ROSYJSCY SANITARIUSZE NIE OPOWIEDZĄ O SMOLEŃSKU

Obrazek użytkownika kowal_jan
Kraj

Jak dowiedziała się "Gazeta Polska", prokuratura wojskowa nawet nie złożyła wniosku o przesłuchanie rosyjskich sanitariuszy i kierowców karetek pogotowia biorących udział w akcji ratunkowej po katastrofie smoleńskiej.

Rosjanie nie zostali przesłuchani, choć jak wynika z zeznań kilku osób, mogli wywozić z miejsca tragedii zwłoki ofiar Rosyjscy sanitariusze nie opowiedzą o Smoleńsku

LESZEK MISIAK GRZEGORZ WIERZCHOŁOWSKI

"Karetki pogotowia, których kierowcy i sanitariusze wobec ogromu katastrofy byli także w stanie ostrego stresu, zaczęły przewozić szczątki ofiar do miejscowej kostnicy.

Karetki jechały na sygnale" - zeznał przed polskimi śledczymi z prokuratury cywilnej Tomasz Turowski, w czasie katastrofy smoleńskiej dyrektor Wydziału Politycznego Ambasady RP w Moskwie.

Kogo i gdzie wywieźli Rosjanie ?

Czy sanitariusze i kierowcy faktycznie podjęli te skandaliczne czynności pod wpływem "ostrego stresu" ?

Co się stało z przewiezionymi ciałami ?

Czy polski dyplomata w ogóle mówił prawdę, a jeśli skłamał, to dlaczego ?

Na te pytania nie poznamy szybko odpowiedzi, bo prokuratura wojskowa nie jest nimi najwyraźniej zainteresowana.

Jak powiedział nam rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa: - Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie złożyła wniosku do Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej o przesłuchanie rosyjskich sanitariuszy i kierowców karetek pogotowia.

Kto trafił do "miejscowej kostnicy" Z kontekstu wypowiedzi Turowskiego wynika jednoznacznie, że do wywiezienia zwłok przez Rosjan do "miejscowej kostnicy" doszło, zanim na miejscu pojawili się prokuratorzy.

Jeśli Turowski nie skłamał, było to nieprawdopodobne, szokujące złamanie wszelkich procedur śledczych i kryminalistycznych.

Zwłoki lub fragmenty ciał powinny bowiem zostać przed wywiezieniem ich obfotografowane, dokładnie zbadane i zabezpieczone.

Karetkami, zwłaszcza na sygnale, wywozi się z miejsc wypadków tylko żyjące osoby. - Musi budzić zdziwienie, że prokuratorzy wojskowi nie zrobili nic, by wyjaśnić wątpliwości dotyczące przebiegu akcji ratunkowej i możliwości wywożenia z miejsca katastrofy zwłok ludzkich jeszcze przed przybyciem tam prokuratorów.

A przecież w tej sprawie jest wiele niewiadomych - mówi "Gazecie Polskiej" mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego w śledztwie smoleńskim.

Słów Turowskiego nie można lekceważyć choćby z tego powodu, że podane przez niego informacje pojawiały się także w zeznaniach innych osób obecnych na miejscu katastrofy.

Jeden z oficerów BOR pełniących służbę 10 kwietnia 2010 r. zeznał: "Mniej więcej w tym samym czasie zadzwonił do nas mjr [oficer BOR który był na miejscu katastrofy - red.], który dojechał na miejsce wypadku.

Potwierdził, że samolot się rozbił i że sytuacja jest krytyczna. Chwilę później zadzwonił ponownie z informacją, że z miejsca katastrofy odjeżdżają trzy karetki na sygnale, ale nie wiedział, czy kogoś zabrały, to znaczy, czy zabrały ewentualnych rannych".

Jarosław Drozd, konsul generalny RP w Sankt Petersburgu, zeznał z kolei (cytat za "Naszym Dziennikiem"): ,

W pewnym momencie zauważyłem ludzi w kitlach, powiedzieli, że trzy osoby zabrała karetka".

Tajemniczych osobników "w białych fartuchach narzuconych na garnitury" widział również już lalka minut po katastrofie Marcin Wierzchowski, urzędnik kancelarii Lecha Kaczyńskiego.

To o tyle dziwne, że według oficjalnych informacji rosyjskich zawartych w raporcie MAK, "pierwsza brygada medycznego pogotowia ratunkowego" pojawiła się na miejscu tragedii dopiero o godz. 10.58, czyli aż 17 minut po rozbiciu się samolotu.

Kim byli Judzie w kitlach" i dlaczego przekazali polskiemu konsulowi, że trzy osoby zabrała karetka ?

Czy odjeżdżające na sygnale ambulanse były puste, czy rzeczywiście znajdowały się w nich szczątki ludzkie lub jeszcze żyjące osoby ?

Zagadkowa akcja ratunkowa Przesłuchanie sanitariuszy i kierowców karetek - nawet jeśli okazałoby się, że Turowski i inne osoby nie mówiły prawdy - mogłoby dać polskim śledczym wiele innych cennych informacji.

To przecież właśnie pracownicy medyczni byli jednymi z pierwszych osób na miejscu katastrofy, ich zeznania zatem byłyby niezwykle przydatne w odtworzeniu przebiegu akcji ratunkowej, który do dziś pozostaje wielką zagadką.

Nie wiemy, ilu Rosjan brało udział w tych czynnościach, skąd się tam wzięli i według jakich działali procedur.

Niewyjaśniona pozostaje również rola funkcjonariuszy kilku formacji rosyjskich służb specjalnych, którzy w dużej liczbie błyskawicznie zjawili się na miejscu tragedii.

Chodzi o FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa, następczyni KGB), FSO (Federalna Służba Ochrony, odpowiednik polskiego BOR), OMON (oddziały antyterrorystyczne podlegające rosyjskiemu MSW), OMSN (lepiej wyszkolone niż OMON specjalne jednostki milicyjne do zwalczania terroryzmu i działalności wywrotowej oraz do zabezpieczania akcji specjalnych o wysokim stopniu ryzyka) i Specnazu (specjalne oddziały bojowe podlegające wywiadowi wojskowemu GRU lub niektórym resortom).

W rosyjskich aktach nie ma też np. żadnej informacji dowodzącej, że grupa kierowania lotem bezpośrednio zaalarmowała o katastrofie oddział pożarniczy jednostki wojskowej w Smoleńsku.

Dowódca jednostki owszem, powiadomił o rozbiciu się samolotu - ale nie strażaków, lecz dyżurnego Regionalnej Bazy Poszukiwawczo-Ratowniczej.

Ten wydał rozkaz wyjazdu dla zmiany dopiero dwie minuty po tragedii, czyli o godz. 8.43. Na miejsce udał się pojazd kamaz -wyjechał o godz. 8.46, czyli pięć minut po katastrofie.

Niestety - nie wskazano, aby kiedykolwiek tam dotarł. Alarmowanie jednostek ratowniczych okręgu smoleńskiego nastąpiło dopiero o godz. 8.50, a ich wyjazd o godz. 8.51 (tj. odpowiednio dopiero 9 i 10 minut po katastrofie).

Nawet eksperci Jerzego Millera, których trudno posądzać o snucie teorii spiskowych, w następujący sposób oceniali działania Rosjan tuż po katastrofie: "Podane w Raporcie zabezpieczenie medyczne lotniska Smoleńsk Północny nie gwarantowało udzielenia pomocy poszkodowanym na okoliczność wypadku samolotu Tu-154M z 96 osobami na pokładzie (...).

Brak jest informacji o zespole ratownictwa medycznego na lotnisku Smoleńsk Północny w grupie do zabezpieczenia lądowania i startu samolotów z delegacją Rzeczpospolitej Polskiej, jest tylko mowa o lekarzu dyżurnym (felczer).

Strona polska wskazuje, że pierwszy zespół ratownictwa medycznego przybył na miejsce wypadku (...) dopiero 17 minut po zaistnieniu wypadku, a 7 zespołów pogotowia ratunkowego przyjechało na miejsce wypadku (...) dopiero 29 minut po zaistnieniu wypadku, pomimo że lotnisko Smoleńsk Pół-nocny jest położone w obrębie miasta Smoleńsk".

GAZETA POLSKA 12.09.2012

str. 8 LESZEK MISIAK

Brak głosów

Komentarze

[quote]Niewyjaśniona pozostaje również rola funkcjonariuszy kilku formacji rosyjskich służb specjalnych, którzy w dużej liczbie błyskawicznie zjawili się na miejscu tragedii.

Chodzi o [...] i Specnazu (specjalne oddziały bojowe podlegające wywiadowi wojskowemu GRU lub niektórym resortom).[/quote]

Może ktoś wskazać dowody na działanie Specnazu GRU w Smoleńsku ?

To manewr na podniesienie temperatury ?
Czy celowa dezinformacja ?

To jest jakaś paranoja...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#289987

Za siedemdziesiąt parę lat dowiemy sie, że Amerykanie mieli pełną dokumentacje zbrodni smoleńskiej, ale jej nie ujawnili, żeby nie psuć stosunków z Rosją. Polacy są dla nich 'masą ludzką" bez żadnych cech godnych szacunku. Tragedia ataku terrorystycznego Ameryce sie należała. Nie tym ludziom, co zginęli, ale Ameryce. Bezdusznym egoistom, nie mającym żadnego szacunku dla ludzi i narodów.

Vote up!
0
Vote down!
0

Anka1

 

#289990

I nie tylko Amerykanie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#289995

Rzekoma "polska" prokurWatura agentów kacapskich, żydowskich i niemieckich jest wspólnikiem mordu i kłamstwa Smoleńskiego.
W jaki to sposób wspólnik zbrodni będzie zainteresowanym w ujawnieniu prawdy o niej?
Tylko wtedy, gdy z Białego Domu wykopią pod czerwony zad czarną małpę, można mieć nadzieję na stosownie skore ujawnienie (choć i częściowe na pewno) danych CIA, NSA, wywiadu wojskowego US Army oraz NASA. TYLKO WTEDY zaczną się sypać wszyscy mordercy, i kacapscy, i pejsaci, i szkopscy, i rodzimi. Ale nie wcześniej!
Pozdrawiam.

Jakub Wołyński

Vote up!
0
Vote down!
0

Jakub Wołyński

#290130