Zrealizowany plan Lenina

Obrazek użytkownika Godziemba
Historia

Lenin wierzył, iż rozbicie niepodległej Polski otworzy mu drogę do upragnionej rewolucji światowej. Plan ten częściowo zrealizował dopiero Stalin. 

Wkrótce Niemcy będą nasze. – głosił w końcu lipca 1920 roku na II zjeździe Kominternu – Odzyskamy Węgry. Bałkany powstaną przeciwko kapitalizmowi. Powstaną Włochy. Burżuazyjna Europa ogarnięta jest przez nawałnicę i drży w posadach”.
 
Niezależnie od tych planów bolszewicy za wszelką cenę dążyli do sojuszu z Niemcami, gdyż – jak dowodził, Lenin – „sojusz z Niemcami – niezależnie od tego, czy rewolucja tam zwycięży, czy nie – otwiera ogromne perspektywy gospodarcze”.
 
Te plany spotkały się ze wsparciem Berlina. Już na wiosnę 1920 roku gen. von Seeckt, szef Sztabu Generalnego, w memorandum zatytułowanym „Deutschland und Russland” podkreślał dobitnie, iż „tylko w ścisłym związku z Wielką Rosją Niemcy mają szansę na odzyskanie swej mocarstwowej pozycji (…) i nie ma teraz znaczenia, czy obecna Rosja z jej wewnętrznym ustrojem podoba nam się, czy nie. (…) Właśnie tego potrzebujemy – przyjaznego, silnego państwa, graniczącego z nami na sporym obszarze”.
 
Nic więc dziwnego, iż Berlin blokował dostawy broni dla walczącej z bolszewikami Polski. Zadowolony Lenin stwierdził, że „w gruncie rzeczy niemiecka burżuazja jest za nami”. Rozwijając tę myśl, na zjeździe partii bolszewickiej we wrześniu 1920 wyjaśniał, iż „z chwilą zbliżania się naszych wojsk do Warszawy całe Niemcy zawrzały. Wytworzyła się tam sytuacja, jaką można było obserwować u nas w 1905 roku, kiedy to czarnosecińcy budzili i wciągali do życia politycznego szerokie, najbardziej zacofane warstwy chłopstwa, które dziś występowały przeciwko bolszewikom, a nazajutrz zażądały od obszarników całej ziemi. Również w Niemczech ujrzeliśmy taki przeciwny naturze blok czarnosecińców z bolszewikami. Pojawił się dziwny typ czarnosecińca-rewolucyjonisty, przypominającego tego zacofanego chłopa z Prus Wschodnich, który – jak czytałem w tych dniach w pewnej niebolszewickiej gazecie – powiada, że wypadnie Wilhelma znów osadzić na tronie, nie ma bowiem porządku, ale że iść trzeba za bolszewikami”.
 
Zwycięstwo polskiej kontrofensywy znad Wieprza, które doprowadziło do całkowitego nieomal zmieszczenia bolszewickiego Frontu zachodniego, zniweczyło plany sojuszu bolszewicko-niemieckiego. Świadomy skutków klęski pod Warszawą Lenin w końcu września wskazywał, iż „nasz marsz na Warszawę wywarł tak potężny wpływ na Europę Zachodnią i całą sytuację światową, że stosunek walczących wewnętrznych i zewnętrznych sił politycznych uległ gruntownej zmianie. Zbliżanie się naszej armii do Warszawy dowiodło niezbicie, że gdzieś w jej pobliżu znajduje się centralny punkt całego systemu światowego imperializmu, systemu opierającego się na traktacie wersalskim. Polska, ostatni szaniec przeciw bolszewikom, znajdująca się całkowicie w rękach Ententy, jest tak potężnym czynnikiem tego systemu, że kiedy Armia Czerwona zagroziła tej twierdzy – cały system się zachwiał”.
 
Kontynuując tę ocenę, 2 października 1920, przywódca bolszewików podkreślił, iż „pokój wersalski uczynił z Polski państwo buforowe, które ma odgrodzić Niemcy od zderzenia z sowieckim komunizmem i które Ententa traktuje jako oręż przeciwko bolszewikom. (…) Prowadząc ofensywę przeciwko Polsce, tym samym prowadzimy ofensywę przeciwko Entencie; rozbijając armie polską, rozbijamy pokój wersalski, na którym opiera się cały system obecnych stosunków międzynarodowych. (…) Sprawa wzięła taki obrót, ż jeszcze kilka dni zwycięskiej ofensywy Armii Czerwonej, Anie tylko Warszawa zostałaby zdobyta (to nie byłoby tak istotne), lecz zostałby zburzony pokój wersalski. Oto międzynarodowe znaczenie tej polskiej wojny”. 
 
Nie inaczej uważał Stalin, który jednak znając katastrofalny stan Armii Czerwonej oraz sowieckiego przemysłu zbrojeniowego, w kwietniu 1923 roku podczas XII zjazdu RKP(b) wskazywał, iż po klęsce pod Warszawą „uwzględniliśmy zwolnienie tempa międzynarodowego ruchu rewolucyjnego, od tej chwili polityka nasza przestała być ofensywna, a stała się obronna”.
 
W obliczu możliwego wybuchu rewolucji w Niemczech, w październiku 1923 roku bolszewicy – w zamian za swobodę tranzytu przez polskie terytorium do Niemiec – proponowali Warszawie nie tylko wypłatę ustalonych w traktacie ryskim 30 mln rubli w złocie, ale także „swobodę ruchu w Prusach Wschodnich”, co de facto oznaczało zgodę na okupację tego obszaru przez Polskę. Oczywiście ta czasowa utrata Prus Wschodnich jeszcze bardziej wzmocniłaby antypolskie nastroje w Niemczech, które po wzmocnieniu z łatwością odzyskały od Polski te tereny.    
 
Warszawa odrzuciła jednak te sowieckie propozycje – w najlepszym interesie Polski było bowiem rozdzielenie obu głównych wrogów, a nie wzmocnienie, i tak bliskiej od czasów Rapallo, współpracy. Bliski współpracownik Stalina, Manilski na zjeździe Komunistycznej Partii Polski w styczniu 1925 roku pouczał „polskich” towarzyszy, że „obecna imperialistyczna Polska to ropiejący wrzód na Wschodzie, państwo, którego przeznaczenie polega na odizolowaniu rosyjskiego proletariatu od niemieckiego oraz na powstrzymywaniu rozwoju ruchu rewolucyjnego nad Berezyną. (…) Porażka Armii Czerwonej pod Warszawa zmusiła rosyjską rewolucję do przejścia w stan obrony. Obecnie masy pracujące naszego Związku zostały zmuszone do walki z otaczającym je wrogiem nie za pomocą bagnetu, lecz głębokich manewrów okrężnych”. 
                                                                                                                                        
Z czasem, po rozpoczęciu na przełomie lat 20. i 30. intensywnej rozbudowy przemysłu zbrojeniowego, zakrojone na gigantyczną skalę przygotowania wojenne uczyniły z Sowietów pierwszą potęgę militarną na świecie.
 
Niezależnie od przejęcia władzy Berlinie przez narodowo-socjalistyczną partię Hitlera, Niemcy wciąż odgrywały decydującą rolę w stalinowskich planach podboju całej Europy. Hitler wcielał bowiem w życie podstawowe zasady „narodowej rewolucji”, które Stalin sformułował dla Komunistycznej Partii Niemiec – zakładały one wywołanie przez Berlin wojny w Europie, co dawało by Stalinowi pretekst to interwencji zbrojnej i podboju całego kontynentu. 
 
Na wiosnę 1939 roku Hitler potrzebował życzliwej neutralności Związku Sowieckiego, gdyż sowieckie poparcie miało zapewnić Wehrmachtowi szybkie pokonanie Polski, zanim zdążą ewentualnie zareagować Francja i Wielka Brytania. Jednocześnie państwa zachodnie zabiegały o udział Kremla w antyhitlerowskim pakcie, mającym zapobiec wybuchowi nowej wojny światowej. Wojnie, do której przecież Stalin od lat się przygotowywał i której od lat wypatrywał. Hitler natomiast chciał wojny i to kryterium zadecydowało o wyborze sojusznika przez Stalina.
 
W nocy z 23 na 24 sierpnia Ribbentrop i Mołotow podpisali datowane na dzień wcześniejszy umowy, ustanawiające sojusz niemiecko-sowiecki i przesądzające los Polski.
 
Jak zanotował na początku września 1939 roku Georgi Dymitrow : „Wojna toczy się miedzy dwiema grupami państw kapitalistycznych (…). Nie mamy nic przeciwko temu, aby krwawo ze sobą walczyły i osłabiły się. Nic złego w tym, jeśli Niemcy zachwieją najbogatszymi kapitalistycznymi krajami (przede wszystkim Anglią). (…) Hitler nie rozumiejąc i nie chcą tego, sam niszczy i podkopuje system kapitalistyczny. (….) Możemy manewrować, wygrywać jedną stronę przeciwko drugiej, tak aby jeszcze mocniej wodziły się za łby. Układ o nieagresji w pewnym stopniu pomaga Niemcom. W następnym kroku wesprze się drugą stronę”.
 
Po pokonaniu Polski, dowódca 4 armii Wasilij Czujowi w przemówieniu w Mińsku powiedział: „Jeśli partia nakaże, uczynimy jak w pieśni: „Na Warszawę, na Berlin”. Gdy zameldowano tym Stalinowi, ten zanotował: „Do towarzysza Woroszyłowa, Czujkow jest najwyraźniej durniem, o ile nie wrogim elementem”. Nie można było bowiem niepokoić niemieckiego sojusznika, który miał prowadzić wojnę przeciwko Francji i Wielkiej Brytanii.
 
Na Kremlu panowała jednak atmosfera euforii – dziewiętnaście lat po nieudanej próbie przedarcia się do Europy, po klęsce pod Warszawą, obrano wreszcie drogę „polityki ofensywnej”, zaczęto realizować leninowskie hasło o szerzeniu rewolucji z bronią w ręku.
 
Wybrana literatura:
                                                                                         
W. Lenin – Dzieła
B. Musiał – Na zachód po trupie Polski
N. Davies – Orzeł biały, czerwona gwiazda
S. Dębski – Między Berlinem a Moskwą. Stosunki niemiecko-sowieckie 1939-1941
W. Roszkowski – Najnowsza historia Polski
P. Wieczorkiewicz- Historia polityczna Polski 1935-1945  
Brak głosów

Komentarze

Przy okazji: Ciekawy jestem Twojej opinii na temat skutków konfliktu pomiędzy Trockim a Stalinem dla sowieckiej ofensywy wiosennej w 1920 roku.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#284417

Nieależnie od ambicji Stalina trzeba podkreślić, iż Lenin przekonany o szybkim zwycięstwie zgodził się na taki plan kampanii - zakładający niezależne działanie dwóch frontów, spośród których południowy miał poprzez Czechy i Węgry iść na Włochy, natomiast zachodni na Niemcy.
Tak więc to Lenin przyczynił się do klęski Sowietów, a nie rozgrywki ambicjonalne między Trockim a Stalinem.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#284425

Mam wrażenie, że plan Lenina jest cały czas konsekwentnie realizowany. Na liście lektur brakuje bardzo ważnej pozycji pozwalającej zrozumieć logikę i następstwo zdarzeń oraz kierunek rozwoju: "Zwycięstwo prowokacji" Józefa Mackiewicza.

Tutaj tylko trzy cytaty dobrane do wymagań tematu, ale książka jest logiczną i konsekwentną całością wyjaśniającą kierunki bolszewickich mistyfikacji:

http://wiktorinoc.blogspot.com/2012/08/mackiewicz-zwyciestwo-prowokacji.html

Vote up!
0
Vote down!
0

http://wiktorinoc.blogspot.com

#284424

W bibliografii zawsze umieszczam tylko publikacje naukowe.
Wszystkie dzieła Józefa Mackiewicza stoją (są też wielokrotnie czytane) na najważniejszej półce mojego sporego księgozbioru.

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#284426

;-) No to mamy podobną zawartość najważniejszej półki ;-)

Vote up!
0
Vote down!
0

http://wiktorinoc.blogspot.com

#284428

gość z drogi

serdeczne podziękowania za kolejny rozdział naszej historii :)

ku pamięci i ku przestrodze....

10 historyczne....

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#284430

Serdecznie pozdrawiam moją wierną czytelniczkę:))

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#284459

gość z drogi

jak zawsze :)

10 z pozdrowieniami....:)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#284467

Rosja, zdaniem Aleksandra Dugina, nie jest zainteresowana istnieniem niepodległego państwa polskiego w jakiejkolwiek formie!

Powinniśmy wreszcie zrozumieć, że z punktu widzenia Rosji Polska jest po prostu zbędna. Nie jest to jednak przejaw nadzwyczajnej wrogości i zapalczywości Rosjan. Wynika to z euroazjatyckiego paradygmatu, który zakłada polityczną i kulturową dominację imperium nad całym regionem. Rosjanie – tak wierzą – mają szczególną misję do spełnienia, a jest nią przede wszystkim walka z kulturą atlantycką, reprezentowaną przez amerykańskie imperium Stanów Zjednoczonych. Polska, zawierając strategiczny sojusz z Amerykanami i NATO, wciągnęła się w wielką wojnę cywilizacyjną, której wynikiem będzie wchłonięcie przez Rosję całej Europy. Tak twierdzi Aleksander Dugin – rosyjski ideolog euroazjatyzmu, zwolennik tradycjonalizmu integralnego i nacjonalbolszewizmu, autor podręczników dla rosyjskich akademii wojskowych i dyplomatycznych, stały bywalec rosyjskich salonów.

Pogranicze cywilizacji

Z jednej strony, jesteśmy krajem Słowian, i z tej racji bliscy Rosjanom, z drugiej zaś, od początku naszej państwowości jesteśmy ściśle związani z katolicyzmem – a więc od 16 lipca 1054 roku (od czasu Wielkiej Schizmy) – jesteśmy dla nich heretykami.

Zawsze chcieliśmy być blisko Zachodu, ale dopiero teraz, po ponad tysiącu lat, idea ta jest bliska spełnienia. Członkostwo w NATO, Unii Europejskiej, wschodnia granica strefy Schengen, a teraz antyrakietowy sojusz z USA czynią Polskę krajem prawie w pełni zachodnim. Prawie – bowiem do pełni szczęścia brakuje nam zaakceptowania przez tego stanu rzeczy Rosję. Tymczasem mało tego, że tej akceptacji brakuje i kolejnym upokorzeniom z jej strony nie ma końca, to ostatnio pojawiły się groźby militarne, których, z uwagi na historyczne zaszłości, nie sposób lekceważyć. Dla naszego wschodniego sąsiada zawsze będziemy strefą ich wpływów, a w sytuacji niepodporządkowania się mu, przeszkodą w imperialnej ekspansji na Zachód.

Znany polski przedwojenny historyk Feliks Koneczny był autorem koncepcji, która zakładała podział świata na kilka cywilizacji: między innymi łacińską – najlepiej zorganizowaną, do której należy Polska – oraz bizantyjską – o negatywnym wpływie na kulturę, gdzie władza państwowa jest ponad prawem do prywatności oraz sprawuje zwierzchność nad sprawami duchowymi – do niej należy Rosja.
Aleksander Dugin z kolei uważa, że coś takiego jak cywilizacja łacińska w ogóle nie istnieje. Według niego świat dzieli się na dwie wielkie cywilizacje – Ziemi i Morza. Pierwsza, euroazjatycka, oparta jest na tradycji, kolektywności, silnej władzy centralnej. Druga jest natomiast związana z indywidualizmem, kapitalizmem, materializmem i moralnym relatywizmem. Oczywiście cywilizacja Ziemi jest uosobieniem dobra, Morze to zło – jest w istocie terenem działania Antychrysta, który obecnie jest reprezentowany przez USA. Na styku tych obszarów leży Polska. Dugin uważa, że jesteśmy zbyt słabi, aby stawić Rosji opór i wytrzymać napięcie między Morzem a Ziemią – Wschodem i Zachodem. Z jednej strony, jesteśmy uwikłani w katolicyzm, ale duszą jesteśmy Słowianami. Ponieważ nigdy nie umieliśmy się w pełni zdecydować albo na jedno, albo na drugie, musimy zniknąć, co wcześniej już miało miejsce. Kwestią czasu jest tylko, kiedy znów to nastąpi – tak twierdzi rosyjski intelektualista.

Rosyjska ekspansja to nie kolonializm

Rosja, zdaniem Dugina, nie jest zainteresowana istnieniem niepodległego państwa polskiego w jakiejkolwiek formie! Nie jest też zainteresowana skolonizowaniem naszego kraju. Ona nigdy nie uprawiała polityki kolonialnej, która jest domeną cywilizacji atlantyckiej, wyrosłej ze zbójectwa i piractwa. Rosja potrzebuje ekspansji i wchłaniania zdobytych terenów. Nie wynika to jednak z wrogości, ale z praw rządzących polityką oraz czegoś, co Dugin nazywa geografią sakralną. Dlatego też, jego zdaniem, musimy się zdecydować – albo katolicyzm, albo słowiańskość. Jest dla nas miejsce w cywilizacji euroazjatyckiej pod władzą Rosji. Musimy tylko wybrać, ale nie możemy się przy tym upierać przy swojej tożsamości, bo w ten sposób nastawimy innych wrogo wobec siebie i staniemy się, kolejny już raz, polem wyniszczającego konfliktu; a ten jest, zdaniem Aleksandra Dugina, nieunikniony.

Na tym polega, w jego przekonaniu, logika cywilizacji – nie są w jej ramach ważne język, religia i rasa, tylko jej rdzeń. Dwa narody współcześnie potrafiły się wznieść ponad kwestie tożsamościowe i stawiając na wartości wyższego rzędu, rozrosnąć się do rozmiarów cywilizacji – są to, oczywiście, Rosja i Stany Zjednoczone. Ponieważ Polska nie umiała tego dokonać i tkwiła w zastoju, poddając się wpływom zła z atlantyckiego Zachodu, pozostała tylko tym, czym jest – słabym państwem, z którym nikt się nie liczy i nigdy liczyć się nie będzie. Dugin widzi w tej sytuacji dla nas tylko jedno rozwiązanie – bizantyjski euroazjatyzm i pokojowe poddanie się rosyjskiej ekspansji. Utracimy w ten sposób swoją katolicką i narodową tożsamość, ale staniemy się uczestnikami wielkiego projektu cywilizacyjnego, stając po stronie dobra, przeciw zachodniemu złu.

Katolicyzm trzeba zniszczyć od środka

W tym celu konieczne jest rozkładanie polskiego katolicyzmu od środka. Dugin widzi w tym rolę dla masonerii, anarchistów, świeckich organizacji i ruchów antypapieskich. Chociaż są one wrogami Eurazji, to w ten sposób staną się jej sojusznikami, niszcząc katolicki rdzeń kulturowy, który nie pozwala Polsce na włączenie się w obręb cywilizacji, w której Rosja wiedzie prym. Sam katolicyzm jest, zdaniem Dugina, tylko przejściową formą herezji protestanckiej. Dlatego nie jest on w stanie ochronić Polski przez atlantyckim złem. Przy tym, jak uważa Dugin, jest on przedmiotem ataków zarówno amerykańskiej świeckości, tzw. Nowego Porządku Światowego (Novus Ordo Saeculorum – przewodnie hasło amerykańskiego oświecenia, widniejące między innymi na banknocie jednodolarowym), jak i prawosławnej Rosji. To powoduje, że nasza sytuacja jest tragiczna.

Tak czy inaczej bowiem, jesteśmy skazani na sromotną klęskę i prędzej czy później przestaniemy istnieć jako nacja oparta na katolickiej i narodowej tożsamości. Ale, jak proponuje rosyjski politolog, rozwiązaniem jest dla nas oferta Rosji. Przy niej bowiem będziemy mogli przynajmniej zachować swoją słowiańską tożsamość, co w przypadku postawienia na Zachód będzie niemożliwe. Albo stopimy się z cywilizacją atlantycką i nic po nas nie zostanie, albo wchłonie nas Rosja i przynajmniej pozostaniemy Słowianami. Takie wizje snuje Aleksander Dugin.

Euroazjatycka maligna

Aleksander Dugin, który stał się w Rosji wpływowym intelektualistą, którego myśl ma wpływ na politykę szkoleniową rosyjskiej dyplomacji i elit wojskowych, wydaje się być typowym przykładem intelektualisty opętanego złowieszczą ideą. O tyle jest to jednak przerażające, że jego pomysły padają na podatny grunt i ożywiają umysły rosyjskich elit, które cały czas wierzą w szczególną rolę Rosji na arenie międzynarodowej. One nigdy nie pogodzą się z upadkiem imperium, a potem Związku Sowieckiego. Ich marzenia o potędze i ekspansji są ciągle żywe. Przykład wrogiego, militarnego najazdu na suwerenną Gruzję tylko to potwierdza. Miejmy nadzieję, że nie jest to początek nowego etapu rosyjskiej polityki, która zakłada odzyskanie wpływów w regionie. Niemniej trzeba wierzyć, że Rosjanie są do tego zdolni.

Wbrew temu, co twierdzi Dugin, w obrębie cywilizacji euroazjatyckiej czeka na nas jedynie terror i wyniszczenie. Realizacja jego planów byłaby początkiem nowej zagłady, której rozmiary przyćmiły by i II wojnę światową, i wszelkie późniejsze konflikty. Koncepcje Dugina to w istocie sen szaleńca. Problem w tym, że nie tylko on go śni...

Lepsze amerykańskie tarczeniż rosyjskie czołgi

Geopolityczna pozycja Polski nie napawa optymizmem. Norman Davis napisał, że jesteśmy „krajem na kółkach”. Zabory, potem najpierw hitlerowska, a następnie komunistyczna niewola spustoszyły nas ekonomicznie i kulturowo. Współczesna polityka zagraniczna polskiego rządu kuleje. Spory między prezydentem i premierem osłabiają nas jeszcze bardziej. Dopiero rosyjskie czołgi w Gruzji wystraszyły nasze władze na tyle, że przez chwilę przemawiały jednym głosem. W efekcie jesteśmy gotowi do podpisania z Amerykanami umowy o rozlokowaniu na naszym terytorium elementów tarczy antyrakietowej. Trudno dzisiaj ocenić słuszność i skuteczność tego kroku – na to trzeba poczekać – ale z pewnością lepiej być pod ochronnym wpływem imperium amerykańskiego niż rosyjskiego. Chociaż idealną sytuacją byłoby posiadać własny potencjał odstraszający wroga.
Niestety, nie jesteśmy do tego na razie zdolni. Dlatego też dobrze, że znajdujemy się w strukturach NATO i dobrze, że Amerykanie biorą nas pod swoją pieczę. Nie jest to sytuacja idealna. W rzeczy samej budzi sprzeciw. Ale jeśli spojrzeć na to w kategoriach wojny, która nadciąga, sprawa wygląda nieco inaczej. Tu już nie chodzi o pstrykanie w nos rosyjskiego niedźwiedzia. Rzecz się tyczy tego, czy przetrwamy najbliższe dziesięciolecia.

Błogosławiony czas pokoju

Żyjemy w błogosławionych czasach pokoju. Od 60 lat nie było u nas wojny. Od dwudziestu lat jesteśmy suwerennym, dostatnim państwem. Nasze problemy z bezrobociem i biedą są niczym w porównaniu z tym, z czym borykają się inne kraje na świecie. Jednak nie jest to coś, co zostało nam dane na zawsze. Historia uczy nas, że takie okresy, jak ten, w którym żyjemy obecnie, są raczej czymś wyjątkowym. Norma to wojna, lejąca się krew i głód. Tak było zawsze. Jak pisze prof. Barbara Skarga – człowiek to nie jest piękne zwierzę. Cywilizacja to coś, co stworzyliśmy wbrew naturze. A natura ta każe silniejszemu poniewierać słabszego. Rosjanie są silni, a my słabi. Oni mają czołgi i rakiety, a my mamy kilka często psujących się amerykańskich samolotów. Oni mają ropę, my trochę drewna i węgla. My musimy od nich kupować gaz; oni nasze mięso i mleko mogą – o ile zechcą. Jeśli szukać jakichś atutów polskości, to jest nim chyba tylko poczucie moralnej wyższości. Jako ofiary wielowiekowej geopolityki nie mieliśmy zbyt wiele możliwości być najeźdźcą i agresorem. Mieliśmy natomiast szansę być po stronie dobra. Tak wypada przynajmniej wierzyć w sytuacji, w której się znajdujemy.

Ktoś taki jak Aleksander Dugin jest dla nas powodem do lęku. Rosjanie, chociaż mają nadzwyczajne poczucie humoru, w takich sprawach nie żartują. Nasz lęk przed nimi jednak nie powinien nas paraliżować. Dlatego zarówno sojusz z silnym Zachodem, jak i spuścizna naszej tradycji wolnościowej powinny być tym, do czego powinniśmy się odwoływać.

Jak pokazuje historia, żadne, nawet największe imperium nie jest odporne na pewien czynnik, który zawsze i niezmiennie powodował upadek wielkich projektów cywilizacyjnych – jest nim mania wielkości, która rozkładała potęgę mocarstw, a tej Rosjanom odmówić nie sposób. Jeśli Aleksander Dugin ma rację, to nasza nadzieja w tym, że Rosja udławi się kiedyś na dobre poczuciem własnej wielkości.

http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20080822/POLITYKA/631399679

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#284446

Natomiast po 10.04.2010 :

Śmierć polskiego prezydenta i 95 innych osób wpływowy rosyjski ideolog Aleksandr Dugin uznał za przejaw "immanentnej sprawiedliwości". Bo celem ich wizyty miał być - jego zdaniem - czarny PR.

Politolog i filozof, który doradzał m. in. Jewgienijowi Primakowowi, Władimirowi Putinowi i rosyjskiej Dumie, autorytet tzw. eurazjatyzmu uważa, że prezydent Polski nie leciał do Rosji jako przyjaciel. Nie leciał też bynajmniej do Rosjan. Jak mówi, chciał „rozbudzić prozachodnią, katolicką, rusofobiczną tożsamość Polaków”.

- Dlatego Kaczyński zabrał ze sobą całe kierownictwo państwa, żeby przed kamerami światowych mediów kolejny raz zadać historyczny cios Rosji. To forma wojny cywilizacyjnej - przekonuje w rozmowie z portalem Nakanune.ru.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#284456

Ten tekst winni przeczytac przede wszystkim wszyscy rusofile, z Koniem-Giertychem i jemu podobnymi, którzy wizytę Cyryla (w którego oczach są trzy litery KGB) powitali wywieszeniem flag.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#284461

gość z drogi

smutne dziękuję....smutne i prawdziwe 

na dodatek bolesne,bo gdy patrzyłam na ten cyrk z Cyrylem,zgroza mnie ogarniała,na szczęście "ciemny tłum" nie podchwycił radości z racji

"królewskiego przyjazdu"Cyryla ,może w dali widział Metodego,z okolic Moskwy..."

re Cyryla,warto by chyba posługiwać się jego prawdziwym nazwiskiem.... ?

Naszego Ojca Św  nie wpuścili do Moskwy,Cyryl sam przyjechał do Warszawy ,dzień po Rocznicy Bitwy pod Warszawą...ruskie budy i im POdobni....kłaniali się w hołdzie ...dalszej realizacji planów Lenina,nawet Stocznię POwtórnie nazwawi jego nazwiskiem,a raczej nikiem...bo nazwisko było inne

pozdr z 10

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#284473

Nie tylko smutne, ale budzące uzasadniony lęk.

Euroazjatycki Związek Młodzieży/Głównym ideologiem Związku jest rosyjski działacz narodowy oraz zwolennik imperialnych dążeń Rosji Aleksandr Dugin/

Euroazjatycki Związek Młodzieży (EZM) - rosyjska organizacja polityczna o zasięgu międzynarodowym, działająca w strukturach federacji Międzynarodowego Ruchu Euroazjatyckiego z siedzibą (sztabem Euroazjatyckiego Imperium) w Moskwie. Naczelnikiem władz federacji jest Paweł Zarifullin (r.1977). Dewiza - Слава Империи! Русский, вставай! ("Sława Imperium !, Rosjaninie, powstań !")

Związek powstał 26 lutego 2005 r. w mieście Aleksandrow w obwodzie włodzimierskim. Na spotkanie założycielskie przybyło wówczas 600 delegatów z Moskwy, Włoch, Niemiec, przedstawiciele dawnego WNP oraz delegacje z Waszyngtonu. Oficjalnie EZM został zarejestrowany 21 września 2005 r.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#284485

gość z drogi

te pomruki juz i u nas słychać.....

a tak na marginesie tematu ,a może i nie.....

wielkim niepokojem napawa sprawa Kalingradu./otwarte przejscie dla ....

nie zapominajmy,że własnie

Kalingrad

to miejsce nad ktorym spoczywa "wyjątkowo troskliwe oko" Rosji,warto rowniez pamiętać,kto oprocz Rosji ma tam swoje interesy i punkty obserwacyjne....

a Marynarki Wojennej ,prawie,że nie ma,

dzieki klichowi,spółtwórcy niemieckiej fundacji,Lotnictwo,też ledwie sie trzyma...

pozdr z 10 zasmuconą...

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#284490

gość z drogi

te pomruki juz i u nas słychać.....

a tak na marginesie tematu ,a może i nie.....

wielkim niepokojem napawa sprawa Kalingradu./otwarte przejscie dla ....

nie zapominajmy,że własnie

Kalingrad

to miejsce nad ktorym spoczywa "wyjątkowo troskliwe oko" Rosji,warto rowniez pamiętać,kto oprocz Rosji ma tam swoje interesy i punkty obserwacyjne....

a Marynarki Wojennej ,prawie,że nie ma,

dzieki klichowi,spółtwórcy niemieckiej fundacji,Lotnictwo,też ledwie sie trzyma...

pozdr z 10 zasmuconą...

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#284491

Mam podejrzenie, że Koń Giertych zna wszystkie teksty Dugina, może nawet z bezpośrednich pogaduszek ? :)
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#284483

gość z drogi

"Rozmowa z Aleksandrem Duginem " pod j.w  tytułem...

rozmowa przeprowadzona w Moskwie w 1968 roku....

     niebezpieczni ludzie,niebezpieczne prądy....

serd pozdrawiam 

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#284493

Dlatego Katolicyzm i dekalog ich nie zmienia
Wiara to podstawa istnienia i nasze oparcie
Dlatego z modlitwą powinniśmy stać na warcie
Bóg sprawi jak w 1920 panikę motłochu
Gdy zobaczyli nadchodzącą Maryję wśród Nieba obłoku
Tylko z Bogiem możemy stawić wrogom czoła
Dlatego wielu Świętych o modlitwę ciągle woła
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#284547

Mam nadzieję, że pisząc "kacapy to ciągle dzicz nie mająca sumienia", masz na myśli wierchuszkę, ideologów, a nie naród rosyjski w całości ?

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#284556