W Polsce jednak koniec świata.

Obrazek użytkownika Recenzent JM
Kraj

Podobno zbliża się koniec świata i jak popatrzeć na to, co wyprawia się ostatnio Polsce – zbyt wielu w to uwierzyło, bo widać, że odbiera im rozum.
Byłego Premiera rządu – Jarosława Kaczyńskiego, oraz Ministra Sprawiedliwości w jego rządzie – Zbigniewa Ziobro, platforma chce postawić przed Trybunałem Stanu. Wniosek poparły, jak podaje prasa: SLD i ruch imienia i nazwiska, którego w moich notkach postanowiłem unikać, by nie zaśmiecać sobie bloga.
Czym obaj panowie zawinili polskiemu państwu? Wygląda na to, że niczym.
W czym przekroczyli prawo? Też wygląda, że w niczym.
Dlaczego więc wniosek do Trybunału Stanu? Moim zdaniem dlatego, że naprawdę próbowali zwalczać powiązania mafijno-polityczne w Polsce, a tego się nie wybacza.
Aż dziw bierze, że żaden z oświeconych obrońców normalności nie zakrzyknął – polityczna hucpa. Czy to już wstęp do otwartej walki rządu ze społeczeństwem i opozycją? Przecież tym wnioskiem platforma otworzyła sobie bramę do politycznego piekła, a grzechów ma co niemiara.
Czy to powoli koniec platformerskiego świata?

Piętno zbliżającego się końca świata niektórym osobom, (przyznajmy, że szczególnie tym o słabszej psychice) zaburzyło chyba również trzeźwość spojrzenia na rolę prawa w demokratycznym państwie należącym do Unii Europejskiej. Prekursorem w odmiennym podejściu do stosowania prawa okazał się Polak - Marcin Król, który na łamach „Wprost” (podaję za wpolityce.pl) nawołuje by dać odpór opozycji, nie dbając o poszanowanie prawa. Pisze bowiem:
„Wzywam władze państwa polskiego do zdecydowanej i twardej reakcji, nawet, jeżeli nie będzie ona zgodna z prawem.”
Prasa podaje, że Pan Marcin Król jest profesorem. Myślę, że trzeba jej wierzyć, skoro profesorami w Polsce mogą być np. i Pan Niesiołowski i Pani Środa.
To, co pisze Pan profesor, to nie jest nowa idea. Jest to moim zdaniem próba małpowania wątpliwych osiągnięć innych, więc Nobla za te przemyślenia raczej nie będzie. Takie podejście do prawa od dłuższego czasu stosuje się już przecież np. na Białorusi, w Chinach, czy Korei Północnej. Nie wiem, na którą z tych demokracji zapatrzył się Pan prof. Marcin Król.
To, że królowie zwykle nie przejmowali się prawem - nie powinno dziwić. To, że tak myśli i pisze Profesor Król, obywatel Unii Europejskiej – kolejny raz skłania do refleksji nad stanem naszych elit. Chociaż, czy to są jeszcze elity? Mimo wszystko nawet w tych warunkach – jak na profesora, takie nawoływanie władz do działań, które nie są zgodne z prawem to wielki wstyd.

Pierwsze oznaki zbliżającego się końca są widoczne już także w „Rzeczpospolitej”, która jak ostatnio obserwujemy zatraciła wyczucie kierunku i zaczyna płynąć w stronę „mętnego” nurtu. Następuje systematyczne usuwanie z redakcji dziennikarzy, którzy potrafili utrzymać zdrowy kurs i zastępowanie ich takimi, co potrafią tylko ustawiać ster na lewo, lub dryfować z wiatrem. Biurka zajmują „cienkopisy” z GW i w „Rzeczpospolitej” teraz już wreszcie będzie miał kto patrzeć na ręce rządowi i „ciepło” pisać o prawicowej opozycji. Jak widać pluralizm w mediach to dla władzy standard nie podważalny. I to jest bardzo dobry kierunek na to, by z „okrętu flagowego” polskiej prasy codziennej zrobić kuter łowiący „lemingi”. Tak trzymać.
Wkrótce już ci „intelektualiści” nie będą musieli się wstydzić, że czytają tylko „Wyborczą”. Pojawia się pytanie, czy w najbliższym czasie „Rzepa” też będzie rozdawana za darmo?
Nie sprawdzałem, czy nie zapomniano zablokować dostępu do archiwum „Rzeczpospolitej”, bo dotychczasowi czytelnicy „Wyborczej” mogą tam przez pomyłkę zajrzeć i doznać wstrząsu psychicznego. Zetknięcie prawdy z nieprzygotowanym, szczątkowym umysłem może się skończyć tragedią narodową, lub w wersji dla „lemingów” zwykłą katastrofą. I koniecznie trzeba zmienić słowo trotyl na cząstki wysokoenergetyczne, mimo iż Premier Tusk uważa, że nazywanie tak materiałów wybuchowych, to jednak dziwny język. A może od razu, jak chciałby Pan Premier – zamiast poruszać mało istotną tematykę smoleńską powinni pisać o polskiej energetyce?

I na koniec jeszcze jeden dziwny przypadek. Niby nie pasujący do ludzkich reakcji w obliczu zbliżającego się końca świata, ale do niezrozumiałego działania pod wpływem przybliżania się wielkiej niewiadomej – pasujący jak najbardziej.
Prasa podała, że rektor Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy usunął krzyże z sali senatu uczelni i swojego gabinetu. To kolejny przypadek polskiego „decydenta”, którego uwierał widok krzyża. Jak wiemy z historii – patron uniwersytetu był Wielki, a jaki jest Pan rektor – każdy widzi. Takie działanie niewątpliwie podniesie poziom nauczania i poprawi status uczelni, a jak zdejmie się już wszystkie krzyże, to może nawet uczelnia pojawi się w światowym rankingu uczelni wyższych (czy ktoś może wie, ile tam mają pięter?).
Czy Pan rektor przemyślał swoją decyzję? Ja mogę pytać tak sobie, z ciekawości - bez żadnych konsekwencji, ale kiedyś o to samo spyta Pana rektora Bóg (nawet, jeśli ten światowiec uznał, że chwilowo nie opłaca się mu wierzyć w istnienie Boga).

Telewizja Polsat pokazała dzisiaj w „Wydarzeniach” materiał z małej miejscowości w Polsce – nazywającej się „Koniec świata”. W tym materiale zadziwiało mnie to, że zobaczyłem zwykłych, normalnych ludzi. W telewizji, zwłaszcza w programach informacyjnych - takich ludzi nie często pokazuje.

Brak głosów

Komentarze

A może tu chodzi o koniec starego świata.
I kiedy nastanie już ten nowy,będzie lepszy od starego.
Czasami nowe bywa lepsze od starego.
Tak jak buty.
Choć na początku mogą uwierać.

Wtedy ze smutkiem trzeba byłoby przyznać,
że Pan rektor z tym krzyżem to się w obliczeniach przecenił.

A,co do Pana profesora Króla,to winniśmy być czujni,coby nie zaczął trotylu gromadzić.
Ten akurat przypadek autentycznie może być groźny.

Pozdrawiam.
dratwa3

Vote up!
0
Vote down!
-1

Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.

#309467

Nawet końca świata.

Vote up!
0
Vote down!
0
#309522

...a dla innych skuteczną receptą na lęk przed końcem świata jest Krzyż.

Pozdrawiam.
dratwa3

Vote up!
0
Vote down!
-1

Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.

#309572

Ten nagły trend do zdejmowania krzyzy w miejscach publicznych jest dla mnie wytłumaczalny. To jak z katolikiem, który czasem grzeszy wstępujęc do burdelu. Tam krzyż jest nie na miejscu, a wręcz go peszy. Potem wraca spokojnie w zacisze domowe, robi rachunek sumienia, odprawia pokutę i nastepuje intymny powrót do normalności. Tak długo, jak w życiu publicznym bedą realizowane zasady pasujące do zasad w burdelu, ludzie bedą zdejmować krzyże, bo powodują dyskomfort.

Vote up!
0
Vote down!
0

Anka1

 

#309539

Przynajmniej nie będę musiał patrzeć na tą Zydowską-ubecką bandę hien niszczącą wszystko co Polskie,i wszystko co kocham i święte dla mnie,skoro sami Polacy dopomagają w tym,a historja narodu Polskiego nic ich nie nauczyła,to niech będzie koniec,tu na tym ziemskim padole życie jest krótkie,a w niebie wieczne

Zawsze z Bogiem nigdy przeciw Bogu

pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#309560

Życie na tej ziemi rzeczywiście nie jest łatwe, zwłaszcza, gdy dokoła tyle ludzkiej głupoty. Gdy depcze się to, co uświęcone i godne, a wywyższa miernotę, chamstwo, zło. Gdy zmienia się znaczenie podstawowych słów - takich, jak miłość, dobro, uczciwość. Gdy prawo jest na usługach złodziei, zdrajców, manipulantów, oszustów i sprzedawczyków.
Ale ziemia jest Boża i nasza. Nie można rezygnować i pozostawiać jej w rękach tych ludzi. To byłby grzech zaniechania. Teraz o dobro i normalność trzeba walczyć, choć nie takim metodami, jak nasi przeciwnicy. Walczmy więc - przynajmniej tak, jak to potrafimy. Piętnując zło, nienawiść, nieuczciwość, odkrywając prawdę, czy nagłaśniając chamstwo i niesprawiedliwość. Piszmy o tym, co oni chcą ukryć i przemilczeć. Otwierajmy ludziom oczy, budźmy ich sumienia. Nie czekajmy na koniec świata, ale dopóki starcza jeszcze sił zmieniajmy ten świat na lepszy, nie kierując się mądrością ludzką, lecz Bożą. I tak jesteśmy w lepszej sytuacji, bo mamy prawdziwą miłość. Miejmy też wiarę i nie traćmy nadziei. "Jeśli Bóg z nami, to którz przeciw nam?"
Zło często zyskuje przewagę, ale zawsze na krótko.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam!

Vote up!
1
Vote down!
0
#309568

Nie mam takiego zwyczaju aby się podawać,zanim Pan Bóg wezwie mnie do siebie,to jeszcze im sporo krwi napsuje,a może w swojej jesieni życia,ujrzę wolną Polskę,a puki co to bije POlszewików jak umiem,po to się rodziłem,a rodzice mnie wychowywali,aby ten nasz ukochany kraj co Polska się zwie,miał kto bronić,gdy wróg u bram,więc nie o pod daniu prawię,tylko o tym ze czas już kosy na sztorc stawiać,i stawać w szeregu przyjaciółmi,za wiarę i Ojczyznę

pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#309600

Ciąć kłamstwo na sieczkę i sypać prawdą w oczy - w imię dobra i sprawiedliwości. Cieszę się, że myślimy podobnie.
Jeszcze raz pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#309658

prof Rycho
KŁAMSTWO mowione ,pisane,powielane to atrybuty "przepoczwarzonego komunizmu" obowiazujacego w Polsce! Klamstwo stalo sie narzedziem ataku i obrony poczynan rzadzacych...Jak mowil mi jeden z bylych rzadzacych "trzeba mieć charakter by stanac przed kamerami i klamać"!!! Coz takich Tusk dobiera...by TRWAĆ. Bo starorzymska zasada "Władza rowna sie pieniadze" obowiazujaca we wszelakich systemach jest tu szczegolnie widoczna.I trzeba pisać i pietnować kanalie , dajace jakby poczatek propagandy, pozniej zamienianej w ...czyn, jak u sowietow lat 30'. Konec swiata bedzie dla nich jak zawali im sie ten system i pojdą na bruk lub co gorsza pod sad.Pozdr

Vote up!
0
Vote down!
0

prof Rycho

#309563

Uważajcie na nowe sposoby manipulacji !
Dziwna wolta profesora uczelnianego Janusza Czapińskiego.

Dla porządku: Nie należy mylić dr hab. Janusza Czapińskiego,
profesora uczelnianego, z profesorem historii, CzapLińskim,
z Wrocławia.

O co chodzi ? Otóż w 2007 roku mówił pan Janusz Czapiński
jakby co innego niż w 2011 i 2012.
Np. 20 września 2007 profesor Janusz Czapiński ogłosił,
że: "...bezrobocie w Polsce sie skończyło !..."
Ciekawe, że wtedy było 13% bezrobocia a w 2012 jest 12%.
Wg rozumowania pana Janusza to teraz bezrobotni nie dość,
że mają pracę to jeszcze wytwarzają nowe miejsca pracy.

Artykuł ten starannie wymazano z Wirtualnej Polski i z innej
tego typu propagandy. Ale coś się gdzieś jeszcze zachowało:

http://gschab.salon24.pl/33632,bezrobocie-w-polsce-sie-skonczylo

Wiele jeszcze było artykułów w tym tonie (głównie w latach
2005-2010) pr. Janusza Czapińskiego hołubiących
"niby-liberałów" i "zieloną wyspę".
Jakoś one wszystkie ostatnio znikają z netu i ustępują
miejsca artykułom J.C. "nieco bardziej krytycznym".

W 2005 roku J.Czapiński był (obok Kazimierza Kutza) w komitecie
wyborczym Cimoszewicza który kandydował na prezydenta.

W kwietniu 2011 J.C. powiedział:
"Polacy sobie nie ufają. Nie potrafią się dogadać, nie mają umiejętności
negocjacyjnych. Wszystko to sprawia, że nie potrafią działać zespołowo,
z braku zaufania mnożą koszty transakcyjne, kolejne załączniki umów.
Tylko 11 proc. Polaków ufa innym ludziom. W krajach wysoko rozwiniętych,
m.in. w Skandynawii poziom zaufania społecznego sięga 60-70 proc."

W październiku 2012 pr. Czapinski był na debacie gospodarczej SLD
(z ramienia której zresztą startował w 2001 do Senatu, ale się tam
nie dostał) powiedział:
"Polacy na tle Europy są bardzo nieufni w stosunku zarówno do kontrahentów,
jak i instytucji - mówił. - Zbyt niski poziom kapitału społecznego może
uniemożliwić Polsce prawidłowy rozwój."

Nieufność - tak, to prawda. To oczywista oczywistość że w kraju,
w którym na 16 milionów niby-zdolnych do pracy : 5 milionów ludzi
pracuje za najwyżej 300 euro miesięcznie na rękę
(czasem nawet z dyplomem Uczelni Wyższej !) ,
2 miliony ludzi nie ma pracy a 3 miliony było zmuszonych wyjechać
za chlebem - ludzie są nieufni.
W kraju, w którym czynsze, przeróżne opłaty i podatki horrendalnie
i niespodziewanie rosną a z pracy wylatuje się w przeciągu pół godziny
za chociażby powiedzenie PRAWDY szefowi - ludzie muszą być nieufni.

Ale pr. Janusz Czapiński jakoś niechętnie zgłębia temat, nie pyta
kto, komu i dlaczego nie ufa, z ostrożności nie podaje mocnych przykładów,
wygląda na to, że jest kierowany przez SLD aby posiać trochę
propagandy. Bo jakaż to ulga dla rządzących zrzucić odpowiedzialność,
wmówić tysiącom bezrobotnych magistrów że są ciemnymi
durniami, którzy nic nie potrafią i są nic nie warci.
A w tym samym czasie banki-córki wysyłają z Polski do swoich
central ponad 24 miliardy zł rocznie !
Z każdego 1 Euro dotacji 89 eurocentów powróci do Niemiec,
o tym mówią głośno niemieccy ministrowie na szczytach unijnych.
Koniec końców wg J.C. lekarstwem na to miałby być np. sukces
"czerwonych".

Być może także liczył na "więcej kasy" na swój wydział
i "wnikliwe - głębokie badania społeczne". Czy stąd to chwilowe
"udawanie krytyka" po 10-letnim wychwalaniu polskich przemian ?

Trzeba przyznac, że 400.000 ZŁ na trzy lata za dzieło pt.:
" Dobrostan psychiczny jako zasób adaptacyjny
i efekt wydarzeń życiowych " - dr hab. Janusz Czapinski
- to naprawdę ciekawa sprawa. Może by się wziął za to jakiś
dziennikarz ? 400 000 złotych od Kudryckiej,
dla "profesora" uczelnianego - Wyższa Szkoła Finansów
i Zarządzania w Warszawie - Wydział Psychologii.
Termin rozpoczecia pracy 2011-05-23
Termin zakonczenia pracy 2014-05-22

Dopiero teraz, gdy Platforma się kończy i J.C. czuje "zagrożenie"
wygraną PiSu i rozliczeniem setek afer i zmarnotrawionych
miliardów unijnych np. na " Salony Fryzjerskie Dla Pudli ", etc.,
pan dr hab. Czapiński zaczyna nieco utyskiwać, robiąc głównie
za dobry podkład dla SLD.
Choć o Salonach Piękności dla Psów jeszcze nie mówi, to mówi on np.:

"Trzeba pamiętać, że do wyczerpania się potencjału rozwojowego Polski w oparciu o kapitał ludzki zostało może jakieś 10 lat. W tym czasie świat się nasyci naszymi łopatami do zgarniania śniegu i o nas zapomni. "
Gazeta.pl, 2009-08-01
Ja to mówiłem jeszcze za Buzka w 1998 a nawet wcześniej !

Tzw. kapitał społeczny Czapińskiego to zaufanie obywateli do siebie, do firm
i do instytucji które wielokrotnie skróciłoby drogi i urzędowe procedury
- nowomowę pr. Czapińskiego trzeba często tłumaczyć na normalny język.
Pr. Czapiński mówi więc że:
"Konsekwencją inwestowania w rozwój kapitału ludzkiego zamiast społecznego
jest u nas chociażby rzesza bezrobotnych magistrów. - Polska gospodarka nie potrzebuje już ludzi z wyższym wykształceniem - mówi Czapiński. - Dlaczego? Bo nie jest to gospodarka innowacyjna, oparta na wiedzy."

Nie może być inaczej, skoro prawie połowa załóg instytutów to emeryci.
Właśnie taką myśl (w/w) prezentowałem jeszcze w 1990 roku i po to,
jak mi się wydawało, obalałem komunę, żeby o racjach gospodarczych
decydowało myślenie, zdolności, wiedza i wynalazczość a nie żeby
decydowały racje w 99% polityczne plus koneksje.
Od roku 1997 powoli zaczęto nazywać mnie oszołomem, kiedy trafnie
nazywałem zachodzące uwstecznienie, bezrobocie, drożyznę i import.

Lecz nie ma to, jak ciągnąć dalej myśl, nawet kłamliwą,
ale przynoszącą określone profity np. uczelniom. Przypomnieć wystarczy,
że jeszcze w 2008 i 2009 roku Michnik do spółki z Czapińskim
i kilkoma innymi autorami obracali kota ogonem. Np. cały rok 2008
i 2009 pisali o wielkich sukcesach i rzekomym WIELKIM BRAKU inżynierów !
Nie podali tylko gdzie (może oprócz branży: Informatyka) jest ten brak
i czy płacą tam owym inżynierom cokolwiek ponad 1400 zł na rękę.

Za to opływający w miliony pr. Leszek B. nie ma takich problemów
i jakoś już nie dostrzega tych "trudności". Dla niego to są
nic nie znaczące "niuanse". On widzi tylko rozwój,
cud gospodarczy, miliony szans, skok cywilizacyjny
( wg mnie ten "skok" dotyczy 5 procent byłych aparatczyków
z warszawskiej i gdańskiej PZPR zatrudnionych w pseudo-doradczych
firmach i paru innych oligarchów. Taki to skok i rozwój firm, że aż
biznesmen - generał Petelicki sobie w głowę strzelił ).

Leszek B. nic sobie nie robi z kryzysu. W 2009 roku nawet
mówił, że kryzysu tak naprawdę nie ma, bo on go nie widział !
Bije więc pianę i pieje swoje peany coraz glosniej !
Ostatnio (24 Nov 2012) zapiał, że "Niedlugo przegonimy Niemcy !!!"
Ciekawe w czym ?!
Może w ilości kilometrów OBIECANYCH a nie zbudowanych autostrad,
w ilości katastrof kolejowych, lotniczych, ponad rocznych
kolejkach w szpitalach, w ilosci dziur w drodze na kilometr
albo w rejestracji "na lewo" starych zdemolowanych
samochodow niemieckich.
Może w ilości kiełbas w supermarketach mytych z pleśni po 2 razy.
Wyprzedzimy Niemców także w spadku liczby urodzin, ilości
po cichu oddawanych kamienic "byłym właścicielom" na Śląsku,
zanieczyszczeniu środowiska i machlojach przy dotacjach.
Wyprzedzimy Niemcy w nie rejestrowanych i w nie płaconych
nadgodzinach i w pracy w każdą wolną sobotę !
Przypominam - najdłużej w Europie pracują GRECY :)))

W 2007 roku minister transportu Jerzy Polaczek (PiS) poinformował,
że w latach 2007-2013 na infrastrukturę transportową zostanie
przeznaczona rekordowa suma 26 miliardów euro.
Ponad 19 miliardów będzie pochodziło z funduszy unijnych.
W latach 2007-2013 r. na budowę najważniejszych tras w Polsce
zarezerwowano w budżecie i w programach unijnych rekordową kwotę
121 mld zł. Tylu pieniędzy na drogi polskie państwo jeszcze
nigdy nie miało do dyspozycji.

Jak to jest - 121 miliardów zł na drogi niby poszło a z 3000 km
planowanych autostrad zbudowano 1100, może 1200 km ?
W dodatku setki małych firm budowlanych nie dostało zapłaty
i zostało zrujnowanych !
Ale prezesi byłej Hydrobudowy czy Aprivii - i innych "upadłych"
głównie postkomunistycznych molochów zarządzających konsorcjami
wykonawczymi - mają się dobrze. To oni obracali kasą od GDDKiA.
Kasę wpłacili do banków za rzekome długi i nie słyszalem,
aby ktokolwiek zarzucił im cokolwiek. A drogi do połowy
zbudowane leżą i czekają, deszcz powoli je rozmywa.

W lutym 2012 roku za jakieś błahe sprawy, np. ułatwianie
otrzymania tanich kredytów dla znajomych biznesmenów
Prezydent Niemiec, Wulff, musiał pożegnać się ze stanowiskiem !
Panie Christian Wulff ! Tu można nie takie wałki robić
i nawet jeden włos z głowy Panu nie spadnie !

Polacy są nieufni - pisze Czapiński.
I górnolotnie uzasadnia swoje tezy. A ja napiszę prosto.
Oto trzy moje przyklady - DLACZEGO ja sam jestem nieufny:

1.
Powiedzmy, że dzięki rozeznaniu patentowemu i szerokiej
wiedzy z trudem wystartuję w klasterze z moją mikro-firmą.
Gdy zdobędę nawet mały sukces, ktoś sprytny narzuci mi
"współpracę" na swoich warunkach i... po biznesie.
Na przykład przyjdzie jakaś cizia, ciemna jak tabaka w rogu,
z dyplomem zaocznych studiów zarządzania ale za to
z plecami tatusia z jakiegoś urzędu, partii albo też cwana
córka lokalnego milionera - bonza z układu.
Wypyta mnie o wszystko, wykreuje "niby współpracę
i znakomitą ofertę nie do odrzucenia", a po upływie pół roku
wpędzi mnie - niby z mojej winy - w taakie długi i pasmo
rzeczy nie do zrobienia.
W efekcie bede musiał pozostawić zarządzanie w mojej firmie
po prostu - jej.
A gdybym się nie chciał dać - wtedy postraszy urzędami,
kontrolami, sterroryzuje innym szantażem.
Wyśmieje naukę, badania i laboratoria że są za drogie,
że to strata czasu i coś, co generuje koszty. A moje
tematy badawcze, które częściowo musiałbym rozwiązywać
za pomocą uczelni - sama na tejże uczelni skieruje do swojego
kolegi, biegłego w temacie, żeby podpatrzył i wyniuchał
co robię i wszelkie szczegóły przekazał jej.
Ja oficjalnie dostanę z placówki naukowej papier z trzema
badaniami za 1000 zł a nieoficjalnie ona dostanie za darmo
całe moje szczegółowe opracowanie z 50 wykresami od kolegi.

O nawet skromnej dotacji będę mógł tylko pomarzyć, dostaną
ją jak zwykle ci sami bonzowie, którym formularze wypełniaja
ci sami "pisarze" lub inni jałowi gracze, np. z uczelni.

Po kolejnym pół roku "cizia" wygryzie mnie albo wykupi i ona
bedzie właścicielką i wielką Prezeską. A że za 2-4 lata
takiego jej "prezesowania" firma bez doskonalenia i patentów
padnie - no to co z tego ?
Znajomi i tak pomogą spaść na cztery łapy a takich
"firemek" to ona ma ze 4 !
Jak rządzić, to całym klasterem, a nie jedną firmą.
Po co komu jakaś tam wiedza i książki !
To są niepotrzebne nikomu dziwactwa i chimery !
Przecież można skorumpować wszystkich od jednego dostawcy
i zrobione !
W końcu po coś w ISO jest podpunkt "Zatwierdzeni Dostawcy",
w końcu czegoś się nauczył tatuś w Zjednoczeniach
Przemysłowych w latach 1980-tych. Czemu ta "cenna wiedza"
i "doświadczenie" oraz "stare znajomości" nie miałyby
przejść z ojca na dziecko ?
Toż to grzech byłoby zmarnować "takom wiedzem byznesowom"
zwłaszcza dopóki kasa z Unii jest i starcza jej nawet na
Salony Fryzjerskie Dla Pudli !

To jest PO PROSTU zjawisko koncentracji kapitału i wiedzy
w rękach nowej oligarchii, ale pan Czapiński nazywa to:
"brakiem zaufania wśród Polaków" czym robi po cichu
z Polaków przesądnych, ciemnych dzikusów wierzących
w teorie spiskowe, ot taki zacofany ludek ze średniowiecza.

2.
Podwykonawca ? Franczyza ?
Nie daj Boże pracować jako podwykonawca - widać co się
działo na autostradach. Ludzie potracili dorobek
całego życia, bankier i syndyk przyszli z bonzem
z układu i kupili ich domy, hale i maszyny drogowe za
niecałe 10 procent wartości na poczet rzekomych dlugów !

Franczyza ? Popatrzmy na ceny np. w Żabce - o jakieś 20%
wyższe niż gdzie indziej. To o czymś świadczy.
Noga moja tam nie postanie - nie kupuję tam już 5 lat.

3.
No to może "po rynkowemu" ?
Proszę bardzo. To już też przerabiałem:
W jednej z moich byłych firm (związanej z branżą budowlaną
i przetwórstwem) nie powodziło się bogato (to byly lata 1990-te)
- ale na chleb z boczkiem i jarzyną oraz wynajęcie pokoju
zawsze jakoś starczało.

Przyszedł czas, że akurat jednego faceta, specjalistę od rynku,
jak sam o sobie mówił, zwolnili z sasiednich zakładow.
Przyjechał w jednych spodniach-teksasach do naszej firmy.
Miał jakies znajomosci i szybko stal sie akcjonariuszem.
Nie dochodziłem wtedy jak sprytnie on to zrobił, a szkoda !

Po dwóch latach byl on już głównym akcjonariuszem i Prezesem !
Pierwsze, co zarządzil to wyrzucenie prawie wszystkich myślących
i doświadczonych pracownikow (czytaj : niewygodnych dla
jego nieraz idiotycznych lub wątpliwych decyzji).
To było coś w stylu: WON ZA BRAME FRAJERZE !

Zwolnił PRAWIE wszystkich, bo ci co mieli rodziny, dzieci,
musieli udawać, że dają się "urobić" i pracowali w tym syfie,
chaosie i atmosferze absurdu, nękania i poniżenia.
Ależ co ja piszę ! We Wspaniałej Atmosferze Pracy stworzonej
przez fachowców i ich Super-Nad-Mistrza Dyrygenta czyli
nowego Prezesa.
Ja trochę protestowałem, ale byłem niestety bardzo tanim
pracownikiem, więc mnie chwilowo zatrzymał. Już wtedy było
bezrobocie i marazm w przemyśle, zalew chińszczyzną
i nie było dokąd wiać.

Nowi poplecznicy Prezesa zabronili ludziom myśleć, kazali
działać wg ślepych procedur kretyńskiego niby-iso,
biegać z byle papierkiem lub dzwonić do jakiś
dziwnych, pokrętnych, podstawionych ludzi i ciemnych firm,
poniżać się i pytać ich o to ile jest 2*3 i czy dzisiaj
wg planu zadaniowego 2*3 wynosi 17 czy też może 19 ?
Każdy dzień upewniał mnie, w którym kierunku idziemy.
Cyrk ZSRR: świetlana przyszłość na podziurawionym plakacie.
Albo tak jak to "trójka" nadawała w latach 1985-1990
w audycji kabaretowej (cytuję z pamięci):
"lasery-śmasery panie, a w środku dykta, panie, popelina..."

Tak więc w firmie panowała konieczność bycia
w trzech miejscach naraz, robienie wszystkiego na odwal,
marnotrawstwo, nie kończace sie reklamacje, brak czasu,
stare maszyny, za to dające się drutem i brzeszczotem naprawić,
narzędzia z konieczności przynoszone z domu, jakieś poronione,
chore konsultacje, systemy zarządzania, kupy narad,
chmary drogich a przemądrzałych niby-doradców, oczywiste w tym
niby-isowskim chaosie wpadki i WYPADKI.

Ale wg nowej, pokręconej Wierchuszki:
TO WŁASNIE BYL TEN WIELKI rozwój, nowoczesność postęp,
szybkość i siła tak "urynkowionej" firmy !

Prezes tak "rozwinął" firmę, że po 3 latach mogła budowac
lub sprzedawać wyroby czy usługi juz tylko w Mołdawii
i Kazachstanie, bo nawet na Ukrainie nie chciano jej uslug.
Przypadkowo dotarłem do papierów, z których wynikało,
ze jego prezesowanie "wzielo sie" z Ministerstwa
Przeksztalcen Wlasnosciowych 6 lat temu.
Z tego powodu zaczalem troche glosniej szemrac niz zwykle,
miałem już wiele dowodów NA PISMIE, jaki to "fachura"
i "znafca" - a tenże jeden dowód przelał czarę goryczy.

Jak można się domyślić - po tygodniu od
podglądniecia tych papierów już tam nie pracowalem !
Prezes załatwił mi osobiście natychmiastowe zwolnienie
bez podania przyczyny. Trwało to niecałą godzinę.
Nie poszedłem do Sądu Pracy bo i po co ? Sąd Pracy najwyżej
przywróciłby mnie do pracy w tej zapyziałej, gnijącej firmie
i straciłbym resztkę nerwów. Okazało się że miałem rację
- po kolejnych 5 latach firma padła, tym razem nieodwracalnie.
Na nic się zdała okrągła mowa i żonglerka stratami i bilansami, wręcz ekwilibrystyka Wierchuszki.
Żal mi tylko nerwów, zdrowia i straconego czasu swojego oraz ludzi, którzy musieli W TYM CZYMS uczestniczyć.

Vote up!
0
Vote down!
0
#309585

Mamy nieuczciwość, brak poszanowania prawa, przedmiotowe traktowanie ludzi, wyzysk, chęć bogacenia się za wszelką cenę i z reguły kosztem innych.
I mamy też słowo wytrych "ISO" - taki gospodarczy pijar. W samej firmie niewiele zmienia na lepsze, czasem jest gorzej. Ale sporo kosztuje, a bez tego tzw. certyfikatu firma nieraz pada. Ale "ISO", to pomysł na wagę złota. Chciałbym mieć choć niewielka część pieniędzy, które zarobiły firmy przeprowadzające szkolenia, przeprowadzające audyty i nadające certyfikaty. Ktoś ma pomysł, ktoś bierze kasę za jego wprowadzenie, ktoś go za pieniadze realizuje i ktoś, czyli my wszyscy za to płacimy.
Serdecznie pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#309592