Mit zielonej wyspy

Obrazek użytkownika Wuj Mściwój
Blog

Dawno temu, gdy byłem młody i bogaty (teraz jestem już tylko przystojny) próbowałem być Robin Hoodem na warszawskiej giełdzie – odbierałem pieniądze bogatym i dawałem je biednym... czyli sobie.

Ten niecny proceder wymagał przeglądania raportów i różnych informacji ekonomicznych, które mogłyby pomóc w ocenie sytuacji na rynku.
Spółki giełdowe publikują raporty kwartalne zawierające ich wyniki finansowe. Kiedyś zdarzyło się, że firmy z branży IT (Information Technology) w tym samym okresie wykazały straty. Prawie wszystkie, tylko jedna była na plusie.

W tym momencie widziałem dwa wytłumaczenia. Pierwsze, jest to najlepsza firma IT znacznie lepiej zarządzana od konkurentów, stąd jej oparcie się kryzysowi panującemu w branży. W takiej sytuacji można tylko pozazdrościć zatrudnionym tam szczęściarzom.

Drugie wytłumaczenie było mniej optymistyczne i związane z wcześniejszą aferą firmy Enron (fałszowanie wyników). Uznałem jako bardziej prawdopodobne, że przyczyną dobrych wyników może być również kreatywna księgowość. Firma niczym nie odbiega od konkurentów, ale coś tam przerzuciła na następny kwartał i stąd dobre wyniki na papierze. Skoro tak, to jej prawdziwa sytuacja wyjdzie na jaw nieco później i może się okazać, że jest nawet gorsza od innych firm. A wtedy jej szefowie będą musieli podjąć działania mające na celu wprowadzenie oszczędności. Najszybszym zaś sposobem i dającym natychmiastowe efekty jest redukcja zatrudnienia.

Po dojściu do takich wniosków wysłałem maila do znajomych pracujących w tej firmie przedstawiając mój punkt widzenia. To nawet nie miało być ostrzeżenie, a tylko taka luźna analiza. Liczyłem raczej na to, że się nie sprawdzi, a ja wyjdę na głupka-czarnowidza.
Na maile nie było żadnego odzewu. Do czasu. Po kilku tygodniach dostałem odpowiedź: "miałeś rację, zwolnili nas wszystkich".

 

Kilkanaście lat temu brałem udział w pewnej zabawie graczy giełdowych. Polegało to na typowaniu spółek, które w ciągu miesiąca miałyby przynieść największy zysk. Codziennie po zakończeniu sesji były obliczane wyniki każdego uczestnika i ranking publikowano na stronie www.
Byłem wtedy inwestorem długoterminowym. Moje typy to były spółki, które powinny zapewnić stabilny wzrost w dłuższym czasie, więc w tej zabawie nigdy nie byłem w czołówce wyników.
Aż kiedyś zdarzył się kryzys finansowy w Rosji, co spowodowało duże spadki na światowych giełdach. Ceny naszych spółek spadały o 5-10% w ciągu jednego dnia. W tym momencie w podsumowaniu wyników zabawy znalazłem się na samym szczycie i byłem tam przez kilka dni. Nie oznaczało to, że moje typy właśnie rosły, gdy inne spółki spadały - one, jako duże, solidne firmy, spadały najmniej. Gdy inni stracili 20-60% swojego wirtualnego kapitału, ja miałem straty najwyżej kilkuprocentowe.

 

Przypomina mi to sytuację Polski w czasie obecnego kryzysu. Podobno mamy niewielki wzrost, gdzieś 1-2% (za rządów PiS było to zagrażające demokracji 6-7%), a reszta Europy jest na minusie. Ale być może to tylko szczęśliwy traf, jaki i mnie się zdarzył w giełdowej zabawie. Gdy kryzys zacznie mijać inne kraje z minus 2-3% będą szybko miały 2-3% na plusie, a my nadal będziemy się bujać w okolicach 1%.

 

Te dwa przykłady pokazują, że rzeczywistość nie zawsze jest taka jak ją przedstawiają, a pewne liczbowe wskaźniki wyrwane z kontekstu nic nie znaczą, jeśli nie rozpatruje się ich w powiązaniu z innymi danymi. No bo niby mamy lekki wzrost, ale co nam po nim skoro rosną również deficyty.

Tak więc gdy jakiś ekonomiczny iluzjonista wciska mi kit, że jesteśmy zieloną wyspą, a kryzys omija nas szerokim łukiem, że Polska rośnie w siłę a ludziom żyje się dostatnio, to chyba jest oczywiste, że nie łykam tego jak typowy leming i zaczynam obawiać się najgorszego. Przykłady Węgier i Grecji nie nastrajają optymistycznie, a mnie gdzieś w głowie kołacze wariant argentyński. Argentyna była światowym potentatem w produkcji wołowiny, zapraszano ją obrady G8, a któregoś dnia niespodziewanie nastąpił znaczny spadek wartości waluty i ludzie zostali z bezwartościowymi oszczędnościami w bankach.

Brak głosów

Komentarze

http://www.zerohedge.com/news/explaining-european-%E2%82%AC25-trillion-liquidity-catch-22-closed-loop

Vote up!
0
Vote down!
0
#234036

Nic dodać nic ując. Jedynie tylko ze w obecnej sytuacji lokaty w nieruchomości tez nazwał bym ryzykownymi.

Vote up!
0
Vote down!
0
#234039

 Tim  dZielonej WSYPY ...

Pozdrawiam

J.K.

Vote up!
0
Vote down!
0
#234091