Jeden z wielu poległych Powstańców Warszawskich.

Obrazek użytkownika GosiaNowa
Historia

Kolejna rocznica Powstania Warszawskiego i znowu myślę o moim kochanym mieście, które jeszcze długo leczyło się z ran zadanych przez hitlerowców. Urodziłam się prawie 10 lat po wojnie. Mieszkałam z rodzicami na ul. Dzielnej i pamiętam, że jako kilkuletnie dziecko przez okno widziałam może ruin koło Pawiaka. Do dziś myślę, że na starej Pradze można jeszcze znaleźć domu ze śladami po pociskach.

Niemniej okaleczeni z tej wojny wyszli ludzie. Prawie każda warszawska rodzina straciła kogoś podczas trwania powstania. Największe straty poniosła ludność cywilna, gdyż oddziały niemieckie planowo mordowały całe dzielnice. Do masowych mordów dochodziło zwłaszcza w pierwszych dniach sierpnia 1944 r. Ponadto niemieckie ciężkie środki ogniowe raziły nie tylko walczących powstańców, ale także w bezbronną ludność. Przyjmuje się, że ogólne straty poległych w powstaniu warszawskim wyniosły około 200 tysięcy ludzi (nie mniej niż 120 tys.). W tej liczbie mieści się również najbardziej wartościowa i aktywna młodzież stolicy, która stanowiła czoło polskiego ruchu oporu. Wśród nich poeci Krzysztof Kamil Baczyński i Tadeusz Gajcy.

Chcę tu opowiedzieć o jednym z powstańców, który walczył tylko 20 dni, ale którego dobrze zapamiętali koledzy z AK. Wśród nich była np. Alina Janowska.

Oto wiersz jednego z nich. Został stworzony, chyba niedługo po śmierci Zdzicha, chociaż nosi datę jego ekshumacji, ale dopisaną wyraźnie inną ręką, może wtedy rodzina dostała te kartkę. Jest napisany ołówkiem, więc trudno go zeskanować, ale wiernie go przepisuję, ze wszystkimi dużymi literami i znakami przestankowymi użytymi przez autora. Zawiera on trochę nieścisłości n.p. na temat śmierci i odznaczenie Krzyżem Walecznych, którego nigdy nie było. Nie ma on może dużych walorów literackich, ale ma wartość emocjonalną.

"Padł On na posterunku - jak podcięty kwiat
I skończył On zaledwie osiemnaście lat
Kto taki? Ot - powstaniec , obrońca Warszawy
Przed Gmachem telegrafów - wśród boju kurzawy
- Kiedy? - w dwudziestym sierpnia - przy zdobyciu Pasty
W obronie swej Ojczyzny - jak Lachowie - Piasty
Pseudonim - miał Leszek - Walencki - nazwisko
Od Pasty - do P.K.O. - to już wszędzie blisko
Gdzie się mieścił Sztab Główny - Szpital - i mogiła
Tam Go brać koleżeńska w trumnie położyła.
- I odebrał honory podchorąży młody
Poświęcił czyste serce dla Polski swobody.
Poświęcił młode życia - dla kraju obrony
- Za to Krzyżem Walecznych - został odznaczony."

Bohater wiersza to Zdzisław Benedykt Walencki, czwarte dziecko i jedyny syn Czesława Walenckiego, przedwojennego urzędnika państwowego i Agnieszki z Czarkowskich. Brat Janiny, Ireny i Haliny. Rodzina mieszkała na warszawskiej Pradze i w czasie wojny prowadziła sklep na swojej ulicy.

Zdzich był uczniem Szkoły Handlowej na ul. Brzeskiej. Przyjaźnił się m.in. z Henrykiem Brachem - pseudonim "Zdzich"i razem z nim poszedł 1 sierpnia walczyć. Kiedy wstąpił do AK i zaczął się "bawić" w konspirację, rodzina nie zauważyła.

Wychodząc z domu na stole zostawił zegarek, który dostał na 18 urodziny i list, który wraz ze zdjęciem Zdzisława Walenckiego jest ilustracja tego tekstu.

Treść listu może sugerować, że "Leszek" naiwnie wierzył, że wszystko pójdzie gładko, a on szybko wróci do domu. Wyglądało jakby szedł tam z musu, ale mam wrażenie, ze to były tylko słowa, które miały uspokoić rodzinę. Musiał być odważny i waleczny, bo inaczej nikt by o nim nie pamiętał.

Zdzisio wrócił jeszcze do domu po tygodniu. Był pełen entuzjazmu i wiary w zwycięstwo, bo przecież powstańcy początkowo pokonywali znienawidzonego wroga. Matka, próbowała go zatrzymać, ale tłumaczył jej jak w liście - rozkaz to rozkaz. I poszedł.

Ostatnią walką w jakiej brał udział było zdobywanie PAST-y potężnego, ośmiopiętrowego gmachu Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej przy ul. Zielnej 37/39. Wcześniejsze próby zdobycia go nie powiodły się i spowodowały znaczne straty własne, wobec przewagi ogniowej Niemców, zamkniętych w ufortyfikowanym gmachu. Po kilkunastu godzinach ciężkiej walki Powstańcy zdobyli wreszcie ten gmach, likwidując w ten sposób uciążliwy punkt ostrzału. Straty wroga wynoszą 38 zabitych. Do niewoli dostaje się 121 Niemców z różnych formacji, w tym wielu rannych i poparzonych. Straty powstańcze wynoszą nie mniej niż 17 zabitych - w tym Zdzisław Walencki.

Według opowiadań kolegów nie zginął on w czasie walki, ale dosięgnęła go zabłąkana kula, gdy odpoczywał pisząc swój pamiętnik, który niestety zaginął. Został pochowany z honorami pod chodnikiem na rogu ulic Marszałkowskiej i Szkolnej.

Rodzina długo nie wiedziała co stało się ze Zdzisiem, a ciało młodego powstańca odzyskała dopiero po ekshumacji 23 października 1945. Koło zwłok była butelka, w której była opaska powstańcza i kartka:

"Zmarł 20.VIII,1944, postrzał klatki pierośiowej pod P.O.S I, pochowany chodnik PKO"

Zrozpaczony ojciec w jedną noc zrobił z dębowych desek trumnę dla ukochanego syna.

Wozem konnym rodzina przewiozła doczesne szczątki młodego Walenckiego do rodzinnego grobowca na Bródnie.

Pośmiertnie został odznaczony w 1997 roku z rekomendacji jego kolegów z batalionu "Kiliński" - Warszawskim Krzyżem Powstańczym, Medalem za Warszawę i Krzyżem Armii Krajowej.

Odznaczenia odbierała siostra Halina, bo tylko ona dożyła tego momentu. Poszła po nie ze swoim wnukiem, żeby pamiętał kim był wujek. Dlaczego o tym piszę, bo ten wnuk to jeden z moich synów Kuba (miał wtedy 13 lat), a jego babcia jest mamą mojego męża.

To tylko jedna z tysięcy warszawskich historii, ale jak myślę nad tym kto jest winien śmierci miasta i tylu jego mieszkańców nie mogę się zgodzić z teorią, że to dowódcy powstania. Przecież słusznie chcieli zapobiec rosyjskiej ekspansji. Nie jest ich winą morze ruin, bo już 27 lipca Hitler wydał rozkaz zniszczenia Warszawy.

Winni są oczywiście Niemcy i nielidzki hitleryzm.

Winni są Rosjanie, którzy czekali na drugim brzegu, gdy dogasało powstanie, a wojska niemieckie paliły miasto. Przyszli potem nieść wolność ruinom.

Winni są alianci, którzy już wtedy sprzedali Polskę w imię dobrych stosunków ze Stalinem. M.in. premier brytyjski, Winston Churchill, nie był zaangażowany emocjonalnie w walki o stolicę Polski i w pewnej mierze przychylał się do twierdzeń Sowietów, którzy powstanie uważali za "polską awanturę".

Jesteśmy dumnym narodem. Niech każdy kto chce podnieść rękę na naszą wolność pamięta, ze umiemy jej bronić nawet za ceną życia.

Nie dajmy sobie wmówić, że ten zryw był niepotrzebny, że mogło być inaczej. Może i mogło, ale nikt nie wie czy byłoby lepiej.

CZEŚĆ PAMIĘCI BOHATEROM WARSZAWY. Tym poległym za Ojczyznę i tym, którzy cierpieli prześladowania po wojnie za przynależność do AK.

Oddajmy honor i tym, którzy przeżyli te straszne czasy i są coraz mniej licznymi pomnikami historii.

Dobrze, że dzięki inicjatywie ówczesnego prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego powstało Muzeum Powstania Warszawskiego. Zostało otwarte na sześćdziesiątą rocznicę wybuchu tego zbrojnego zrywu. Jest to muzeum nowoczesne, podobne do najlepszych tego typu obiektów na świecie. Przybliżające widza do źródła historycznego i eksponatu przez odpowiednią ich prezentację w przestrzeni muzealnej. najnowsza ekspozycja to Miasto Ruin - 10 minutowy film pokazujący ogrom zniszczeń.

http://www.miastoruin.pl/

źródła: archiwum rodziny Walenckich,

http://www.1944.pl/o_muzeum/o_nas/historia_muzeum/jak_budowalismy_muzeum/

Brak głosów

Komentarze

Zwłaszcza tym,którzy nie tylko walczyli jako młodzi ludzie,kierując się młodzieńczym idealizmem ,ale przetrwali najgorsze lata stalinowskie w więzieniach,na marginesie życia,wegetując bez szans na godne życie.Tym,którzy nie zeszmacili się w latach następnych,którzy nie sprzedali się za stanowiska,zaszczyty,ordery i odznaczenia,którzy nigdy nie zdradzili pamięci poległych.

Muzeum Powstania Warszawskiego na zawsze pozostanie  w jakimś sensie pomnikiem śp.Lecha Kaczyńskiego.Zwłaszcza teraz kiedy maleją szanse na jakikolwiek inny pomnik w POlsce.

pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Korsak

#76169

Jest Muzeum Powstania Warszawskiego, będzie i upamiętniony Lech Kaczyński.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

GosiaNowa

#76181

Bardzo dobry tekst, łza w oku mi się zakręciła.

A czy mogłoby powstania nie być? Pewnie tak, tylko, czy to by coś zmieniło?
A tak choć mieli nadzieję.
Chwała Bohaterom!

Pozdrawiam.

" Upupa Epops ".

Vote up!
0
Vote down!
0

" Upupa Epops ".

#76199

może nie zginęło by tyle ludzi, może nie usiłowano by zabić miasta, ale Warszawa to miasto niezłomne, chociaż niestety teraz coraz bardziej traci swój charakter.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

GosiaNowa

#76203

Z tego listu wyziera wielka miłość do Rodziców ,Boga i Ojczyzny.
Cześć Jego Pamięci!
Jest wzorem dla potomnych.
Niech spoczywa w Boskim Miłosierdziu.

Vote up!
0
Vote down!
0

Nie jestem pewien czy podążam we właściwym kierunku , więc na wszelki wypadek nie zbaczam z kursu.

#76209

Uwaga ! Tu mówi Warszawa !

Notujcie w "Trybunach" i"Timesach",

Trzymamy się jeszcze ! Słyszycie ! Uwaga !

Robotnik, lud, dzieci na szańcach.

Tu z ruin, pożarów i zgliszczy

Przemawia wolności stolica.

Niełatwo tak damy się zniszczyć,

Możecie się nami zachwycać.

Jak długo ? To o tym nie wiecie ?

Dopóki krew płynie nam w żyłach,

Bo ducha Narodu nie zgniecie

Ni przemoc brutalna ni siła.

Tu bracia żołnierzy z Tobruku,

Synowie walczących w Cassino,

Melduję w ogniowym walk huku:

Za wolność gotowiśmy zginąć.

Bój za nas i za was się toczy,

Lecz walka nierówna. Uwaga !

W krwi za was i za nas tu broczy,

Walcząca- zwycięska- Warszawa !

Autor nie znany.

Vote up!
0
Vote down!
0

GosiaNowa

#76400