Wycieczka do Biskupina

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Pierwsza a pojechała na wycieczkę do Biskupina. Wraz z uczniami pojechał pan od historii (ich wychowawca) oraz pani pedagog.
- Jak tu pięknie! - zachwyciła się dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza spoglądając z okna autobusu. Kiedy wysiadła, jej nastawienie już nie było tak entuzjastyczne.
- Boże jak tu piździ! - zakrzyknęła dziewczynka zapinając szybko kurtkę. - I mżawka! Kto wymyślił wycieczkę w listopadzie!
- Ja wymyśliłam - odparła pani pedagog. - Bilety wtedy są tańsze.
- Wiadomo teraz dlaczego - mruknął pan od historii, a głośno poprosił uczniów, żeby szybciej się ruszali, to nie będą stać i marznąć. Zresztą zaraz wejdą do prehistorycznych chat i będzie tam trochę cieplej.
- Szlak piastowski... - opowiadała pani pedagog.
- Czemu nie jedziemy szlakiem makdonaldowskim albo kej-ef-sisowskim? - buntował się Gruby Maciek. - Głodny jestem!
- Zjedz kanapki. A wy zwróćcie uwagę - powiedział pan od historii - jak ci ludzie wtedy żyli, kiedy było tak zimno! Nie mieli kozaków ani kurtek!
- Ale byli ubrani w futra - zaprotestował okularnik z trzeciej ławki. - Co prawda wtedy było zimno, zimniej niż teraz i był śnieg do drugiego piętra, ale te futra były o wiele cieplejsze!
- A z czego był te futra? - zainteresowała się dziewczynka.
- Z mamutów!
Pan od historii westchnął i spytał okularnika o źródło jego rewelacji.
- Film rysunkowy w telewizji - oznajmił okularnik.
- A jak myślisz, skąd oni czerpali wiedzę?
- No... Chyba z internetu. Taki film to duża rzecz, musieli zrobić go porządnie. Chyba.
- A czy ty, gdybyś skończył szkołę, został twórcą takich filmów, i robił właśnie taki, sięgnąłbyś do ksiązki albo do internetu, żeby wszystko sprawdzić?
- No chyba nie... - przyznał okularnik. - Zaraz, to wychodzi na to, że w filmach rysunkowych pokazują co kto chce i nic nie jest prawdą?
Dziewczynka wybuchnęła okrutnym śmiechem, a okularnik usiadł załamany na jakimś zydlu.
- Nie dotykaj eksponentów! - krzyknęła odruchowo pani pedagog.
- Tu akurat można - uspokoił ją pan od historii.
- Ale masakra - skomentował Łukaszek. - Wieś i jezioro. Nic i nuda. Same chałupy, nawet nie ma gdzie w nogę pograć. Zero techniki...
- I tu się mylisz - przerwał mu pan od historii. - Zawsze jest jakaś technika!
Zaczęli zwiedzać ekspozycje: rybaków, myśliwych, garncarzy... Tu można było samemu zrobić kubek z gliny. Gruby Maciek odzyskał wigor i zaproponował aby okularnikowi z trzeciej ławki oblepić głowę gliną i w ten sposób wymodelować dzbanek.
- Ty byś się sam nadawał na model, ale dla bednarza, jako beczka - odciął się okularnik i się pobili.
Zwiedzili tak wszystkie chaty naznaczone piętnem minionych lat i zauważyli, że jest jeszcze jedna. Nowiutka.
- Tam nie idziemy? - spytał Łukaszek.
- Idziemy - odparła pani pedagog i ruszyła przodem.
- Mam złe przeczucia - mruknął pan od historii.
Budynek był nowy, piękny, okazały, bogato wyposażony. Na ścianie wisiała tablice, że to z Unii Europejskiej, z funduszy do spraw rewitalizacji trzeciego świata.
Pani pedagog poczekała aż wszyscy wejdą i zaczęła:
- Jak wszyscy już wiecie, gród w Biskupinie jest pomnikiem polskiej historii. To jedno z najstarszych miejsc gdzie byli Polacy...
Pan od historii zakaszlał.
- ...i tu właśnie dokopano się korzeni polskiego antysemityzmu!
Pan od historii przestał kaszleć, za to zakrztusił się śliną i zaczął charczeć.
- To antysemityzm ma korzenie? - zdumiała się dziewczynka.
- Gdzie te korzenie? - spytał rozczarowany Gruby Maciek. - Ja tu widzę tylko jakieś drzwi!
- To zabytkowe drzwi od stodoły! Na nich są ślady tego co Polacy robili z Żydami!
- Korzeniami? Bez sensu - Gruby Maciek wzruszył ramionami.
- gówno się znasz- nie wytrzymał okularnik. - Wiesz co potrafią takie korzenie? Widziałeś alejki u nas na osiedlu, całe porozwalane od spodu korzeniami. A kiosek z kurczakami jak musieli reperować, pamiętasz? Bo korzenie rozwaliły jego narożnik...
- Niech pan im coś powie - pani pedagog był bliska załamania.
- Nie mówi się "kiosek" tylko "kiosk" - pan od historii bawił się świetnie.
- Dlaczego pani mówi, że Polacy? - spytał znienacka Łukaszek. - Jak w internecie pisze, że "kultura łużycka"?
- Bo przecież to pomnik historii Polski!
- Ale Polska to nie zawsze Polacy! A na przykład mniejszość niemiecka?
- Zawsze! - replikowała pani pedagog. - Tu mieszkali Polacy i mieli taką kulturę łużycką, że Polak jest dobry a Żyd zły! Ładna mi kultura! A... Hiobowski, a gdzie ty tu masz internet?
- W telefonie.
- Ach tak! Jest zakaz korzystania z telefonu w czasie lekcji!
- Ale na terenie szkoły. Przecież w piątek, jak idziemy na dziesiątą, to lekcje są od ósmej, prawda? I ja w tedy jestem w domu i mogę korzystać z telefonu.
- Lekcja to lekcja! - pani pedagog była niewzruszona.
Ale Łukaszek był twardym przeciwnikiem.
- Jak to jest lekcja, to już dawno powinien by dzwonek...

Brak głosów

Komentarze

(Re)interpretacja źródeł historycznych w (zre)konstruowanym obiekcie zabytkowym... Widzę, że niepotrzebnie martwimy się o (re)edukację historyczną młodzieży... ;-)

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#308930

Młodzież będzie czerpać wiedzę z internetu, a internetu nie da się skanalizować w jednym słusznym kierunku...

Vote up!
0
Vote down!
0
#309313

Internet... Jakże słuszne nawiązanie do kanalizacji... ;-).

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#309318

mnie intrygują. Czyżby już Polacy kultury łużyckiej umieli latać na drzwiach od stodoły?

Pozdrawiam

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#308956

Polacy kultury łużyckiej na drzwiach stodoły nie latali, a krzyżowali Żydów. I siebie nawzajem. A latać - to latali do sklepu po wódkę, bo wiadomo, że każdy Polak to pijak.

Vote up!
0
Vote down!
0
#309317

Nie skojarzyłem, bo myślałem, że Żydów wynaleziono znacznie później.

Pozdrawiam

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#309338