WIELKI SPEKTAKL...
Tekst ten dedykuję tym, dla których wszystko jest możliwe - myślącym
Społeczeństwo szybko zapomina. Społeczeństwo, zwłaszcza ta jego część, która nie doświadczyła empirycznie, nie doznała we własnym doświadczeniu tego wszystkiego, co było codziennością wielu pokoleń Polaków, żyjących w czasach nieufności i strachu, nie potrafi być krytycznym wobec własnej łatwowierności. Ale tak już jest, że człowiek poznaje i uczy się dopiero wtedy, gdy przyjdzie mu odkryć, że rzeczywistość, która go otacza jest jedynie mirażem.
Teatr, stworzony przez Wielkich Reżyserów ma swój scenariusz. Widz, nieświadomie, chłonie spektakl swoją świadomością i nagle przestaje zauważać, że jest to jedynie aktorska gra. Spektakl przenosi go w świat iluzji tak idealnej, że widz niezauważalnie zostaje „wchłonięty” w ten zmyślony świat. Choć wydaje mu się, że potrafi kontrolować swoje emocje, daje się „wchłonąć” i tym samym spełnia oczekiwania Wielkiego Reżysera – staje się jego orędownikiem, niczym ofiara syndromu sztokholmskiego.
Od kilku tygodni opisuję rzeczywistość, którą znam. Staram się, aby emocje nie przesłaniały mi właściwego i obiektywnego osądu rzeczywistości jednak… jestem tylko człowiekiem i nie zawsze udaje mi się uniknąć tych emocji, które, zapewne, wpływają na formę mojego pisania, lub, być może, na zbytnią skrótowość wątków, stających się przez to mniej zrozumiałymi dla potencjalnych czytelników. Może dlatego, że chciałbym w jednej chwili przekazać zbyt wiele treści, która siedzi gdzieś głęboko w podświadomości i emocjach. Chciałbym więc naprawić ten błąd i zamiast posługiwać się językiem mediów i licznymi wtrąceniami bibliograficznymi w nowoczesnej swej postaci linków, do artykułów pisanych przez dziennikarzy i publicystów o marnej lub lepszej reputacji, napisać bardziej „poetycko”. Zamiast „twardych” faktów - przypowieść o określonej, lecz niewymyślonej fabule, bliższej będzie zrozumieniu tym, którzy otworzyli się na „zrozumienie”, nie będąc niewolnikami bezwolnego strumienia medialnej pap…ki.
Gdy pisze te słowa spektakl trwa w najlepsze. Rozpoczął się dwa lata temu i gromadzi coraz większą publiczność. Jak w każdym spektaklu, musi być zwarta ekipa producentów, operatorów, techników i, przede wszystkim REŻYSER, który, z poziomu swojego wygodnego krzesła, kreuje artystyczny przekaz, poprzez odpowiednie sugestie wydawane aktorom. Ma on również do swojej dyspozycji wielu pomocników, odpowiedzialnych są za realizację i ustawienie reflektorów, aby odpowiednie momenty były właściwie podkreślone grą świateł. Są osoby odpowiedzialne za dźwięk. One są równie ważne. Wiedzą, jakie kwestie należy odpowiednio nagłośnić, lub ściszyć. Od cichutkiego pianissimo possibile, aby potem z siłą fortissimo possibile i z odpowiednim użyciem właściwego instrumentarium zagłuszyć nie tylko myśli widzów, ale także pokazać siłę i moc orkiestry. Są klakierzy, którzy we właściwych momentach przypominają publiczności, kto jest obsadzony w głównej roli i są, wreszcie, suflerzy – trwający anonimowo na swoich, jakże ważnych pozycjach, poniżej poziomu sceny.
Po krótkim antrakcie rozpoczęła się długo oczekiwana scena, w której grają małe dzieci. A oto krótki jej opis ze scenariusza:
Rzecz dzieje się przed Świętami Bożego Narodzenia (choć w istocie powinny być to Święta Wielkiej Nocy). Dzieci z niecierpliwością czekają na prezenty pod choinką. Lecz dzieci jak to dzieci, są ciekawe, co też jest ukryte jest w kolorowych paczkach ukrytych w szafie. Są ciekawe, czy prezenty spełnią ich oczekiwania, zanim jeszcze w otoczeniu swoich bliskich, z wypiekami na twarzy rozwiązywać będą wielkie kokardy i wyciągać z toreb tylko te zabawki, które im się spodobały, resztę zaś prezentów pozostawiając na dnie paczek. Rodzice oczywiście nie wiedzą, że ich dzieci już wcześniej poznały zawartość paczek i przyłączają się do wspólnej zabawy.
Miejsce, czas i przebieg poszczególnych fragmentów sceny:
Ciemna szafa, godziny nocne – muzyka pianissimo, światło wydobywające z mroku sylwetki dzieci. Atmosfera tajemnicy. Dzieci otwierają bezszelestnie szafę. Rodzice są w innym pokoju i nie słyszą, co się dzieje. Po rozpakowaniu prezentów dzieci oglądają je i sprawdzają z zaciekawieniem, po czym równie cicho wkładają z powrotem do paczek.
Pokój gościnny, na środku ustawiona choinka, jasne światło (wskazany reflektor punktowy) Dzieci głośno rozpakowują prezenty. Rodzice bija brawo. Przyłącza się klakier. Publiczność powinna wstać z miejsc.
Tyle ze scenariusza. Spektakl trwa nadal. Wszak jest to źródło doskonałych dochodów dla całej ekipy. A Wielki Reżyser…? No cóż, zapewne krytyki się nie boi. Boleśniejsze byłyby rzucane w niego pomidory. Lecz czy publiczność jest na to gotowa? Wszak wśród niej jest tyle samo klakierów, co oglądających. Tylko w jaki sposób ich odróżnić…?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3003 odsłony
Komentarze
"Życie to nie teatr, ja Ci na to odpowiadam"
20 Marca, 2012 - 23:09
Chociaż wszystko wokół zdaje się współgrać ze sobą, a kolorowe, radosne, rozśpiewane ekrany telewizorów, "udowadniają" ten stan rzeczy, to jednak coś, ktoś, gdzieś się sypnie w reżyserce i łamiemy sobie kolejny ząb, tym razem na atrapie smakowitego jabłka.
A przed chwilą jeszcze tak kusząco pachniało świeżością - głowę byśmy dali, że autentyczne...
Każdy z nas ma swoją rolę w tym dramacie. Jedni pozostaną na widowni jako dozgonni aktorzy - widzowie, a inni, swoje kwestie spontanicznie odegrają,improwizując na scenie.
matka trzech córek
21 Marca, 2012 - 18:51
...z teatru możemy wyjśc w każdej chwili...z życiem jest inaczej
pozdrawiam
ojciec trzech córek i syna :)
Zapraszam do odwiedzania autorskiego bloga http://wojnaznarodem.blogspot.com/
Tylko w jaki sposób ich odróżnić…?
20 Marca, 2012 - 23:20
Za jakiś czas pozostaną sami klakierzy - tylko że wtedy będzie już za późno.
A może nie.
20 Marca, 2012 - 23:48
Nie poddawajmy się pesymizmowi.
Masz rację...
20 Marca, 2012 - 23:58
tak mnie jakoś naszło. ;-)
PP
21 Marca, 2012 - 18:53
nigdy nie będzie za późno, klakierzy nie sa wieczni, tylko nie zdają sobie sprawy, że ich pięc minut powoli mija...
pozdrowienia
Zapraszam do odwiedzania autorskiego bloga http://wojnaznarodem.blogspot.com/
Re : Tylko w jaki sposób ich odróżnić…?
21 Marca, 2012 - 00:20
Potrzeba trochę czasu.Klakierzy tak jak sprzedajne gnidy, idą za zapachem pieniędzy.Gdy mamona przestanie płynąć to i skończy się praca(?) z klaskania.Warto te twarze zapamiętać.Oj waaaaaarrrrrrttttttooooo ! ______________________________________________________________ Sukces nigdy nie jest ostateczny,porażka nigdy nie jest totalna.Liczy się tylko odwaga./W.Churchill/
bumms
21 Marca, 2012 - 18:55
Czasem czasowi warto pomóc ;)
pozdrowienia !
Zapraszam do odwiedzania autorskiego bloga http://wojnaznarodem.blogspot.com/
bardzo dobry tekst
21 Marca, 2012 - 00:43
niedopowiedziana teatralna metafora... I pewnie tak jest wbrew Stachurze niestety.
Jednyna ndzieja, że prawdziwa publiczność wstanie z miejsc przed zakończeniem spektaklu, wyjdzie i zażąda zwrotu za bilety.
Krzysztof L
21 Marca, 2012 - 18:58
Bardzo dziękuję :)Gdy publicznośc traci cierpliwość to tupie nogami i gwiżdze. Gdy już ją straci, aktorzy uciekaja z teatru - na to liczę (nie ja jeden zapewne)
serdecznie pozdrawiam
Zapraszam do odwiedzania autorskiego bloga http://wojnaznarodem.blogspot.com/