ZBRODNIARZ

Obrazek użytkownika obiboknawlasnykoszt@tlen.pl
Artykuł

 

 

Salomon Morel. Zdjęcie z archiwum Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.

[quote]ZBRODNIARZ.

Po obozie śmierci w Świętochłowicach pozostały już tylko słupy z czerwonej cegły. Reszta porosła chwastami zapomnienia. Ale to właśnie tu, zaledwie w ciągu 7 miesięcy 1945 roku zamordowano około 2500 dzieci, kobiet i mężczyzn. Większość ofiar pochodziła ze Śląska i została oskarżona o "narodowość niemiecką" lub o "niechęć do nowej władzy". Dziś też wiadomo, że z nieznanych przyczyn za drutami obozu znaleźli się także Holendrzy i Szwajcarzy. Do tej pory prokuratura w Katowicach udokumentowała śmierć 1538 więźniów. Za każdą z tych ofiar odpowiedzialny jest Salomon Morel - komendant obozu koncentracyjnego.

Salomon Morel, polski Żyd, urodził się w 1919 roku w miasteczku Grabowo. Tak więc w czasie wybuchu wojny miał 20 lat. Przez długi czas nie bardzo było wiadomo, jak przetrwał piekło Holokaustu choć sam zainteresowany zawsze utrzymywał, że był więźniem Oświęcimia i tylko "cudem" przeżył. Dziś wiadomo, że Salomon Morel kłamał bowiem nigdy nie znajdował się w czasie wojny w żadnym z niemieckich obozów koncentracyjnych.

Kiedy Niemcy rozkazali Żydom przenieść się do getta, rodzina Morelów zaczęła się ukrywać. Pierwsze lata przetrwania zawdzięczali polskiej rodzinie Tkaczyków, na jednej z lubelskich wsi. Zresztą w 1983 roku Józef Tkaczyk, za uratowanie Morelów został odznaczony medalem "Sprawiedliwy wśród narodów świata". Ukrywanie się w podziemnym bunkrze nie odpowiadało jednak Salomonowi i jego bratu. Ponieważ czasy były burzliwe a i o broń stosunkowo łatwo, wkrótce zorganizowali bandę przestępczą, rabującą już nie tylko żywność ale także kosztowności przy okazji gwałcąc kobiety. Banda była na tyle brutalna i aktywna, że zwróciła na siebie uwagę polskiego podziemia. Skończyło się to rozbiciem gangu, zastrzeleniem brata choć sam Salomon zdołał umknąć. Po niedługim czasie wypłynął ponownie, tym razem jako "partyzant" komunistycznej grupy Armii Ludowej Grzegorza Korczyńskiego (Kilianowicza).

W 1943 roku Salomon Morel przedostał się do Związku Sowieckiego. Co tam robił, nie wiadomo. Jedno jest pewne, wrócił do Polski jako pracownik Urzędu Bezpieczeństwa i rozpoczął swą krwawa "karierę" jako funkcjonariusz więzienny na Zamku Lubelskim, gdzie przetrzymywano i mordowano żołnierzy Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Wolności i Niepodległości itd. Musiał nieźle przysłużyć się sowieckim mocodawcom bowiem wkrótce został mianowany komendantem obozu koncentracyjnego w Świętochłowicach.

Sam obóz teoretycznie był przeznaczony dla volksdeutschów i "faszystów niemieckich" a w rzeczywistości znajdowali się tam głównie mieszkańcy Śląska i cywile niemieccy, jako że obowiązywała odpowiedzialność zbiorowa. Metody eksterminacji były typowe: potworny głód (125 g chleba - [dwie kromki] na cały dzień i chochla cienkiej zupy stanowiło całe pożywienie). Do reguły należało przetrzymywanie więźniów na placu apelowym -12 godzin stania na mrozie, deszczu lub upale. Wskutek świadomych działań nie zabezpieczono odpowiednich warunków sanitarnych, w związku z czym wkrótce w obozie wybuchła epidemia tyfusu i dyzenterii. Według zeznań świadków, dziennie umierało 20 - 30 osób. Sam Morel też był aktywny w bezpośrednim procesie mordowania. Jego ulubioną "zabawą" było masakrowanie głowy ofiary przy pomocy drewnianej pałki. Jak sam często mawiał, amunicja była zbyt kosztowna do pozbawiania życia. Nagie zwłoki ofiar posypywano wapnem i zakopywano w okolicznych cmentarzach w nie oznakowanych zbiorowych mogiłach. Potem mogiły równano z ziemią.

Nowa władza komunistyczna szybko zorientowała się w możliwościach Salomona Morela. Powierzono mu nowe zadanie, tym razem komendanturę obozu koncentracyjnego w Jaworznie. Był to obóz pohitlerowski, gdzie po 1945 roku mordowano Niemców, Ślązaków, Ukraińców i Polaków. Tych ostatnich za najmniejsze uchybienia wobec reżymu komunistycznego - zwykle wystarczało zwykłe pomówienie. Nie chodziło przecież o znalezienie winnego - chodziło o rozprzestrzenianie terroru i w ten sposób zastraszenie całego społeczeństwa.

Pod koniec lat czterdziestych w Moskwie zapadła decyzja o skierowaniu do obozu koncentracyjnego w Jaworznie polskich dzieci. I tak, chyba po raz pierwszy w historii ludzkości powstał obóz koncentracyjny dla nieletnich.

Młodzieżowe organizacje antykomunistyczne powstawały zwykle w oparciu o, rozwiązane przez nową władzę, struktury przedwojennego harcerstwa. Należeli do nich mali patrioci ze szkół średnich choć nie brakowało także uczniów podstawówek. W ramach tzw. "Małej dywersji" były nawet zastępy dziewczęce, zwykle zajmujące się redakcją i kolportażem antykomunistycznych ulotek. Chłopcy zbierali broń, malowali na murach patriotyczne hasła a przede wszystkim organizowali się w grupy, które w niedalekiej przyszłości miały prowadzić zbrojną walkę z okupantem. Na skutek słabej znajomości zasad konspiracji oraz braku możliwości kontrwywiadu, organizacje młodzieżowe zwykle "wpadały" już po roku a najdalej dwóch latach działalności. Niemniej, jak stwierdza tajny dokument Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 1964 roku, w latach 1944 - 56 w Polsce istniało 475 nielegalnych organizacji młodzieżowych.

W tej sytuacji Urząd Bezpieczeństwa, wtedy jeszcze obsadzony sowieckimi oficerami, postanowił przeznaczyć obóz w Jaworznie dla małych, polskich patriotów. Zgodnie bowiem z nowym kodeksem karnym kara śmierci mogła być wykonana na dziecku, które skończyło 12 lat.

Zwykle, zaraz po zatrzymaniu, młodociani przeciwnicy sowietyzacji poddawani byli wielotygodniowym torturom. Miało to na celu wymuszenie zeznań ale także psychiczne załamanie. Do typowych metod należało bicie, kopanie buciorami po całym ciele, kneblowanie ust i wlewanie wody do nosa, wbijanie nogi od stołka w odbytnicę itd. Bodajże jednym z najbardziej powszechnych sposobów tortur było zamykanie więźniów w piwnicach, wypełnionych po pas wodą. Zostawiano ich tam na kilka dni. Zaśnięcie groziło utopieniem. Zachowały się relacje, opisujące ten sposób znęcania się nad, jakby nie było, małymi dziećmi. Po kilkutygodniowych badaniach zapadał wyrok - za namalowanie antybolszewickiego hasła można było dostać 10 lat, za ulotki 6 lat itd. Co charakterystyczne, młodocianych więźniów transportowano do obozu w Jaworznie w .....niemieckich mundurach. Obstawa wszem i wobec rozgłaszała, że oto konwojują niedobitki Hitlerjugend a samym więźniom, pod karą śmierci, zabraniano odzywać się w języku polskim.

Salomon Morel zwykł był osobiście "witać" młodych skazańców. Do repertuaru należało odmieniane na wszelkie możliwe sposoby słowo "bandyci", kazał też spoglądać w niebo, bo jak twierdził "czynią to ostatni raz, jako, że on, Salomon Morel osobiście dopilnuje, żebyście tu zdychali wolno na suchoty". Zapowiadał egzekucje za najdrobniejsze uchybienia wobec regulaminu obozowego a wszystko to gęsto było przetykane wulgarnościami rodem wprost z rynsztoka.

Jak wiemy dzisiaj, obóz miał spełniać dwa podstawowe zadania. Najbardziej upartych, a więc tych o niezachwianym patriotyzmie, trzeba było zlikwidować fizycznie zaś resztę złamać, wydrzeć duszę i wpoić zwierzęcy strach przed batem. Jak wyznał raz jeden z byłych oficerów Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego zaangażowany w pracę w Jaworznie:

"Mieli być naszymi poddanymi, donosicielami, gotowymi pod wpływem strachu sprzedawać najbliższych i przyjaciół. Po latach "ćwiczeń" w obozie, rozesłani do miast, mieli tworzyć legiony kapusiów, wzmacniając w ten sposób urzędy bezpieczeństwa." I to właśnie takie szatańskie zadanie wykonywał Salomon Morel. Często wzywał dzieci na przesłuchania i osobiście je bił kiedy na pytanie : kto ty jesteś? odpowiadały: więzień polityczny. Darł się przy tym, że polityczni więźniowie to byli przed wojną a tu, w Jaworznie, są tylko bandyci.

Dziś wiadomo, że przez obóz koncentracyjny w Jaworznie przeszło około 10 tysięcy polskich dzieci.

Sam Morel po około dwóch latach został odwołany ze stanowiska komendanta choć do roku 1956 nadzorował Ośrodki Pracy dla Więźniów.

Na początku lat 90-tych Główna Komisja Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu wszczęła śledztwo wobec niego. Zdążono go raz przesłuchać ale zanim postawiono konkretne zarzuty opuścił on Polskę. Widziano go w Szwecji gdzie starał się o azyl, przedstawiając się jako ofiara ......polskiego antysemityzmu. Azylu politycznego nie otrzymał, głównie dzięki zainteresowaniu jego osobą prasy niemieckiej, która chciała się dowiedzieć kilku szczegółów z jego pracy w obozie w Świętochłowicach. Zmuszony do kolejnej ucieczki zatrzymał się dopiero w Izraelu, gdzie zresztą mieszka do dziś.

Fakt, że Salomon Morel jest Żydem nic jeszcze nie znaczy. Każdy naród ma swoich zwyrodnialców i jak to zawsze mówiłem, wina może być tylko indywidualna. Nie mniej odmowa ekstradycji Morela z Izraela do Polski jest już inną sprawą. Co prawda, odmowa wydania zbrodniarza jest całkowicie zgodna z konstytucją Izraela, która zabrania ekstradycji swoich obywateli. Po drugie, zgodnie z kodeksem karnym Izraela, za ludobójcę może być uznany tylko ten, który zabijał Żydów. Poza tym, prawnicy izraelscy powołują się na 20 letni okres, po którym następuje przedawnienie. Problem tylko w tym, że to właśnie światowe organizacje żydowskie nie dopuściły do przedawnienia, i słusznie, zbrodni hitlerowskich. Tak więc, jak sądzę, czas najwyższy na rewizję pewnych założeń prawnych, szczególnie teraz, w dobie szalejącej Politycznej Poprawności. Krzywda ludzka bowiem ma wymiar ponad narodowy czy rasowy. A zacząć by trzeba od zaocznego procesu karnego przeciwko zbrodniarzowi w Polsce i przynajmniej pozbawieniu go na razie wszystkich praw obywatelskich. Pozwoliło by to przynajmniej na odebranie Morelowi emerytury. Taka bowiem do dnia dzisiejszego, w wysokości 2,5 tysiąca złotych, jest mu wypłacana przez katowicki Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

Poza tym, Morel w Świętochłowicach i Jaworznie nie działał sam. Miał do dyspozycji spora grupę funkcjonariuszy MBP z czego część żyje do dziś i też pobiera wysokie emerytury. Jest coś odrażającego w tym, że wielu żołnierzy Armii Krajowej dziś ledwo wiąże koniec z końcem a ich prześladowcy żyją dostatnio. Kiedy w końcu Najjaśniejsza dźwignie się z kolan i uprzątnie polską ziemię ze śmieci?[/quote]

Zbigniew Koreywo

[http://www.starwon.com.au/~korey/morel.htm]

Wizerunek kata

Pochodzil z niewielkiego polskiego miasteczka Grabowo i nazywal sie Salomon Morel.

Jakie przezycia, doswiadczenia i uwarunkowania genetyczne decyduja, ze czlowiek staje sie nieludzki? Czy w kazdym z nas drzemie potencjalna bestia? Czy gdzies w zakamarkach duszy i umyslu ludzkiego istnieje cos w rodzaju instynktu barbarzynskiego? Jaka trzeba przebyc droge, aby z ofiary stac sie katem? To ostatnie pytanie bedzie chyba najbardziej istotne w niniejszym szkicu. Wiek XX bowiem, jak okreslil to kiedys Prymas Tysiaclecia, byl wiekiem totalizmow. System totalitarny, zarowno brunatny, jak i czerwony, budowali nie tylko Hitler, Lenin, Stalin, Himmler, lecz dziesiatki pomniejszych wykonawcow ich zbrodniczych koncepcji. Niniejszy tekst bedzie proba ukazania jednego z funkcjonariuszy systemu totalnego. Czlowieka, ktorego juz samo nazwisko, wywoluje do dnia dzisiejszego przerazenie u ofiar jego "skutecznej pracy".

"Partyzant"

To ze byl Zydem akurat nie dowodzi niczego. Ostatecznie bowiem w Urzedzie Bezpieczenstwa Publicznego bylo wielu rodowitych Polakow, ktorych czyny trudno ocenic inaczej, anizeli jako zbrodnicze.
Nie wiadomo do konca, w jaki sposob Morel przetrwal okupacje hitlerowska i zaglade Zydow. Po wojnie, bedac oficerem UB opowiadal rozne wersje. W jednej glosil, ze byl przesladowany w nemieckich obozach koncenracyjnych, co nie bylo zgodne z prawda, poniewaz w zadnym obozie nie przebywal. Amerykanski dziennikarz (zreszta zydowskiego pochodzenia) John Sack w ksiazce "Oko za oko" podaje, ze rodzina Morela zostala zlikwidowana rzekomo przez polskich kolaborantow, a brat Salomona zastrzelony (bedac podobnie jak on w partyzantce) przez Polakow. Owszem, po wojnie Morel maltretujac Polakow utrzymywal, ze jego brata zamordowali Polacy. Nie powiedzial tylko dlaczego...
W istocie bowiem Morelowa partyzantka byla zwykla kilkuosobowa banda pzestepcza, dzialajaca na Lubelszczyznie i "zyjaca" glownie z gwaltow i rabunkow. Tak przynajmniej stwierdzil Mateusz Wirwich, autor znakomicie udokumentowanej ksiazki "Lagier Jaworzno". Wyrwich podaje, ze brata Morela za pospolite rabunki zlikwidowali ludzie Grzegorza Korczynskiego (Kilianowicza) z komunistycznej Armii Ludowej. Natomiast Salomonowi udalo sie uniknac losu brata i w ten sposob trafil do grupy Korczynskiego. Przez kilka miesiecy obieral ziemniaki w "brygadzie". W 1943 roku skorzystal z okazji i uciekl do Zwiazku Sowieckiego, skad wrocil na ziemie polskie kilkanascie miesiecy pozniej.

Krwawy debiut

Krotki pobyt w Sowietach pozwolil Morelowi na poznanie prawdziwej wladzy w tym kraju. Wiedzac lub domyslajac sie, jak bedzie wygladala "nowa" Polska wstapil do Urzedu Bezpieczenstwa. Szybko zostal mianowany komendantem obozu w Swietochlowicach. Teoretycznie miejsce to przeznaczono dla "volksdeutschow" i "faszystow niemieckich", w praktyce przetrzymywano tam wielu Slazakow oraz Niemcow, nie posiaajacych nic wspolnego ze zbrodniami gestapo, SS i eksterminacja w obozach zaglady. Decydowala odpowiedzialnosc zbiorowa.
Wspomniany juz wyzej John Sack poswiecil 7 lat na badania archiwalne, zbieranie relacji i dokumentacji na temat bardzo malo znanych zbrodni dokonywanych na Niemcach przez funkcjonariuszy bezpieczenstwa pochodzenia zydowskiego. Zebrany material w znacznej czesci zawiera opis sadystycznych mordow, maltretowania oraz eksterminacji wiezniow. Ze wzgledu na wstrzasajace opisy i relacje, wszystkich zainteresowanych odsylam do ksiazki "Oko za oko". Nie wiadomo do dnia dzisiejszego jaka jest liczba zamordowanych przez Morela i zaloge obozu. Z licznych relacji wnika, ze mordowal on osobiscie. Ulubiona jego metoda bylo masakrowanie czaszki nieszczesnika drewniana noga stolka...
W Swietochlowicach, calkiem mozliwe, ze w wyniku wyczynow Morela i jego ludzi, usmiercono kilka tysiecy osob. Wielu z nich ze zbrodniami nazizmu nie mialo nic wspolnego. Eksterminowano za jezyk, ktorym sie poslugiwali, lub za zamieszkiwanie na Slasku.

Jaworzno: eksperyment na wielka skale

Towarzysze z bezpieki i partii doceniajac zapal i gorliwosc Morela, powierzyli mu nowe, "zaszczytne" zadanie. Mianowano go komendantem specjalnego obozu dla niepelnoletnich i mlodocianych wiezniow politycznych w Jaworznie. W zamysle "specjalistow" z bezpieki mial to byc nowatorski, oparty o "sprawdzone" sowieckie metody, oboz.
Socjalistyczna resocjalizacja miala objac mlodocianych, "politycznych" - czlonkow mlodziezowych szkolnych i akademickich organizacji konspiracyjnych i antykomunistycznych. Za kilka ulotek, wypisanie na murze antybolszewickiego hasla otrzymywali po kilka lub kilkanascie lat wiezienia. W aresztach bezpieki przechodzili katusze sledztwa polaczone z torturami. Propaganda na ogol nazywala ich bandytami i wykolejencami.
Progresywne wiezienie dla mlodocianych w Jaworznie umieszczono na terenie pohitlerowskiego obozu. Po roku 1945 w obozie wieziono Slazakow i Niemcow. Od 1947 roku, w ramach akcji Wisla, w transportach zaczeto zwozic Ukraincow. Dla wielu z tych ludzi wspomnienia obozowe, mialy pozostac ostatnimi w zyciu.
Czy oboz w Jaworznie mial przetracic kregoslupy tej hardej i jednoczesnie jakze polskiej mlodziezy? Czy tez towarzysze z bezpieczenstwa mieli inne, ukryte cele? Niejaki Roman Z., eks-oficer MBP ktoremu podlegal oboz w Jaworznie, otwarcie powiedzial autorowi o prawdziwych celach inicjatorow powstania obozu:
Mieli byc naszymi poddanymi, donosicielami, gotowymi pod wplywem strachu sprzedawac najblizszych i przyjaciol. Po latach "cwiczen" w obozie, rozeslani do miast, mieli tworzyc legiony kapusiow, wzmacniajac w ten sposob urzedy bezpieczenstwa, ORMO i milicje. Chciano z nich zorganizowac kadre niskoplatnych donosicieli. Ale najpierw miano zlamac ich morale, odmozgowic, wzdrzec dusze, przekonac ze polskie harcerstwo to ostoja reakcji, Pilsudski byl agentem austriackim, a dowodcy AK poplecznikami gestapo.
To bylo jedno z zadan Morela. Inne to: wpajanie permamentnego strachu, pozbawianie mlodych ludzi jakichkolwiek nadziei, lamanie godnosci i charakteru. Stosowal rozne metody.

Wy bandyci

Wysoki barczysty kapitan byl szybko zapamietywany przez wiezniow. Pierwsze transporty mlodocianych wiezniow politycznych trafily do Jaworzna wiosna 1951 roku. Salomon Morel zawsze wital nowo przybylych. W ksiazce "Lagier Jaworzno" sa relacje opisujace transporty do obozu. Jeden ze skazanych, Ryszard Mateusz, tak wspominal pierwsze zetkniecie z Morelem:(...) W mowie powitalnej, pelnej wulgarnosci rzekl: Wy bandyci. Przybyliscie tutaj aby ciezka praca zrehabilitowac sie za zbrodnie popelnione wobec Polski Ludowej. Tu obowiazuje bezwzgledna karnosc i posluszenstwo wobec przelozonych. Ten, ktory bedzie sie sprzeciwial regulaminowi - zginie!
Morel czesto i chetnie uzywal epitetu "bandyci". Jeden z "jaworzniakow" Mieczyslaw Pawlowski zapamietal, ze: (...) Kiedy przyjechalismy do obozu, Morel stanal w rozkroku jak gestapowiec i zapytal nas za co siedzimy. Jeden z kolegow powiedzial, ze za dzialalnosc polityczna. Morel wydarl sie: Polityczni to byli przed wojna. Wy jestescie bandytami! W jednym z numerow pisma mlodocianych wiezniow "Jaworzniacy" ukazala sie podobna relacja Witolda Czerwinskiego: (...) Jestem naczelnikiem wiezienia w Jaworznie. Zaraz wam powiem po co tu przyjechaliscie. Teraz spojrzcie w gore i popatrzcie na blekitne niebo. (...)No, przyjrzeliscie sie? To dobrze, bo chcialem wam powiedziec, ze nikt z was nie zobaczy tego nieba na wolnosci. Tu zdechniecie. Ja osobiscie dopilnuje, zebyscie zdychali na suchoty. Na dowod tego, ze mowie prawde przeczytam kilka nazwisk z tego transportu. Te osoby prosto z tego miejsca pojda do bunkra na 14 dni.
Potem bil wiezniow, gdy twierdzili, ze siedza za dzialalnosc polityczna. Bil do tej chwili, gdy stwierdzili, ze sa bandytami. "Byliscie w bandach i jak bandyci bedziecie tu traktowani". Prawdopodobnie po dwoch latach Salomon Morel zostal odwolany z stanowiska komendanta obozu, choc do 1956 roku nadzorowal Osrodki Pracy dla Wiezniow. Przez Jaworzno w latach 1951-1956 przeszlo ok. 10 tys. wiezniow.

Niedoszly azylant

Przez dlugie lata o Jaworznie i Salomonie Morelu nie mozna bylo mowic, ani pisac. Rabka tajemnicy uchylono dopiero po 1989 roku. Slaska reporterka Grazyna Kuznik dotarla do Morela, starszego pana mieszkajacego w jednym ze specyficznych osiedli Katowic, zamieszkalych glownie przez eks-funkcjonariuszy rozmaitych peerelowskich sluzb mundurowych. Uslyszala: Dzisiaj nie powinno sie w ogole wracac do tamtych spraw. To powinno byc zakazane. Zadam, aby o tym nie pisac.
Na poczatku lat 90-tych Glowna Komisja Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu wszczela dochodzenie przeciwko Morelowi w zwiazku z jego dzialanoscia w Swietochlowicach. Kilka miesiecy pozniej Morel wyjechal z kraju. Widziano go w Szwecji, gdzie przedstawial sie jako ofiara nagonki antysemickiej! Azylu politycznego nie otrzymal, a szczegolne zainteresowanie prasy szwedzkiej i niemieckiej jego osoba spowodowalo, ze musial opuscic ten kraj. Potem przez pewien czas przebywal w Izraelu, gdzie usilowal zalatwic, przez bylych ubowcow zamieszkalych w tym kraju, staly pobyt i emeryture. Plany te spelzly na niczym i swoja odyseje Morel zakonczyl w Polsce. Mimo, ze w tej chwili nie jest poszukiwany przez prokurature, ukrywa sie. Przez jakis czas mieszkal w Opolu, u swego zastepcy z Jaworzna - Franciszka P.

--------------------------------------------------------------------------------
Opracowano na podstawie artykulu Dariusza Goszczynskiego:Wizerunek kata, Nasza Polska 12.09.1996

[homepage.interaccess.com/~netpol/POLISH/public/mor.html]

_______________________________

"Byle cię można wspomóc, byle wspierać, nie żal żyć w nędzy, nie żal i
- Hymn do miłości Ojczyzny
Ofiary polskiego antysemityzmu?

Michał Tyrpa

Polską opinię publiczną bulwersuje sprawa funkcjonariuszy stalinowskiego aparatu represji, którzy mimo ciążących na nich zarzutów popełnienia zbrodni przeciwko ludzkości, uporczywie ukrywają się przed wymiarem sprawiedliwości. Za to od lat hojnie finansowani są przez polskiego podatnika...

Najgłośniejsze przypadki wiążą się z nazwiskami przebywającej w Wielkiej Brytanii Heleny Wolińskiej-Brus, byłej prokurator wojskowej PRL (odpowiedzialnej za zbrodnie sądowe, m.in. za zamordowanie gen. Augusta Fieldorfa-Nila; Wolińskiej wstrzymano niedawno wypłacanie 1500 zł emerytury) oraz Salomona Morela, byłego komendanta obozów w Świętochłowicach-Zgodzie i Jaworznie, na którym ciąży odpowiedzialność za śmierć co najmniej 1,5 tys. osób. Przebywający od 1993 r. w Izraelu Morel, odszedł ze służby w więziennictwie w stopniu pułkownika. Po dziś dzień pobiera uposażenie w wysokości blisko 5 000 zł. O podobnych emeryturach nie mogą nawet marzyć dawni stalinowscy więźniowie polityczni, w wolnej Polsce często wegetujący za kilkaset złotych miesięcznie.

Kim jest Salomon Morel?

"Ja Morel Salomon, syn Chaima i Chany, urodziłem się we wsi Garbów, pow. Puławy, woj. Lublin w dniu 15 listopada 1919 roku" - czytamy w jego życiorysie.

W wieku lat 14, po ukończeniu szkoły podstawowej, Salomon wraz z trzema braćmi pracuje w należącej do ojca piekarni. Czasowo przebywa u ciotki w Łodzi, gdzie zatrudniony jest w firmie konfekcyjnej.

W 1939 r. wraca do Garbowa. W kwietniu1942 r. rodzina Morelów zostaje wysiedlona. W grudniu tego roku niemal wszyscy członkowie rodziny giną rozstrzelani w obławie zorganizowanej na rozkaz Niemców przez granatową policję. Salomon, któremu wraz z bratem Izaakiem udaje się umknąć, ukrywa się u rodziny Józefa Tkaczyka, odznaczonego za to po wojnie medalem "Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata".

W tym czasie bracia Morelowie zakładają - jak napisał Salomon w swoim życiorysie - oddział partyzancki. W rzeczywistości - bandę trudniącą się rabunkiem i rozbojami, która zostaje ostatecznie rozbita przez oddział Gwardii Ludowej.

Wcielony do komunistycznej partyzantki czeka na wkroczenie Armii Czerwonej. Po "wyzwoleniu" wraz z grupą żydowskich partyzantów osiedla się w Lublinie, gdzie wszyscy wkrótce znajdują zatrudnienie w organach powstającej milicji i UB.

Morel zostaje strażnikiem w przejętym przez Sowietów po gestapo więzieniu na lubelskim Zamku, gdzie przetrzymywani są, torturowani i zabijani żołnierze Armii Krajowej i innych formacji Państwa Podziemnego. Od grudnia 1944 do połowy lutego 1945 Salomon Morel pełni służbę w więzieniu w Tarnobrzegu, skąd trafia na Górny Śląsk. W wieku 26 lat zostaje naczelnikiem obozu Świętochłowice-Zgoda.

"Polski obóz koncentracyjny"

Do przejętego po Niemcach, otoczonego drutem kolczastym pod napięciem obozu stanowiącego do niedawna filię KL Auschwitz-Birkenau trafiają Niemcy oraz obywatele polscy, którzy podpisując volkslistę zgłosili swą przynależność do narodowości niemieckiej.

Trafiają tam także wszystkie osoby żywiące wrogi stosunek do nowego porządku, czytaj: ci, których za takowych uznają organa NKWD oraz ich pomocnicy. Bezwzględną przyczyną umieszczenia w obozie jest d o m n i e m a n i e, często oparte jedynie na donosach i przypuszczeniach, o przynależności podejrzanego do partii bądź innej organizacji nazistowskiej.

W tym do organizacji młodzieżowych, takich jak "Hitler Jugend" i "Bund Deutsche Mädel" (Związek Niemieckich Dziewcząt).

O zatrzymaniu i osadzeniu w obozie decydują na zasadzie uznaniowej funkcjonariusze UB i MO. W warunkach tworzenia w "wyzwolonej" Polsce zrębów demokracji ludowej nikt nie zawraca sobie głowy jakimikolwiek procedurami prawnymi, w rodzaju orzeczeń organów sądowo-prokuratorskich.

W rezultacie poza rzeczywistymi nazistami do zarządzanego przez Morela obozu koncentracyjnego trafiają Bogu ducha winni Ślązacy, w tym także kobiety i dzieci, a nawet obywatele takich państw, jak Holandia, Francja i Szwajcaria...

Zgodnie z ustaleniami historyków i prokuratorów, w okresie ponad dziesięciu miesięcy funkcjonowania obozu Świętochłowice-Zgoda przewinęło się przezeń około 3000-3500 osób. Do końca listopada 1945 r. zmarło co najmniej 1600 z nich.

Surowa ręka sprawiedliwości ludowej

Podstawową przyczyną śmierci więźniów były fatalne warunki sanitarne oraz głód. Dzienne wyżywienie składało się ze 125 gramów chleba, kawy zbożowej oraz rzadkiej zupy z buraków pastewnych. Niebagatelną rolę odegrały również wdrażane przez komendanta i jego podkomendnych sadystyczne praktyki.

Świadkowie przesłuchiwani w trakcie procesu wytoczonego Morelowi na początku lat 90. podawali dziesiątki przypadków wymyślnego, osobistego znęcania się Morela nad więźniami. Komendant lubił m.in. stosować bicie kolbą pistoletu, pałką, nogą od taboretu. Zmuszał więźniów - np. ojca i syna - do wzajemnego bicia się pejczem, a gdy nie chcieli wykonać rozkazu, byli za to katowani.

Więźniów zmuszano do wynoszenia pojemników z odchodami w zębach, a gdy niesiony pojemnik upadł, więźnia bito i wybijano mu zęby. Za drobne lub urojone przewinienia kierowano do karceru, gdzie trzeba było stać w sięgającej piersi zimnej wodzie.

Niejednokrotnie zmuszano więźniów do kilkudziesięciogodzinnych apeli, w trakcie których pozostawali bez jedzenia i picia. W rezultacie wielu z nich wybierało samobójstwo rzucając się na druty.

W Świętochłowicach-Zgodzie panowały bardzo złe warunki sanitarne. Więźniowie mieli na sobie ubrania, w jakich znaleźli się w obozie tuż po aresztowaniu. Na jednej pryczy spały po trzy osoby, a potrzeby fizjologiczne załatwiano zbiorowo i wyłącznie na rozkaz.

Dlatego też wkrótce wybuchły epidemie tyfusu i czerwonki. Komendant Morel wykorzystał sytuację, jako "naturalne" rozwiązanie problemu przeludnienia. W szczytowym okresie epidemii, który przypadł na lipiec i sierpień 1945, umierało dziennie po 20-30 osób.

Nagie ciała anonimowo grzebano w zbiorowych mogiłach, które następnie zrównywano z ziemią. Kiedy wieść o sytuacji w Świętochłowicach-Zgodzie zaczęła się roznosić, Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego przysłało komisję lekarską, celem zbadania na miejscu stanu spraw.

W rezultacie komendanta Morela uznano winnym niedostatecznego wywiązywania się z obowiązków. I wymierzono karę... trzech dni aresztu domowego.

Reedukacja wrogich elementów

W 1950 r. w uznaniu kompetencji, ludowe państwo powierza Morelowi odpowiedzialność za kolejną ważną placówkę. Tym razem jest nią poniemiecki obóz w Jaworznie, na bazie którego zorganizowane zostaje Więzienie Progresywne dla Młodocianych Przestępców. Do owego ośrodka reedukacji trafia młodzież z "organizacji antykomunistycznych". W praktyce - harcerze, autorzy ulotek rozprowadzanych wśród szkolnych kolegów itp. wrogowie Polski Ludowej. Jeden z nich, Mieczysław Pawłowski, tak wspomina przyjazd do Jaworzna: "Kiedy przyszliśmy do obozu Morel stanął w rozkroku jak gestapowiec i zapytał nas za co siedzimy. Jeden z kolegów odpowiedział, że za działalność polityczną. Morel wydarł się: "Polityczni to byli przed wojną, wy jesteście bandytami".

Zasady i cele resocjalizacji stosowanej wobec młodocianych "zbrodniarzy" nie pozostawiały złudzeń. Sam komendant bez ogródek tak opisywał przyszłość czekającą tych kilkunastolatków: "Tu zdechniecie. Ja osobiście dopilnuję, żebyście zdychali na suchoty. Na dowód tego, że mówię prawdę przeczytam kilka nazwisk z tego transportu. Te osoby prosto z tego miejsca pójdą do bunkra na 14 dni".

Przełożeni byli bardzo zadowoleni z osiągnięć Salomona Morela, a jego kariera rozwijała się bez przeszkód. Mimo trzech przypadków ukarania naganą i (trzydniowym) aresztem domowym, Morel cieszył się w resorcie jak najlepszą opinią. W 1946 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, w 1954 Złotym Krzyżem Zasługi. W 1960 r. otrzymał odznakę Wzorowego Funkcjonariusza Służby Więziennej.

Prawnik z doświadczeniem

Skoncentrowany na pracy zawodowej - w latach 1958-68 pełnił funkcję naczelnika Centralnego Więzienia w Katowicach - Salomon Morel nie był pozbawiony ambicji i szerszych horyzontów intelektualnych. W 1949 roku zaocznie zdał maturę, wolne chwile poświęcał zagłębianiu się w arkana fachowej literatury z dziedziny pedagogiki kryminalistycznej.

W roku 1953 podjął studia na wieczorowym Uniwersytecie Marksizmu-Leninizmu (WUML) w Stalinogrodzie (dzisiaj - Katowice). W latach 1958-64 zdobywał wiedzę w Studium Zaocznym Wydziału Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego im. Bolesława Bieruta. Tematem jego pracy magisterskiej była "Praca więźniów i jej znaczenie".

Ciężka praca na odpowiedzialnych stanowiskach nie pozostała jednak bez wpływu na kondycję Salomona Morela. Z uwagi na stan zdrowia (rozkołatane nerwy wskutek nieustannej styczności z elementem przestępczym) w maju 1968 r. przeszedł na emeryturę.

Brak podstaw do ścigania

Po przemianach 1989 r. w życiu zasłużonego funkcjonariusza w stanie spoczynku nieoczekiwanie zaczęły pojawiać się komplikacje. Wskutek dochodzenia w sprawie obozu Świętochłowice-Zgoda, prowadzonego na początku lat 90. przez Główną Komisję Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, Morel poczuł się zmuszony opuścić kraj. Początkowo trafił do Szwecji, gdzie - podobnie jak przebywająca w Wielkiej Brytanii Helena Wolińska - podawał się za ofiarę słynnego w świecie polskiego antysemityzmu.

Ponieważ jednak przypadek Morela wzbudzał coraz szersze zainteresowanie szwedzkich i niemieckich mediów, w 1993 r. ostatecznie Salomon Morel osiada w Tel-Awiwie. Po zebraniu materiału dowodowego, w tym zeznań kilkudziesięciu świadków zbrodni popełnionych w kierowanym przez Morela obozie Świętochłowice-Zgoda, polska prokuratura wydaje postanowienie o jego tymczasowym aresztowaniu oraz list gończy.

Śledztwo wykazuje, że poszukiwany przebywa na stałe w Izraelu. W lutym 1998 r. Minister Sprawiedliwości RP Hanna Suchocka zwraca się do Państwa Izrael z wnioskiem o ekstradycję Salomona Morela. Wniosek zostaje odrzucony. Podobny los czeka ponowny wniosek skierowany do władz izraelskich przez kolejnego ministra - Andrzeja Kalwasa.

W lipcu 2005 r. po wnikliwym rozważeniu dowodów przedstawionych przez stronę polską, izraelskie Ministerstwo Sprawiedliwości oświadcza: "Brak jest podstaw, by zarzucać Morelowi popełnienie zbrodni ludobójstwa lub zbrodni przeciwko narodowi polskiemu. To on i jego rodzina są ocalonymi z zagłady, oczywistymi ofiarami ludobójstwa popełnionego przez nazistów i ich polskich kolaborantów".

Michał Tyrpa

Źródła: "Obóz Pracy w Świętochłowicach w 1945 roku. Dokumenty, zeznania, relacje, listy", red. Adam Dziurok, Warszawa 2002; Mateusz Wyrwich "Łagier Jaworzno", Warszawa 1995; inf. własne.

© Copyright 2003, 2004, 2005, 2006 by [www.gazetagazeta.com]

[http://www.gazetagazeta.com/artman/publish/article_11644.shtml]

Zmieniony przez - Barakus w dniu 2007-01-27 15:59:49

http://www.insomnia.pl/Salomon_Morel__zbrodniarz_PRL_owski-t209513-s2.html

WARTO POŚWIĘCIĆ CZAS I PRZECZYTAĆ CAŁOŚĆ.

Brak głosów

Komentarze

polecanki są drugoplanowe, czasem umykają w natłoku bieżących informacji.Jutro Pana ważny wpis ustąpi miejsca kolejnym newsom. Kopiuję, po południu przeczytam, dzięki.
Zna Pan nową stronę, do której ( mniemam) wpis również pasuje: polacy.eu?

Vote up!
0
Vote down!
0

prowincjuszka

#409305

"  Po drugie, zgodnie z kodeksem karnym Izraela, za ludobójcę może być uznany tylko ten, który zabijał Żydów."     Ale nie są rasistami ,prawda?....    Ten paragraf kodeksu powinien być rozlepiony  we wszystkich miejscach na świecie.....

Vote up!
0
Vote down!
0
#409307