RP-154M LUX - Controlled Flight Into Terrain

Obrazek użytkownika AdamDee
Blog

Tym razem, wbrew oczywistym skojarzeniom nie będzie o smoleńskiej tragedii, choć jest jeden element, który stanowi trampolinę do nieskończonych paraleli, co zresztą czyniło przede mną już wielu blogerów. Jest nim nieszczęsna latająca trumna zwana TU-154 i tragiczny, wciąż spowity w przenośni i dosłownie mgłą - lot.

Paralela zaś polega na porównaniu Tu-154M LUX do Rzeczypospolitej Polski - na potrzebę tego wpisu nazwanej przez mnie RP-154M LUX.

Zacznijmy od końca.

CFIT

Jest taki szczególny rodzaj wypadków lotniczych o nazwie CFIT. Wikipedia objaśnia ten typ wypadków następująco:

Kontrolowany lot ku ziemi - pojęcie opisujące rodzaj wypadku, w którym pilot nieumyślnie sprowadza do poziomu ziemi (wody) sprawną pod względem technicznym maszynę. [...] W trakcie kontrolowanego lotu ku ziemi piloci nie są świadomi grożącego im i pilotowanemu statkowi powietrznemu niebezpieczeństwa. Kiedy posiądą tę wiedzę, jest już zazwyczaj za późno na uratowanie się.

W wersji angielskiej hasła CFIT jest dużo więcej informacji, znacznie szerzej opisuje ona okoliczności wypadków, które kwalifikowane są do tej kategorii. Enigmatycznie ujęte zachowanie załogi jest rozbudowane również o następujące okoliczności, których załoga może być świadoma lub nie:

- doświadczenie załogi

- zmęczenie

- dezorientacja

- ukształtowanie terenu

- usterki maszyny.

Generalnie zaś rzecz sprowadza się do tego, że samolot ulega katastrofie nie w spektakularny, znany z filmów akcji sposób, ale jest praktycznie doprowadzony przez przytomną załogę do uderzenia wprost w ziemię. 

Do meritum...

Trzy dni temu po przeczytaniu tekstu FYMa zatytułowanego Wożąc chleb przyszła mi do głowy następująca konkluzja:

To wszystko wygląda na plan "prywatyzacji" części państw, które formalnie będąc członkami wspólnot takich jak np. UE, są w zasadzie niepotrzebne w sensie politycznym, ale atrakcyjne w sensie "nieruchomości".

Taki mechanizm wydaje się być znakomitym wyjściem z kłopotliwej sytuacji np. z Polską. Duży potencjał, również polityczny, który można w bliższej lub dalszej przyszłości wykorzystać wbrew interesom największych graczy na europejskiej mapie strategicznej.

Doprowadzenie takiego kraju na skraj upadłości to możliwość przejęcia nad nim kontroli przez organizm podobny do syndyka masy upadłościowej. Od takiego momentu wierzyciele będą decydować o wszystkim. Niespecjalnie kłopotliwym byłoby dokonanie gospodarczego rozbioru (co zresztą dzieje się już - różnice rozwoju pomiędzy wschodem, a zachodem Polski), który mimo formalnie niezmienionej mapy geograficznej rozbiłby kraj na co najmniej dwie części.

Prawie już zapomniałem o tym komentarzu do tekstu FYMa, gdy powrócił on do mnie ze zdwojoną siłą po przeczytaniu dwóch informacji prasowych z 16 września 2010. Oto one w skrócie:

gospodarka.dziennik.pl/ Polskę czeka argentyński kryzys

"Premier Donald Tusk i minister Jacek Rostowski, poprzez kreatywne budżetowanie, doprowadzili do tego, że po raz pierwszy w historii Polski deficyt poza budżetem jest większy, niż w budżecie" - mówi "Wprost" profesor Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP. "Rząd wyprowadził z budżetu środki unijne, wydatki na infrastrukturę i do Krajowego Funduszu Drogowego, nie daje samorządom dość pieniędzy na realizację zadań" - wyjaśnia Rybiński. Takie same wyliczenia przedstawia główny ekonomista BCC, profesor Stanisław Gomułka.[...] Rząd powinien więc, jak twierdzi profesor Rybiński, posypać głowę popiołem, powiedzieć całą prawdę o kryzysie i przestać uspokajać ludzi. Jeśli bowiem nie będzie reform to Polska skończy jak Argentyna, czy Węgry. 

biznes.gazetaprawna.pl/ Szczyt - UE Tusk naciska na zmianę zasad liczenia długu publicznego

W zamian za uwzględnienie kosztów reform emerytalnych w długu publicznym Polska nie wyklucza w ramach reformy zasad budżetowych UE poparcia postulatu Niemiec co do sankcji i kontrolowanego bankructwa zbyt zadłużonego państwa - powiedział premier Donald Tusk. "Herman Van Rompuy dowiedział się, że Wyszehrad jest jednolity w swoim poglądzie. Z Niemcami znajdujemy kilka bardzo wyraźnie wspólnych punktów. Jesteśmy za solidnymi sankcjami i instrumentami dyscyplinującymi zachowania finansowe. Nie wykluczam, że bylibyśmy w stanie wesprzeć też radykalny postulat dotyczący możliwości bankructwa państwa, jeśli jest niewypłacalne, ale oczekujemy wsparcia, jeżeli chodzi o polskie postulaty" - powiedział premier po zakończeniu spotkania.

Osłupiałem.

Powiedzmy, że informacja pierwsza jest przesadzona. Obaj cytowani profesorowie są niejako w opozycji do obecnego rządu i ich opinie mogą być przerysowane. Idąc tą drogą, drugą informację można by potraktować jako dość dziwną inicjatywę premiera Tuska, co najmniej w części dotyczącej propozycji przeksięgowywania pieniędzy z kieszeni lewej do prawej.

Ale jeżeli stwierdzenia profesorów Rybińskiego i Gomułki są oparte na faktach, co zdają się potwierdzać także inni specjaliści z dziedziny ekonomii czy finansów, to cała historia zaczyna wyglądać na lekki horror.

Oto przedstawiciel polskiego państwa, który zapewne jest doskonale zorientowany w sytuacji swojego kraju składa na szczycie UE dwie propozycje:

Propozycja nr 1. - Zmiana zasad liczenia długu publicznego, która to zmiana miałaby podzielić problem na kupki, nadać tym kupkom różne nazwy, po czym wyjąć niektóre z kategorii problemów i cieszyć się, że ogólnie kłopoty nie są tak duże, niż się początkowo wydawało.

Propozycja nr 2. - Stworzenie mechanizmów umożliwiających państwom z kłopotami finansowymi bankructwo. I to, jak można wyczytać z przytoczonej wypowiedzi - nie na zasadzie dobrowolności ale w sensie kary.

Na czym miałoby polegać bankructwo państwa - tego nie wiemy. Możemy się jedynie domyślac, że mogłoby ono mieć konsekwencje zblizone do tych jakie są częścią tzw. bankructwa konsumenckiego. Jeśli by tak miało być to już nawet hasłowo ujęte skutki takiego bankructwa jak choćby:

- likwidacji majątku niewypłacalnego państwa,

- sporządzeniu planu podziału i zaspokojenie zobowiązań wierzycieli

przyprawiają o zawrót głowy.

Premier państwa mającego problemy finansowe ma zatem na unijnym szczycie dwie propozycje -  kreatywne przeksięgowywanie deficytu, co jak wiadomo sytuacji polepszyć nie może inaczej niż na papierze, oraz drugą - co zrobić z krajem, który nie ma już pola manewru. Robi to premier co do którego często podnoszone są zarzuty, że maksimum energii lokuje w wizerunku, a nie w rządzeniu. Robi to premier, którego trzyletnia kadencja jak dotąd upływała na kreowaniu konfliktu na najwyższym szczeblu, którym z kolei tłumaczono brak praktycznej możliwości do reformowania finansów publicznych. To wszystko dzieje się właściwie w przeddzień wyborów samorządowych i zbyt blisko wyborów parlamentarnych, a to, jak powszechnie wiadomo, nigdy nie sprzyja podejmowaniu kosztownych politycznie decyzji reformujących państwo znajdujące się w przedsionku bardzo poważnych kłopotów.

NIe mogę oprzeć się złudzeniu, że wadliwie skonstruowany od początku samolot RP-154M LUX co prawda jeszcze leci, ale grozi mu CFIT, za sprawą załogi, która albo jest niedoświadczona, albo zdezorientowana, albo zmęczona, albo nie zdaje sobie sprawy, że właśnie zaczął wznosić się teren, a maszyna znajduje się zbyt blisko ziemi.

Dokąd leci RP-154M LUX ?

I co tak na prawdę robi załoga ?

Brak głosów

Komentarze

i stoi na czele amatorów.
Nie wiem czy taki plan miał od początku czy teraz na to wpadł, ale już dawno głosił, że brzydzi się Polską a jej majątek uznał za gówno warty.

Vote up!
0
Vote down!
0
#86839

Moim skromnym zdaniem realizowane jest coś co niektórzy sobie wymyslili już w latach 70 i jest to pomału realizowane....
A cel - jakby tu przejąć majątek państwa tak aby z tego nie mieli pozytku robotnicy - po co się z nimi dzielić..... a przy okazji pojawili się na horyzoncie Niemcy....

Vote up!
0
Vote down!
0
#86861

Przerażające.

Nie wydaje mi się jednak, że problem wynika z dezorientacji załogi - stać ich w końcu na najlepszych doradców...

Zatem z czego wynika?

...!!!

I wszystko tak kompletnie bezkarnie?

Vote up!
0
Vote down!
0
#86910