Dzieci Zbigniewa S.

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb
Kraj

Agorowe „Metro” dziwi się, że duchowe dzieci Zbigniewa S. reagują agresją, gdy ktoś im powie, że należy w autobusie ustąpić miejsca jakiemuś „moherowi”.

I. Inwencja warszawskich biurokratów

Agorowe „Metro” wielce zdziwiło się ]]>fiaskiem kampanii warszawskiego Zarządu Transportu Miejskiego]]> promującej m.in. ustępowanie miejsca osobom starszym, niepełnosprawnym, kobietom w ciąży itp. Oczywiście, cała ta kampania to typowe urzędnicze „działanie pozorne” polegające na wywaleniu w błoto jakiegoś budżetu, by można było potem wykazać w sprawozdawczości, że owszem, prawda, palący problem społeczny został dostrzeżony i przedsięwzięto w związku z tym odpowiednie przeciwdziałania. Wszystko wedle znanego od czasów PRL-u schematu: jest „bolączka”, z którą nie wiadomo co zrobić - organizujemy „akcję”! Wywieszamy transparenty, smarujemy hasła, i generalnie – dajemy odpór.

Tym razem padło na walkę z tłokiem i złymi manierami w środkach komunikacji miejskiej. Rzecz jasna, żadnych dodatkowych autobusów, czy tramwajów na miasto nie wypuszczono, bo po co, skoro można wydrukować plakaty ze szczytnymi wezwaniami, by nie blokować wejść, ustępować sobie miejsca i tak dalej. Szkoda, że nie zaapelowano o korzystanie z usług stołecznego ZTM w krawatach, jako że klient w krawacie jest mniej awanturujący się. Jasna sprawa, że od tego wykwitu urzędniczej inwencji nikomu się nie polepszyło, nie przeszkadza to jednak zapowiedzieć, że kolejna odsłona akcji będzie miała miejsce również w przyszłym roku. A w ogóle, to wedle Pawła Olka z biura prasowego ZTM „Widać, że kampania była potrzebna”, bo „Nareszcie rozmawiamy o tym problemie na szerszą skalę”.

II. Młodzi z „fejsbuka”

Jednak przy tej okazji – i jest to zasadniczy powód dla którego skrobię tę notkę – wyszły na jaw reakcje, które „poraziły” ponoć organizatorów kampanii. Otóż młodzi, wykształceni mieszkańcy Stolicy, do których w pierwszym rzędzie adresowano plakatowe hasła w rodzaju „Obywatelu, powstań!” bez większego obcyndalania stwierdzali na forach internetowych i „fejsie”, że nie mają najmniejszego zamiaru ustępować miejsca zgredom i moherom, bo ci powinni w godzinach szczytu siedzieć w domu zamiast jeździć po mieście, a poza tym, skoro zapłaciłem za bilet to mam prawo siedzieć jak wszyscy i w ogóle, te mohery same są sobie winne, bo doprowadziły do tego, że starszych się nie szanuje.

Do wyjaśnienia tej erupcji chamstwa zaprzęgnięto jakąś panią profesor socjologii ze Społecznej Akademii Nauk w Łodzi (dlaczego akurat z Łodzi, skoro akcja dotyczy Warszawy?), w myśl nieśmiertelnej medialnej zasady: nie wiesz co sądzić o jakimś zjawisku – spytaj socjologa! Pani ta, zapewne pełna najlepszych chęci, prawi o tym, jak to młodzież jest papierkiem lakmusowym zmian społecznych, do tego „żyjemy w czasach upadku systemów etycznych i orientacji na siebie”, a na domiar złego „osłabiona kontrola społeczna sprawia, że zachowania kiedyś uznawane za niedopuszczalne dziś uchodzą”.

Prócz tego, niejaka Anna Fomicz z miejskiego wydziału konsultacji i dialogu społecznego (wiedzieliście, warszawiacy, że macie tak niezbędną do funkcjonowania miasta instytucję?) niczym ciocia Klocia na imieninach peroruje na temat „dzisiejszej młodzieży”, jak to, pani kochana, młodzi „źle rozumieją pojęcie równości”, dodając, iż „problem leży w świadomości, kulturze osobistej i braku wrażliwości społecznej. Negatywny i roszczeniowy odzew młodych tylko potwierdza fakt, że podnoszenie świadomości społecznej jest konieczne”. Na koniec zaś przygważdża morałem: „ci sami, którzy dziś się oburzają (na apel o ustępowanie miejsca – GG), jutro mogą potrzebować wsparcia i życzliwości od innych”.

III. Dzieci Zbigniewa S.

Krótko mówiąc, wszyscy z redakcją „Metra” włącznie, obchodzą się z tematem jak ze śmierdzącym jajeczkiem, zamiast udzielić odpowiedzi, która narzuca się sama, tyle, że jest skrajnie politycznie niepoprawna, obciąża bowiem zarówno władze Warszawy, jak i „Agorę”.

Mamy oto do czynienia z pokłosiem pompowania i dowartościowywania w sferze publicznej zdziczenia, które objawiło się podczas pamiętnych zajść pod Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu w 2010 roku. Pamiętamy? Czy nie pamiętamy? To wtedy przykłady skrajnego zbydlęcenia były promowane i dopieszczane jako „radosny Hyde Park” spontanicznie zorganizowany przez „młodych z fejsbuka”. To władze Warszawy dokładały z jednej strony wszelkich starań, by obrońcom krzyża obrzydzić te całe zdrowaśki pod Pałacem Prezydenckim, z drugiej zaś – zezwoliły na demonstrację Dominika Tarasa. To media „Agory” promowały „happening” tego wioskowego przygłupka jednorazowego użytku i wbijały w dumę żulernię z „Przekąsek-zakąsek” - jacy to są nowocześni, postępowi, europejscy i dzielnie stają do rozprawy z moherowym ciemnogrodem.

To przychylna neutralność służb porządkowych gwarantowała bezkarność i wiodącą rolę innego „działacza młodzieżowego”: oddelegowanego na odcinek walki z moherowszczyzną sutenera, gwałciciela i kryminalisty - Zbigniewa S. pseudonim „Niemiec”, szefa gangu szantażującego Krzysztofa Piesiewicza, który]]> słowem i czynem zachęcał pijane hordy by dały popalić bandzie dewotek]]>. Tak nawiasem – jak tam proces pana Zbigniewa? Rozpoczął się, czy wciąż jakoś nie może ruszyć z miejsca? A może doczekał się już szczęśliwego umorzonka, ]]>jak w 2009 roku]]>? Przynajmniej wiemy, jakież to zasługi dla służb Dyktatury Matołów gwarantują panu Zbigniewowi bezkarność.

Zbigniew S. i Anna Mucha

Lżenie, plucie, szczanie do zniczy, przypalanie petami karków modlących się kobiet – wszystko to nie wzbudzało emocji miejskiej administracji pod rządami HG-W, ani oburzenia „Metra”, czy innych mediów wiadomego koncernu. Agresja, chamstwo i zezwierzęcenie doczekały się w tamtych „dniach pogardy” niewiarygodnej wręcz promocji. Cóż więc się dziwić, że teraz to procentuje. To nie jest bowiem tak, że uwolniono wtedy na krótko dżinna, którego następnie po cichu schowano na powrót do butelki. Nie, wówczas stało się coś więcej – postawy, które spotykały się dotychczas ze społeczną dezaprobatą, a przynajmniej nie wypadało się nimi chwalić, weszły na stałe do kanonu zachowań akceptowalnych, ba – nawet afirmowanych przez Siły Postępu.

A teraz słyszymy głosy zdumienia, że duchowe dzieci Zbigniewa S. reagują agresją, gdy ktoś im powie, że należy w autobusie ustąpić miejsca jakiemuś moherowi. Szczyt obłudy, czy może wyprane mózgi urzędników i dziennikarzy naprawdę nie widzą tu związku przyczynowo-skutkowego?

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: ]]>http://niepoprawneradio.pl/ ]]>

P.S. Zbigniew S. „Niemiec” w akcji:]]> http://www.youtube.com/watch?v=lQ5VZp4u0-w ]]>

Brak głosów

Komentarze

Jadąc autobusem miałem okazję wysłuchać rozmowy
"dojezdnych" studentów.
Gromko obwieszczali poparcie dla R-uchu P-utina.
Zapytałem więc, czy również popierają tę partię
w zakresie "usuwania" ludzi starych, w tym ich rodziców.
TAK - brzmiała odpowiedź.
Po co mieliby się męczyć na starość.
Tak Drodzy Rodzice.
Daliście się naciągnąć na bezstresowe dzieciaczki.
Jest Wam dobrze?
I dobrze Wam tak.
Bo Wszystkie dzieci są NASZE.

Vote up!
0
Vote down!
0

Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze

#308964

Niestety, dzisiaj rodzice w coraz mniejszym stopniu wychowują dzieci. Robi to za nich kto inny. No to będziemy mieli Holandię.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#308968

To dzieci-ofiary wielkiego deprawatora!
A ten S. to jeno nędzna popłuczka.
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#308971

Ech, kolejna pani socjolog bez pojęcia...

Pani profesor powinna wiedzieć, że istnieją dwa "stabilizatory" społeczne, jeśli idzie o "młodzieży chowanie.
Jeden, rozpatrywany indywidualnie, ale stanowiący również czynnik społeczny to oczywiście wpływ rodziców. Drugi, są to nakładane w uzasadnionych sytuacjach sankcje prawne przez przewidziane do tego instytucje.

A ona coś oplata o oczywistej oczywistości (skądinąd), czyli "osłabionej kontroli społecznej". Tyle że ta dotyczy wszystkich, bez wyjątku, i nie można jej rozpatrywać jako czynnik specyficzny w tym wypadku...

Grzybie, Krzyż z 2010 roku z pewnością tak - ale już od lat trwa akcja wdrażania leseferyzmu, walki z przesądami, afirmowania nowoczesności...
Młodzież na takie hasła jest zawsze podatna, ma to poniekąd we krwi - ale jeśli nie ma kontroli ze strony (równie ogłupionych) rodziców, a państwo przyzwala na określone zachowania, ba, pseudoautorytety je sankcjonują i nagradzają aplauzem... - witamy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#308987

OK, promocja leseferyzmu trwała od dawna, ale będę się upierał, że dopiero podczas "akcji Krzyż" zwolniono do reszty hamulce - wcześniej jeszcze obowiązywała jakaś dawka hipokryzji - jako hołdu składanego cnocie.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#309010

Nie jego rozum nie dostanie
Takiego momentu ,by przewidzieć działanie
W przyszłości będzie miał oddane
Młodość trwa krótko , wkrótce zobaczy
U młodszych nic nie znaczy
Każdy będzie chciał pokazać odwagę
Z niego zrobią życiową łamagę
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#308995

 Na zdjęciu jest gość, który usiłował ukraść aparat red. Anicie Gargas, a prokuratura umorzyła sprawę mimo zeznań świadków i policjantów oraz samej pokrzywdzonej, bo oparła się na zeznaniu bandyty, który oznajmił, "że zrobił to dla hecy"

Vote up!
0
Vote down!
0
#309051

 że było to 12.08 2010r. na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie

Vote up!
0
Vote down!
0
#309125

Wydaje mi się, że w kontekście tego, co napisałeś w swoim artykule o młodzieży, warto przypomnieć treść mojego artykułu w dwóch częściach z 22 lipca br.:

http://niepoprawni.pl/blog/6583/czy-w-obronie-polski-mozemy-liczyc-na-mlodziez-cz12
http://niepoprawni.pl/blog/6583/czy-w-obronie-polski-mozemy-liczyc-na-mlodziez-cz22

Pozdrawiam, Satyr 
________________________ 
"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta".  
(ks.J.Popiełuszko)

Vote up!
0
Vote down!
0
#309078

Oba Panów artykuły wywarły na mnie więcej niż mocne wrażenie, gdyż przypomniały mi przejażdżkę moskiewskim metrem. Dla wyjaśnienia: w Polsce nie korzystałem ani razu z tzw publicznych środków transportu, od ca 20 lat. Z trzy lata temu, w Moskwie, nie mogłem sobie odmówić jazdy metrem - zobaczenia tych "kryształowych pałacy Kaganowicza". Po ruszeniu składu, damski, łagodny głos z głośnika poprosił (żadne tam: Powstań!), aby odbyli jazdę w dobrym nastroju, okazywali życzliwość i , w razie potrzeby, pomoc współpasażerom. Znalazło się nawet zdanie o ładnym geście jakim jest ustąpienie miejsca kobiecie w ciąży, starszemu czy inwalidzie. I to, sądząc po zachowaniu ludzi, działało. Z pogardą pomyślałem, jakie to smutne, że tą ruską dzicz trzeba cywilizować tak topornymi metodami. Wynikało to z moich polskich doświadczeń, w czasach kiedy jeszcze jeździłem autobusami i tramwajami. To były rzeczy elementarne, tak jak i dziś, chyba w ogóle zapomniany obyczaj, ustępowania miejsca kobiecie, bez względu na jej stan i wiek.
Panowie mi uzmysłowili jak bardzo myśmy się przez te ostatnie ćwierć wieku zruszczyli, a oni spolonizowali.
ukłony

Vote up!
0
Vote down!
-1
#309129

Neo-barbaria u bram. Azjatyzujemy się aż miło.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
-1

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#309639

Ziszcza się coraz pełniej.
Tysiące ich, a każdemu na imię Alex.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#309103