Anomia - czy fundowana jest nam z rozmysłem?

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Idee

Mój znajomy przesłał mi ten tekst z pytaniem czy dużo nam jeszcze brakuje do "Ików".

"Społeczeństwo w stanie anomii nie potrafi wytworzyć spójnego systemu norm i wartości, który stanowiłby dla jednostek klarowne wytyczne działań. Jednostka egzystująca w takim społeczeństwie odczuwa niepewność i zagubienie." więcej http://pl.wikipedia.org/wiki/Anomia_%28stan_spo%C5%82eczny%29

http://blogpress.pl/node/15143

Józef Wieczorek

"Ikowie w stanie wojennym i powojennym"

Ikowie w stanie wojennym i powojennym
czyli rozważania na temat stanu środowiska akademickiego, także w epoce obecnej

'Dla wielu Polaków zainteresowanych tematyką afrykańska, opisywani przez Colina Turnbulla Ikowie stali się synonimem anomii w stanie wojennym. Po przekładzie książki Turnbulla na język polski (1980 - już sama data polskiej edycji zdaniem wielu wskazywała na aluzję do sytuacji w Polsce) i ukazaniu się eseistycznej recenzji Macieja Iłowieckiego w „Odrze" (1983), Józef Wieczorek, pracownik Instytutu Nauk Geologicznych UJ, umieścił na drzwiach placówki fragment Ików jako metaforę rozpadu więzi w środowisku naukowców. '
http://afryka.org/afryka/afryka-widziana-z-peerelu--8---ikowie-w-stanie-...

SPOŁECZEŃSTWO NAUKI POLSKIEJ A SPOŁECZEŃSTWO IKÓW
http://wobjw.wordpress.com/2009/12/30/spoleczenstwo-nauki-polskiej-a-spo...

SPOŁECZEŃSTWO NAUKI POLSKIEJ A SPOŁECZEŃSTWO IKÓW
( w XX rocznicę wydarzeń)

W stanie wojennym, na wiosnę 1983 r. na tablicy w Instytucie Nauk Geologicznych UJ umieściłem bez komentarza kilka zdań przepisanych z Tygodnika Powszechnego (13 marca 1983 r. nr.11 (1859) . Był to bardzo krótki tekst omawiający artykuł Macieja Iłowieckiego zamieszczony w miesięczniku Odra nr.1, z roku 1983. a traktujący o plemieniu Ików żyjącym na pograniczu Ugandy, Sudanu i Kenii, któremu Collin M. Turnbull poświęcil przejmującą książkę przetłumaczoną na język polski (Ikowie, ludzie gór. 1980, PIW Warszawa).
C. M. Turnbull przedstawił Ików jako przykład “społeczności, która odrzuciła wszelkie normy i wartości, kpiąc z tego co przywykliśmy uważać za istotę społeczeństwa”.

“U Ików najlepsze co można zrobić to okraść kogoś, oszukać, zrobić bezinteresownie krzywdę”. “Ulubionym zajęciem silniejszych jest wyrywanie słabym lub chorym kęsów pokarmu”. “… Ikowie orientują się, że funkcja kierownicza wraz z wiązaną z nią władzą daje pewne możliwości napełniania żołądka, tak jak gdzie indziej daje ona możliwości napełniania kieszeni” . “Ikowie… nie bez racji patrzą bardzo podejrzliwie na każdego, kto pragnie sprawować lub sprawuje funkcje kierowniczą, zwłaszcza jeżeli jest zdolny i do tego się nadaje.“

Tekst zamieszczony na tablicy był następującej treści:
“Ikowie uważają, że ‘dobre jest wyłącznie to, co im przynosi korzyść, złe jest wszystko co pomaga przeżyc innym’. Każda zagroda jest rodzajem twierdzy, ponieważ każdy sąsiad jest wrogiem. Zresztą nie tylko sąsiad – stała wrogość panuje i wewnątrz zagród: członkowie rodzin nienawidzą się nawzajem, nikt nikomu w niczym nie pomaga, nikt niczym z nikim się nie dzieli. Radość z cudzego nieszczęścia jest jedyną radością Ików.

Zdaniem obserwatorów – Ikowie osiągnęli swego rodzaju ideał społeczeństwa, które można by nazwać zdroworozsądkowym’ skoro wyzbycie się dobroci ułatwia przetrwanie, trzeba się dobroci wyzbyć, ponieważ należy przetrwać za wszelką cenę“.

Ten tekst spowodował reakcję ówczesnego (i przez wiele lat panującego) Dyrektora ING UJ Tow. A. Ślączki, który zareagował tak, jak nożyce reagują na uderzenie w stół. Niewątpliwie Towarzysz Dyrektor odczytał, nie bez uzasadnienia, że ten tekst jest krytyką stosunków panujących w Instytucie. Towarzysz oczywiście zerwał kartkę i na zebraniu naukowym instytutu po odczytaniu tekstu, z którym się bez dyskusji rozprawił, zagrzmiał; ‘Jak się komu nie podoba to won, na Szpicbergen’ (było to przed referatem o geologii Szpicbergenu). Problem w tym, że na Szpicbergen wysyłał tych, którym się podobało, a ci którym się nie podobało mieli trudności z wyjazdami dokądkolwiek. Radość z gnębienia niewygodnych pracowników była jedyną radością Towarzysza Dyrektora, co zapewne ułatwiło mu zauważenie analogii między normami etycznymi społeczeństwa Ików i normami etycznymi w Instytucie, którym kierował.

Ile społeczeństwa Ików w społeczeństwie nauki polskiej
http://blogjw.wordpress.com/2008/11/16/ile-spoleczenstwa-ikow-w-spolecze...

Punkt wyjścia: Ikowie – ludzie gór Colin Turnbull, Warszawa 1980, PIW - (antropologiczne studium poświęcone ugandyjskiemu plemieniu Ików, Książka, obala mit istnienia pewnych norm obowiazujących całą ludzkość, pewnych wartości niejako człowiekowi wrodzonych).

Cechy społeczeństwa Ików

-„społeczność, która odrzuciła wszelkie normy i wartości, kpiąc z tego co przywykliśmy uważać za istotę społeczeństwa”.

-“U Ików najlepsze co można zrobić to okraść kogoś, oszukać, zrobić bezinteresownie krzywdę”.

-”Ulubionym zajęciem silniejszych jest wyrywanie słabym lub chorym kęsów pokarmu”

-”… Ikowie orientują się, że funkcja kierownicza wraz z wiązaną z nią władzą daje pewne możliwości napełniania żołądka, tak jak gdzie indziej daje ona możliwości napełniania kieszeni”

-”Ikowie… nie bez racji patrzą bardzo podejrzliwie na każdego, kto pragnie sprawować lub sprawuje funkcję kierowniczą, zwłaszcza jeżeli jest zdolny i do tego się nadaje.”

-“Ikowie uważają, że ‘dobre jest wyłącznie to, co im przynosi korzyść, złe jest wszystko co pomaga przeżyć innym’.

-stała wrogość panuje i wewnątrz zagród: członkowie rodzin nienawidzą się nawzajem, nikt nikomu w niczym nie pomaga, nikt niczym z nikim się nie dzieli. Radość z cudzego nieszczęścia jest jedyną radością Ików.

Te cechy społeczeństwa Ików bezbłędnie zostały rozpoznane jako cechy społeczeństwa instytutu naukowego ćwierć wieku temu, przez dyrektora instytutu. (oczywiście trzeba to i owo zmienić .np. pokarm trzeba zastąpić np. grantem itp.) por. SPOŁECZEŃSTWO NAUKI POLSKIEJ A SPOŁECZEŃSTWO IKÓW ( w XX rocznicę wydarzeń)

Mimo zmian ustrojowych w nauce polskiej chyba nic się nie zmieniło, bo te cechy ujawniają się w społeczności akademickiej na co dzień i przy różnych okazjach.

Ujawniły się w pełnej ‘krasie’ na Niezależnym Forum Akademickim, które jednak przeżyło inwazję akademickich członków plemienia Ików.

Ujawniają się na okoliczność lustracji środowiska akademickiego, jak to pokazuje lustro nauki.

Ujawniają się na okoliczność każdej próby ucywilizowania ‘plemion akademickich’ w ramach zakładanych reform.

Przejawem ‘ikowatości’ jest powszechny mobbing akademicki, którego obrzędowość jakoś dziwnie przypomina nizej opisane obyczaje u Ików (jak za żonę podstawimy pracownika, a za bicie – szykany psychiczne, będzie chyba wszystko zrozumiałe) Nie bez przyczyny mówi się i u nas, że jak się bardzo chce komuś dołożyć, to i kij na pustyni się znajdzie

Zachowania plemion dzikich w obliczu zawieranych związków. Ikowie – ludzie gór” – Dlaczego?
„ Ikowie przywiązywali niezmierną uwagę do rzadko spotykanego postępowania ze swoimi żonami. Były one mianowicie regularnie i skrupulatnie bite. Odbywało się to, według z góry ustalonej procedury, przy czym pewien sposób bicia był równoznaczny z żądaniem legalnej separacji, a nawet rozwodu. Żona była bita za najróżniejsze przewinienia, często odwrotnie proporcjonalne do wymierzonej kary.

Istniały dwa sposoby bicia żon. Przy drobniejszych przewinieniach używano do tego celu cieńszego kija.
Żona miała prawo się bronić i jeśli udało jej się go złamać, to było to jednoznaczne z zakończeniem walki. Mogła także oddać mężowi razy, ale wtedy bił ją ponownie, tym razem inną techniką. To właśnie ten drugi sposób bicia stanowił wstęp do rozwodu.

Cały obrzęd rozpoczynał się głośnym wyliczaniem przez męża wszystkich wad swojej żony, następnie udawał się na poszukiwanie ciernistych gałązek, którymi mógł ją ponownie bić. Wszystko to daje żonie dość czasu na ucieczkę. Jeśli zostanie, schowawszy uprzednio swój dobytek w bezpiecznej odległości od wioski i zmusi męża do użycia ciernistej rózgi, to przynajmniej po części wina spada na niego. To drugi krok w kierunku rozwodu. Już małe zadrapanie odnawia więzy rodzinne, które ponownie łączą ją z rodzicami, a które anulują akt małżeństwa. Dom rodziców staje się wówczas znowu jej domem i może do niego wrócić. Z kolei ucieczka równoznaczna jest z możliwością pojednania się małżonków .
Analiza tej społeczności jest typowo prosta. Trudno jest zaobserwować jakiekolwiek przejawy życia rodzinnego takiego, jakie istnieją wszędzie na świecie. Brak śladów miłości, z jej gotowością do poświęceń, ze zrozumieniem, że do pełni człowieczeństwa potrzebni nam są jeszcze inni ludzie. Tak więc bez skrupułów możemy stwierdzić, że małżeństwo w tej społeczności właściwie nie istnieje.

To jedna z pierwszych instytucji, które padły ofiarą zagłady grożącej plemieniu. W sytuacji, w jakiej znaleźli się Ikowie, nikogo nie stać na takie zbytki jak: miłość, zaufanie czy małżeństwo, a ów człowiek walczy jedynie o przetrwanie.”

A do czego może prowadzić widoczna u nas anomia (Społeczeństwo w stanie anomii nie potrafi wytworzyć spójnego systemu norm i wartości, który stanowiłby dla jednostek klarowne wytyczne działań.) pisze Jarosław Tomasiewicz w tekście O kryzysie i potrzebie tożsamości narodowej
„Colin Turnbull w swej książce – reportażu socjologicznym “Ikowie, ludzie gór” przedstawił wstrząsający obraz społeczności dotkniętej akulturacją i anomią. Obawiam się, że może to grozić Polakom. Być może w Europie Zachodniej zmierzch narodu nie doprowadzi do takich dramatycznych skutków, ale tam tożsamość narodową potrafi skutecznie zastąpić gęsta sieć samoorganizacji społecznej, tożsamości regionalne i subkulturowe, tożsamość europejska wreszcie. W Polsce unicestwienie narodu sprawiłoby, że jednostki znalazłyby się na społecznej pustyni.”

Jak widać coraz więcej osób dostrzega niebezpieczeństwo możliwości stoczenia się do poziomu Ików. Ja to dostrzegłem w mrokach stanu wojennego, który co prawda formalnie się dawno skończył, ale mroki pozostały.

Józef Wieczorek's blog
Józef Wieczorek, sob., 24/11/2012 - 11:30

Brak głosów

Komentarze

kiedy dowiedziałem się o bardzo krytycznym odbiorze jego prac o Ikach i o Pigmejach. Obie znałem z polskich tłumaczeń i były one swego czasu ważnymi dla mnie książkami. Mam je chyba zresztą gdzieś między swoimi książkami do dziś.
Okazało się, niestety, że Turnbull był badaczem nierzetelnym, piszącym pod z góry założoną tezę, a jego opisy tych ludów pełne były zafałszowań, pomyłek i zmyśleń.
Że jest tak, jak piszę, łatwo się przekonać wpisując w wyszukiwarkę np. "Ik people, turnbull".

Sam Turnbull też tak sobie mi się spodobał, kiedy zapoznałem się bliżej z jego życiorysem.

Z zadeklarowanych i zaangażowanych gejów żyjących w związkach partnerskich, co to później zmarli na AIDS, lubię jedynie Freddiego Mercury. Zresztą ten ostatni nie miał, w odróżnieniu do Turnbulla stałego konkubina. Konkubin Turnbulla także zmarł na AIDS.

Vote up!
0
Vote down!
0
#309780

Porównanie naszego społeczeństwa do - jak się okazuje dzięki Pańskiej uwadze - dość mitycznych Ików, jest dużym nadużyciem! Pani Chmielowska lubi prowokować i zwykle prowokuje udanie. Tym razem jednak jej znajomy przegiął z "urbanizacją". I to do tego stopnia, że poczułem coś w rodzaju sympatii do tamtego dyrektora instytutu od wysyłania Szpicbergen. Autorka dała się wpuścić w kanał. Przykre.

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>ro</p>

#309793

To przestroga a nie porównanie. Tekst o tym co się stanie po odrzuceniu wartości. Relatywizm jest groźny! Dotyczy każdego społeczeństwa. Można mieć tylko nadzieję, że szczepionki w postaci rozbiorów XVIII i XX w w jakiś sposób nas ochroni prze wariactwem nowych mód.

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#309794

Dziwne, bo lektura Pani wpisu pokazała, że powinien mi się raczej otrzepać z kurzu. A ja zapomniałam...
Tak też było w moim przypadku z infamią i banicją. Cóż?
U nich wraca stare, to i my my musimy na nowo grzebać w swej pamięci, zdobytej kiedyś wiedzy (uznanej, o zgrozo, za wciskaną na siłę, niepotrzebną).
Z pozdrowieniami i 10

Vote up!
0
Vote down!
0
#309783

Nie podważam szczerości intencji, ale przestrogi mają to do siebie, że gdy nazbyt surowe, wywołują efekt przeciwny do zamierzonego. ("Jasiu, nie chlap się w tej kałuży, bo się utopisz!").

Pozdrawiam serdecznie. Bardzo lubię Panią czytać i rzadko się nie zgadzam z Pani poglądami.

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>ro</p>

#309813

Ja tę opowieść traktuję w pewnym sensie podobnie jak "Rok 1984".

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#309822