Nie żeby to kogoś obchodziło, ale Spinoza

Obrazek użytkownika triarius
Blog
Motto:

Spinoza nie imię to dziewczyny,
Seneka to nie karciana gra...

Jeremi Przybora (z muzyką Jerzego Wasowskiego)

Parę lat temu przeczytałem naprawdę znakomitą książkę, i to o dziwo po polsku. Jednak potem musiałem ją oddać do biblioteki i całkiem zapomniałem, jak się nazywała i jak nazywał się jej autor. Ostatnio jednak dziewczyna w bibliotece tę książkę dla mnie wyszukała (niniejszym składam jej dodatkowe podziękowanie, choć nie sądzę, by miała to przeczytać). Książka nazywała się (i nadal nazywa) "Błąd Kartezjusza - emocje, rozum i ludzki mózg", autor zaś Antonio R. Damasio. Polecam ją naprawdę gorąco i z przekonaniem wszystkim mającym nieco intelektualnych ambicji!

Dziewczyna z biblioteki znalazła mi w dodatku drugą książkę tego samego autora. Nazywa się ona "W poszukiwaniu Spinozy - radość, smutek i czujący mózg". Ta jest jak dotychczas jego ostatnią, w amerykańskim oryginale wydaną w 2003, zaś po polsku w 2005. (Ten autor wydał także i trzecią, "Tajemnica świadomości", i ta także istnieje po polsku.)

Jednak ja wcale nie mam tutaj zamiaru rozmawiać o filozofii - jak by sugerowały nazwiska w tytułach dwóch tych książek, ani nawet o neurobiologii, której wybitnym naprawdę specjalistą jest p. Damasio. Zaskoczę tym pewnie niektórych, ale akurat nie o to mi chodzi. No to o co? - spyta ktoś, i będzie to b. zasadne pytanie. Spieszę odpowiadać.

Otóż zacząłem sobie od niechcenia czytać tę książkę ze Spinoza w tytule i nie powiem, interesująco się zaczyna, ale też odczuwam pewnego rodzaju... Well, "brak satysfakcji", jak by powiedzieli Jagger i Richards. Autor zaczyna bowiem tam na początku od męczenia i wykręcania na wszelkie strony tego Spinozy - nie żeby dla mnie takie coś nie mogło być interesujące, wręcz przeciwnie, ale on to robi jakoś tak na siłę. Jakby stwierdził, że po prostu MUSI Spinozę tam wcisnąć.

Wciska go pewnie dlatego, że skoro odniósł sukces książką obalającą - między innymi - pewne ("sprośne" jak by rzekł St. Michalkiewicz - nie, żartuję!) błędy Kartezjusza i z Kartezjuszem w tytule, "no to teraz", pomyślał sobie, "wpakujemy tam innego filozofa, w dodatku o wiele gęstszego i trudniejszego, żeby nie powiedzieć mętniejszego, a do tego Żyda, no i sukces będzie jeszcze o wiele większy". Cwany plan, nie da się zaprzeczyć!

No i pisze ten p. Damasio o tym Spinozie tam na tych pierwszych stronach swojej książki, starając się udowodnić, że ten Spinoza, choć taki trudny i niezrozumiały, przewidział wszystkie istotne odkrycia najnowszej neurobiologii. A te odkrycia - żeby nie było! - są naprawdę niezwykle nowe i niezwykle interesujące, także dla mnie, który Hawkinsa z Dawkinsem mam w pogardzie, i o wiele wolę czytać całkiem inne, i zapewne nie tak"naukowe" rzeczy. Jest to coś, mówię o tych odkryciach, które p. Damasio - najautentyczniejszy uczony z pierwszej linii frontu - nam b. inteligentnie i przystępnie przedstawia. Jednak w tej książce ze Spinozą strasznie się przy tym stara nam tego Spinozę wypromować.

Przyznaje przy tym, że gość trudny, często niekonsekwentny, że w swej epoce (druga połowa XVII w. gdyby ktoś nie wiedział) skandalista. Pisze o tym, że Spinoza kontestował religię swoich czasów... Co zresztą o tyle nie jest dziwne, i raczej to zdziwienie p. Damasio jest zabawne, że Spinoza to przecież Żyd i np. Spengler widzi w nim (a do tego b. ładnie wykazuje) cechy całkiem nie naszej Kultury (na prosty język - cywilizacji). Nie naszej więc której? Spyta ktoś. A proszę zgadnąć! To nie aż tak trudne.

Facet - mówię teraz o Spinozie - po prostu najwyżej w połowie należy do naszej historii filozofii, naszej cywilizacji... A pod względem religii pewnie jeszcze o wiele mniej niż w połowie. Cóż więc się dziwić, że kontestuje, że jest skandalistą, i że go trudno zrozumieć? (Co nie zmienia faktu, że może być tym bardziej fascynujący intelektualnie.)

No dobra, ale miało nie być o filozofii, a ja niemal już tutaj zacząłem pisać dysertację z tej wspaniałej skądinąd dziedziny. Wracamy na ziemię zatem, zgodnie z przyrzeczeniem. Więc mówię, że Spinoza stworzył utopię - co zarówno mnie akurat cholernie podnieca, bo kocham utopie i utopistów miłością wielką i czystą... Nie, poważnie, utopie są fascynujące, byle nie traktować ich poważnie, jako projektów politycznych i, broń Boże, nie próbować ich wcielać w życie. Intelektualnie są cudne. Te antytygrysy i antywieloryby Charles'a Fouriera, ach!

Mój blog zajmuje się dość często i z dzikim zapałem utopiami, więc teraz właśnie cytat na ten temat z omawianej tu książki. Bez żadnego komentarza - kto czegoś tam się dopatrzy, ten się dopatrzy, kto zrozumie o co mi chodzi, ten zrozumie. A Zemke i różni przytępi towarzysze od donosów i tolerancji - na drzewo! Więc teraz cytat z p. Damasio (str.18-19):

Naczelnym problemem, jakim się zajmował, były powiązania człowieka z naturą. Starał się wyjaśnić te zależności, aby dzięki temu móc przedstawić realne sposoby osiągnięcia zbawienia. Niektóre były indywidualne, w pełni kontrolowane przez jednostkę, inne wymagały pomocy pewnych form organizacji społecznej i politycznej. Jego przemyślenia mają korzenie w filozofii Arystotelesa, ale jeszcze silniej - co mnie nie zaskakuje - oparte są na fundamencie biologicznym. Wydaje się, że Spinoza dopatrzył się związków z jednej strony między między indywidualnym i zbiorowym szczęściem, z drugiej między zbawieniem człowieka i strukturą państwa, na długo przed Johnem Stuartem Millem. Przynajmniej na tym polu, jeśli chodzi o społeczne konsekwencje jego myśli, doczekał się poważnego uznania.

Spinoza podaje przepis na idealne państwo demokratyczne, w którym naczelnymi zasadami są wolność słowa - "każdy człowiek może myśleć, co chce, i mówić, co myśli" - rozdzielność państwa i Kościoła oraz szczodra umowa społeczna, gwarantująca dobrobyt obywateli i harmonijność rządów. Napisał to ponad sto lat przed ogłoszeniem amerykańskiej Deklaracji Niepodległości (1776 r.) i przyjęciem I poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych (1791 r.).

No to wszystko już powinno być chyba jasne. Sapienti sat. ;-)

triarius

---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

Brak głosów

Komentarze

dam sobie spokój z komentarzem, poczekam na mądrzejszych od siebie, wydaje mi się, że rozumiem o co Ci chodzi, ale...

" Upupa Epops ".

Vote up!
0
Vote down!
0

" Upupa Epops ".

#5814

... chodzi. Mówić pewnie nie potrzeba, bo inni, jeśli sobie zadają trud przeczytać, to też chyba zauważą. Ale zabawna sprawa, nie?

Jednak coś to byś mogła powiedzieć. Na ten temat, albo na jakiś inny.

W każdym razie dzięki za odwiedziny i pewnie za... Sama wiesz.

Pzdrwm

triarius

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

It's not about who's right, but who's left. ("Ojciec amerykańskiego karate" Ed Parker)

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#5819

a czemu ja mam zawsze wszystko pierwsza?

A nie ma za co, zasługujesz, wiesz przecież.

Pozdro.:D

" Upupa Epops ".

Vote up!
0
Vote down!
0

" Upupa Epops ".

#5821

heh, zresztą to mi jeszcze ten Spinoza się z czymś skojarzył, a mianowicie ze wspólnotą ojropędną.
No niby to to samo, ale, no może jużem skażona?

Pozdro.:D
" Upupa Epops ".

Vote up!
0
Vote down!
0

" Upupa Epops ".

#5827

... cała ta totalitarystyczna lewizna - od Fouriera od antytygrysów (niedoczekanie dziada!) po K*wina od sklepikarskiej mentalności, to całkiem to samo.

Pozdrawiam i życzę radosnych godów i milionów lat potem. A swoją drogą, jakie to są? Bibułkowe czy może perłowe? ;-)

triarius

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

It's not about who's right, but who's left. ("Ojciec amerykańskiego karate" Ed Parker)

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#5830

a dzięki za szczere życzenia.

Nie wiem jakie, 23, chyba nie ma nic 25, to srebrne.

Pozdro.:D

" Upupa Epops ".

Vote up!
0
Vote down!
0

" Upupa Epops ".

#5832

Są różne utopie, dobre i złe. Tak długo jak nie morduje się ludzi w imie utopii, tak długo utopia pozostaje nieszkodliwym "wariactwem". Co do Spinozy, to wart jest dogłębnego przeczytania. Zwłaszcza jego dylematy moralno-społeczne. Ale tak szczerze, to kto w czasach "internetu" czyta Spinozę? No kto...
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

#5820

Co do czytania, to Damasio ponoć czyta. W dobie internetu. Spengler czytał, choć nieco przed nią.

Utopie jako czysto umysłowa rozrywka mogą być - tak samo jak schizofrenia, która jest przecież zabawna i fascynująca, kiedy się na nią patrzy z boku.

Mordercze fantazje jakiegoś świra też mogło by się miło czytać, gdyby zostały spisane i nie kojarzyły się z realem. Choć akurat markiz de Sade jest obrzydliwy i nudny - po prostu świr b. niesympatycznego sorta, b. zbliżony nawiasem do leberalizmu.

Co do utopii które ktoś naprawdę zamierza wcielać w życie, to sorry, ale się nie zgodzę. Świry powinny być izolowane, a co najmniej unieszkodliwiane, a nie urządzać innym ludziom życie. Mogę jeszcze ew. zrozumieć Platona, bo to były pierwsze przymiarki do teorii polityki, ale potem to już bym strzelał.

No i koncepcja K*wina/Kirkera, mówiąc na marginesie, czyli NAWRÓCENIE LUDZKOŚCI NA SKLEPIKARSKĄ MENTALNOŚĆ JAKO PROGRAM JEJ USZCZĘŚLIWIENIA I OSIĄGNIĘCIA ZIEMSKIEGO RAJU, napawa mnie nieopisanym obrzydzeniem.

W sumie Spinozę można czytać, czemu nie? Jeśli nie jest "nasz", zachodni znaczy, to tym bardziej może to być fascynujące, jako wziernik w obcą mentalność. Ale - powiem to już dla wszystkich Zemków, skoro Ty nie zrozumiałeś dowcipu...

Otóż to, że ten nawiedzony mędrek - a przy tym Żyd i to mentalnie, jak się wydaje, do szpiku kości - jest prekursorem socjaldemokracji i liberalizmu (które ja akurat uważam za dwa bliźniacze syfy) dla mnie, a pewnie i np. dla Iwony, jest przezabawne. No i nie całkiem bez znaczenia, kiedy się o niektórych sprawach myśli.

Pzdrwm

triarius

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

It's not about who's right, but who's left. ("Ojciec amerykańskiego karate" Ed Parker)

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#5823

Dzięki za nakierowanie mnie na prawidłową drogę.;) Może napisałbyś coś na temat "utopii" w swojej tygrysiej encyklopedii. Pozdrawiam.:)

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

#5826

... nie było fajne?

Cholera, mam jeszcze do pisania tę Krótką Historię Polityczną Zachodu. Przecież nawet nie zacząłem naprawdę, a i tak wszystko mam w głowie i to jest najgorsza sytuacja, spisywanie własnych gotowych myśli jest tak upiooooornie nudneeee... :-(

Co ja tam wiem o utopiach? Że ich nie znoszę, tyle. I co tu do opisywania?

Pzdrwm

triarius

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

It's not about who's right, but who's left. ("Ojciec amerykańskiego karate" Ed Parker)

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#5828