Paradygmat lęku

Obrazek użytkownika szczurbiurowy
Kraj

Siedzimy przy kawie. Nie przy winie, bo trzeba jechać samochodem. Rozmawiamy o tym co się dzieje. Ja mam rozłożony na stoliku komputer i co jakiś czas zaglądam w teksty na S24 i gdzie indziej, on ma swój notes moleskine, do którego zagląda, czasem coś podkreślając.

- Popatrz – mówię – Stankiewicz napisała tekst „Czas na detoks” , ciekawe co pisze, posłuchaj:

Mogą zabrać ludziom leki na serce albo na raka, a ci ludzie i tak zagłosują na swoich „oprawców”. Bo nie widzą związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy tym, że wsiadają do pociągu jadącego na zderzenie czołowe, a głosem wrzuconym do urny.

Czytam z ekranu komputera, a przy stoliku obok jakiś facet usłyszał i przygląda nam się uważnie. Mój rozmówca słucha, coś podkreśla w swoim notesie

- Przecież to zdumienie obserwatora, który nie zatracił zdrowego podejścia do rzeczywistości dyktuje takie słowa. Ale wiesz, chyba jest tu inna przyczyna, że pomimo ewidentnych dowodów na to, że rządzący są nieudolni ludzie będą na nich głosować. Ta przyczyna to lęk. I to wcale nie lęk przed PiSem, którym przekaziory za straszą wyborców. Wypuszczanie smoka pisowskiego z worka propagandy ma ludzi przestraszać lecz nie tego się boją aż tak, że głosują na rządzących.

- Pisałem na podobny temat już dość dawno, gdy poruszyłam sprawę nieprzepracowanej traumy wojennej, która jest podstawową przyczyną rozmaitych niezrozumiałych wydawałoby się zachowań Polaków. Pisałem, to było zaraz po wyborach przegranych przez PiS:

Polacy żyjący obecnie w granicach III RP zachowują się w swojej masie, większości, jak pacjenci psychiatryczni po niszczącym przeżyciu traumatycznym, które nie zostało przez tegoż pacjenta przepracowane, nie zostało poddane terapii. Pacjent taki "zapada się" w sobie, lęk wywołany niszczącym przeżyciem tkwi w nim, mimo, że samo zdarzenie może być już bardzo odległe w czasie, ale skoro pacjent nie potrafił własnymi siłami sobie z nim poradzić, to trauma, zamiast słabnąć narasta, lęk jest dominujący i w miarę upływu czasu, jeśli pacjent pozostaje bez pomocy, jego stan może przerodzić się w depresję.

(…)trauma, nieprzepracowana przez Polaków, to II wojna i obie okupacje. To że wydarzenia te, najstraszliwsze w dziejach narodu, porównywalne tylko z inwazją tatarską w XIII wieku, już zapomnianą, która była wydarzeniem krótkotrwałym, a niszczącym, nie zostały przepracowane, wynika z późniejszego rozwoju wydarzeń - komunizmu i tego co mamy dzisiaj - liberalizmu? kapitalizmu? W dodatku wspomnienie tych przeżyć jest przekazywane w pamięci rodzinnej i - coraz słabiej wprawdzie - ale odżywające przy lada okazji, związanej z wywoływaczmi skojarzeń, jak ostatnio kwestia Merkel. Pamięć traumy jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, a tych pokoleń jest raptem tylko 3 (…)

Myślę, że trauma wojenna, która nie została wyleczona (a w Polsce nie mogła być wyleczona, tylko pogłębiana komunizmem i przeżyciami zmiany systemu po 1989) dodaje się do czegoś co stało się w ostatnich latach – lęku przed Systemem, który pokazał zęby, a w niedomówieniu jest i to, że może te zęby w kogoś wbić. Rybitzky Dzisiaj biada dziś na Salonie – dlaczego Polacy nie demonstrują w obronie wyznawanych przez siebie wartości…

- E tam – przerwał – wcale nie biada, tylko zadaje pytania
- No tak, niech ci będzie.

On przez chwię milczał, jakby zbierał się do dłuższej przemowy.

- To, że ludzie głosują w kolejnych wyborach na partię władzy nie wynika z tego, że boją się PiSu. Nawet jeśli się boją, to nie jest to decydujący czynnik. Nawarstwiona trauma o której pisałeś dodaje się do lęku przed Systemem. A System monopolizuje każdą dziedzinę życia społecznego – samorządową, biznes, media, kulturę, naukę, NGO. Do tego System zaczyna się domagać lojalności od kogo się da, nie tylko od członków partii władzy – od Kościoła, ludzi którzy coś pragną zdziałać społecznie, nie mówiąc już o tych, którzy mogą czerpać jakieś korzyści z tego, że kooperują na styku państwowe-prywatne. W istocie mamy do czynienia z sytuacją, gdy obawa przed możliwymi represjami powoduje, że ludzie nie wyrażają głośno swoich poglądów lub nawet je ukrywają, a publicznie głoszą te, które są politycznie poprawne.

Jakie mogą być represje? – ciągnął dalej - pracownicy sektora publicznego mogą być zwolnieni z pracy, przeniesieni na inne stanowisko. W biznesie – to samo i nawet nie dlatego, że ten kto będzie represjonował zgadza się z Systemem, tylko dlatego, że sam będzie się obawiać podpaść Systemowi.
I widzisz, tej chwili Polska staje się krainą orwellowskiego dwójmyślenia, gdzie słowa władzy stanowią jej przeciwieństwo. „Polityka miłości” to nienawiść, pogarda, zastraszenie nie tylko wobec PiS, ale także wobec lemingów. Tak, tak, nie dziw się – lemingi głosują na Platformę bo się jej boją! Celem tej władzy jest przkształcenie całego społeczeństwa w lemingi. Fundament dwójmyślenia w stalinizmie brzmiał: nie ma łagrów, ale macie się ich bać, bo w nich wylądujecie. A w języku dzisiejszej władzy: pomóżcie nam zwalczać PiS, bo prawdziwe represje spotkają was z naszej strony.

Zapadło milczenie. Chciałem jakoś to przemyśleć, ale on ciągnął dalej, zamyślony, gładząc kilkudniowy zarost, melancholijnie wpatrując się gdzieś w przestrzeń

- I lemingi zaczynają bać się Systemu, a lęk ten ukrywają lojalnie pod wymaganym przez System lękiem przed PIS. I o tę podwójność, która zniewala lemingi, Systemowi chodzi. I nieistotne jest, czy System zaplanował to sobie od początku, czy tak mu wyszło. Ważne, że teraz tak ma. I będzie miał coraz bardziej. Im staje się silniejszy i rozleglejszy, tym „polityka miłości” staje się najłatwiejszym i najskuteczniejszym sposobem utrzymania i poszerzania władzy. Ten mechanizm został samowzmocniony przez wzbudzanie lęku lemingów przed wyjaśnieniem przyczyny katastrofy smoleńskiej: „macie mówić i myśleć, że to nie my, ale macie bać się, że to może jednak my (lub/i nasi sojusznicy Rosjanie), bo będziemy o swoją niewinność walczyć z wami na śmierć i życie”. A pod tą tezą widać niewypowiadaną następną tezę: zdobytej władzy nie oddamy bez brutalnej walki.

- No tak – odpowiedziałem – skoro to jest tak, że z jednej strony nieprzepracowana trauma wojenna, a z drugiej agresywny System, to ludzie oczywiście będą się cofać przed jakimikolwiek działaniami kwestionującymi System. I dlatego nie protestują przed ustawieniem na powrót pomnika czterech śpiących i trzech bardzo pijanych, dlatego bez echa właściwie przeszły protesty w sprawie programów szkolnych..

- Tak, bo żeby pójść na manifestację, to trzeba zrobić to osobiście, określić się publicznie wobec Sytemu.

- Jest wyjście?

- Lęk jest zawsze. Za komuny też był. Przecież to co się dzieje teraz, to tak naprawdę odbudowanie praktyki z lat peerelu – ludzie posłusznie szli głosować i PZPR dostawała 95% głosów, i wcale nie musieli fałszować głosów. Po prostu – mimikra, przystosowanie dla świętego spokoju. Skoro w Polsce w tej chwili większość stanowisk w sektorze publicznym jest z klucza politycznego, żeby zostać sprzątaczką w szkole też trzeba być w zgodzie z Systemem, to mechanizmy peerelowskie musiały odżyć…

- Jest z tego wyjście?

- Należy zmienić taktykę wobec lęku – nie oddalać go od siebie, nie głosić, że się nie ma czego bać, lecz pokazywać powody strachu przed Systemem. Już uświadomienie i upublicznienie, jak groźny dla leminga staje się System, będzie pierwszym krokiem do pokonania lęku przed nim. Wroga najpierw trzeba zobaczyć, by ocenić, czy i na ile trzeba się go bać. A potem – jakiej siły nam potrzeba, by go pokonać….

 

--- Zapraszam do subskrypcji mojego newslettera. Info o nowościach, tekstach i filmach.l

Brak głosów

Komentarze

Miły Szczurze, nie zgadzam sie z tym wywodem. Ciągle mamy skłonność do takich analiz zachowań lemingów, jaką zaprezentowałeś. Nie Ty jeden tutaj na portalu.
Uważam, ze lemingi stanowczo przeceniasz - Ty i Twój rozmówca. Lemingi są po prostu ogłupione propagandą i tyle. Skąd mają znać prawdę o III RP? Z TOK FM, z którego czerpią wiadomości jadąc do pracy i z pracy?

Jakieś lęki u lemingów itd.? Nie przeceniaj. Pewnie nie mieści Ci się w głowie, że można propagandą tak ludzi otumanić. Otóż można. Piszę to na podstawie obserwacji różnych ludzi: i tych wykształconych, i tych niewykształconych. Nie mają żadnych lęków, tylko wierzą mediom, ze PiS to samo zło, a PO wiedzie nas ku świetlanej przyszłości.

Vote up!
0
Vote down!
0
#275519

Myślę, że jednak lęk nie jest zjawiskiem świadomym, a autor tego tekstu analizuje (trafnie, za co przyznałem dychę) jego symptomy.
Leming dobrze się bawi - ale ta zabawa jest "przesadna" bo ma coś zagłuszyć. Harce pod Krzyżem - to symptom takiego chorego zagłuszania.
W świadomości jest tylko prosta kalkulacja: Opłaca się - nie opłaca. A w tle pojawia się: moja praca, mój kredyt, moi koledzy (przecież nie jest dobrze być innym) - lęk jest głębiej.
Do lęków PRL-owskich dodałbym lęki historyczne, z czasów zaborów, które PRL i III RP wzmocniły i odnowiły:
- władza jest wrogiem narodu, od kilkuset lat (PO wpsuje się w ten schemat, ludzie cierpią ale nie znają alternatywy),
- prawo jest opresją (i trzeba je łamać, albo poruszać się na granicy; a i tak ważniejsze jest to, co się ustali "pod stołem") - czyli nie jest możliwe stworzenie prawa, które chroni obywateli i interes narodowy.
- żeby przeżyć trzeba oswoić się z systemem, dać mu coś na pożarcie (odrobinę swobód) i nie wychylać się.

Leming - stwór postkolonialny - żyje w wielu ludziach. Ale tak już jest, że niektórzy mają odwagę skonfrontować się z rzeczywistością i uczą się reagowac na nią świadomie, jak pacjent po terapii, który jest tym samym człowiekiem, ale już widzi sprawy w szerszym kontekście - a niektórzy "zapadają się" i reagują lękowo.
Pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0
#275646

Znam wielu lemingów - i śród ludzi prostych, i bardzo wykształconych. Do nich wszystkich pasuje to, co ja napisałam. Tylko że u tych prostych, często starszych, zamiast radia w samochodzie - jest TVN. Takich, do których Twoja charakterystyka by pasowała, nie znam wcale. Za bardzo pochlebiasz lemingom.

Vote up!
0
Vote down!
0
#275676