Prezydenckie zapasy w kisielu - kandydat w razie czego.

9 miesięcy.
Dużo czy mało czasu?
Przyszła matka mówi - DUŻO. Przyszły ojciec - MAAAAŁO !
A polityk w zależności od czasu i miejsca.
Dziewięć miesięcy pozostało do nowych wyborów prezydenckich. Tłum narutowiczowopodobny wyje z wściekłości że jeszcze 9 miesięcy będzie musiał znosić Kaczyńskiego Lecha. Zwolennicy normalności patrzą z obawą w przyszłość po prezydenturze obecnego Prezydenta.
Co będzie gdy taka partia jak PO będzie miała już "wszystko" ? Lemingi wierzą w powszechną szczęśliwość tak jak wierzyli wyznawcy komunizmu i faszyzmu. Normalni myślą o tym ze zgrozą co jeszcze wymyśli Partia rządząca gdy już nikt nie będzie jej hamował ?
Ale nic nie jest pewne. Wczorajszy zwycięzca w każdej kombinacji : Donald Tusk, dziś już nie jest tak pewny wygranej i popiskuje coś o wycofaniu się z wyborów.
Nasza miafia medialna powoli traci poczucie pewności które posiadała od 2 lat. Jeszcze wysyła Palikota czy swawolnego Kazia na pierwszą linię. Jeszcze budzi ze snu zimowego agenta Olechowskiego ale tak naprawdę szykuje kogoś innego. Kogoś kto ma połączyć i lewo i prawo. Ba, nawet niektórzy publicyści antymainstrimowi mogą poprzeć tego kandydata. Człowieka dzięki któremu mamy dziś takie wspaniałe życie .
Leszka Balcerowicza.

Kto dziś pamięta o ludziach popełniających samobójstwa , o milionach bezrobotnych, o wyrzeczeniach które musieliśmy przejść aby Leszek B. mógł zadowolić MFW ? Nikt . Dziś Leszek B. przyznaje się kilku nieznaczących błędów które i tak nic złego nie spowodowały.
Dziś namaszcza się go na guru równego Dalajalamie. On zawsze chciał dobrze ! Zawsze miał lud na uwadze.
No i ładnie wygląda i jest wysoki.
Kandydat w razie czego jest gotowy !