Komentarze użytkownika

Kiedy Tytuł Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska
11 lat temu Re: katarzyna.tarnawska Witaj Traube - raz jeszcze! Chyba źleśmy się, nawzajem, zrozumieli! Po pierwsze - wiem, że od początku miałeś do skandynawskich (szwedzkich) "rewelacji" na temat "głodujących" tam dzieci stosunek absolutnie krytyczny! Po drugie - takie, jak powyższe lub podobne "rewelacje" pojawiają się od czasu do czasu na Zachodzie, i na ogół wiadomo, jak należy je traktować. Po trzecie - obecnie w Polsce istnieje problem niedożywienia, nędzy, ukrytego, a nawet jawnego głodu. Jest to, niestety, sprawa nie-dyskusyjna, kwestią pozostają tylko liczby. Po czwarte - jako "wytrawny" i wytrwały bloger - nie będziesz przecież rezygnował z "blogowania" - nawet gdy dojdzie przy tym do większych czy mniejszych nieporozumień, albo - niezrozumień. Pamiętam również, jak Ciebie ktoś kiedyś "wyzywał" od trolli. (A jak wiesz trolle - troldy - to te skandynawskie "krasnoludy" czy też złośliwe istoty, i taką istotą nikt ze świadomych blogerów raczej być tu nie zamierza; jesteśmy razem po to, by się nawzajem wspierać, budować patriotyczną świadomość, wiedzę, postawę). Możemy się spierać, nie musimy obrażać się jedni na drugich, czy też - czuć się obrażeni, albo - urażeni. Bardzo serdecznie pozdrawiam. Byłoby mi żal, gdybyś zamilkł na długo! Pytanie o głodujące dzieci
Obrazek użytkownika proxenia
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska
11 lat temu Re: Tusk pomogl Niemcom A ja powtórzę - bo chyba już kiedyś pisałam - Tusk (inaczej KRĘTACZ) to Duńczyk (z rodziny wyrzuconej przez Duńczyków z ich kraju na Kaszuby, za Tusk-handel, czyli nieuczciwe, krętackie interesy). Pzdr Smutno o stoczniach
Obrazek użytkownika matka trzech córek
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska
11 lat temu Re: Emir Znam polskich ojców, którzy jechali do Anglii - by dzieci nie cierpiały głodu (potem - cierpiały z braku ojca). Jeden z moich siostrzeńców został, z dnia na dzień, bezrobotny. Nagle został "skonfrontowany" z problemem głodu w czteroosobowej rodzinie (żona - bezrobotna, bez prawa do zasiłku). Z pomocą rodziców (siostry mojej i szwagra) - przetrwali, choć oboje znacznie schudli. Teść - artysta, wdowiec - boryka się z problemem głodu od lat. Ambitny, o pomoc nie prosi. Trudno mu nawet pomóc, można czasem kupić jakiś obraz, zaprosić na obiad, na Święta... Ten "rozziew" między olbrzymim bogactwem a nędzą jest w Polsce, podobnie jak w Rosji - przerażający. Brak tak znaczącej różnicy pomiędzy "bogatymi" i "biednymi" oraz przewaga, w społeczeństwie, klasy średniej to cecha państw skandynawskich. Toteż szwedzkie analizy na temat biedy czy głodu można traktować z przymrużeniem oka. W Polsce SIĘ NIE DA... Pytanie o głodujące dzieci
Obrazek użytkownika Anka1
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska
11 lat temu Re: Kilka pytań o Polskę i nie tylko... Mądry i dobry wpis - gorąco polecam każdemu z nas - do refleksji! Kilka pytań o Polskę i nie tylko...
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska
11 lat temu Re: Re: Śląskie ślady Konfederacji Barskiej Tekst - bardzo dziś aktualny. Na 10! Historia "kołem się toczy". Metody zaborców - wciąż te same. Tylko - dlaczego nie wyciągamy wniosków z przeszłości? Powszechne "zaćmienie"? Czy tyle "futer" dla "zmarźlaków"? Pozdrawiam! Śląskie ślady Konfederacji Barskiej
Obrazek użytkownika contessa
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska
11 lat temu Re: Dla Ławeczkowiczów na dobranoc.... jwp, Emirze, contesso (zachowuję wasze nicki - ich pisownię) z blogu. Oczywiście - jestem tutaj "katarzyna.t...", a nie pani. Dom "stoi" na wielkopolskiej wsi - w Rojowie. Ma trzy łazienki - jedną "gościnną" na piętrze, drugą - dla gospodarzy - na parterze, trzecią - również dla gości - na parterze, przy wejściu głównym (bo jest też wejście/wyjście "tarasowe"). Oczyszczalnia ścieków - funkcjonuje idealnie (w wykonaniu szwagra-"dewelopera", inżyniera "sanitarnego"). Będą ławeczki - na tarasie (drewno - już mam!) Oświetlenie schodów - "sterowalne" - z góry i z dołu. Serce domu - polsko-duńskie. Na ścianach obrazy (nie oleodruki): portrety - mego teścia, jednej z siostrzenic, widoki - z Danii, Austrii, Polski... Malował teść, maluje duński Mąż... Dobrze, że rozmawiamy! A teraz - spokojnej nocy, pięknych snów! Z Bogiem! 1 Mój Dom
Obrazek użytkownika Harcerz
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska
11 lat temu Witaj jwp! Ja już (prawie) Witaj jwp! Ja już (prawie) skończyłam budowę polskiego domu. "Czuję" twój przyszły dom, a w mój własny - muszę tchnąć serce i ducha! Jest więźba - drewniana, jest cegła, dachówka, piec kuchenny, kaflowy - na drewno, kominek - w jadalni. Będzie "koza" - na piętrze. I jest - ukryty w ścianach - system "rekuperacyjny" (do odzysku i rozprowadzania ciepła; czy istnieje dla niego jakaś polska nazwa?). Rozważam (to kwestia finansów) opisaną przez Satyra przydomową elektrownię wiatrową. Jest balkon - drewniany, są śliczne, drewniane, wewnętrzne schody, drewniane drzwi (z drewna, nie z paździerzy, czy tektury, niektóre z kwaterami ze szkła), drewniane szafki kuchenne, metalowe klamki i uchwyty do szuflad. Niektóre okna, drzwi tarasowe i balkonowe mają już okiennice. Pozostałe okna - czekają. "Dojdą" zewnętrzne, tarasowe "obejścia" - wokół domu. Rosną już (malutkie) krzewy malin, jakieś zioła... Nie ma piwniczki, jest mały "lamus - drewutnia". Dla gości mogą być dwa pokoje - na piętrze. Nie dało się uniknąć "nowoczesności": są dwa piece elektryczne - kondensacyjne - te muszą "trzymać" ciepło w zimie - gdy nas nie ma w Polsce. I są dzikie ptaki - czarny dzięcioł, czubatki, grubodzioby, trznadle (chyba, niezbyt dobrze im się przyjrzałam), dzwońce, nie wspominając o bogatkach, modraszkach, pierwiosnkach, ziębach, sójkach, zimorodkach, Są sarny, jest lisek... Borsuk chyba też - choć widziałam tylko wykopane wejście do chodnika. Pojawiają się zające... Tęsknię do Polski, choć Polska dzisiejsza - tak bardzo boli... Pozdrawiam najserdeczniej! -2 Mój Dom
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska
11 lat temu Re: Emir Wybacz Traube - tak jakoś odbieram twoje wpisy jakby zabarwione "pewną taką" dozą agresji. "Śmiesznie" się składa, bo też jestem po drugiej stronie kurtyny, też jestem lekarzem, mam także (choć nie w DK, a w UK) zięcia lekarza-psychiatrę. W odróżnieniu od Wielkiej Brytanii, gdzie w szpitalu psychiatrycznym niezwykle trudno umieścić człowieka z ewidentnymi OSTRYMI zaburzeniami psychotycznymi, niebezpiecznego DLA OTOCZENIA (stąd niemal co tydzień dochodzi tam do morderstwa, którego sprawcą jest "osobnik" niepoczytalny, tj. nie mogący zostać za swój czyn "pociągnięty" do żadnej odpowiedzialności) o tyle w Polsce, przy obecnie funkcjonującej ustawie o "ochronie zdrowia psychicznego" - niezwykle ŁATWO umieścić ZDROWEGO skąd inąd człowieka w "psychiatryku". Piszę z CAŁĄ ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ, a obecne "majstrowanie" przy ustawie stwarza wrażenie, że w przyszłości może być - w szczególnych okolicznościach - jeszcze łatwiej. Odwołując się do "dalekiej" przeszłości - można przytoczyć historię Władysława Broniewskiego, który - podobnie jak w "więzieniu specjalnym" został umieszczony w zakładzie psychiatrycznym. Nie będę się wdawać w szczegóły. Nie mniej - moje osobiste doświadczenie też może się "przydać". Otóż - ojciec młodego (wtedy) księdza, wdowiec, były żołnierz AK, emerytowany nauczyciel - doznał ZAWAŁU MÓZGU. Mieszkał w mieszkaniu służbowym; sąsiadka -nauczycielka - słysząc hałasy w jego mieszkaniu - poszła sprawdzić co się dzieje. Zobaczyła - na podłodze -bełkoczącego mężczyznę, obok potłuczonej zastawy stołowej, leżącej tam, wraz z obrusem. Wezwany lekarz Pogotowia zawiózł mężczyznę - DO SZPITALA PSYCHIATRYCZNEGO, gdzie - bez oporów inny "mędrzec pański" zakwalifikował chorego do "psychuszki". Sąsiadka - szczęśliwie - zawiadomiła syna, przebywającego na wakacyjnym zastępstwie parafialnym. Syn - zaalarmował mnie. W pięknie położonym "szpitalu na peryferiach", w sali bez klamek, przy posiłku spożywanym WYŁĄCZNIE łyżką zastałam starszego pana, z niewielkim niedowładem połowiczym i nieco dyzartryczną mową. NATYCHMIAST zażądałam wypisania go z "psychuszki" i osobiście odwiozłam do szpitala rejonowego, na ODDZIAŁ WEWNĘTRZNY. Rozpoznanie nie budziło wątpliwości - NIE BYŁA TO ŻADNA PSYCHOZA. Jeszcze jeden przykład - 17-tolatek (wówczas), syn mojej przyjaciółki, jechał z Oławy do LUBINA. Tyle tylko, że właśnie ZACHOROWAŁ NA GRYPĘ. Z wysoką gorączką - wsiadł do pociągu do LUBLINA: pomylił peron i "destynację" pociągu. Dalszych szczegółów jazdy nie znam - "młody" chyba zasnął. W Lublinie znaleźli go konduktorzy czy SOK-iści, chłopak był "splątany"; wezwany lekarz Pogotowia zawiózł go do "psychiatryka" w Abramowicach. W tym czasie matka (lekarka) szukała syna po całej Polsce - poprzez policję. Po kilkunastu godzinach - nadeszła wiadomość - z Abramowic. Pojechałam - kilkaset kilometrów - wraz z ojcem chłopaka. Zastaliśmy "młodego" - około południa - JESZCZE NIE BADANEGO przez psychiatrów! Wyczerpany, z gorączką - nadal - ale w prawidłowym kontakcie psychicznym. Do Lublina dojechał późnym wieczorem. Nic nie jadł, nie pił do tamtej pory - był zbyt słaby aby łyżką poradzić sobie z tym, co "serwowano". Oczywiście - zabraliśmy go - bez większych problemów. Powrót - to osobna historia - nie na dziś. Doświadczeń mego ś.p. męża z psychiatrami - raczej opisywać nie będę, w każdym razie - w przeciwieństwie do obu historii powyższych - było bardzo trudno umieścić go na leczeniu - w przypadku OSTREJ FAZY PSYCHOTYCZNEJ rozpoznanej choroby przewlekłej. Pozwoliłam sobie nawet "rugnąć" któregoś z tych "mędrców" (i niesłusznie, niesłusznie - on sam był MOCNO PSYCHOTYCZNY). Oczywiście - nie mówię o wielu spośród moich kolegów - wspaniałych specjalistach. Nie mniej - te obecne "prace" nad ustawą są raczej niepokojące. Pzdr "Tusku ! Ryży cyruliku, zamknij ty mnie w psychiatryku !"
Obrazek użytkownika Mohair Charamassa
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska
11 lat temu Re: Bikiniarze - wrogowie ludu Pozwolę sobie na mały "aneks" - To przybyło do nas od Zachodu Jako dar narodu dla narodu, Nawet plan Marshalla Tańczyć nam pozwala, Jazz boogie-woogie ;). Miałam kuzyna - przyjeżdżał do nas - do Wrocławia, z Katowic - gdzie wówczas kończył studia. Mandoliny nie mógł nosić - już łysiał, mimo iż było to w 25-tej (czy szóstej) wiośnie, choć te resztki plerezy "pielęgnował" brylantyną. Buty na słoninie - owszem, marynarka z watowanymi ramionami, lecz nie kraciasta, krawat - raczej nie rzucający się w oczy. W Katowicach, wówczas Stalinogrodzie, nie mógł pójść na dancing - studiów byłby nie skończył - syn "nieprawomyślnych rodziców": nauczycielki przedwojennej (acz nie socjalistki!) i urzędnika katowickiego magistratu. We Wrocławiu - szczęśliwie nieznany, czasem się wybierał. Jeden wieczór, w jakimś lokalu w Rynku - to wydatek ~100 zł. Dla Ciotki - wdowy - pieniądz nie mały, ale - ile razy "chłopak" mógł się tak zabawić. Pieniądze starczały na wstęp, niewielką "konsumpcję" (znane słowo?) z jakimś - raczej symbolicznym - alkoholem. No i z któregoś z tych dancingów - owa piosenka, melodię też pamiętam. I oczywiście - wszelkie negatywne, popularne określenia tych "biglarzy", "bikiniarzy" itd. Pozdrawiam - z 10-ką! Bikiniarze - wrogowie ludu
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska
11 lat temu Re: Jakie są kulisy powołania Sienkiewicza do rządu ? Analiza doskonała, na co są dowody "wprost" - "nie-wprost". Te pierwsze elegancko "uszczegółowili" blogerzy, te drugie - nieelegancko, zza węgła podsumował "pałkarz". Też pozdrawiam - z dziesiątką! Jakie są kulisy powołania Sienkiewicza do rządu ?
Obrazek użytkownika Anonymous

Strony