Budowlańcy Komorowskiego znowu budują na zgodzie

Obrazek użytkownika kataryna
Blog

Janusz Palikot: To jest skandal. To jest podłość ze strony Kaczyńskiego i Kaczyńskich,

że za publiczne pieniądze jak zawsze nabijają sobie prywatną kasę. To jest żenujące. Nigdy nie powinno mieć miejsca, ale Kaczyńscy nigdy nie zarobili złotówki, zawsze żyli na koszt podatnika.

Tak Palikot komentuje odszkodowanie jakie dostanie Marta Kaczyńska, i chyba nie ma wątpliwości, że robi to po to, aby podgrzać atmosferę przed dzisiejszą wizytą Kaczyńskiego w Lublinie, którą Palikot ma zamiar zakłócić swoim wiecem. Oczywiście bez wiedzy i zgody Komorowskiego, bo kandydat reklamujący się hasłem "Zgoda buduje" nie sięgałby po takie metody, prawda?

Dzisiejsza wypowiedź Palikota o skandalicznym wzbogaceniu się Marty Kaczyńskiej na tragicznej śmierci obojga rodziców zbiegła się w czasie z artykułem o finansach samego Palikota.

Dziennik Gazeta Prawna: Miliony długu w zagranicznych bankach i firmach. Mimo, że Janusz Palikot jest trzecim, pod względem ilości posiadanej gotówki, posłem w Sejmie, to jego długi sięgają kilkudziesięciu milionów złotych. Oto komu i ile winien jest kontrowersyjny poseł. Janusz Palikot jest winny bankom, firmom i... swojemu bratu aż 34,47 miliona złotych - wylicza portal money.pl. Poseł pożyczył 1,1 miliona od Metro Banku na nieruchomości. Z BRE wziął milion euro na "kupno praw majątkowych". Do tego 1,8 miliona zł od Green Venture, 2,6 miliona euro od firmy Hydrativa i 3,9 miliona euro od brata na inwestycje.

Autor porannego wywiadu, Konrad Piasecki, chyba nie trafił w porannej prasówce na ten wywiad bo nie zadał zaglądającemu do kieszeni sieroty Palikotowi pytania o jego finanse. Bo albo jest tak, że oświadczenie majątkowe Palikota odzwierciedla stan faktyczny i jest on bankrutem bez realnych perspektyw na spłatę swoich ogromnych długów, albo oświadczenie majątkowe i ujawnione w nim "pożyczki" to pic na wodę i jest on zwykłym oszustem, który wyprowadził swój majątek do rajów podatkowych aby go ukryć przed fiskusem i własną rodziną, a teraz oszukuje wyborców kłamiąc w oświadczeniu majątkowym o wielomilionowym zadłużeniu, którego nie ma. Nie wątpię w uczciwość Palikota, i zakładam, że jest tylko żyjącym ponad stan bankrutem. Chciałabym jednak, żeby wreszcie znalazł się dziennikarz, który go o to przyciśnie z równą determinacją z jaką wydobywa z niego kolejne bluzgi na Kaczyńskich. Ale chyba się nie doczekam, bo dopóki bankrut z Lublina zapewnia szoł i klikalność, żadne trudne pytania nie padną. A im częściej będzie bił na oślep, tym bardziej będą o niego rywalizować największe dziennikarskie gwiazdy. Od czasu do czasu robiąc przerwę na narzekania nad upadkiem politycznych obyczajów, z czym oczywiście nachalne lansowanie nietykalnego Palikota nie ma absolutnie nic wspólnego.

Dawno temu, nie mogąc się doczekać dziennikarskich ustaleń w tej sprawie, próbowałam sama sprawdzić jak to jest z tymi jego finansami, zwłaszcza, że była żona stawia mu bardzo poważne zarzuty. A ponieważ premier Tusk publicznie deklarował, że nie widzi powodu aby nie upublicznić przedstawionych mu przez Palikota wyjaśnień, zapytałam Kancelarię Prezesa Rady Ministrów:

W związku z publiczną deklaracją Prezesa Rady Ministrów o woli upublicznienia wyjaśnień przedstawionych mu przez Pana Posła Janusza Palikota (Prezes Rady Ministrów Donald Tusk "Nie ma tu żadnego problemu, żeby nie [upublicznić wyjaśnień przekazanych mi przez Pana Posła Palikota]. To nie są materiały, które mają charakter poufny.) zwracam się z uprzejmą prośbą o informację publiczną:

Czy Pan Premier podtrzymuje wolę upublicznienia wyjaśnień Pana Posła Janusza Palikota? Jeśli podtrzymuje, kiedy i w jakiej formie zostaną one upublicznione? Jeśli nie podtrzymuje, co spowodowało zmianę stanowiska w tej sprawie?

A oto odpowiedź jaką otrzymałam z Centrum Informacyjnego Rządu:

Szanowna Pani! Zgodnie z wyjaśnieniami otrzymanymi z Departamentu Prawnego KPRM uprzejmie informuję, że na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej nie można zobligować organu do złożenia wyjaśnień lub zajęcia stanowiska w określonej kwestii. W związku z tym w odniesieniu do informacji o ewentualnym upublicznieniu przez Prezesa Rady Ministrów wyjaśnień posła J. Palikota, o którą Pani wnioskuje, ww. ustawa nie znajduje zastosowania – informacja ta nie jest informacją publiczną.

Jak widać z własnej woli ani Palikot, ani ci co go używają, nie zamierzają tu niczego wyjaśniać. Na dziennikarzy też nie ma co liczyć, bo dopóki Palikot będzie im dostarczał nowych cytatów na "jedynki" nie zrobią nic, żeby podważyć jego polityczną, o moralnej nie wspominając, pozycję. A przecież ktoś wreszcie powinien krzyknąć, że król jest nagi. Zamiast tego będziemy mieć dzisiaj niestety pełne podniecenia relacje z wiecu Palikota. I tego starcia Kaczyński raczej nie wygra, bo jak tu wygrać z czymś takim?

To tylko dygresja, wprowadzenie, które miało uzasadnić, że znowu marnuję bajty na Palikota. Ale w dzisiejszym jego wywiadzie znalazłam też ciekawe wątki. Palikot - świetnie poinformowany w szczegółach kampanii Komorowskiego i najwyraźniej będący jej kluczowym aktorem, a kto wie, czy nie współscenarzystą - przyznaje prawie wprost, że Belka jest elementem układu z Kwaśniewskim, na mocy którego Belka dostaje stołek w NBP, a Komorowski poparcie Kwaśniewskiego w drugiej turze. Pozostaje pytanie, co z tego będzie miał sam Kwaśniewski. Palikot zdradza też, że trwają rozmowy z Olechowskim, mające namówić go do wycofania się. Jedno i drugie już wiedzieliśmy, ale teraz przyszło potwierdzenie z samej centrali sztabu Komorowskiego.

Najciekawsza jest jednak wypowiedź Palikota o wpadce Komorowskiego z gazem łupkowym.

Janusz Palikot: To był błąd. Był źle przygotowany. Ludzie, którzy przygotowują go do tego typu wypowiedzi, powinni ponieść konsekwencje. Nie musi się znać na różnicy między gazem łupkowym a łupkach naftonośnych.

Palikot przyznał, że Komorowski nie mówi swoich tekstów, tylko powtarza to co mu ktoś podrzuca. Ktoś najwyraźniej cieszący się bezgranicznym zaufaniem marszałka, skoro przed powtórzeniem za nim nawet nie zasięgnął drugiej opinii. W jednej z ważniejszych spraw, nie miał pojęcia co zadeklarował i że jest to sprzeczne z interesem Polski. I rodzą się dwa pytania. Czy ktoś tak bezmyślnie powtarzający szkodliwe dla Polski deklaracje, których znaczenia nawet nie rozumie nadaje się na prezydenta? Kto doradza Komorowskiemu i sufluje mu kwestie tak ewidentnie sprzeczne z politycznymi i gospodarczymi interesami Polski, i cieszy się na tyle dużym zaufaniem marszałka, że ten nie zastanawiając się co mówi, powtarza je bez wahania.

Jest jeszcze oczywiście taka możliwość, że to nie była żadna wpadka a Komorowski świetnie wiedział co mówi i powiedział to co chciał powiedzieć. A jak zostanie prezydentem, będzie zgodnie z tymi deklaracjami działał. W sprawie rozwiązania WSI jako jedyny zagłosował wbrew swojej partii. Nie ma pewności, że podobnie nie będzie w sprawie gazu łupkowego. Bez względu więc na to, jak gęsto i jak przekonująco będzie sztab Komorowskiego tłumaczył jego wypowiedź o łupkach, to wcale nie musiała być wpadka, tylko ten jeden z nielicznych przypadków gdzie Komorowski nie będzie prezydentem swojej partii.

Brak głosów

Komentarze

ciągnie się za J.Palikotem i to od dawna. Pomijając sprawy i zachowania obecne.Owi emeryci wpłacający po 10-15 tys. zł.na kampanię.Urząd Finansowy odpuszvza takie sprawy?A P rokurarura?.Al Capone był większym chojrakiem i udupiła go  Finansówka.Może się mylę,może śp. Capone mógłby czyścić buty posłowi plajtformy?A najnormalniejsze chamstwo?Ubliżanie kilku milionom wyborców?Pozdrawiam.   Dla porównania dodam że P R. Begier została skazana i to za podobne przestępstwo , ale znacznie mniejszej wagi. Sprawiedliwość?

Vote up!
0
Vote down!
0

staryk

#64132

Może odwrotnie, może tą "celową" pomyłką deklaruje pojednanym, że własną i platwormy piersią będzie bronił krajobrazu przed zachodnimi koncernami?

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#64156

Z tego o łupkach i z wcześniejszych wystąpień niejakiego Komorowskiego Bronisława wynika, że jest on albo mocno nierozgarnięty, albo nieuczciwy wobec słuchaczy (czyt. narodu). Jedna i druga ewentualność kategorycznie wyklucza go jako kandydata do czegokolwiek, a bez wątpienia do najwyższego urzędu w Polsce. O Palikocie Januszu nie chce mi się jakoś pisać. Nie wiem nawet, dlaczego? Może go nie rozumiem...? Może nie ogarniam jego geniuszu? Ach, wiem! To ten, który pokazywał nam, że w życiu jest się "pistoletem" albo tym, co miał w drugiej ręce. No, on "pistoletem" nie jest. Ale to chyba najmniejsze z jego zmartwień.

Są rzeczy, których nie ma...

Vote up!
0
Vote down!
0

Są rzeczy, których nie ma...

#64194