Komentarze do użytkownika

Kiedy Tytuł Treśćsortuj malejąco Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika dratwa3
9 lat temu Myślidar "Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem powiedział Chrystus...". Mi również jest bardzo bliskie to zdanie, wypowiedziane przez Chrystusa. Uważam przy tym, że kolejność nie jest przypadkowa. Chrystus jest Drogą prowadzącą do Prawdy, wyzwalającej do nowego Życia. Nie wydaje mi się, by możliwe było skuteczne pochylenie się nad Prawdą, bez wejścia na Drogę Chrystusowego Krzyża. To Droga Krzyża leczy człowieka z egoistycznej ślepoty, która to ślepota nie pozwala człowiekowi przybliżać się do Prawdy. Pozdrawiam. dratwa3 4 Czy człowiek współczesny może żyć bez wiary? Czy wystarczy wiedza?
Obrazek użytkownika Myślidar
Obrazek użytkownika Anonymous
9 lat temu Myślidar - 27 Stycznia, 2015 - 19:26     5 Zaprzaństwo
Obrazek użytkownika Myślidar
Obrazek użytkownika poeta
7 lat temu DZIĘKUJĘ CI EWO............ Dwudziestokilkuletni młodzieniec, czekał na spotkanie z dziewczyną. Umówili się, że jeśli po upływie kwadransa wybranka nie dotrze w miejsce randki, jej narzeczony wróci do domu. Młodzieniec był cierpliwy, czekał dłużej łudząc się, że dziewczyna jednak przyjdzie...... Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/myslidar/mlodzieniec-i-zebraczka     Obudził Myślidarze Twój tekst wspomnienie. Nie potrafię powiedzieć czy sympatyczne, czy to słowo, to określenie właściwie oddaje to co się wówczas wydarzyło, a przecież tylko pewnie minuty dzieliły mnie od tego, że nic by więcej nie było..... Opowiem Ci Myślidarze, opowiem Wam Moi Niepoprawni Przyjaciele. Może wymyślimy razem odpowiednie określenie na to wydarzenie, a może ? Pozostanie....sympatyczne.  Posłuchajcie: - Opowiadałem tutaj już kiedyś jak poznałem Moją Ewę. Wspomnę tylko, że przyczyną, która skrzyżowała ścieżki naszego życia była straszna nawałnica. Letnia burza, czarne, budzące grozę i przerażenie chmury....Szedłem w ich stronę, lecz gdy zaczynał się deszcz i wiatr i grad, schroniłem się jak dużo innych osób wcześniej, w korytarzu jakiejś kamienicy obok przystanku tramwajowego..... A za chwilę nadjechał tramwaj, więcej ludzi szukało schronienia w korytarzu i przede mną pojawiła się Ona. I zajrzałem w Jej szarobłękitne oczy.... Tak to się zaczęło..... Odprowadziłem ją do domu po tej burzy i umówiliśmy się na drugie spotkanie. Już nieprzypadkowe..... Ona mieszkała na jednym końcu Gorzowa, ja wtedy na drugim. Umówiliśmy się w centrum, też na przystanku tramwajowym. No i tutaj pierwsza różnica Myślidarze z Twoim opowiadaniem o młodzieńcu, róży i staruszce, żebraczce. W tej mojej historii to ja byłem spóźnialskim a czekała Dziewczyna. I chyba to było więcej niż kwadrans tego mojego spóźnienia. Już nie pamiętam słów, które padły, gdy wyszedłem z tramwaju i zobaczyłem Ją Czekającą..... Nie pamiętam. Pamiętam tylko, że Powiedziała do mnie.... - Już Miałam jechać z powrotem do domu....   Nie Pojechała.  I byliśmy razem 25 lat. I nasi synowie przyszli na świat.... Dziękuję Ci Ewo. Dziękuję Ci za TO, że na mnie Czekałaś.......   Był chyba wtedy rok 1977 albo 78. Dziękuję Ci Myślidarze za dotknięcie struny.  Czy było sympatycznie tylko ? Proszę Oceńcie Sami.....   Pozdrawiam.  Wciąż poruszony tym wspomnieniem tamtych chwil. Gdy ważyły się moje losy, podczas jazdy spóźnionym tramwajem po ulicach Gorzowa Wielkopolskiego............   Gdzie byłbym dziś ?  Czy byłbym, gdyby Jej już wtedy nie było, gdyby na mnie nie Poczekała tych kilka minut dłużej ???   5 Młodzieniec i żebraczka
Obrazek użytkownika Myślidar
Obrazek użytkownika Anonymous
7 lat temu @Myślidar No dobra już, dobra. Wiem że jest taka "dziura" na wschodniej ścianie. Ba, nawet tam wielokrotnie byłem na żużlu.Choć ten Motor Lublin to dziadostwo do kwadratu. Teraz sobie przypomniałem :-)))))))   Pozdr. 2 Super Księżyc z Lublina
Obrazek użytkownika Myślidar
Obrazek użytkownika Anonymous
7 lat temu @Myślidar a szkoda, a szkoda   To przepiękny prawdziwy sport dla twardzieli   Warto się kiedyś wybrać, warto   Pozdr. 4 Super Księżyc z Lublina
Obrazek użytkownika Myślidar
Obrazek użytkownika Anonymous
7 lat temu @Myślidar Ależ bardzo dziękuję Sporo o poezji w tej wymianie komentarzy było, niemniej jednak 24 pkt dałem już dużo wcześniej Pozdrawia twardziel z City ;-)))) 4 Super Księżyc z Lublina
Obrazek użytkownika Myślidar
Obrazek użytkownika Mind Service
9 lat temu Cóz, nie jestem fanem Hegla, Cóz, nie jestem fanem Hegla, więc zostawmy jego dialektykę. Tym bardziej, że poruszamy się wciąż w obrębie racjonalnych dywagacji; a w tym już wolę Kanta.   Słowa O.Józef Bocheńskiego pominę dyskretnym milczeniem: "Otóż stwierdzamy, że w filozofii nowożytnej nie ma prawie żadnej poważnej logiki (genialne dzieło Leibniza jest wyjątkiem). Co więcej dorobek logiczny poprzednich okresów został niemal całkowicie zapomniany; nawet najwybitniejsi filozofowie – np. Kant, i Hegel – znali tylko jakieś mizerne i w dodatku źle zrozumiane resztki logiki antycznej i średniowiecznej".   Ja wiem, że styl filozofa z Królewca odpycha, gdyż używa masy niezrozumiałych pojęć i założeń, które były czytelne dla niemieckiego intelektualisty, żyjącego pod koniec osiemnastego wieku, ale teraz już nie są. Trudno zrozumieć, np. dlaczego mamy rozum praktyczny uznawać za niezawodny w przeciwieństwie do teoretycznego? Dzisiejsza filozofia po Kancie przez cały XIX wiek, toczyła jałowe spory interpretacyjne (choćby o stosunek między dwoma redakcjami Krytyki czystego rozumu) i zajęła się czymś innym... Dziś niektórym jest bliżej do arystotelizmu, do problemów, które rozważała scholastyka, niż do jakiejkolwiek innej nowożytnej filozofii. Wynika to z wielu czynników, na przykład z rozwinięcia badań historycznych. Z naszej perspektywy Kant nawet o swoich wielkich bezpośrednich poprzednikach (Wolffie, Leibnizu) wiedział niewiele i często z drugiej lub trzeciej ręki. Teraz mamy książki, Internet i opracowania własciwie każdego filozofa z przeszłosci na wyciągniecie ręki.    W "Krytyce praktycznego rozumu" Kant przedstawia problem przekładania pewnych zauważalnych w świecie przyrody zachodzeń na pole zagadnień metafizycznych, na mocy samego tylko a priori (siłą rzeczy). Głównym przykładem była tu chyba kwestia ruchu, i odwołanie się do świętego Tomasza. Otóż, występujący czasem zarzut przeciwko drogom jego Sumy Teologicznej brzmi mniej więcej tak, że ten filozof nie wziął pod uwagę możliwości istnienia świata od zawsze. Jest to błędem, ponieważ sam Tomasz twierdził, że na drodze samej tylko filozoficznej refleksji nie można stwierdzić, czy świat miał początek, czy nie. I nawet, gdyby nie miał początku, i był łańcuchem zachodzących od zawsze przyczyn - skutków, to jednak musiałby istnieć Ktoś (Bóg), kto by tę zasadę niejako w ruch wprawił.    Krytyka Kanta jest inna. On mówi, że sama zasada nie musi obowiązywać wszędzie. Konkretnie - obserwowany przez nas świat to jedynie fenomeny, które faktycznie są w ruchu, natomiast rzeczy same w sobie, substancje, w ruchu być nie muszą. Przez to rzeczy, które istnieją od zawsze, wcale nie musiały mieć swej przyczyny, która w stosunku do tych rzeczy samych w sobie nie musi obowiązywać tylko dlatego, że obowiązuje wśród fenomenów.    Dlatego też Kant mówi, iż twierdzenia opierające się o samo tylko a priori, które tworzy pewne konstrukcje myślowe dotyczące jakiegoś przedmiotu, z wyłączeniem doświadczenia tego przedmiotu, nie mogą być uznane za pewne. W ten sposób nie można dowieść istnienia Boga, albo np. nieśmiertelności duszy, jak to robił Platon. Było to niepokojące, dlatego Kant zaproponował inny sposób filozoficznego podejścia do zagadnień Boga, duszy, wolnej woli..., na mocy rozumu praktycznego. Ale nie chodzi tu już o myślowe konstrukcje, mające czegoś dowieść..., tylko o postulaty. Rozum praktyczny zakłada, nie udowadnia.    Rozum praktyczny mówi, dlaczego mamy w Boga wierzyć, a nie Boga udowadniać. Bo z samej własności swojej wyłącznie zakłada.   Przejdźmy teraz do Friedrich Nietzsche i jego "śmierci Boga". Fryderyk Nietzsche dał się poznać głównie jako krytyk współczesnej mu kultury zachodniej i chrześcijaństwa postulujący powrót do antycznych wartości. Jednak szeroką sławę zapewniło Nietzschemu jedno ważne stwierdzenie: "Bóg umarł" (Gott is tot). Często pojawiające się jako cytat Nietzschego, pozbawione kontekstu, nabierało innego znaczenia niż istotnie miało przekazać. Szerokim odbiorcom znane głównie dzięki zdaniu "Nietzsche: Bóg umarł. Nietzsche umarł: Bóg" pojawiającemu się w różnych formach jako żarty i anegdoty. Czym jednak była ta śmierć Boga u Nietzschego? Otóż była wstępem do jednego z ważniejszych zagadnień filozofa - nihilizmu. Do zagadnienia, które przewijało się przez wiele lat w różnych dziełach ale nie doczekało się ujęcia w jedną spójną koncepcję.   Że Bóg jest martwy pierwszy raz Nietzsche oznajmił światu w swoim dziele "Wiedza radosna" z 1882 roku. Włożył słowa w usta szaleńca, który przychodzi na plac by zebranych i mijanych ludzi pytać gdzie jest Bóg. Ale przechodnie nie wierzą w Boga, wyśmiewają szaleńca, przedrzeźniają go pytaniami gdzież jego Bóg mógł się zapodziać lub czy się ukrywa. Wtedy on zdenerwowany ich postawą wykrzykuje do ludzi, że to oni sami i on sam Boga zabili. Następnie szaleniec stawia ważne pytania, wśród których padają słowa : "Czyż nie błądzimy jakby w jakiejś nieskończonej nicości? Czyż nie owiewa nas pusty przestwór? Czy nie pozimniało? Czy nie nadchodzi ciągle noc i coraz więcej nocy? Nie trzebaż zapalać latarni w przedpołudnie? Czy nie słychać jeszcze zgiełku grabarzy, którzy grzebią Boga? Czy nie czuć nic jeszcze boskiego gnicia? - I bogowie gniją! Bóg umarł! Bóg nie żyje! Myśmy go zabili!" . Co miał na myśli Nietzsche każąc szaleńcowi wypowiadać te słowa? Wielu błędnie odczytuje myśl o śmierci Boga dosłownie, jako zaprzeczenie Boga. Podczas gdy w istocie Nietzsche pisząc, że On umarł daje do zrozumienia, iż kiedyś żył, istniał. Bóg jednak jest w tym wypadku wyrażeniem jakichś wartości, które kiedyś były ważne a potem upadły. Śmierć Boga jest w filozofii Nietzschego faktycznie upadkiem wartości. Co ten filozof jedynie odkrywa i ukazuje.   Przewartościowanie czy też upadek wartości wyrażone jako śmierć Boga są podstawą koncepcji nihilistycznej, która przewija się przez wiele lat twórczości filozofa.   Twierdzenie, że Nietzsche Boga uśmiercił, a Ten go przeżył jest wyrazem ignorancji i nieznajomości filizofii nietzscheańskiej.    Zgadzam się natomiast, że pokora jest kluczem do poznania i doskonalenia ludzkiego ducha. Dojrzały chrześcijanin to człowiek pokornego serca. Na czym polega pokora? - Otóż człowiek pokorny to ktoś, kto uznaje całą prawdę o sobie. Taki człowiek wie, że życie, godność, łaskę zbawienia, wolność i zdolność do miłości, że wszystko to otrzymał zupełnie za darmo, bez najmniejszej nawet zasługi ze swej strony. Człowiek pokornego serca nieustannie dziękuje Bogu i ludziom za otrzymane dary, bez których nie byłby w stanie istnieć. Taki człowiek czuje się jak bezradne dziecko w tym wielkim i tajemniczym świecie, ale jak dziecko, które jest bezpieczne w ramionach kochającego Boga Ojca. - czyt. dalej: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/md_pokoraczy.html#   3 Czy człowiek współczesny może żyć bez wiary? Czy wystarczy wiedza?
Obrazek użytkownika Myślidar
Obrazek użytkownika Mind Service
9 lat temu Martina Heideggera - Martina Heideggera - przywołanego przez Ciebie - tak łatwo bym nie pomijał w świetle naszych rozważań o istnieniu i poznawalności Boga; co jak wiemy jest niemożliwe, gdyż Bóg jest transcendentny (zob. KKK 52, KKK 300), a wspomniany filozof posługuje się metodą fenemenologiczną, która jest transcendentalna z założenia.    Operowanie metodą transcendentalną jest dziełem refleksji, która sięga swą intuicją zarówno w kierunku przedmiotu, jak i w kierunku podmiotu, czyli w stronę Ja transcendentalnego. Podstawowy efekt poznawczy tej metody to odkrycie i opis transcendentalnej genezy sensu przedmiotowego, czyli „konstytucji sensu”. Dla Husserla w wyniku zastosowania redukcji transcendentalnej byt i świat „przekształciły się” w sens bytu i sens świata: wszystko co jest, jest jako coś, co posiada sens przedmiotowy. Nie ma innego dostępu poznawczego do przedmiotu, jak poprzez sens. Stąd wyłania się zagadnienie wyjaśnienia „genezy” owego sensu w jego źródle, tzn. w Ja transcendentalnym. Refleksyjna analiza świadomości (głównie poprzez spostrzeżenie immanentne) ma nam przynieść wgląd w tajniki wyłaniania się sensu przedmiotowego, sensu bytu, sensu otaczającego świata, sensu mnie samego jako człowieka, który w świecie „jest” tym lub owym. Ja - źródło wszelkiego sensu - zostaje w związku z tym uznane za „ponadświadome”, „absolutne”, transcendentalne. Zgodnie z tą zasadą fenomenologia jest pytaniem o sens bycia.   U Heideggera fenomenologia jawi się nam jako zadanie, które ma do spełnienia ontologia, tzn. wydobycie na jaw bytu jako bytu - pisze Krzysztof Michalski w dziele pt. Heidegger i filozofia współczesna. To bowiem, co tworzy sens słowa „być”, to co stanowi o sensie każdorazowego „jest” - to właśnie fenomen w sensie ścisłym. Pytanie o bycie, poszukiwanie jego sensu, samo jest pewnym sposobem bycia tego, kto pyta - czyli nas samych.   Ten byt, którym jesteśmy sami i którzy między nami innymi ma możliwość pytania, Heidegger określa wyrazem Dasein. Heideggerowskie Dasein - nie jest Ja, które samo nie będąc bytem wszczynałoby konstytuowanie się wszelkiego bytu, lecz określone pozytywnie w swym ontologicznym sensie jako „egzystencja faktyczna” i w ten sposób wyróżnione od wszelkiego bytu - zauważa Tischner czytając Pögelera. Egzystencja znaczy bycie - w świecie, to znaczy zawsze - być - już - w - świecie - faktyczny, wobec bytu i obok drugiego. U Heideggera napotykamy dwie koncepcje bycia ludzkiego. W Sein und Zeit bycie jest ukazane jako „dziejące się z łaski” nicości: stojąc oko w oko wobec nicości, człowiek może przezwyciężać ucieczkę od siebie i stać się sobą. Później, gdy okazało się, że nicość jest jedynie „zasłoną” kryjącą prawdę bycie, człowiek zostaje uznany za „pasterza bycie”, który w sposobie swego bycie jest „z łaski bycie”. W obu jednak przypadkach istnienie ludzkie okazuje się istnieniem radykalnie dziejowym, przenikniętym dogłębnie czasem. Człowiek jest istotą „dziejową”, ponieważ uczestnicząc w zdarzeniach, które go poprzedzają, podejmuje pewne tradycje i w ten sposób „dzieje się sam”.   U Heideggera bycie nie jest byciem. Bycie to nie jest żadne coś: ani kamień, ani człowiek, ani Bóg - napisze z kolei Jan Galarowicz. To jest fakt, że to wszystkie byty są. I to istnienie bytów jest właśnie cudem cudów. Ten prosty a zarazem cudowny fakt nie jest czystym faktem, lecz jakąś niepojętą do końca tajemnicą.   źródło: http://interia360.pl/ciekawostki/artykul/fenomenologia-jako-metoda-badawcza,34568 2 Czy człowiek współczesny może żyć bez wiary? Czy wystarczy wiedza?
Obrazek użytkownika Myślidar
Obrazek użytkownika Anonymous
8 lat temu @Myślidar najgorsze w rekowalescencji jest brak możliwości dostępu do .............................Niepoprawnych.pl   znam to z autopsji ;-)))))))))) 4 Mój list do Świętego Mikołaja
Obrazek użytkownika Myślidar
Obrazek użytkownika Anonymous
7 lat temu @Myślidar Przyjacielu, gdy właśnie przed chwilka zobaczyłem to zdjęcie Olejnik w bikini.I jakie Jej figura robi wrażenie.No, ...jakie ...robi, jakie? - przemilczę... To i  temat kobiet na dziś zamykam :-))))))))) 5 Zwierzenia erotyczne starego repa...
Obrazek użytkownika Myślidar

Strony