Zdrada, kolaboracja ... owacja.

Obrazek użytkownika kles
Kraj

Działo się to w czasach gdy nie było jeszcze TVN ani nawet Polsatu – trzeba to umieć sobie wyobrazić - mogło być „w tym kraju” aż tak smutno! Minęło niemal 20 lat

a jakoś nie mogę zapomnieć programu (ni to rozrywkowego ni to benefisu, ot takie „szczerość za szczerość”) ze sporą publiką i pytaniami do gwiazdy – w tym wypadku Broniarka, Zygmunta Broniarka. Prowadzący – jakis Turski albo ktoś inny utrzymany w podobnej konwencji – zadaje pytanie, pochodzące chyba gdzieś z zewnątrz (nie powtarzam dosłownie ale przywołuję sens):

- Czy zdawał pan sobie sprawę z istoty i charakteru komunistycznego systemu, ówczesnej władzy w prl, której tak chętnie się wysługiwał?

- Oczywiście, (przecież jak wcześniej, w programie i w życiu, ustalono) jestem człowiekiem inteligentnym i rozumnym ale też jpotrzebowałem uznania i splendorów, musiałem odnieść sukces – a kto mógł mi to wtedy zapewnić, jaka tu była władza? - chyba oczywiste komu miałem się wysługiwać?!

Odpowiedź tę, za aprobatą radośnie uśmiechniętego prowadzącego, podchwyciła (być może stymulowana) publika nagradzając owacjami tak szczerą, jasno sprecyzowaną postawę. Jaki stąd przekaz szedł w Polskę? Ten program nie był wówczas niczym wyjątkowym – wielu wielkich, czy raczej małych, z ery prl otrzymywało wówczas prolongatę i dowartościowanie "w oczach zdumionej publiczności". Choć samego Broniarka (wówczas na dodatek wydawcę całej masy plugawych pisemek, drukowanych wtedy jeszcze na podłym papierze) zawsze widziałem jako glistę (albo i glizdę), to mnie bolał przekaz i zafundowana promocja, promocja postawy zwłaszcza. Jak mamy dzisiaj dogadywać się w kwestiach zdrady, kolaboracji, czy racji stanu? Umiemy z tym dotrzeć do skołowanych Polaków? Oby.!

Brak głosów

Komentarze

Skonstatowałem, że dla młodszych postać Broniarka Zygmunta może być nieczytelna. Zatem dodaję fragment artykułu z RP.PL, który niesie różne dodatkowe smaczki ze środowiska, bynajmniej nie wyczerpując złożonej parszywości Z.Broniarka.

(...) Chętni do wieszania

Podstawową rolę w antykościelnej propagandzie przyznano sprawdzonym w dyspozycyjności wobec reżimu dziennikarzom. W czasie procesu kurii krakowskiej podstawowy tandem stanowili redaktorzy reżimowej „Trybuny Ludu” – Zygmunt Broniarek i Karol Małcużyński. Broniarek pisząc o dwóch oskarżonych w tym procesie ks. Józefie Lelito (wikarym z Rabki) i Michale Kowaliku (działaczu podziemia narodowego) tłumaczył czytelnikom: „Kowalik, Lelito i im podobni to wyrzutki społeczeństwa. Ale te wyrzutki zajmowały stanowiska w hierarchii kościelnej, miały swych protektorów i opiekunów w kurii arcybiskupiej, w episkopacie”. Bowiem celem zarówno procesu kurii krakowskiej, jak i rozprawy przeciwko bp. Czesławowi Kaczmarkowi nie było skazanie oskarżonych – to można było zrealizować nawet w czasie tzw. procesu kiblowego, czyli zamkniętego dla publiczności, rozgrywanego w więziennych murach. W obydwu procesach chodziło o uderzenie w Kościół i hierarchię duchowną, o skompromitowanie episkopatu i osłabienie jego pozycji. Jednocześnie starano się ukazać duchownych jako narzędzie „imperialistów”, a więc tłumaczono – jeśli idziecie za głosem Kościoła, działacie przeciwko swojej ojczyźnie. W czasie procesu kurii krakowskiej nakręcono film „Dokumenty zdrady” – cel nakręcenia filmu tłumaczył Broniarek: „pomoże [on] milionom ludzi zrozumieć całą ohydę metod imperializmu amerykańskiego, wykorzystującego religijne uczucia wielu wierzących dla zbrodniczych antypolskich celów”. Dziennikarze i reżimowe pisma to jednak, zdaniem władzy, za mała siła. Do potępienia oskarżonych i Kościoła nakłoniono literatów. Sławomir Mrożek przestrzegał: „nie ma zbrodni, której byśmy się po nich nie mogli spodziewać. Zaciekłość niedobitków będzie tym większa, tym bardziej będą się upodabniać do esesmanów, do rycerzy płonącego krzyża – Ku-Klux-Klanu, do brunatnych i czarnych koszul – występując w tym samym co esesmani, krzyżowcy, koszule i inni falangiści interesie”. Aby przekonać nieprzekonanych, zagoniono inteligentów do potępienia „zdrajców ojczyzny”, którzy „uprawiali – za amerykańskie pieniądze – szpiegostwo i dywersję”. Taką rezolucję w lutym 1953 roku podpisało 53 członków krakowskiego Związku Literatów Polskich, m.in.: Jan Błoński, Karol Bunsch, Kornel Filipowicz, Andrzej Kijowski, Jalu Kurek, Henryk Markiewicz, Sławomir Mrożek, Julian Przyboś, Tadeusz Śliwiak, Maciej Słomczyński i Wisława Szymborska. Podobne rezolucje powstawały w całym kraju, wyrazy potępienia wychodziły spod piór m.in. Leona Kruczkowskiego, Arkadego Fiedlera, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Gustawa Morcinka czy Wilhelma Szewczyka. W raportach bezpieki donoszono: „Nastroje w związku z procesem księży są wśród dziennikarzy i literatów dość jednomyślnie wrogie oskarżonym, w ogóle zaś cała ta sprawa nie absorbuje tych ludzi tak, jak można by się było spodziewać. Jan Jaźwiec wyraził się, że chętnie by się zgłosił na ochotnika do wieszania księdza Brzyckiego”. Natomiast: „Słomczyński Maciej utrzymywał, że wszyscy są warci stryczka, i jest oburzony na swobodę oskarżonych, którzy zdają się nie widzieć przestępstwa w uprawianiu przez siebie szpiegostwa”. Konfident o ps. Skawiński donosił bezpiece o spotkaniu w świetlicy Związku Literatów Polskich w Krakowie: „Widać było wśród tego środowiska pewną wewnętrzną aprobatę kary, jaka spotkała szpiegów. Rozmowy o procesie prowadzili literaci Słomczyński Maciej, Pleśniarowicz Jerzy, Kwiatkowska Halina, Szpalski Karol, Promiński Marian, Hordyński Jerzy, Stefan i Ewa Otwinowscy. Na ogół wypowiedzi były pozytywne”.   (...)

A do tego niezwykle wygładzona notka z wikipedii  - właściwie to poliglota, globtroter - fachowiec można powiedzieć.

Vote up!
0
Vote down!
0
#31800

Wzmiankowany, w cytowanym tekście, Maciej Słomczyński - tłumacz "Ulissesa" i "Alicji w krainie czarów", potomek amerykańskiego lotnika walczącego o Polskę (1918-1920) znany jest też bardziej jako autor kryminałów Joe Alex - to tylko tytułem przybliżenia.

Vote up!
0
Vote down!
0
#31809

Dał się wciągnąć w kontakty z SB, ale chcąc się uwolnić i nikomu ze znajomych nie szkodzić, przeprowadził się, zmienił środowisko, zamknął się w sobie, zrezygnował z oryginalnej twórczości (poza dającymi trochę kasy na przeżycie "Alexami") i skupił się na tłumaczeniach. Kongenialnych, jak to się mądrze mówi, bo był od urodzenia dwujęzyczny (jak Sito, inny autor nie tyle tłumaczeń Szekspira, co spolszczeń) i miał wielki talent literacki, który zogniskował się w tej dziedzinie twórczej.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#31812

... i się zastanawiam. Problem jest taki, że nie mam telewizora i nie oglądam telewizji. Kiedyś oglądałem, więc pamiętam pana Broniarka.

Cytuję z pamięci kilka słów w postach poniżej i powyżej: "dupek", "świński ryj", "skurwiel".

Z waszych postów znowu bije jakaś taka zawziętość i nienawiść, przekonanie o własnej wyższości i ostre obelgi pod adresem różnych publicznych osób (których na szczęście nie znam). Ja staram się przypomnieć sobie swoje własne kategorie myślenia z czasów PRL. Staram się zrozumieć co powodowało, że ludzie tak masowo popełniali niegodziwości, takie jak opisywane w blogu zachowanie dziennikarzy. Otóż... taka była rzeczywistość, w której wyrastali. Ona promowała takie zachowania. Nagradzała. Ganiła inne (te które dzisiaj uznajemy za prawe i dobre). Promowała zło, prezentowała je jako dobro, a dobro przedstawiała jako zdradę i żenadę. Przecież sam byłem tak indoktrynowany w szkole - pewnie większość z nas była... a nie każdy ma fajnych, dobrych rodziców, którzy zaszczepią mu to co właściwe. Przeciwnie, ci rodzice też mogą być zidiociali, zindoktrynowani itepe.

Ja jestem takim naiwnym człowiekiem, który wierzy, że ludzie są dobrzy i starają się czynić dobro. Jeśli czynią zło, robią to z pełnym przekonaniem i swiadomością, to zaraz potem popełniają samobójstwo - bo tak człowiek jest skonstruowany, że jeśli zaczyna sam siebie negatywnie oceniać, to wariuje albo się wiesza.

Czy ktoś z Was był kiedyś jednoznacznie zły dla innego człowieka, znęcał się nad nim, był ostatnią świnią itepe, z pełną swiadomością tego co robi? To jest fizycznie niewykonalne. Musi istnieć usprawiedliwienie czy też konieczność takich działań.

Uważam, że podstawowy problem to brak rozliczenia przeszłości - dania szansy tym wszystkim ludziom, którzy takie świństwa robili, żeby przyznali się do winy, wyrazili skruchę, przeprosili, zrozumieli, zadośćuczynili tym, których krzywdzili. Nawet żeby zrzucili w jakiś sposób część winy na system, którego przecież byli więźniami. Ale też trzeba dać im żyć dalej (no chyba że nazabijali mnóstwo ludzi i przywracamy karę śmierci - wtedy pod ścianę).

Lżenie osób za ich plecami, takich osób które nie mają tutaj żadnej możliwości obrony i są mi zupełnie nieznane, budzi we mnie sprzeciw - kojarzy mi się raczej z tym, co robili ci opisywani dziennikarze w czasach głębokiej komuny, niż z próbą naprawienia obecnej sytuacji.

Wolę rzeczową dyskusję i argumenty prezentujące co jest złe w postawie kogo, a nie używanie epitetów - dla mnie to dyskwalifikuje piszącego takie rzeczy. Coraz bardziej jestem zniechęcony do stylu publicystyki na naszym portalu.

Pozdrawiam,

Vote up!
0
Vote down!
0
#31872

Otóż... taka była rzeczywistość, w której wyrastali. Ona promowała takie zachowania. Nagradzała. Ganiła inne (te które dzisiaj uznajemy za prawe i dobre). Promowała zło, prezentowała je jako dobro, a dobro przedstawiała jako zdradę i żenadę. Przecież sam byłem tak indoktrynowany w szkole - pewnie większość z nas była... a nie każdy ma fajnych, dobrych rodziców, którzy zaszczepią mu to co właściwe. Przeciwnie, ci rodzice też mogą być zidiociali, zindoktrynowani itepe.

Tak mnie się coś zdaje, że ja właśnie o tym, że chodzi o dalsze nienazywanie niegodziwości ekwiwalentnym określeniem.

Problem właśnie w tym - my, jako społeczeństwo, byliśmy wyprowadzani z prl w takim duchu jak to przedstawiał tamten program TV.

Broniarek mówił, używając eufemizmów, byłem w pełni świadomą kanalią ale to pozwoliło rozwinąć moje talenty i uzyskiwać poklask. I za to właśnie znów spotykało go uznanie; rozglądał się rubasznie roześmiany po sali spotykając się z absolutną, powszechną w studio TV, aprobatą! To dopiero promocja!

Chodzi o to aby przywrócić znaczenia podstawowym słowom, aby wyrazy miały swój wyraz, aby można było coś wartościować.

BTW:

nieuważny z Pana czytelnik:

1. wydaje się, że za "wieszanie" czy też "ks" był odpowiedzialny, i to w cytacie z RP.PL, Słomczyński, którego fachowości jako tłumacza nie kwestionuję;

2. gdzie w tych postach są epitety poza: 

glistą (glizdą) - ogólnie przyjęte określenie na prezentowaną  postawę;

 "niepodawanie skurwielom ręki" - nikogo nie nazywa, wskazuje na pewien, czasami niezwykle pożądany typ zachowania, będący możliwym objawem ostracyzmu

Na marginesie:  Broniarek NIE BYŁ wychowywany w tamtej rzeczywistości, podobnie jak i wielu innych - był, to 1925 rocznik; on po prostu cudownie adaptował się ku wzajemnym korzyściom.

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#31886

... wlepiać im dożywocia. Ale powinniśmy, na Boga, doprowadzić do tego, żeby zaczęli się przynajmniej wstydzić i nie mogli dalej spieniężać popularności, którą ukradli tym uczciwym.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#31801

napiętnowanie ale nazwanie postaw i działań po imieniu oraz przywrócenie pamięci i sprawiedliwości ofiarom zmienia sytuację - choć po tym 20-letnim barłogu być może symboli nie wystarczy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#31803

Nie można skurwielom podawać ręki, dawać im okazji do promowania swojej podłej postawy i osoby publicznie, a studenci mają święte prawo domagać się zmiany wykładowców (bo to bydło robi często za "pedagogów). Ostracyzm nie jest miłą metodą, ale może być skuteczny. Tych gnojków już si raczej nie zmieni, ale można powstrzymać ich replikację.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#31804

Dobrze, że przypominasz o prekursorach GW-czej i tefałenu. Ci ludzie nie mają twarzy tylko świńskie ryje. Najgorsza podłość, to dla tych "dziennikarzy" tyle co splunięcie. Co do odbioru przez Polaków tego pijarowego cyrku, to wielkiej nadziei na zmianę... nie widać.
Polacy wierzą tefałenowi i wybaczą Tuskowi, że przed wyborami prezydenckimi na żadne reformatorskie pomysły liczyć nie należy. Tusk ogląda sondaże, a wiadomo, że PO jak zwykle nie chce drażnić wyborców więc Titanic tonie w gnojowisku, ale kogo to obchodzi? Ważne, że nie rządzą źli Kaczyńscy... i będziemy mieli nowego prezydenta w peruwiańskiej czapeczce, zamiast błazeńskiej, która bardziej pasuje do tego pajaca.
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

#31806

... żeby poza dupkami i pajacami zatrudniać na przykład Rymanowskiego (który dobrze i profesjonalnie prowadzi "Kawę na ławę") a przede wszystkim Kuźniara (prowadzi poranki na TVN 24, moim zdaniem to klasa sama w sobie, bywa w porywach wręcz zachwycający). Obydwaj nie kurwią się ideologicznie, czy politycznie. Nie znoszę TVN, ale muszę przyznać, że ta stacja szemranego właściciela potrafi więcej niż TVP i Polsat razem wzięte.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#31814

nie wiem jak można się zachwycać Kuźniarem, kolejnym dupkiem wypromowanym przez mainstream. Walterowskiej propagandy prawie nie oglądam, ale poczytałem sobie wypociny na blogu tego cudownego dziecka polskiego dziennikarstwa. Jest taki sam jak inni, tylko mniej komunikatywny. Nie napisze wprost, że Kaczory są do dupy, tylko owija to w bawełnę pseudoliterackich wypocin. Dla mnie tym bardziej to żałosne. Więc nie wiem co masz na myśli pisząc "obydwaj nie kurwią się ideologicznie czy politycznie". Nie będę się wypowiadał na temat Rymanowskiego, ale Kuźniar kurwić się nie musi, to taki młody następca Lisa. więc pewne zachowania wynikają z jego istoty, nie musi się tego uczyć od starszych kolegów. Przepraszam, ale w profesjonalny obiektywizm w walterowni nie uwierzę - takie zjawisko jest w przyrodzie nieznane.

Vote up!
0
Vote down!
0

oszołom z Ciemnogrodu

#31827

Nie czytałem jego bloga. Na wizji nie zauważyłem prób przemycania antypisizmu. Może jest na to za sprytny, a to świadczy o inteligencji :). Dostał ostatnio bodaj Victora, wiec może mu się w głowie poprzewracać. Lis przy nim jest sztywną, malowaną lalą. Nie jestem jakimś wielbicielem Kuźniara, tylko stwierdzam, że nieźle daje sobie radę.
Na Rymanowskiego co jakiś czas się popluwa, moim zdaniem niesłusznie. "Kawę" prowadzi zachowując odpowiedni dystans, a co do wyboru gości... Taka jest konwencja, ze trzeba zaprosic całą menażerię.
Oczywiście można się zastanawiać, czy praca dla klanu Walterów nie kompromituje z definicji, albo czy którakolwiek telewizja daje szansę na zachowanie uczciwości? To jednak osobny temat.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#31846