Czy byle banda facetów ubrana na zielono to wojsko?
Jednak wyobrażenie, że partyzanci obronią kraj przed wrogiem i wygonią go z kraju, lub że wróg oddali się od zamiarów inwazji pod groźbą partyzantki jest skrajnym przykładem zaklinania rzeczywistości. Partyzantka nie powstrzymała od inwazji ani Rosjan, ani Amerykanów ani Niemców ani Żydów, i to w warunkach idealnych do prowadzenia działań partyzanckich.
A w kraju idealnie dostosowanym do wojny pancernej? Ech! Szkoda mówić. W pierwszym tekście szerzej opisałem sensowność wojny partyzanckiej jako podstawowej strategii obronnej, więc tutaj opiszę ją tylko skrótowo.
Wojna partyzancka, taka prowadzona skutecznie zaznaczam, to krzyk rozpaczy i związanie sił wroga (kosztem wyniszczenia kraju i narodu) w oczekiwaniu na polityczne rozwiązanie sytuacji z zewnątrz lub odsiecz. NIE MOŻNA NA TO LICZYĆ JAKO NA SKUTECZNĄ STRATEGIĘ OBRONNĄ, a tym bardziej najważniejszą lub nawet jedyną.
Co w zamian?
Jeżeli nie partyzantka, to co? Wymienione w poprzednim tekście działania przygotowawcze mają na celu wyprodukowanie ludzi, których będzie można sprawnie i skutecznie wcielić w struktury zorganizowanego wojska. Owe działania mają na celu stworzenie puli rezerw ludzi umiejących być żołnierzami, a w każdym razie takich, których w żołnierzy można przekształcić szybko i w miarę bezboleśnie.Smutną prawdą jest to, że z ekskrementu bicza ukręcić się nie da, i współczesny leming nie nadaje się na materiał do wojska (łącznie z autorem, który się kaja i obiecuje się poprawić). Żaden poziom lewackiego czy kolibrystycznego zaklinania tego nie zmieni. Dopiero wtedy możemy mówić o profesjonalizacji armii, kiedy zaistnieje odpowiednia podaż materiału na jej utworzenie. Inaczej mamy wielką klichę.
Demografia über alles!
Opieram się o dane demograficzne z 2005 r., ale zasadniczo się od dnia dzisiejszego nie różnią. W 2005 roku było w Polsce 38 161 300 ludzi, przy poziomie narodzeń 10.78 na 1000 mieszkańców, co daje trochę ponad 411K narodzin, z czego 218 000 z drobnym hakiem to chłopcy (1.06 narodzin chłopców na każde narodziny dziewczynki). W obecnej chwili ta sytuacja wygląda marginalnie lepiej. W tym samym 2005 roku, mężczyźni od 15 do 64 roku życia stanowili 13.5 milionów ludzi, czyli zakładam około 10 milionów w przedziale 18-50.
Załóżmy, więc, że ową pule stworzyliśmy. Po 4 latach rok-rocznego PO (co za niefortunny zbieg słów, ach!) powinniśmy posiadać około 800 tysięcy przeszkolonych chłopaków w wieku 18-19 lat. No i z roku na rok przybywać ich powinno po około 200 tysięcy. Jest zatem z czego przebierać. I zawsze było, tylko selekcjonerzy i trenerzy nie tacy...
Wojsko zawodowe, czy wojsko po zawodówce?
Ile? To odwieczne pytanie, ale im więcej, tym lepiej. Providence is always on the side of the big batallions, (R. Walling.). Czytałem kiedyś, że liczba zawodowych żołnierzy, którą przeciętne państwo jest w stanie utrzymać w czasie pokoju bez ujemnego wpływu na rozwój ekonomiczny to 1% społeczeństwa. Liczba ta jest oczywiście mocno umowna (gęstość zaludnienia, poziom uzbrojenia, itp.) ale w przypadku przeciętnego państwa zachodniego ponoć daje skuteczne możliwości obronne, przy stosunkowo niedużych nakładach.
Jako państwo doskonale zorganizowane militarnie chciałbym podać przykład Izraela. Poniekąd jego pozycjonowanie geopolityczne jest analogiczne do Polski:
1) Jest państwem małym, otoczonym przez większych sąsiadów.
2) Jego sąsiedzi mają poważne zastrzeżenia co do jego egzystencji.
3) Nie posiada ono naturalnych barier do działań wojskowych.
4) Pomijając moralność ich działań (w końcu mówimy o polityce!), Izrael musi cały czas się bronić i być gotowym do prowadzenia skutecznych działań militarnych
Trochę faktów o Izraelskim wojsku (idę za kłamopedią, tak więc liczby mogą być zaniżone ponieważ naród Merkuriański wielce miłuje pokój i nigdy, przenigdy by nie zachowywał się agresywnie w stosunku do nikogo):
Populacja Izraela to ździebko ponad 7 milionów. IDF (hłe, hłe!) liczy sobie około 176 000 (rok 2000, teraz pewnie ponad 200K) czynnych, jak i w każdej chwili 2.5 miliona przeszkolonych ludzi gotowych do podjęcia czynnej służby. W Izraelu mężczyźni i kobiety odbębniają odpowiednio po 3 i 2 lata wojska. Liczba rezerw, tj. tych, którzy są w stanie być powołani w przeciągu 24 godzin to 445 000 (też z roku 2000).
Izrael, oprócz współczesnej armii, sił powietrznych, marynarki wojennej i sił specjalnych (których u nich od groma) również posiada wojska strategiczne, tzn. broń nuklearną. Nikt nie wie ile (poza nimi samymi), ale prawdopodobnie około 500 głowic na lądowych wyrzutniach w pustyni Negev, i prawdopodobnie na łodziach podwodnych. Izraelskie pociski ponoć posiadają zasięg 11500km, czyli definiując apeks półkuli w Jerozolimie, są w stanie dosięgnąć pół globu, w tym wszystkie liczące się stolice, łącznie z ich najukochańszym Washington DC (jakby Wujek Sam zaczął fikać).
176K z 7 milionów to 2.3%, 445K z 7 milionów to 6.3%, a 2.5 milionów to 35.7%.
Oczywiście Izrael jest suto sponsorowany przez Wujaszka Sama, i żaden inny kraj prawdopodobnie nie mógłby sobie pozwolić na utrzymanie proporcjonalnie tak licznej armii na swoim terytorium z własnych środków (oprócz oczywiście USA, które są wystarczająco bogate, i azjatyckich demoludów, gdzie poziom życia ma marginalnie mniejsze znaczenie od wczorajszego stolca). Inna sprawa, że istotną polską przewagą nad izraelem jest to, że nie musimy zwalczać arabskich terorystów, ani pacyfikować autonomii palestyńskiej okupującej pokaźny kawałek naszego terytorium. Tym samym, wydaje mi się, że w/w 1 procent jest w naszym zasięgu, i wystarczyłby do zapewnienia bezpieczeństwa. Chciałbym, żeby ktoś znający się szczegółowo na obronności, skrytykował powyższe założenia, jeżeli są błędne.
Idąc dalej tym wyliczeniem, Polska powinna posiadać czynną służbę składającą się z około 400 tysięcy oficerów i żołnierzy wszystkich służb. Zaznaczam, że klichowe 100K ludzi pod bronią to kpina z obronności. 120 tysięcy to limit jaki został narzucony na Niemcy traktatem wersalskim, przez państwa wcale do nich przyjaźnie nie nastawione. W 40-milionowym narodzie, owe 120 tysięcy to ledwie wystarczająco by spacyfikować wewnątrznarodowe ruchawki i niezbyt rozgarnięte ruchy secesyjne. Ot tak, gdyby Quebec ogłosiło niepodległość, to 100K kanadyjskich szwejów wystarczyłoby by żabojadom to wybić z głowy... wystarczyłoby, gdyby nie fakt, że kanadyjska, jakże zawodowa, armia liczy 72 000 czynnych i ok. 40 000 rezerwistów, z czego około 30 000 zawodowych pochodzi z Quebec. Niezależnie od tego, taka liczba ludzi nie stanowi potencjału obronnego, co najwyżej policyjny.
Oczywiście na początku byłoby ich znacznie mniej, ale zakładając utrzymanie się ludności kraju na poziomie 38-40 milionów ludzi, docelowo tych na raz około 10 milionów facetów w wieku 18-50 lat wyszkolonych w obronności stanowiłoby olbrzymią rezerwę i siłę bojową, która z racji swego przeszkolenia (i rozbudowanych struktur pomocniczych) byłaby skutecznym deterentem przed inwazją terytorium Najświętszej.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2684 odsłony
Komentarze
W Izraelu jest jeszcze jedna fajna rzecz -
24 Czerwca, 2010 - 21:32
cos podobnego, jak w Szwajcarii - otóż pewien odsetek społeczeństwa (w określonym wieku i o okreśłonym statusie w tych ich strukturach wojskowo-cywilnoobronnych) ma broń. Przy sobie. W domu. Na ulicy. Do tego mają chyba lepsze prawo.
I jak Palestyńczyk zaczyna (zaznaczam, że nie w tym miejscu nie odnoszę się do kwestii czy żądania Palestyńczyków są słuszne, czy nie) rozjeżdżać na ulicy pieszych walcem drogowym, to taki uzbrojony cywil strzela. Dzięki temu liczba ofiar jest niewielka. A sam cywil wie, że owszem, musi przejść postępowanie wyjaśniające, ale nikt go "nie pociągnie" za "nadużycie samoobrony koniecznej", ani nie będzie rozliczał z łusek po nabojach.
Do tego dochodzi kwestia podejścia do włąsnego kraju - ponoć śmiesznie wyglądają granice izraelsko-sąsiedzkie (arabskie) - po jednej stronie na stołeczku siedzi senny, tłusty, ogólnie rozmemłany Arab myślacy tylko o swoim bakszyszu a po drugiej wartę trzymają uzbrojeni po zęby, karni, "zwarci i gotowi", bynajmniej nie przysypiający Izraelczycy. Z ostrą amunicją i pozwoleniem na jej użycie, w razie czego.
Proste.
Jaka na to rada: nie marudzić, tylko zapisywać młodzież do Strzelca a samemu do jakiejs porządnej szkoły sztuk walki. (Wiem, wiem, że na czołgi jujutsu nie poradzi, ale niechby diadia Wołodia wiedział, że u nas też bywają emeryci-borcy od czarnych pasów - hihi.)
Re czy byle banda
25 Czerwca, 2010 - 03:50
Pozwolę sobie nie zgodzić z Panem. I to w kilku punktach.
Współczesne pole walki w niczym nie przypomina I WŚ. Od dawna nie wygrywa się ilością mięsa przemielonego na potrzeby walk. WYGRYWA INTELIGENCJA w połączeniu z TECHNOLOGIĄ.
Test z użyciem "mięsa armatniego" przeprowadzany niedawno w Gruzji wypadł marnie.
Przypomnieć chciałbym również, że spektakularne zwycięstwo ZSRR w starciu z Chinami nad Żółtą Rzeką zapewnilismy my, Polacy, opracowując na potrzeby UW konstrukcję dział laserowych duzej mocy. Tak, tak to dzieki Polskim inżynierom powstały zwierciadła, dzieki którym "odparowano" Chińskie czołgi.
Rakiety Patriot, o które tak "usilnie" obecnie zabiegalismy, opierają sie na myśli technicznej Polaków zatrudnionych w koncernie który je wytwarza. I zaręczam, podobnych jeśli nie lepszych, mamy również w kraju. JEDYNYM, co potrzeba aby ich uaktywnić, jest, wzorem Amerykanów, POZWOLIĆ IM GODNIE ŻYĆ, aby nie musieli szarych komórek zaprzątać ZDOBYWANIEM CHLEBA.
Jednak tak długo, jak będziemy pozostawać pod czujnym okiem rosyjsko-niemieckiej agentury, NIKT O ZDROWYCH ZMYSŁACH NIE BĘDZIE PRACOWAŁ, ABY DOZBROIĆ WROGA.
Co zaś, jesli chodzi o szeregi mundurowych TO SA TO TYLKO WYKONAWCY, których trzeba uzbroić. I aby zmniejszyć DEZORGANIZACJĘ, usunąć jak najwięcej tzw.szczebli dowodzenia.
Pozdrawiam myślących.
Rospin
25 Czerwca, 2010 - 08:05
I racja, i nie racja.
Co do myśli technicznej, i poziomu jej zmarnowania w Polsce, to wystarczy przywołać armato-haubicę samobieżną Krab, TAFIOS, SILAN itp., itd. lista jest naprawdę długa. Agenciaki pracują pełną parą, a naukowcy gnojeni są codzienną chałturą. Wiem, do niedawna sam pracowałem naukowo na państwowej uczelni.
Współczesne pole walki też jest bardzo stechnicyzowane, ale nie zmienia to faktu że mięso armatnie zawsze było i będzie potrzebne, z jednej strony by zastępować straty, z drugiej by okupować terytorium podczas działań. Przecież ja nie postuluję, żeby ich uzbroić w RPG i kałachy. Tych 400K to mają być zawodowcy, świetnie wyszkoleni i wyposażeni w najnowsze, najskuteczniejsze zabawki, a tych docelowych 10M rezerwistów musi być wyszkolonych na wystarczająco wysokim poziomie by przejąć zabawę gdy byłoby to potrzebne.
Mała, mobilna armia jest w stanie prowadzić małe, precyzyjne akcje, np. interwencje w ramach NATO czy ONZ. Ale ja mam w głębokim poważaniu tego typu akcje, jeżeli niejest ta armia w stanie prowadzić działań defensywnych w domu. A nie byłaby, bo raz, jest za mała by utrzymać terytorium przed zmasowanym natarciem wroga (a wrogowie o których myślę, jeżeli przychodzą, to przychodzą całym inwentarzem) dwa jest za mala by, nawet w razie wygranej, wygonić wroga do przedwojennych granic. A już na pewno jest za mała by pogonić wrogą armię przez jego terytorium pod Moskw... przepraszam, jego stolicę. Ten tekst to trzeci z cyklu, o powyższym pisałem w pierwszym tekście. O szkoleniu mieska w drugim.
Z tym usuwaniem szczebli dowodzenia to bym nie przesadzał. Kto ma zostać? Sami plutonowi, subalterni i szeregowi? Jakiś chain of command musi być. Inaczej mówimy o partyzantce a nie o wojsku.
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Re: Czy byle banda facetów ubrana na zielono to wojsko?
25 Czerwca, 2010 - 11:32
popieram i przypomnę wątek:
http://niepoprawni.pl/blog/710/zawodowo-bezbronni#comment-30107
Kuki
25 Czerwca, 2010 - 12:07
Oprócz Strzelca, to jeszcze bardziej podstawowo.
Primo, wychowanie patriotyczne (w tym konski Romek miał 100% racji - i gdyby się tylko tym zajął...ach!).
Na WFie, zamiast szmacianki, Rugby, zamiast kosza, Lacrosse.
Zamiast tenisa, szermierka, itd.
Zamiast Socjologii i multi culti, Historia i Demografia.
Zamiast wychowania seksualnego i gender studies, pierwsza pomoc i ratownictwo.
Poza tym logika, matematyka, czytanie ze zrozumieniem, pisanie (zwięźle i na temat:)), muzka, plastyka, nauki przyrodnicze, fizyka.
I nawet bez przysposobienia obronnego już masz wstępnie uformowany materiał.
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
mustrum
25 Czerwca, 2010 - 12:42
znowu zgoda :)
tak jak proponujesz - chłopcy to wolą niż zabawy dla ciot.
ratownictwo i strzelectwo - obowiązkowe
Podniósł Pan słuszny postulat -
25 Czerwca, 2010 - 14:22
ratownictwo i strzelectwo powinno być obowiązkowe. Jak będzie normalny Min. Edu. to trzeba by było monitować go tą kwestią.
też tak uważam ;) każdy
25 Czerwca, 2010 - 20:05
też tak uważam ;)
każdy dorosły obywatel (czyli w wieku 18 lat) powinien doskonale umieć udzielać pierwszej pomocy oraz celnie strzelać z broni palnej.
Re: też tak uważam ;) każdy
25 Czerwca, 2010 - 20:22
Dla pierwszej pomocy zdecydowane TAK.
Dla strzelania też:)
25 Czerwca, 2010 - 20:43
Uzasadnię to odwołując się do własnego doświadczenia (bo to najprostszy sposób). Dawno temu, kiedy byłam piękna i młoda (no, może dlatego wzbudzało szacun wszystko cokolwiek robiłam - hihi) całkiem bezwiednie wzbudziłam otóż respekt pewnych Azjatów wobec mojego małego kraju. "A bo u nas każdy umie strzelać. Ja na 30 punktów ostatnio dostałam 29. A moja mama strzelała wyborowo. Ja też zostałam skierowana na szkolenie strzelców wyborowych." (Już im nie wyjaśniałam, że to nasz nauczyciel PO miał takie pomysły, ale kasy, czy tam inszego zielonego światła mu nie dali i nie zorganizował nam tego strzelania wyborowego.)
Pytali z czego strzelałam. "Ano na początek to z short battle carabine for sport purposes (bo tak mi się przełożył "kbks").:) A moja mama z automatu i ze snajperki. Ogniem ciągłym i impulsowym. Ja też będę ćwiczyć na automacie."
Jeszcze ich nazwa dobiła: to w końcu "for sport", czy "battle"...? Tego już im zbyt szczegółowo nie pojaśniałam, pozwalając im snuć dowolne domysły:).
Teraz konkluzja: wszyscy nasi sąsiedzi wiedzą "jak kto siedzi" (czyli czego się po nas, jako kraju spodziewać).
Ludzie z krajów dla których jesteśmy egzotyką, wojny nam, wprawdzie wypowiadać raczej nie będą:), ale mimo wszystko uważam, że dla kraju (naszego) byłoby dobrze, gdyby im w ich głowach powstawał obraz "Polak=gotowy materiał na żołnierza" (umie strzelać i powiedział, że zabije każdego wroga państwa a ręka mu/jej przy tym nie drgnie i widać, że to zrobi).
@bk
25 Czerwca, 2010 - 20:57
No ba! Swoja 10 dalam, wiec nie musisz mnie przekonywac.
No chyba, ze do tej nazwy kbks-u po angielsku. ;))
Obronnosc kraju dobra rzecz, martwie sie jedynie, ze ta umiejetnosc strzelania KAZDEGO obywatela tego kraju
moglaby nam przysporzyc paru wewnetrznych problemow...
Azjatom pewnie koppary do ziemi opadly? ;-)
Hmm...
25 Czerwca, 2010 - 21:28
Jako zwolenniczka limitowanego, ale szerszego niż obecnie dostępu do broni, mam pewnie zwichrowany umysł;) Ale zostawmy na boku Bronia, eee, "dostęp do broni" miało być:). W warunkach obecnych (tj. praktyczny BRAK dostępu do broni palnej), nie sądzę, żeby powszechna umiejętność strzelania pogorszyła stan bezpieczeństwa na naszych ulicach (bandziory wszak i tak strzelać potrafią). Ale tu już wybiegam poza temat.
Nazwa kbks-u po angielsku to tłumaczenie bardzo wolne:).
Co do azjatyckich kopar, to teraz, po latach, mogę się przyznać, że istotnie - opadły:)) [Ale to chyba dobrze, nie?:) ]
Pozdrawiam.
Re: Hmm...
25 Czerwca, 2010 - 22:10
A pewnie, ze dobrze! Niech wiedza, ze z nami nie warto zaczynac! Rozumiem jednak, ze to nie na nasza obronna gotowosc im te kopary poopadaly, ale na Twój widok...
ech, no trudno :>> - przez internet jestem wspanialomyslna
i nie dbam o "sexual competition" ;-))
Mam wrażenie, że powszechna umiejętność strzelania zwiększyłaby liczbę broni palnej w prywatnych domach. W koncu kto jak kto, ale Polak zawsze kombinować potrafił...
Dopóki nie przekonał się, jak fajnie prowadzić samochód, to nie jeździł, ale jak już spróbował... to nagle (prawie) wszyscy samochody mają! (Nawet ci, ktorych nie stac ;p)
Wiadomo, ze samochod to nie bron, ale jak juz ktos zlapie bakcyla, to zrobi wiele, zeby swoja żądzę przygody zaspokoic, a w dzisiejszych czasach chyba wszystko da sie zorganizowac...
A do strzelania mozna sie zapalic...
Pozdrawiam.
Re: Hmm...
26 Czerwca, 2010 - 00:54
dostęp do broni palnej powinien być łatwy i szeroki, ale dla ludzi odpowiedzialnych, przeszkolonych, zdrowych i działających w ogranizacjach militarnych obrony terytorialnej kraju. każdy obywatel przygotowany do obrony własnego domu powinien mieć w nim broń.
Nieco off topic,
25 Czerwca, 2010 - 14:19
proszę wybaczyć "zboczenie zawodowe":). Otóż tenis, rugby(!) i in. to dyscycpliny wysoce urazowe. Zamiast tego polecam (dzieciom i młodzieży) sztuki walki. (Tylko trzeba wybrać szkołę, która koncentruje się na wychowaniu + walce a nie na wschodniej filozofii - chodzi o to, żeby MĄDRZE korzystać z dorobku innych.)
Kto nie wierzy w moje tezy, to na początek polecam "Nowiny lekarskie" 2003, 72, 2, 131-134, Irena Momola, Wojciech Jan Cyanrski, "Elementy jujitsu i karate w usprawnieniu ruchowym i korygowaniu wad postawy ciała" a potem inne prace prof. Cynarskiego i współpracowników. - Kultura fizyczna przy minimum ryzyzka kontuzji + wychowanie (także patriotyczne) + psychiczna gotowość do walki, przy równoczesnym obniżaniu poziomu agresji (i nie ma w tym sprzeczności). No, ale już za bardzo dobiegam od tematu, więc na tym kończę.
Pozdrawiam.
Bez Kropki
25 Czerwca, 2010 - 15:37
Żaden off topic, tylko bardziej on topic do poprzedniego rozdziału tekstu. Zgoda co do sztuk walki, ale nie żadne JJ czy Judo, a na pewno nie w większości - zapasy w stylu wolnym i boks są nie do pobicia jako ogólnorozwojowe sporty walki.
le rugby i lacrosse, pomimo że urazowe, są doskonałe dla licealistów.
Wychowawszy się po drugiej stronie sadzawki, gdzie właśnie rugby i lacrosse mieliśmy na WFie, potwierdzam z własnego doświadczenia.
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Nie judo:), tylko
25 Czerwca, 2010 - 16:14
system kompletny:). Zawierające elementy jujutsu, karate, aikido, zapasów, samoobrony (brutalne) i walki "wolnej", także przy użyciu "sztućców" wszelakiego typu i wielkosci:) (od długopisi po stołową nogę - hihi). Są takie.
No i pozwól, że będę się upierać przy swoim - takiemu rugby nie kazdy podoła a SzW są praktycznie bez ograniczeń, także dla ludzi z (nieznacznymi) dysfunkcjami narządu ruchu, czy innymi przeciwwskazaniami medycznymi.
@kuki
25 Czerwca, 2010 - 20:39
Sympatyczka p.p. Kaczyńskich
Zgadzam się: w zdrowym ciele, zdrowy duch, a poza tym, w dzisiejszych czasach każdy obywatel może stanąć oko w oko z terrorystą próbującym się wysadzić w metrze albo zdetonować bombę w kawiarni na Starówce. Trzeba wiedzieć co i jak można wtedy zrobić, bo od tego mogą zależeć losy setek ludzi. A co do matematyki, to jest taki fajny ang. dowcip (którego dokładnie nie pamiętam, wiec nie będę go przytaczać), który pokazuje to samo zadanie z matematyki w kolejnych dekadach. Jest coraz prostsze, a polecenia coraz bardziej nonsensowne, a ostatnia wersja jest już napisana po arabsku ;)
Sympatyczka p.p. Kaczyńskich
Makabra.
25 Czerwca, 2010 - 20:47
Zakończenie mam na myśli...
Nie twierdzę że
26 Czerwca, 2010 - 17:31
Nie twierdzę że partyzantka jest rozwiązaniem na współczesne pole walki ale niewielka (200-250 tys) dobrze wyszkolona i wyposażona armia zawodowa wspomagana przez lokalnie działające oddziały rezerwy złożone z ludzi w pełni przeszkolonych oraz posiadających wyposażenie i uzbrojenie podstawowe cały czas w domu (vide Szwajcaria) a dodatkowe na składach i w magazynach zdecydowanie zwiększa szanse obronne. Duże znaczenie ma też morale każdy z założenia prędzej broni swojego domu i okolicy (którą dobrze zna i świetnie się orientuje jak i gdzie się ukryć oraz skąd wygodnie prowadzić obserwację i ostrzał danego terenu) niż drugiego końca kraju (którego nie zna i w którym czuje się obcy i zagubiony)
---------------------------------------
-Wolnościowiec / Prawicowiec / Ateista-
=____We wszystkich trzech radykał___=
==============================
--------------------------------------- -Wolnościowiec / Prawicowiec / Ateista- =____We wszystkich trzech radykał___= ==============================
hub_Jan
29 Czerwca, 2010 - 19:14
Zgoda, ale najpierw trzeba ich przeszkolić, i wykształcić w kierunku patriotyzmu i odpowiedzialności za siebie i Kraj. Inaczej dupa. Współczesny leming, nawet uzbrojony, się do tego po prostu nie nadaje.
200-250K to trochę mało jak na kraj wielkości Polski. Izrael posiada owe 200K zawodowych, i ledwie mu starcza (a wielkością przypomina Holandię).
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!