Komentarze użytkownika

Kiedy Tytuł Treść Głosysortuj rosnąco Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika Akiko
14 lat temu Fragment: "Kuźnia była Fragment: "Kuźnia była pode wsią, kawałek drogi od gościńca. Z daleka, między łanami pszenicy poprzerastanej ostami i kąkolem, mokrej od wieczornej rosy, widzieli pełgający, czerwony ognik - odblask dalekiego paleniska, czerwieńszy od wieczornej zorzy. Kiedy na chwilę przystanęli, doszedł do nich niosący się daleko po łąkach i polach dźwięk kowalskiego młota. - Są - rzekł Nieborski, który wzrok miał jak sokół, a słuch jak nietoperz. - Widzę jakiś wóz pod karczmą. - Stary wasąg i starzy znajomi. - Brać pistolety! - zakomenderował Dydyński. - Panie Nieborski, przekłułeś zapał? - zerknął na skałkowy pistolet pocztowego. - Bo albo słaby proch masz, albo dziurkę wąską jak u wiecznej dziewicy, przy panewce tego dziwadła. - Przechędożyłem szpilą! - Ruszamy! Pomknęli przez pola, rozdzielili się na trzy części; a potem wpadli na plac przed budowlą niczym tatarski zagon. Stolnikowic i Świrski od strony polnej dróżki, Nieborski i Borek od zagonów, zmuszając konie do skoku nad żerdziami i chruścianym płotem. Zakotłowało się na podwórzu; w tętent kopyt wdarło się rżenie wierzchowców, krzyk ludzi, gdakanie spłoszonych kur. Trzeba przyznać, że widząc nadciągających zbrojnych, rzekomi słudzy Bolestraszyckich nie wpadli w panikę. Skoczyli do wozu, zbili się w grupę najeżoną ostrzami szabel, popatrującą spode łbów na konnych, mierzących do nich z pistoletów. - Napad? - zapytał ochryple dowódca. - Nieboszczyka chcecie ograbić?! On już swoje wycierpiał! Dydyński podjechał bliżej, stanął o krok z szablą dobytą z pochwy. - Dziwny to nieboszczyk, co złotem brząka po śmierci. A jeszcze dziwniejszy syn ojca, który się samych córek dochował. Piękną piosnkę zaśpiewaliście pod Bachorzkiem; prawie w nią uwierzyłem. Szkoda, że rymy ubogie, a w koligacjach błądziliście jak pijanica w borze. Zabiliście i ograbiliście Wojcieszka Jaksmanickiego, mego sąsiada i kompana! Chcieliście ciała zgubić, ale koń wam uciekł, a potem do pana wrócił. Dość już gadaniny! Kładę na was areszt, jako schwytanych in recenti na mężobójstwie! - Jakie ciała? Jakie mężobójstwo? - zarośnięty strzyknął śliną w piach, taktownie odwracając głowę. - Nas mospanie nie obchodzą żadne koligacje, ani jakieś tam perturbacje. Wynajął nas pan Bolestraszycki, abyśmy przywieźli ciało nieboszczyka z Wenecji, a nie dla załatwiania prywatnych porachunków. Schowajcie broń, bo nie chcemy żadnej zwady, ani nikogo nie zabiliśmy. Gdzie są dowody? Gdzie protestacja wniesiona przez rodziny zabitych? - Dowody są w trumnie. Pokażcie, co tam macie! - Chcesz waszmość upewnić się, że naprawdę wieziemy nieboszczyka? - Chcę się przekonać, że rana zadana waścinym rapierem, którą widziałem na piersi Wojcieszka, to tylko sen. - Moim rapierem? - czarny wzrok zarośniętego był nieodgadniony, ale postać tchnęła spokojem. - Alboż to ja tylko jeden na ziemi ruskiej rapier noszę? - Jeśli się mylę - przeproszę waszmości za podejrzenie. - Dobrze. Ja tylko apeluję o rozwagę. Nie chcemy żadnej zwady, prawda mości panowie? - Otwierajcie! Zarośnięty uniósł w górę otwarte dłonie, jakby pokazując wszem i wobec, że jedyną bronią, którą szermuje, jest prawda. Wskoczył na wasąg, aż wóz, który stał bez jednego koła i wciąż nie był naprawiony, zakołysał się. Chwycił za róg płóciennej płachty zakrywającej wnętrze, odrzucił ją odsłaniając podłużny kształt okryty wypłowiałym aksamitem. I wtedy rozpętała się burza. Dydyński nagle zmrużył oczy i ścisnął mocniej rękojeść szabli. Przytrzymał uzdę i w jednej chwili obrócił konia, wokół przedniej prawej nogi, dał ostróg, aż Hetmanka skoczyła, a raczej pofrunęła do przodu, jakby przyprawiono jej skrzydła. Już wcześniej przeczuł, co się święci. Kątem oka wychwycił ruch ręki krępego brodacza w futrzanej czapie i porwanej huni. Widział jak tamten wyrywa z zanadrza pistolet, zawadza kurkiem o lewą połę opończy, szarpie się z opornym materiałem, podnosi broń do strzału... Nie zdążył pociągnąć za spust! Koń wpadł na niego z impetem, a jeździec chlasnął szablą z góry, na odlew - po ręku, nieco powyżej łokcia. Brodacz ryknął, cisnął broń w piasek, zręcznie umknął spod kopyt klaczy. Mając za sobą jeźdźca na koniu nie wdawał się w przepychanki - śmignął jak zając prosto pod wasąg, wygramolił się po drugiej stronie, już z szablą w ręku. Dwa suche odgłosy wystrzałów, zabrzmiały niemal jednocześnie. Świrski wypalił z półhaka do grubawego Niżowca. Impet wystrzału obalił Kozaka wstecz, na burtę wozu; ranny chciał jeszcze chwycić się jej lewą ręką - nie zdołał, osunął się na bok, szorując głową po łozowej plecionce i zostawiając na niej wąski ślad krwi. Borek wygarnął z bandoletu do drugiego mołojca. Trafił w lewy bark, aż impet kuli szarpnął przeciwnika w tył. Starszy sługa odrzucił za plecy broń uczepioną do bandoliera, porwał za szablę by dobić rannego. Nieborski miał mniej szczęścia. Ostatni z grasantów skoczył nań z chłopskimi, drewnianymi widłami w ręku, szarżował od strony wozu w desperackiej furii, zapewne chcąc przebić się poza krąg pocztowych bigosujących jego kompanów, aż wióry leciały. Nieborski porwał za pistolet, strzelił w lewo, przekładając rękę przez przedni łęk kulbaki. Kurek z krzemieniem spadł na panewkę, skrzesał iskry, zapalił proch i... wystrzał nie padł. Hajduk krzyknął w furii, wbił widły w bok jeźdźca, przytrzymał. Nieborski był bez zbroi, w samym przeszywanym żupanie; zawył z bólu, jego koń szarpnął się, postąpił w bok. Pocztowy chciał porwać za szablę, ale wróg miał go jak na widelcu; drewniane zęby przeszyły ciało szlachcica, przechodząc między jelcem, a kabłąkiem i przyszpilając rękojeść zygmuntówki do ciała! Przeciwnik popchnął z całej siły, zwalił jeźdźca z kulbaki. Cisnął widły i skoczył w stronę uchodzącego podjezdka, chcąc pewnie na jego grzbiecie wydostać się z matni. Świrski wyrósł na jego drodze jak spod ziemi, ciął szablą raz, drugi, trzeci... Szlachcic na wozie nie przyszedł z pomocą kompanom. Pochwycił lejce w lewą rękę, a prawą dobył wąskiego, graniastego rapiera. Nie bawił się w popędzanie woźników - po prostu chlasnął ostrzem po zadzie lewego dyszlowego. Koń zakwiczał, rzucił się w przód, pociągając za sobą prawego kompana, poniósł na dróżkę wiodącą w stronę gościńca. Dydyński pomknął za wozem, pozostawiając pocztowym rozprawienie się z resztą swawolników. Wasąg popędził z turkotem, przechylony na prawą stronę. Zawadził osią o drewnianą barierkę ogrodzenia kuźni, oderwał ją z trzaskiem od pionowych bali, powlókł za sobą... Stolnikowic zrównał się z wozem, ciął z prawej, w pierś, poprawił wbrew - z góry, z zamachu. Przeciwnik zasłonił się, chlasnął płasko, ale ostrze przeszyło tylko puste powietrze. - Naści! Za Wojcieszka! - zakrzyknął Dydyński podjeżdżając do samej burty wasągu. Ciął z góry, w całym pędzie - zarośnięty ledwie dał radę zasłonić się ostrzem; nie mógł trzymać lejc i jednocześnie walczyć, skulił się więc za burtą, zasłonił rapierem z góry, byle tylko przetrwać furię konnego przeciwnika. Nie uszedł daleko. Rozpędzony, pozbawiony tylnego koła wóz wpadł w pędzie w płytkie, podmokłe trzęsawisko, w miejscu, gdzie mały strumyk przedzierał się leniwie przez łany bujnie rozrośniętej pszenicy. Wasąg, zahaczający prawą tylną osią o kamienie, pochylił się na lewo, a potem wywrócił. Dyszel pękł w jednej chwili, woźniki pociągnęły go za sobą żłobiąc tylnym końcem szeroką bruzdę w wyjeżdżonym trakcie. Trumna spadła na bok, wprost na wysoką miedzę, przetoczyła się z łoskotem i znieruchomiała, wplątana w żyto i wysokie trawy. Dydyński podjechał tam, gdzie spod przewróconego wasągu wypełzł tyłem zarośnięty szlachcic, zabłocony i umorusany jak swawolna dziewka wywieziona ze wsi na wozie pełnym gnoju. Na wpół siedząc, odpychał się w tył i wlókł za sobą bezwładną - pewnie przetrąconą nogę. Nagi rapier trzymał w prawym ręku, a jego oblicze wykrzywiał grymas bólu. - Stój! - krzyknął donośnie stolnikowic. - Rzuć broń i zdaj się po dobroci! Kędzierzawy cofał się tyłem, żłobiąc własnym siedzeniem głęboki rów w wyschniętym błocie. Hetmanka parsknęła cicho, wyrywała do przodu, wstrzymywana na munsztuku. - Rzuć broń, a gardło będziesz miał całe! Zarośnięty szlachetka jęknął. Splunął w stronę pana Jacka. - Chodź tu, psi synu! - wycharczał. - Kończ ze mną! Oszczędź męki. - Kat z tobą skończy! Rzuć rapier! Powoli, nie spuszczając wzroku ze stolnikowica, czarniawy odłożył broń. - Rzuć dalej! W pole! - Nie mogę... - Wyrzuć, albo kopyta dodadzą ci skrzydeł! Krzywiąc się z bólu i jęcząc, zabójca Wojcieszka spełnił polecenie. Odrzucił rapier o dobre dwie stopy od siebie. - Teraz wstawaj! - Nie wydolę, panie. - Nie wydolisz, to zginiesz! - Pomóżcie... Błagam, panie. Łaski! Te słowa nie pasowały do człeka, którego miał przed sobą. Nikt o tak zwinnych ruchach i oczach zmienionych w wąskie szparki nie zdobyłby się na żałosne skomlenie o litość. - Wyjmij kindżał z rękawa i odrzuć precz! Albo zobaczysz, jak chadza się z dziurą we łbie - Dydyński porwał lewą ręką za rękojeść kołowego puffera. Czarniawy skoczył. W jednej chwili zerwał się na nogi jak dziki zwierz. Lewą ręką cisnął w oblicze stolnikowica garść piachu; prawa w mgnieniu oka dobyła z rękawa żupana krótki sztylet......" ...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński 2 Polacy w Moskwie czyli "Samozwaniec" Jacka Komudy
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Akiko
14 lat temu http://www.youtube.com/watch? http://www.youtube.com/watch?v=itR0-I9idXk Książka "Pianista" świetnie pokazuje jak to w gettcie bywało... ...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński 2 Najwięcej szmalcowników było wśród Żydów
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Akiko
14 lat temu Re: @mgła Tez podpisalam... 1 WAŻNE! List Otwarty Prof. Jacka Trznadla w sprawie tragedii smoleńskiej!
Obrazek użytkownika Gawrion
Obrazek użytkownika Akiko
14 lat temu Glosowac.. Masz racje...trzeba isc i glosowac. Pozdrawiam..Akiko 1 Rotmistrz Pilecki i Gregor Thum
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Akiko
14 lat temu Pisarz zapisał w Pisarz zapisał w “Dzienniku” słowa: “systemy oparte na ucisku (...) zwalniają człowieka z myślenia i formułowania opinii, co zawsze wymaga wysiłku umysłu i charakteru. Społeczna euforia, którą zamiast tego oferują, nie jest w rzeczywistości niczym innym, jak tylko ucieczką od osobistej odpowiedzialności za własny sąd. I to jest ich wielka zaleta w oczach tłumów”. ...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński 1 Sandor Marai ..ktoś kto ekscytuje każdego, kto chociaż raz zetknął się z jego dorobkiem literackim
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Akiko
14 lat temu DoctorNo. Z ciekawosci DoctorNo. Z ciekawosci przeczytałam dwie książki o braciach Bielskich. Jedna to ta na podstawie której nakrecono ten slynny film. Film oczywiscie jest zrobiony lukruwato, po hollywudzku, czyli typu Zorro. Ale wracajac do tematu: tak naprawde to nie wiadomo kto wtedy z partyzantka sowiecka wymordowal polskich mieszkancow miasteczka. Na tym terenie scieraly sie wplywy kilku oddzielow zydowskiej partyzantki, AK, sowietow, w ktorych szeregach byli tez Zydzi. Autorka ksiazki pytala wiele osob z oddziału Trevi Bielskiego o tę noc. Wygląda na to, że to oddział sowiecki(byli tam w nim też Żydzi..)a nie Bielskiego dokonał tej rzezi. I walce o....żywność. Co do Bielskiego...wprowadził w tym prawie miasteczku w dzikich lasach zelazną dyscyplinę by...przetrwali. Tak naprawę to inaczej nie mógł. Były wykonywane wyroki wśród konfidentów niemieckich(tak, tak...wśród Żydów i tacy byli). Musiał też wciaż przekonywać sowietów, że są partyzantką walczącą, choć tak naprawdę to chodzoło mu o to by jak największą ilość Żydów uchronić od zagłady. Zapomina się też o jednym, że rabini i ortodoksyjni Żydzi byli przeciwko komunie tak jak i Polacy. Sowieci ich wywozili też w głąb Rosji. Poczytajmy też Babla(żydowski komisarz) jak sowieci wyrzynali Żydów...Podobno Żydzi mają takie powiedzenie: Nie ma kogoś lepszego od dobrego Żyda i gorszego od złego Żyda. Eli i Cała należą do tej drugiej grupy.... Nie dajmy się sprowokować. Piszmy rzeczowo i spokojnie. ...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński 1 Alleluja! Jestem antysemitą!
Obrazek użytkownika Łażący_Łazarz
Obrazek użytkownika Akiko
14 lat temu Re: Smutna refleksja na Dzień Niepodległości „Ten król jak pajac z gałganów” pisał Szekspir...bolesne slowa niestety... Pozdrawiam ...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński 1 Smutna refleksja na Dzień Niepodległości
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Akiko
14 lat temu Re: Stół nie dla Bolka Fallaci od razu zauwazyla kim jest Bolek, ale dla dobra Solidarnosci..milczala.. Pozdrawiam Akiko ...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński 1 Stół nie dla Bolka
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Akiko
14 lat temu Tez tak uwazam.. ...Obnoszę Tez tak uwazam.. ...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński 1 W obronie pamięci narodowej
Obrazek użytkownika Freenet2008
Obrazek użytkownika Akiko
14 lat temu Niesamowita postac! Opisany Niesamowita postac! Opisany tez zostal w "Sprawie Honoru". Pozdrowko Akiko ..Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński 1 Jan Zumbach i jego "Ostatnia Walka"
Obrazek użytkownika mustrum

Strony