Liberałom z prawa i lewa poświęcam...

Obrazek użytkownika Zebe
Świat

Owszem, przyznaję na samym początku. Tytuł notki nie jest tak do końca trafny, może jednak mi się uda znaleźć  jakiś wspólny wątek.
Proszę o cierpliwość.
 
Strefa eurowaluty funkcjonuje już 10 lat. Cel jaki przyświecał jej twórcom, to docelowy twór, takie Stany Zjednoczone Europy (USE). Podporządkowano temu celowi sporo energii.
 
Pojęcie to jest często używane jako obrazowa nazwa koncepcji rozwoju integracji europejskiej głoszonej przez „federalistów”, tj. zakładającej stopniowe przekształcanie Unii Europejskiej w państwo federacyjne na wzór USA.
Winston Churchill 19 września 1946 wygłosił na uniwersytecie w Zurychu  mowę, w której wezwał do utworzenia Stanów Zjednoczonych Europy, podobnych do Stanów Zjednoczonych Ameryki. Bezpośrednim wynikiem tego przemówienia było utworzenie w 1949 Rady Europy.
 
Wróćmy jednak do eurowaluty, czyli potocznie, do pieniądza, zwanego euro.
Po 10 latach funkcjonowania strefa euro przechodzi pierwszy poważny test na ile  spełnia ona teoretyczne wymagania jednolitego obszaru walutowego. Jak dziś widać, się  test ten wypada negatywnie.
 
Aby zrozumieć dlaczego tak się dzieje trzeba wrócić do podstaw teorii „jednej waluty”.
Sprawa jest skomplikowana i zapewne nie wyczerpię wszystkich wątków, ale napiszę o najważniejszych.
 
Jedną z podstawowych kwestii, która dotyczy państw o róznych systemach monetarnych, po ich przejściu na wspólną walutę,  jest zapewnienie mechanizmów, które pozwalają zastąpić wspólną  politykę monetarną w przypadku zawirowań na rynkach światowych, dotykających niekoniecznie  całą strefę, a któregoś z jej członków, w sposób indywidualny, czy też jednostkowy, wynikający ze struktury finansowo- gospodarczej danego kraju członkowskiego.
 
Jest faktem niezaprzeczalnym, że obecny kryzys finansowy, bo takim on naprawdę jest, dotyka kraje strefy euro w różnym stopniu.
Eurokracja zaczyna z braku argumentów używać słowa „szok”, czym określa  zjawisko, które nie miało prawa zaistnieć. No a jednak zaistniało.
 
Takim szokiem jest np. kryzys finansowy jaki dotknął Grecję, a jaki w głównej mierze związany jest z brakiem wiarygodności polityki prowadzonej przez rząd w Atenach. Takim szokiem jest też specyficzny dla Hiszpanii czy Irlandii szok związany z załamaniem się rynku nieruchomości. Takim szokiem jest załamanie się gospodarki opartej o przemysł samochodowy na Słowacji.
 
Teoria jednolitego obszaru walutowego głosi ponoć, że w warunkach takiego „szoku”,  „ jego absorpcja”  musi mieć miejsce poprzez mechanizmy rynku pracy (przepływ pracowników z terenów objętych kryzysem do tych gdzie jest rozwój), swobodnego przepływu kapitału (przepływ kapitału z trenów gdzie jest go nadmiar do tych gdzie jest go brak) czy też poprzez działania fiskalne (zwiększenie wydatków fiskalnych na obszarach objętych kryzysem).
Ktoś tę utopię w końcu popierał, a zdaje się, że nadal to religia obowiązująca w UE, jeszcze nie w USE…
 
W praktyce  żaden z powyższych mechanizmów w obecnej sytuacji nie zadziałał. I nie jest temu winna jedynie globalna recesja. Brak mobilności pracy był zawsze problemem strefy euro. Przepływ kapitału, choć formalnie możliwy, nie pozostaje obojętny wobec ryzyka , a możliwości wsparcia fiskalnego zostały szybko wyczerpane, głównie dlatego, że kraje strefy euro nie wykazały wystarczającej determinacji w ograniczaniu deficytu i długu, gdy ich gospodarki notowały wysoki wzrost gospodarczy. W tej sytuacji krajom takim jak Grecja,  Hiszpania czy Słowacja nie pozostaje nic innego jak podjąć bolesne dostosowania, oznaczające w praktyce przedłużającą się recesję. Nie wspomnę tu nawet o krajach, które są aktualnie w korytarzu, czyli  w „strefie ERM2”. Dla nich to tragedia, która nie zostanie zapisana w statystykach UE.

Oddzielną sprawą jest kwestia ewentualnej pomocy ze strony innych krajów Unii, ale trzeba mieć świadomość, że nie jest ona panaceum na zaistniałe problemy. Co więcej,  do faktycznej pomocy wcale nie musi dojść biorąc pod uwagę jej potencjalne negatywne konsekwencje. Udzielenie pomocy, któremuś z krajów strefy euro może bowiem rodzić zjawisko „moralnego hazardu”  tj. eskalowania negatywnych postaw w przyszłości. Skoro raz ktoś zostanie uratowany to może to rodzić chęć unikania wyrzeczeń i liczenia na pomoc innych członków UE.

Reasumując, złą wiadomością jest ta, że ostatnie problemy strefy euro wydają się pokazywać jak nieoptymalną strefą walutową jest obszar jednej waluty zrzeszający 16 krajów Unii Europejskiej.
 
Unia ma nauczkę. Tą nauczką jest restrykcyjne stosowanie kryteriów , czy też reżimu utrzymania parametrów niezbędnych do funkcjonowania strefy euro.
Obecny  kryzys powinien  wymusić  niezbędne procesy dostosowawcze oraz wzmoże dyscyplinę w zakresie polityki fiskalnej. Nie powinno być już tak, że zły przykład płynie z największych krajów strefy euro, które z dość dużym lekceważeniem podchodziły, nawet w dobrych czasach, do wymogu ograniczania deficytu poniżej 3% PKB.
 
Dla Polski, która obecnie znajduje się – pod wieloma względami - w miejscu podobnym do tego do Grecji czy Hiszpanii sprzed 15-20 lat przekaz jest taki, że aby na trwale korzystać z benefitów, jakie oferuje strefa euro trzeba do niej przystąpić dobrze przygotowanym. Jak pokazuje to bowiem obecna sytuacja czasem znacznie łatwiej jest do niej wejść (chociażby przy pomocy stosowanych przez Grecję oszustw statystycznych) niż odnieść trwale korzyści z członkostwa we wspólnym obszarze walutowym.
 
Dziwi mnie więc ten owczy pęd Donalda Tuska do euro. Dziwi mnie tym bardziej, że nie padły żadne logiczne argumenty. Wręcz przeciwnie, to rzeczywistość zmusza do refleksji…
 
Co do liberałów wszechmaści, no bo od nich zacząłem…
 
Latem 1973 roku Prezydent Nixon zniósł parytet dolara względem złota. Tę lipcową datę warto zapamiętać, bo to był koniec mrzonek o systemie liberalnym w gospodarce. Potem już było tylko gorzej. Rozpoczęła się era kreatywnej księgowości. Kulminacja, wydaje się, nastąpiła teraz. Zaczęła się w najbardziej liberalnym z liberalnych krajów.
Ta dżuma „trawi” teraz Europę. "Śliwką - robaczywką"  jest na ten czas euro. Przynajmniej dziś.
 
Czy trzeba więc być bezgranicznie oszalałym, żeby do strefy euro pchać się na siłę ?
Boże, uchowaj nas od liberałów spod znaku Platformy Obywatelskiej.
 
Wszystkim Polakom tego życzę…
Brak głosów

Komentarze

Wspólna waluta rzeczywiście ułatwia handel, przepływ siły roboczej, kapitału. O ile większy handel jest korzystny dla obu stron to pracownicy (szczególnie ci lepsi) mają tendencję do przemieszczania się do krajów bogatszych - czyli biedniejsze tracą. Kredyty w euro są tańsze, to jest korzystne dla gospodarki ale wspomaganie gospodarki kredytem na dłuższą metę wychodzi bokiem: okazuje się że większość z owoców wzrostu trafia do lichwiarzy wiadomo że przeważnie pochodzących z bogatszych krajów. Polska nie powinna wchodzić do strefy euro nigdy, a w ogóle to euro należy zlikwidować. Pisałem: http://niepoprawni.pl/blog/404/najwazniejszy-argument-przeciw-przyjeciu-euro
Pozdrawiam. Bacz

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam. Bacz

#49402

jest narzędziem Globalizacji,
a nawet można się pokusić i
powiedzieć śmiało,
że jest jednym z jej mechanizmów.

Proste pytanie,
czy Polska powinna dalej pchać się w globalizację?

Eurosojuz zwany inaczej Eurobajzlem,
w swojej obecnej karykaturze,
na zewnątrz jako bękart demokracji
takie właśnie globalne pomysły propaguje
jak minn. waluta euro.

Na dzień dzisiejszy widzimy całkiem wyrażnie,
że EU jest jedynie płaszczyzną
i przestrzenią dla takich stworów
jak na ten przykład Grupa Bildberg.

O innych stworach i ich celach w ramach EU
możemy jedynie dedukować...
czy też fantazjować,
przy czym te nasze fantazje
niekoniecznie muszą być oderwane od rzeczywistości.

W świetle powyższego chyba bardziej należy
cały narodowy potencjał i wysiłek włożyć
w opuszczenie EU
i to tak prędko,
jak to jest możliwe...

Niestety, osobiście widzę szansę na opuszczenie
tej europejskiej ferajny dopiero
za kilka pokoleń.

No chyba,
że wcześniej ulegnie "pewnemu" rozkładowi.

"Pewnemu",
bo wówczas kolejny raz "sąsiedzi" i alianci
bedą za nas decydować odnośnie tego i owego...

A konkretniej tego najważniejszego,
tj.jak bedziemy wyglądali...
na jaką formę naszej Polski wyrażą zgodę.

Piszę bzdury?
Teorie spiskowe?
Nawiedzony?

Traktat Lizboński podpisany?
Granice zlikwidowane?
Jesteśmy składową Eu? z całymi tego konsekwencjami?
Istnieją już eurolandy? tzw, Euroregiony...

Czy posiadamy mocne stanowisko w EU?
Kto rzeczywiście rządzi EU?
Czy mamy korzystną dla nas sytuację polityczną w kraju?
Czy widzimy realną szansę zmiany takiej sytuacji?
Jakich polityków mamy w EU?
Itd.,Itp.,

Jestesmy o wiele słabsi niz w 1939,
a sytuacja wbrew wszelkim pozorom nie jest aż tak bardzo różna...

I z tego Drodzy Państwo już dzisiaj powinnismy sobie zdawać sprawę i się odpowiednio do takiej scenerii przygotowywać!

Każdego dnia jesteśmy atakowani nowymi anomaliami-dyrektywami z EU o zmianie naszych obyczajów,
naszej kultury, gospodarki,
słowem naszego jestestwa.

A dzieje się to,
poprzez nowe ustawy w Polskim Sejmie.
Niektóre przechodzą inne jeszcze nie...

Biorą się za wszystko po kolei,
nie wyłączając rodziny i dzieci...

Waluta Euro jest jedynie śrubką w tym urządzeniu o nazwie EU.
Jedynie śrubką...

----------------------------
Przepraszam, niepotrzebne skreślić

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

chris

#49408

"Boze uchowaj nas od liberałów spod znaku

Platformy Obywatelskiej........"

i za TO zdanie rowniez ...dycha:)

popieram

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#49421

...;(

jak za cara Polska miala ruble,to jaki miała na

gospodarkę wpływ.........

Z euro jest podobnie,stracimy wpływy

na rozwoj gospodarki.....i nie tylko

wszystko bedzie działo się poza POLSKĄ

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#49422

Fajnie Cię słyszęć,
albo czytać :)

Odnośnie rubli,
to przypomniały mi się transferowe...

I ten sprytny ruski przekręt swego czasu,
w którym mając u nich podobno na plus...,

( co już samo w sobie było i jest zabawnie tragiczną farsą)

nagle zrobiły nam się kolosalne długi :)

ot, spryciarze...
:)

...wszystko będzie działo się poza Polską

Już się dzieje.
To co widać na zwnątrz gołym okim,
to jedynie "sznureczki" i doczepione do nich
wyjatkowo koszmarne marionetki.

Nasza jedyna szansa,
to poobcinać te sznureczki...
Co prawda ochotników wielu,
ale jak dotychczas ,
to nie znaleziono odpowiednich nożyc!

Jest co prawda kilka fabrykatów,
lecz trzeba jeszscze sprawdzić ich ostrość :)

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

chris

#49427

chyba mamy podobne skojarzenia...:0

oczywiscię,ze pamietam" TEN PRZEKRET...."

ale

moze przypomnisz pozostałym.....

o co wtedy szło............:)

        w  dalszym ciągu dycha za ...:)

za rozsądek..........:)

pozdr:)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#49432

pomiedzy panstwami RWPG

....dzisiaj nazwalibysmy......TO

Brukselką........

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#49433

A propo Brukselki,
niestety muszę się skierować do garów,
Zosia gosposia ma dzisiaj wychodne
i muszę trochę inwencją się wykazać
i popichcić:)

A że Menu mam zawsze rewelacyjne,
to i pracochłonne.

Więc o tych rubelkach ,
to póżniej.

W końcu nie można ciągle tylko szmalem życ,
czasami trza:) coś na ruszta wrzucić...

Trzym się!
co byś się z tej drogi nie osunęła,
bo w chawszczach POpaprańcy z zasadzką się sposobią,
pamiętaj:)

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

chris

#49442

bedę pamientac....:)

a zem wędrowiec...to kij dobry w rece

też mam

na po-paprancow......i inne zwidy,

całusy dla

Zosi-Samosi....one juz TAK mają...:)

a do rubli,to

warto kiedyś wrocic..............

oczywiscie....wirtualnie.......

ale UWAGA

czuję swąd palonego       mięsa...........

do zobaczenia.....:)))

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#49445