące twory, nawet nie podobne do regionalizmów w rodzaju: om, em ( gwiazdom zarannom, zorzom północnom . szkołom budowlanom). Bo „włanczanie”, jest już wydaje się – normą językową, uznaną nawet przez wychowanków prof. Miodka. W wykonaniu sław szklanego ekranu odbywa się międlenie kilkuwyrazowych sekwencji, po 2,3 razy - jak imbecyl z zastojem umysłowym. Poza tym, jest to (głównie) część planu politycznej walki medialnej. W której stacje nie tylko przekazują obraz bitwy, – ale same jak najbardziej w niej uczestniczą. Wszystkie chwyty dozwolone. Wbrew pozorom to nie jest takie głupie. W tym szaleństwie jest metoda, (Shakespeare...). Ma wprowadzić rozmówcę (widza także) w diapazony nerwowego rozedrgania, kiedy to zamiast mówić - co myśli, zacznie mówić - co podpowiada mu prowadzący. Ma wyłączyć asertywność u ofiary ataku. Ogólnie wprowadzić nastrój zdenerwowania i myślowego bałaganu. Słuchaczom ma zaś zrobić wodę z mózgu. Generalnie rozdrażnić widza, wzbudzić bezosobową awersję... Następnie wystarczy tylko podać umiejętnie skołowanemu i wzburzonemu widzowi cel ataku. Cięty z metra widz, z ulgą ulokuje swe najgorsze odczucia w podanym na tacy obiekcie. I tak robi się wrednie, – bo wrednie, – ale profesjonalnie, – indoktrynację polityczną. Agresja zwykłego prezentera jest zaprogramowana przez szefów stacji. Oczywiście, nie każdy jest atakowany. Ofiary są wybierane starannie, przed programem, – choć w wypadku inteligentnych rozmówców, nawet zmasowany atak na nich, przy udziale wyszkolonej do nagonki „przypadkowej młodzieżowej publiczności” – pali na panewce, ku wściekłości prowadzącego. Celuje w tym Lis – szara eminencja tych spędów – człowiek o bezbarwnym charakterze i takich-że, - szklanych oczach. Jeśli na upartego pozwolić na enuncjacje polityczne komentatorowi to, z jakiej okazji ma to „prezentować” spiker. On ma bezstronnie i spokojnie podawać fakty, a nie - komentarze. Jego zdanie na temat przedstawianego materiału mało kogo interesuje. Opinię inteligentny człowiek wysnuwa z faktów. A nie spija jej z ust telewizyjnego manekina. Za osobiste wycieczki i chamstwo – ten-że, winien być natychmiast wyrzucany z pracy z przyzwoitej rozgłośni. Tylko gdzie jest ta przyzwoita ??? W przeciwnym razie stawia się on ( ten redaktorzyna) w roli politruka stacji telewizyjnej. A stacja staje się brukowcem i tubą propagandową. Ten sposób wymawiania głosek - niezwykle ekspresywny - jak przy kłótni wiejskich bab na jarmarku - ma wydobyć z rozmówców ich najgorsze cechy charakteru i rzucić je gawiedzi telewizyjnej - jak ochłapy - na pożarcie. Z założenia dyskusja np. w TVN wcale nie ma prowadzić do mądrych i słusznych wniosków – tylko do wytworzenia pozornego obrazu prawdy. Czyli „racji” urabianej przez stację. Rozmówca musi mieć niesłychanie silne nerwy i gruboskórność nosorożca - by oprzeć się takim atakom. Jest kilku polityków, którzy potrafią już to robić. Wielu innym PO-lityka przyćmiła dobre maniery i teraz zachowują się tak samo jak pozostała banda krzykaczy. Zresztą to ludzie bez charakteru. Pokazują to całym swoim postępowaniem w kolejnych odsłonach sejmowo-rządowych. Przypomnijcie sobie Państwo Jeziorańskiego - jego nie zmusił ŻADEN redaktor do przekrzykiwania się. Olejnik , ( tak, tak - ta, ta ) gdyby on zgodził się z nią rozmawiać - mogłaby jedynie gapić się w kartkę z pytaniami. Bo nie "pohasałaby" sobie ani sekundy w tym swoim zootechnicznym stylu. Pamiętacie Państwo - co mówił Brzeziński w latach 80-tych o Wałęsie... - "To ciekawy człowiek - tylko, - że ja nie rozumiem, co on mówi..." Zresztą ludzie na poziomie - nawet nie pomyślą, - by spotykać się z podobną hałastrą. Oni nie muszą "za wszelką cenę" pokazywać się, ile się tylko da - w szklanym okienku. Wiecie Państwo jak obecnie kreuje się "gwiazdy" i "elyty" w telewizji.( vide - Jolanda i Ola w TVN – mają tam „etaty”, - starzy towarzysze dbają o siebie ). Pokazuje się te obiekty jak najczęściej. A skoro je "widać" - to "masy" uważają je za gwiazdy... Bardzo rzadko w kulturalny sposób prowadzone są dyskusje w TVP – natomiast w jednej z TV ( nie mogę wymienić nazwy z powodu przewidywanej nawały ze wszystkich armat) – jest zwykłą normą. Ale czynione są właśnie solidne przygotowania do wyrugowania tej stacji z eteru. Przed wyborami prezydenckimi ta stacja mogłaby by być uwierającym kamykiem w sandale. Obserwowałem rozmowę pracownika TVN z Prezydentem RP,- na żywo z pałacu Prezydenta. Gdyby to było w barze piwnym – pomyślałbym, że dziennikarz ma zamiar pobić właściciela i zdemolować mu lokal. Tak wynikało z agresywności jego wypowiedzi. On nie pytał –„ on wszystko wiedział” i podniesionym głosem, napastliwością, rozeźlonym obliczem próbował zamienić Prezydenta w chłopaczka, - przyłapanego na paleniu papierosów w szkolnej toalecie. Jest oczywistym, że takie otrzymał zadanie przed programem. Indagowany spokojnie jednak odparł tę próbę, – czyli zlekceważył jego zaczepki. I tak hołocie się należy. Parę lat zmasowanych, niezmiennych w metodach, ataków mediów – uodporniły wielu na te buraczane wycieczki idoli TVN i innych. ( nota bene , idol po grecku znaczy – bałwan)... Ale spora część „masowej widowni” przyjmuje prostactwo za dobrą monetę. Czyli nieważne, kto kogo bije i za co – grunt, że można popatrzeć bezpiecznie, z boku i zaspokoić swoje przyziemne instynkty. O tempora, o mores... © autor - Mozets Niepoprawni, mówmy i piszmy poprawnie!
Obrazek użytkownika tj
Obrazek użytkownika Mozets
14 lat temu Si-bir Si-bir ( Śpiąca –ziemia) /Opowieść autentyczna/ W roku 1979 w Lądku Zdroju poznałem starszego mężczyznę w wieku ponad 70 lat. Wysoki, silny, postawny. Mogę zdradzić jego nazwisko. Nie żyje już od lat i nie miał żadnej rodziny. We wrześniu 1939 Rosjanie wkroczyli do Lwowa – gdy był świeżo po studiach prawniczych na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Zabrano go z ulicy w letnim prochowcu ( lato było gorące) – jego narzeczona została zastrzelona tego samego dnia . Broniła się na ulicy przed zalotami krasnoarmiejca i została zabita. Stefana Derżko dołączono do transportu i bydlęcym wagonem dotarł do miejscowości Matygino w głębi Rosji. Relacje jakie ten człowiek mi przekazał poprzedziły wielogodzinne rozmowy – jakie z racji pobytu w uzdrowisku – prowadziliśmy na spacerach po okolicy. Nabrał do mnie zaufania i opowiedział mi swoją historię. Historię Sybiraka, prawnika – drwala w tajdze. W Matygino osadzono go w więzieniu – starej twierdzy. Cela z betonową posadzką, okienko bez szyby, bez ogrzewania i bez jakiegokolwiek posłania i przykrycia. W letnim płaszczu przebywał tam do lutego – śpiąc na betonie. Dostał martwicy pośladków – od mroźnego betonu. W największe mrozy, ( w Matki Boskiej Gromnicznej) –załadowano go do dużego transportu kolejowego i wyruszyli na spotkanie Sybiru. Podróż była straszna. Na 3 dzień wstawiono im do wagonów żelazne piecyki na drewno. Mężczyźni wyrwali w podłodze otwór. Nieduży - co wartownicy tolerowali. To była toaleta. Gdy załatwiały się kobiety – mężczyźni stawali tyłem. Zresztą w wagonach robiło się luźno. Codziennie wygarniano z nich trupy słabszych i wyrzucano po prostu w śnieg przy torach. „Zamarzajut polskije sabaki” – stwierdzali strażnicy , z obrzydzeniem wygrużając sztywne ciała z wagonów. Dzikie zwierzęta po odjeździe eszelonu czyściły teren do kosteczki. Ustalono, że płaszcze i kożuchy jakie mieli niektórzy zmarli – będą służyć żywym. I tak więzień Derżko wyfasował stary, ale ciepły kożuch po zmarłym koledze. 4 dnia dano im gorącej wody i solone śledzie. Całe szczęście, że do wagonu wpadały tumany śniegu i było czym ugasić pragnienie. Nie wie ile dni jechał. Ale nie krócej niż 3 tygodnie. W środku olbrzymiej tajgi transport zatrzymał się. Krasnoarmiejcy pomagając sobie karabinami i bagnetami – wygarniali wychudłych, sczerniałych – ledwie chodzących ludzi na nasyp kolejowy – skąd staczali się w dół , w głęboki śnieg przy sosnach. Z całego transportu przeżyła ponad połowa. Uformowani w długi wąż brnęli w tajgę – zatrzymując się – gdy strażnicy ( ośmiu na blisko 300 osób) pozwolili. Jedna z kobiet odeszła kilka kroków – by się załatwić. Krasnoarmiejec o twarzy Mongoła – zastrzelił ją – za próbę ucieczki. Należało więźniów maksymalnie upodlić – by załatwiali się jak zwierzęta – czyli tam gdzie stoją i w grupie. Tym Rosjanie różnili się od Niemców . Ci pierwsi zabijali równie bezwzględnie. Natomiast Rosjanie przed śmiercią musieli jeszcze ofiarę upodlić. I tym generalnie różniła się cywilizacja zachodnia od azjatyckiej. Pod wieczór żołnierze ni stąd ni zowąd zatrzymali pochód i stwierdzili: „Tut budietie żywiot”. Zresztą co za różnica - 5, 10, czy 50 kilometrów dalej, - było tak samo. I doradzili – że kto nie zrobi sobie jakiegoś ukrycia na noc - nie przeżyje. W nocy będzie kilkadziesiąt stopni mrozu. Jedynym pocieszeniem był zupełny brak wiatru. Przy dużych mrozach ślina po splunięciu – zamarzała w bryłkę lodu – tuż nad ziemią. Po strasznej nocy – nastał pierwszy poranek w tajdze. Znowu ubyło kilkanaście osób. Przyjechał duży ciągnik wlokący olbrzymie sanie. Były tam piły, siekiery, łomy , oskardy i masa pustych beczek po paliwie. W zamarzniętej ziemi drążyli ziemianki na 5-6 osób. Nakrywali to balami ściętych sosen, ziemią, igliwiem , mchem. W środku ustawiano beczkę po paliwie - w której palono drewnem. Tej jednej rzeczy – nie brakowało na tysiącach kilometrów tajgi. Nikt nie próbował uciekać. Bo nie przebyłby pieszo tysiąca kilometrów. I zwierzęta tajgi –same wymierzyłyby mu wyrok. Zresztą nie mieli nawet pojęcia gdzie są. I tak mijały lata. Od rana do zmroku ścinali drzewa. Czasem na wysokości piersi – gdy śnieg był tak wysoki. Kto wyrobił normę - dostawał przydział chleba. Normę zmniejszano stosownie do spadku wydajności. Często kończyło się to zagłodzeniem i śmiercią – bo coraz słabszy i niedożywiony drwal – po prostu umierał. Tak po prostu gasł w oczach. I cicho odchodził. Leczyli się sami - w zimie najczęściej herbatą z igliwia. Zima trwała 9 miesięcy. W krótkim okresie „wiosny i lata” –zbierali zioła i jagody. Stefan Derżko opowiadał mi, że przez wszystkie te lata spędzone w tajdze tj. przez 18 lat – nigdy nie przespał całej nocy w ziemiance. Kto tak robił i wychodził rano na mróz – nabawiał się choroby płuc zwanej suchotami. I szybko umierał. Dlatego trzeba było co parę godzin wyjść w noc na mróz i przynajmniej raz obejść ziemiankę dookoła. I tak przez kilkanaście lat katorgi. W miejsce zmarłych z chorób i wycieńczenia – przychodziły nowe transporty. Sowiety wchłaniały każdą ilość drewna jaką chodzące trupy były w stanie dostarczyć na bocznicę. „Nowi” dostarczali szczątkowych wiadomości ze świata. Na początku 1954 roku chodziły słuchy, że wojna się skończyła. Ale nikt w to nie wierzył. Co jakiś czas ktoś był wzywany do komendanta obozu i znikał. Wszyscy myśleli – że był likwidowany. Stefan Derżko został wezwany do Komendanta na wiosnę 1957r. oddał kolegom wszystko co miał – łącznie z kożuchem zmarłego kolegi. Nie sądził by na drugim świecie był mu on potrzebny. Komendant wypytywał go o wszystko – z lat przedwojennych. Następnie powiedział ,że Hiltler kaput, jest nowa Polsza. On ma jechać do Krakowa – do Nowej Huty. Tam dostanie mieszkanie, będzie przeszkolony na maszynach liczących i będzie pracował w Hucie. Podpisał zobowiązanie, że bez zgody władz sowieckich nie zmieni miejsca zamieszkania , ani nie powie o niczym co widział i słyszał od 1939 roku od aresztowania. Powiedzieli mu ,że jeśli nie dotrzyma słowa –znajdą go wszędzie. Nie ucieknie nawet za granicą. Że mają swoich ludzi na całym świecie. Dostał ciepłe ubranie, worek z jedzeniem , propusk – pismo od władz NKWD obozu – gdzie jedzie i po co. Pismo to było wówczas cenniejsze od najlepszego paszportu na świecie. Strażnik wyprowadził go w tajgę , odwiózł do torów kolejowych i przekazał na pierwszy pociąg jadący na zachód. Człowiek ten opowiadał mi wiele rzeczy strasznych i nieprawdopodobnych – których nawet nie jestem w stanie powtórzyć . Mówiły one o okropnym życiu w tajdze. Szykanach wartowników. Głodzie chorobach i mrozie. Mówił także , że widział tam niesamowite rzeczy – o których nie powie mi nigdy. Chyba ,że leżałby już w grobie i wiedział, że zaraz umrze. To mówił człowiek wykształcony, po wyższych studiach , dzielny i odważny, odporny na straszne trudy. I nigdy mi już nie powiedział o co chodziło. Być może Rosjanie robili z nimi jakieś nieludzkie doświadczenia. Medyczne i nie tylko. Z udziałem ludzi i zwierząt. By udowodnić teorię Darwina. Słyszałem to od jednego Sybiraka. Ale to są domysły. Nie podaję tego za fakty. Prawie na pewno karmiono świnie zwłokami więźniów. Być może jedli trupy. Nie wiem. Stefan Derżko do roku 1980 – dalej mieszkał jako emeryt w mieszkanku w Nowej Hucie , które przydzieliło mu NKWD. Odwiedziłem go tam. To było niedaleko placu na którym stał Lenin z oberwaną wybuchem piętą. Nie założył rodziny. Zmarł samotnie. Do ostatniego dnia życia wierzył we wszechmoc potężnego NKWD, GRU i KGB. Tekst autorski. © M.Mozets W 70 rocznicę deportacji- wywózki Polaków kresowych na nieludzką ziemię! " Jeśli zapomnę o nich, Ty Boże na niebie, zapomnij
Obrazek użytkownika antysalon
Obrazek użytkownika Mozets
2 lata temu Donek Love Marsz Donek Love Marsz / wyborczy hymn PO/ Chorągiew wznieś – szeregi mocno zwarte To marsz PO – spokojny równy krok Ofiary PiS-u i tyranii kaczystów Są pośród nas i dumny jest nasz wzrok. /2x/ Więc wolny szlak - donkowym batalionom Co zmienią kraj w wzorcowy placu złom Na Donka twarz z nadzieją patrzą dziś miliony I dzień miłości wstaje nad nasz dom. /2x/ Już trąbka gra – to apel nasz ostatni I do wyborów - gotów każdy z nas Niebieskie flagi wkrótce wioną ulicami Przemocy PiS-u już się kończy czas. /2x/ Chorągiew wznieś – szeregi mocno zwarte Przekrętów, kłamstw – miarowy, równy krok Ofiary PiS-u i tyranii kaczystów Są pośród nas i dumny jest nasz wzrok. /2x/ ( Trawestacja znanego marszu i tłumaczenia polskiej wersji literackiej z lat 60-tych w wersji M.Mozetsa) © M.Mozets. 3 Człowiek Angeli w Warszawie a Gowin z Budką na aucie….
Obrazek użytkownika Jantar
Obrazek użytkownika Mozets
14 lat temu Po raz kolejny czkawka marcowa /Cytat /W 1967 wybucha wojna sześciodniowa, w której Izrael zajmuje półwysep Synaj, Gazę i Wzgórza Golan. Konieczna staje się nowa prowokacja wywiadu izraelskiego. ( bo „Alija B” została zlikwidowana w 1952r.) W Polsce więc, celem wywołania nastrojów antysemickich zmontowana zostaje kolejna prowokacja. Rzeczywistym jej celem jest obrzydzić Żydom nasz kraj i w efekcie pozyskać dla Izraela ludzi o dobrym wykształceniu, doświadczeniu wojskowym, artystów, pisarzy, handlowców, muzyków . Dlaczego nie można było tego zrobić na Zachodzie? Przecież tam także „ostały się „ rezerwy” ludności żydowskiej. Otóż sprawa była niesłychanie prosta. Z Zachodu płynęły wówczas do Izraela ogromne pieniądze wysyłane przez różne ugrupowania, żydowskie konsorcja - z różnych tytułów ( odszkodowania i wiele innych). Tak jak opisuje człowiek przyglądający się początkom zajść marcowych w Polsce, gdzie Michnik ( Aaron Szechter – sekretarz Antoniego Słonimskiego –właść. Stommy) i kilku innych awanturników nazywających się „komandosami”- manifestuje zwycięstwo Izraela, nie porywając za sobą jednak braci studenckiej. Nie wypaliło. (Nie byli tacy durni). Trzeba było zaangażować więc Mieczysława Moczara, ( Demko Mykoła – prawdopodobnie Ukrainiec). By ze swoimi siepaczami przebranymi za robotników rozsierdził młodzież i wzniecił antysemicką ruchawkę . Nota bene, - za pieniądze otrzymane prawdopodobnie od wywiadu izraelskiego kupił sobie autorstwo powieści „Barwy walki” napisanej (prawie na pewno) przez Żukrowskiego. I znowu się udało! Około 20.000 Żydów wyemigrowało z Polski. PRZYKRE TYLKO, że przy okazji umknęło nam raz na zawsze około 600 osób odpowiedzialnych za znęcanie się i śmierć Polaków – więźniów UB. ( np. Wolińska /Brus-Ochsmann/, Morel, Stoltzman, Brystigierowa/Julia Prajs/). Bezkarnie opuścili nasz kraj i nie ma możliwości ściągnięcia ich pod jurysdykcje sądów polskich. Najzabawniejsze jest to, że z tych 20.000 emigrantów, którzy pisali podania o zezwolenie na wyjazd do swojej ojczyzny – Izraela – co 5-ty tam trafił, - a reszta osiadła w Anglii, Szwecji, Danii, Austrii, Niemczech i na całym świecie – łącznie z naszym pierwszym sojusznikiem – USA. Emigrowali dyrektorzy departamentów, central handlu zagranicznego, na których czekały w bankach zachodnich pieniądze z okrojonych operacji finansowych i z prowizji. Już SENEKA na początku naszej ery pisał „Ojczyzny nie kocha się dlatego, że jest duża – tylko dlatego, że jest własna”. Jakoś to Żydom nie trafiało nigdy do przekonania. Część Żydów została w Polsce. W 1968 r. ikona powstania w Ghettcie Warszawskim - Marek Edelman grzmiał na wyjeżdżających i był zbulwersowany, że nie będzie miał kto stać na straży grobów. Zostało ich jeszcze sporo, dobrze zakamuflowanych ( oni nazywają to „asymilacją” – za Antonim Słonimskim /Stomma –katolik od urodzenia/ choć prawdziwy Żyd nigdy nie asymiluje się – ma nawet obowiązek /Talmud/ wręcz nienawidzić „gojów i dążyć do zniszczenia ich, jako niewiernych) i uśpionych w kraju – by „rządzić”, gdy przyjdzie pora. Między innymi przy pomocy opanowanych mediów. Np. H.Grynberg w art. „Rachunek za Marzec” stawia pytanie uczestnikom zlotu „wygnańców”: „czy powinniśmy być IM wdzięczni za to, że nas wygnali?” I odpowiada: „tak, wyświadczyli nam przysługę, bo na tym wygnaniu wyprostowaliśmy się, oddychaliśmy normalnym powietrzem, nie marnowaliśmy najlepszych lat w komunistycznym smrodzie”... Dlaczego do dziś nie pociągnięto nikogo do odpowiedzialności za Marzec 68. Bo jak można pociągnąć do odpowiedzialności za wyrządzoną przysługę, za umożliwienie wyprostowania garbu, za pozbycie się smrodu i uratowanie najlepszych lat?? W dalszej części art. Grynberga czytamy: „Owszem, Żydzi byli nadreprezentowani w ruchu komunistycznym i socjalistycznym.” Czyż więc to nie oni właśnie utrwalali w naszym ( bo nie ich) kraju ten „komunistyczny smród”, który zaczął przeszkadzać ich dzieciom?? Czyż to nie ich dzieci studiowały na najlepszych uczelniach , korzystając z szeregu bonzowskich przywilejów – podczas gdy typowy polski student przymierał głodem, bądź szedł do ciężkiej i nędznie opłacanej pracy, bo nie miał tych przywilejów co ONI. Bo brakowało mu udokumentowanego posiadania przodków wywodzących się z Hebronu, jak również był nie obrzezany. Corocznie w miarę zbliżania się wiosny w prasie polskojęzycznej pojawiają się dyżurne tytuły: - „20 lat represji” - „Marzec hańby” - „Strażnicy grobów” - „Wygnano z Polski ludzi, którym nasz kraj zawdzięcza tak wiele” - „Marzec 68 powinien trafić na listę zbrodni przeciw narodowi” ( tu autor nie podaje przeciwko jakiemu narodowi). Autor nazywa to ogniwem powojennej traumy polskiej, która jednak dawała szansę wyjazdu z PRL – co było wówczas ogromnym przywilejem ( szkoda, że tylko dla Żydów). Można by przytaczać wielu takich pismaków jak Grynberg, Bielecki, Mac, Klugman, Szostkiewicz, Passent, Górski, Jarco, Krall /Reichgold/, Janicki, Bawolec. Pomijając F.Rakowskiego/Mojżesz Rak/ i J.Urbana /Josek Urbach/. Zatrzymuję się przy postaci Andrzeja Szczypiorskiego, ( nie wiem tylko czy umieścić ś/p. czy BP /błogosławionej pamięci/ bo nie wiem jak należy traktować baptystę ). Był to ulubiony felietonista „Polityki”, a później „Wprost”. Bardzo odważny w osądach osób znanych i publicznych jak np. były prezydent Wałęsa to „aktor grający rolę chamskiego przygłupa”, ks. Jankowski to – „pajac w sutannie”i inne epitety przyklejane Stelmachowskiemu, Krzaklewskiemu /Dawid Zimmerman/, Benderze/ Fajwisch Berenstein/ i innym. Jego artykuł „Sprawdzian zręczności” , w którym pisał: „Tak to niestety jest na świecie, że czasem polityka wymaga kłamstw. Ale trzeba umieć kłamać. Albo kłamać z klasą . Albo z wdziękiem. Albo przynajmniej skutecznie - niech to będzie mottem do tego co piszę”. Szczypiorski doczekał się pośmiertnie erraty życiorysu, która napisał mu IPN. I jak co roku w rocznicę powstania w Ghettcie prasa będzie miała okazje przypomnieć jacy byliśmy (Polacy) bierni w obliczu zagłady Żydów. Wałęsa , jeszcze jeden „prezydent WSZYSTKICH Polaków” wysilił się raz na tej imprezie i „przeprosił i poprosił o wybaczenie”. Druga strona inteligentnie odpaliła – „NIE WYBACZYMY, NIE ZAPOMNIMY”. Choć bliższe byłoby mojżeszowe „oko za oko , ząb za ząb”. W Jedwabnem przepraszał Kwaśniewski. Tusk w Izraelu – obiecując rekompensatę za zagrabione mienie w czasie rządów żydokomuny. Ta farsa będzie trwać tak długo, aż ktoś przeprosi Żydów za to, że jeszcze Polska nie zginęła i Polacy ośmielają się jeszcze żyć. Choć duża część starozakonnych ręka w rękę ze Stalinem chciała inteligentom polskim załatwić bliskie spotkanie ze Świętym Piotrem – a reszcie zgotować los tępych niewolników. cytat z tekstu - za zezwoleniem autora z portalu Radio Pomost - autor Andrzej N. Polska ,tytuł "Krótki Kurs Syjonizmu". Alina Cała i ja - w akcji
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Mozets
14 lat temu Naszego, nasze , nasz, Cytuję: ///obraz n a s z e g o niechlujstwa./// Ja się do tego nie przyłączam. To nie jest moje niechlujstwo. Rozumiem uogólnienie. Ale te stwierdzenia w rodzaju "My Polacy to ...." zawsze trącą mi przymusem kwalifikacyjnym. Są niebezpieczne - bo chętnie powtarzane. Są uświęceniem siermiężności, brudu, bałaganiarstwa i braku elementarnych zasad mieszczańskiej koegzystencji. Ja nie śmiecę, nie mam psa ( i w bloku nie będę miał) choć lubię psy. Nie będe się nawet narażał ,że ktoś przypisze mi gnojenie po chodnikach. Bo trawniki - to już norma. Wielkopaństwo przybyłe z wiosek nie ma zwyczaju sprzątać po psie. (Kto na wsi sprząta psie gówna na publicznym terenie ???)Większość tzw. dzisiejszych "warszawiaków" to ludność siłą oderwana od pługa i wtłoczona w betonowe bloki. Okazuje się ,że nawet biednym mieszczuchem nie jest tak łatwo zostać w I i II pokoleniu. Słoma zawsze wylezie z butów. Moja klatka schodowa sprzątana jest raz w tygodniu. Nie zdołałem namówić sąsiadów na domofon. Więc w mojej klatce tabuny "bezprizornych " wyrostków palą marychę, załatwiają potrzeby fizjologiczne, plują i malują po ścianach. W sobotę wieczorem zamiatam klatkę i zmywam MOP-em na mokro.( wspomagam sprzątaczkę) Chłopaczki trzeba przyznać są grzeczni i nawet przesuwają się jak sprzątam. Pytają dlaczego to robię. Mówię im, że dla rozrywki. Jeden z nich dowiedział się ,że jestem oficerem i dziwił się ,że kapitan tak się poniża. Tłumaczę im ,że spanie w brudnym barłogu i jedzenie w oborze poniża człowieka - a nie sprzątanie. Kiedyś nawet zauważyłem w ich oczach błysk zrozumienia - gdy im powiedziałem - że - by umieć rozkazywać - trzeba najpierw nauczyć się słuchać. Słuchali. Więc powiedziałem im ,że będą porządnymi ludźmi - bo pierwsza lekcję - wysłuchali. Zielona wyspa bez powłoki śnieżnej, czyli oto III RP w całej krasie
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Mozets
14 lat temu Czas i pamięć Dlatego należy zbierać wszelkie opisy tragicznych ludzkich losów. Nie po to by by je wartościować w skali np. 1 -100. Bo cierpienie każdego człowieka nie da się opisać statystycznie. I jest subiektywne. Widzimy wypadek gdy matka z dzieckiem na rowerku przechodzi przez ulicę na pasach. Rozpędzona "beemwica" z sobwooferami na maksymalnym wzmocnieniu ( yyyynnnncc, yyyyynnnnccc, yyyynnnnttttaaaa, yyyyynnnnntttaaaa!!!!) na naszych oczach uderza w to dziecko . Rowerek i dziecko wzbijają sie powietrze i lecą 15 m do przodu. Spadają na asfalt. Z rowerka zostaje kupka złomu. Dziecko przypomina jakiś gałaganek podartego materiału. Matka bierze te resztki na ręce. Jest oszalała z bólu. Nikt nie słyszy jej jęku rozpaczy. Bo go nie słychać. Ale ja słyszę jęk jej duszy. To bezgłośny, zwierzęcy ryk nieludzkiego bólu. Idziemy dalej. Pamiętamy ten obraz całe życie.Ale dajemy sobie z tym radę. Przecież trzeba żyć dalej . I słusznie. A teraz wyobraźmy sobie - że to nasze dziecko tak leży jak gałaganek na asfalcie. I także powinniśmy żyć dalej . Ale czy potrafimy? Z kolei dla zaćpanego narkomana, który przed chwilą zadźgał nożem kogos dla paru złotych "na działkę" - ten wypadek - to nudny widok. Jak widać realatywizm pomaga nam żyć. I to jest normalne. W 70 rocznicę deportacji- wywózki Polaków kresowych na nieludzką ziemię! " Jeśli zapomnę o nich, Ty Boże na niebie, zapomnij
Obrazek użytkownika antysalon
Obrazek użytkownika Mozets
14 lat temu Wojna pożera najlepszych! // Fryderyk Schiller // ( powtórka z rozrywki) Obserwowałem dyskusje na forum dotyczące komentatora ( blogera) o pseudonimie Colas. Ani on dla mnie brat ani swat. Prawdopodobnie to Polak zamieszkały w Ameryce Północnej. Kiedyś prowadził tam portal "Nuda Veritas Gazette" ( Vox populi) . Było to kilka lat temu i nawet nie wiedziałem o portalu Niepoprawni. Czasem pisywałem do Nudy . Czasem komentowałem. Poziom był w sumie niezły. Co zauważyłem wchodząc na portale polonijne amerykańskie łącznie z USOPAŁ-em. Nie było tam takiego zacietrzewienia , takiego karczemnego języka jak na polskich portalach. I generalnie nie ma tam "wycinania" komentarzy, ani polowań z nagonką jak na naszych swojskich. A teksty zdarzają się mocne i odważne . Nie mówię o rynsztokowym języku. Raczej się tam nie zdarza. Poglądy moderatorów (właścicieli) portalów są tam znane. Sami zamieszczają teksty- które wyraźnie mówią o ich poglądach politycznych. Nie ma tam więc żadnej zakamuflowanej manipulacji przez jakichś tajemniczych "adminów". Na portalu Niepoprawni zauważyłem inteligentne wypowiedzi admina o psudonimie Gawrion. Choć w zetknięciu z komentatorem o psudonimie "kryska" także lekko puszczały mu nerwy. No cóż admin też człowiek. Nawiasem mówiąc: "Nie ma odtrutki na jadowite kobiety." //Bogusław Wojnar// . To cytat. Nie wiem dlaczego posądza się Colasa o antysemityzm, o obsesję na tym punkcie. Owszem jego język jest specyficzny, styl czasem prowokujący- ale nawet w poezji prowokowanie czytelnika jest jedną z zasad. Miałkość i banalność - nie są wartością. Mogę jednak z czystm sumieniem stwierdzić ,że teksty Colasa nie są banalne. Co do starozakonnych - sam profesor Wolniewicz ( moim zdaniem jeden z największych polskich naukowców i filozofów) powiedział: " W Polsce o Żydach można mówić tylko dobrze - albo wcale". Natomiast teksty Colasa w tym zagadnieniu odkrywają antypolonizm Żydów , podłoże talmudyzmu, rasizm syjonizmu i planowe mordowanie ludności semickiej ( Palestyńczyków) przez Izrael. Większość mieszkańców Izraela to nie Żydzi - a Chazarowie przybyli z ZSRR, Polski i wschodnich terenów . Spróbujcie mieszkać w USA , Kanadzie - zobaczycie jak tam traktowani są Polacy przez syjonistów żydowskich. Jakie filmy powstają o "złych polaczkach" , jakie kłamliwe publikacje. Polacy są tam dosłownie terroryzowani wszechobecną "religią Holocaustu". Potomkowie natolińczyków i puławian dalej w Polsce mają dużo do powiedzenia. Ale to nie znaczy ,że "zwykli Polacy"- nie mają się prawa odzywać we własnym (?) podobno kraju... Niepoprawni pl., czy Zjednoczenie Patriotyczne „Grunwald”?
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb
Obrazek użytkownika Mozets
2 lata temu Tuskowitz – Workuta ... #137 MIESIĘCZNICA SMOLEŃSKIEJ ZBRODNI 10.04.2010 oraz 20 ROCZNICA ZBRODNI 11.09.2001
Obrazek użytkownika michael-abakus
Obrazek użytkownika Mozets
14 lat temu Wojna pożera najlepszych! // Fryderyk Schiller // //powtórka// Obserwowałem dyskusje na forum dotyczące komentatora ( blogera) o pseudonimie Colas. Ani on dla mnie brat ani swat. Prawdopodobnie to Polak zamieszkały w Ameryce Północnej. Kiedyś prowadził tam portal "Nuda Veritas Gazette" ( Vox populi) . Było to kilka lat temu i nawet nie wiedziałem o portalu Niepoprawni. Czasem pisywałem do Nudy . Czasem komentowałem. Poziom był w sumie niezły. Co zauważyłem wchodząc na portale polonijne amerykańskie łącznie z USOPAŁ-em. Nie było tam takiego zacietrzewienia , takiego karczemnego języka jak na polskich portalach. I generalnie nie ma tam "wycinania" komentarzy, ani polowań z nagonką jak na naszych swojskich. A teksty zdarzają się mocne i odważne . Nie mówię o rynsztokowym języku. Raczej się tam nie zdarza. Poglądy moderatorów (właścicieli) portalów są tam znane. Sami zamieszczają teksty- które wyraźnie mówią o ich poglądach politycznych. Nie ma tam więc żadnej zakamuflowanej manipulacji przez jakichś tajemniczych "adminów". Na portalu Niepoprawni zauważyłem inteligentne wypowiedzi admina o psudonimie Gawrion. Choć w zetknięciu z komentatorem o psudonimie "kryska" także lekko puszczały mu nerwy. No cóż admin też człowiek. Nawiasem mówiąc: "Nie ma odtrutki na jadowite kobiety." //Bogusław Wojnar// . To cytat. Nie wiem dlaczego posądza się Colasa o antysemityzm, o obsesję na tym punkcie. Owszem jego język jest specyficzny, styl czasem prowokujący- ale nawet w poezji prowokowanie czytelnika jest jedną z zasad. Miałkość i banalność - nie są wartością. Mogę jednak z czystm sumieniem stwierdzić ,że teksty Colasa nie są banalne. Co do starozakonnych - sam profesor Wolniewicz ( moim zdaniem jeden z największych polskich naukowców i filozofów) powiedział: " W Polsce o Żydach można mówić tylko dobrze - albo wcale". Natomiast teksty Colasa w tym zagadnieniu odkrywają antypolonizm Żydów , podłoże talmudyzmu, rasizm syjonizmu i planowe mordowanie ludności semickiej ( Palestyńczyków) przez Izrael. Większość mieszkańców Izraela to nie Żydzi - a Chazarowie przybyli z ZSRR, Polski i wschodnich terenów . Spróbujcie mieszkać w USA , Kanadzie - zobaczycie jak tam traktowani są Polacy przez syjonistów żydowskich. Jakie filmy powstają o "złych polaczkach" , jakie kłamliwe publikacje. Polacy są tam dosłownie terroryzowani wszechobecną "religią Holocaustu". Potomkowie natolińczyków i puławian dalej w Polsce mają dużo do powiedzenia. Ale to nie znaczy ,że "zwykli Polacy"- nie mają się prawa odzywać we własnym (?) podobno kraju... Niepoprawni wpadają w panikę.
Obrazek użytkownika marika

Strony