Pojednania na zamówienia polityków

Obrazek użytkownika Katarzyna

<p>Mglisty, ponury poranek listopadowy. Trudno otworzyć oczy, a cóż dopiero wstać, gdy w mieszkaniu panuje jeszcze nocny chłód. Tata wstaje pierwszy, budzi nas szuraniem pogrzebacza po rusztach kaflowego pieca. Z lampowego „Pioniera” dochodzą komendy Karola Hofmanna do porannej gimnastyki radiowej. Potem pierwsze wiadomości, które w tamtych czasach zwykle zaczynały się od informacji, gdzie, jakie zebranie partyjne się odbyło i kto, jakie zobowiązanie dla dobra ludowej ojczyzny podjął, a czasem od listy imperialistycznych przewinień wobec bratniego narodu radzieckiego. Starzy ludzie nadziwić się nie mogli, skąd nagle w XX wieku pojawił się naród radziecki, o którym przez wieki nie słyszano. Dla młodych była to już dobrze przyswojona nowomowa i nikt się jej specjalnie nie dziwił. Zresztą wiadomości ówczesnego radia dało się słuchać tylko przez kilka minut, potem najmocniejsi wysiadali wobec lejącej się propagandy. Zwykle z kuchni dobiegał głos.- Józek, wyłącz to, bo tego słuchać się nie da!</p><p><b>„Udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”</b></p> W ten listopadowy poranek było jednak inaczej. Głos spikera grzmiał świętym oburzeniem. Oto zdrajcy narodu polskiego piszą orędzie do narodu niemieckiego; udzielamy wybaczenia i prosimy o nie. Tego dnia o niczym innym nie było mowy w peerelowskich tubach propagandowych. Naładowani emocjami rewolucyjnego sprzeciwu wobec polskich biskupów rozładowaliśmy je w szkole. Nie miał łatwego zadania historyk, którego zmusiliśmy akurat na pierwszej lekcji do słuchania naszego świętego oburzenia. <p>O nasze oburzenie nie było trudno. Listu polskiego episkopatu z 1965 roku, znanego jako <b>Orędzie biskupów polskich do ich niemieckich braci w chrystusowym urzędzie pasterskim</b> nikt jeszcze nie czytał. W uszy Polaków wbijano przede wszystkim to nieszczęsne zdanie, które musiało zaboleć każdego Polaka: „Udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”.</p> Pamiętam doskonale reakcję moich rodziców, gdy przysłałam im pocztówkę z Berlina wschodniego. Mama nawet jej nie przeczytała, tylko, jak mi potem domownicy przekazali, wrzuciła od razu do pieca. Nienawiść do Niemców była tak wielka, a poczucie krzywdy tak ogromne, że słowa o przebaczaniu, a zwłaszcza prośba o przebaczenie, wyłączały rozum, budziły emocje, które komuna doskonale umiała wykorzystać. <p><b>18 listopada 1965</b> w czasie obrad Soboru Watykańskiego II biskupi polscy, w tym Stefan kardynał Wyszyński, prymas Polski i ks. arcybiskup Karol Wojtyła, podpisali Orędzie skierowane do biskupów niemieckich. Autorem i inicjatorem listu był arcybiskup wrocławski Bolesław Kominek. Formalnie było ono zaproszeniem na obchody Millenium Chrztu Polski. W rzeczywistości było wsparciem i jednocześnie wykorzystaniem dla Polski inicjatywy niemieckich protestantów, którzy kilka tygodni wcześniej ogłosili tzw.<b> Memorandum Wschodnie</b>. </p><b>Kościoły ewangelickie Niemiec opublikowały 1 października 1965 r. dokument „O sytuacji wypędzonych i stosunku narodu niemieckiego do swych wschodnich sąsiadów”. </b>Autorzy tego dokumentu nawiązując do klęski Niemiec i losu wypędzonych apelowali o uznanie win po obu stronach i uporządkowania na nowo stosunków polsko-niemieckich. Dotyczyło to zwłaszcza uznania nowych granic na Odrze i Nysie. Reakcje na Orędzie polskich biskupów i Memorandum Wschodnie były podobne w obu krajach, gorące spory, polemiki. <b></b><p> To Kościoły miały rację </p>A jednak czas pokazał, że to Kościoły ewangelickie i polski Kościół katolicki miały rację. Niezależnie od ważkich, korzystnych dla Polski decyzji politycznych ( układ podpisany przez Willi Brandta o podstawach normalizacji wzajemnych stosunków między PRL i RFN oraz unormowanie polskiej administracji kościelnej na Ziemiach Zachodnich i Północnych) ścieranie się propagandy komunistycznej z racjami sygnatariuszy listu było próbą siły zaufania społeczeństwa polskiego do Kościoła. Tę próbę, mimo zmasowanego ataku propagandowego, wygrał polski Kościół. Na błoniach jasnogórskich w czasie mszy milenijnej 3 maja 1966 roku wierni odpowiedzieli Prymasowi: „Przebaczamy”.<p><b>Sukces zawsze korci powtórką</b></p> Sukces zawsze korci powtórką, wciąż bowiem nie mamy najlepszych relacji z naszymi sąsiadami. Jak ta powtórka ma wyglądać i czy ma szansę na sukces? Och, przy zmywaku nie odważę się snuć diagnoz. Zbyt dobrze pamiętam swoje oburzenie z czasów młodości, które wyreżyserowała propaganda PRL. Drugi raz tego błędu nie popełnię. Nie mogę jednak zapomnieć o raniących uczucia rodzin pomordowanych na Kresach posunięciach politycznych prezydenta Lecha Kaczyńskiego. 65 rocznicę ludobójstwa na Wołyniu wykorzystał do jakże ważnych celów strategicznych polityki zagranicznej. Miał żal do niektórych swoich współpracowników, że nie potrafili zrozumieć, dlaczego wycofał swój patronat nad Obchodami 65 Rocznicy Rzezi na Wołyniu. A jednak konsekwencją sztucznego pojednania między narodami ukraińskim i polskim, nie liczącym się z historycznymi faktami, była całkowita klęska takiej polityki i zwycięstwo Janukowycza w wyborach oraz zagarnięcie pod wpływy Rosji całej Ukrainy. I nie pomogły tu żadne honorowe doktoraty Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego dla Juszczenki. <p><b>Nowa inicjatywa pojednania na zamówienie polityków</b></p> Teraz narodziła się nowa inicjatywa budowania pojednania, tym razem między Polską a Rosją. <b>17 sierpnia w Warszawie, patriarcha Moskwy Cyryl i przewodniczący episkopatu abp Józef Michalik, podpiszą polsko-rosyjskie przesłanie do obu narodów o porozumienie i pojednanie.</b> Nie znam treści tego dokumentu. W Polsce stało się już tradycją, że spieramy się o treści, które przekazali nam inni. Podpisujemy protesty, choć nie mieliśmy możliwości zapoznać się z dokumentem. <p>Sam pomysł Episkopatu Polski nie dotyczy Magisterium kościoła. Domyślam się też, że protesty nie robią na biskupach najmniejszego wrażenia. Przykra kontestacja, ale nie ma ona wpływu na moją wiarę. Gdyby na przestrzeni dziejów patrzeć na politykę kościoła katolickiego wobec niektórych wydarzeń politycznych, to już dawno nasze świątynie powinny być puste i przeznaczone do rozbiórki. A jednak silni jako naród jesteśmy mocą tego Kościoła, który wciąż na ziemiach polskich jednoczy Polaków. </p>I nie mam szczególnych pretensji do polskich biskupów, że podejmują inicjatywy, które wpisane są w misję Kościoła. Denerwuje mnie jednak lekceważący ton, jakim traktuje się protestujących. Prymas Tysiąclecia potrafił wytłumaczyć Polakom sens Orędzia mimo nachalnej propagandy i Polacy uwierzyli, zaufali swoim biskupom.<p><b>Władzy podoba się pomysł biskupów</b></p>Dziś jest odwrotnie; to władza pochwala polityczne gesty hierarchów, choć od rana do wieczora propaganda wciska Polakom w uszy przeświadczenie, że Kościół nie powinien wtrącać się do polityki. Abp Michalik mówi dziennikarzom,” że wielkie tragedie "się nie powtórzą wówczas, gdy zamiast ostrzyć noże i działać wedle zasady »oko za oko i ząb za ząb«, będziemy szukać otwartym sercem właściwego kontaktu", insynuując jednocześnie, nie do końca uczciwe intencje protestujących, którzy, zdaniem hierarchy, kierują się jakimiś dziwnymi racjami. <p><b>Kto kogo nienawidzi</b></p>Nie wiem, co miał abp Michalik na myśli. Ze zdumieniem przyjmuję opowieści o nienawiści pokoleniowej między Rosjanami a Polakami. Ani tak prosto nigdy nie było, ani nie dotyczyło to narodów, ale przede wszystkim zaborcy, Moskali, później Sowietów, a teraz władzy Putina. <b>Dziś jak w tamtych latach sześćdziesiątych toczy się zaciekła walka o rząd polskich dusz.</b> Jestem spokojna o naszą „nienawiść” do Rosjan, nigdy jej nie czułam i współczułam im tak samo jak innym narodom sprzedanym w Jałcie Stalinowi, więc nie wiem o czym tak naprawdę abp Michalik mówi. Natomiast na tyle długo już żyję, by wiedzieć na pewno, że nie da się zbudować pojednania aktami politycznymi, ale można skłócić przy tej okazji Polaków między sobą. I tej okazji na pewno Putin i jego agenci wpływu, pożyteczni idioci w Polsce nie przegapią. <p><b>Czy Episkopat Polski ma już gotową receptę na uboczne skutki historycznego pojednania między Cerkwią prawosławną a Kościołem katolickim na zamówienie polityków? A no pożywiom uwidim, pożyjemy zobaczymy, jak mawiają zgodnie Rosjanie i Polacy. </b></p><p>_______________________________________________</p><p>List Tysiąclecia</p> <p>Polacy i Rosjanie - początek długiej drogi</p> <p>Pojednanie z Rosją wywołuje protesty</p> <p>Blog:Aleksander Ścios (czyta MarkD) – Pojednanie z Cerkwią Putina http://bezdekretu.blogspot.com</p> <p>Blog:Aleksander Ścios (czyta MarkD) – Przeciwko „pojednaniu” http://bezdekretu.blogspot.com</p> <p>List do abp. Józefa Michalika Przewodniczącego KEP w sprawie Orędzia do Narodów Rosji i Polski</p><p>KONSEKWENCJE "POJEDNANIA" BISKUPÓW Z PUTINEM</p>

Brak głosów

Komentarze

Droga Katarzyno, zgadzam się z Tobą i dodam, że bł.ks.Jerzy Popiełuszko NIE BYŁ POSŁUSZNY wobec ówczesnego Prymasa i
całego tego "Epidiaskopu".Boli mnie natomiast milczenie w tej sprawie t.zw.liderów PRAWICY- wyraźnie nie dorośli do zadań !
Sursum corda,
Firley

Vote up!
0
Vote down!
0

Firley

#281282

Przyznam, że zupełnie nie rozumiem, o co tu tak naprawdę chodzi. Kto z kim ma się jednać i dlaczego właśnie w taki sposób? Pytać niestety nie ma kogo. :-(

Pozdrawiam
Katarzyna

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#281299

To co Pani napisała, to kapitalne uproszczenie samej "esensji" zarzutów stawianych hierarchom!

Każdy z nas ma przecież prawo do wysłuchania obu stron sporu jeżeli takowy zaistniał, oraz prawo do poznania uczciwej odpowiedzi na konkretnie postawione zapytania.

Tego prawa odmówiono przeciwnikom pojednania jak i tym którzy tylko próbowali pytać (wycinanie i niedopuszczanie do publikacji na stronach należących do KAI jakichkolwiek pytań i uwag zawierających w treści zapytanie lub linki do analiz A. Ściosa).

Zamiast tego doczekaliśmy się wypowiedzi pełnej zwykłych nieprawd i półprawd.

To istotnie najważniejsza różnica pomiędzy rokiem 65-tym i obecnym.
Postawa naszych pasterzy!

Vote up!
0
Vote down!
0
#281290

Dziękuję stokrotnie za odczytanie moich intencji. Wiele już mądrych analiz napisali blogerzy na ten temat.
Mnie poruszyła arogancja pomysłodawców tego "pojednania". A że mogę to porównać z tym, co doświadczyłam w czasach PRL, to podjęłam temat. Prawo do rzetelnej informacji i odpowiedzi na pytania zastąpiono jak w czasach PRL propagandą, cenzurą i insynuacjami co do intencji pytających i mających wątpliwości.
Tylko, że wtedy robiła to władza a nie Pasterze.

Smutne to.

Pozdrawiam
Katarzyna

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#281306

Brawo, Katarzyno. To odniesienie historyczne... też pamiętam z autopsji ten list...Właściwie nie wiem, co należałoby zrobić/napisać...

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#281305

Dla mnie to wciąż żywa historia. Jakby to było wczoraj. :-) Tylko, że będąc podlotkiem, niewiele z tej historii rozumiałam. Dziś mogę sobie poukładać i z innymi podzielić. Taki to ten w zamyśle miał być mój "Zmywak". Widzę po Twoim komentarzu, że doświadczenia mamy wspólne :-)

Pozdrawiam

Katarzyna

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#281312

Chyba tak. Z tym większym trudem przychodzi mi potępienie. Ale co innego można zrobić? Biskupi! Opamiętajcie się!

Vote up!
0
Vote down!
0
#281323