Utrzymać jasną barwę moczu

Obrazek użytkownika szczurbiurowy
Kraj

Na Onecie w wiadomościach były czarnobiałe zdjęcia ludzi w mundurach, w rogatywkach, automaty ukośnie przewieszone na szyi. Patrzyli w obiektyw, lub gdzieś poza niego, może na tych, którzy przyglądali się jak tamci pozują do tego ostatniego zdjęcia na tle sosen jak słupy, bez koron, obciętych krawędzią zdjęcia.

Pisałem szybko, tekst ekspertyzy musiał być skończony do wieczora. Jak zwykle przerzucałem się na ekranie pomiędzy wordem a przeglądarką. Kliknąłem dalej. Inni ludzie, a może nawet ci sami, martwi, oparci o ścianę z desek, chyba stodoły. Porozpinane koszule, kurtki mundurowe, nagie stopy widoczne na pierwszym planie. Głowy u jednych pochylone na piersi, u innych oparte o ścianę w nienaturalnym wygięciu karku, z opadniętymi szczękami i czarnymi otworami ust. Na piersiach plamy i ślady po kulach, jeden miał obandażowaną rękę.
Siedzieliśmy w przychodni na twardej ławce, oparci o ścianę, wyślizgując plecami i tak już wyślizganą farbę. Starcy i trochę młodsi, ja wśród nich najmłodszy z ledwo pięćdziesiątką na karku. W tej kolejce jest jak w życiu – wymaga cierpliwości i tolerancji dla ludzi.
Starzec obok mnie, po prawej, był wysoki, musiał kiedyś być postawnym mężczyzną. Siwe włosy i wąs, z lekka wystające kości policzkowe i pobrużdżone czoło. Chudy i wysoki, ze śladami dawnej świetności. Gdy stanął nade mną i podniosłem wzrok znad klawiatury komputera zobaczyłem dłoń z długimi palcami, brązowe plamy od tytoniu, a może jakiejś choroby i palec wskazujący.
- Wolne?
- Tak, proszę – odsunąłem się trochę, żeby przybysz mógł usiąść.
Wróciłem do komputera, a on mościł się na ławce. Był wyższy ode mnie nawet siedząc i sapał mi nad uchem. Ten człowiek był intrygujący – i nie dlatego, że był jakiś inny niż pozostali starcy w kolejce, lecz dlatego, że budził we mnie jakieś dawno zapomniane niepokojące odczucia.
- Ja ich znam!- usłyszałem obok. Starzec wskazał na zdjęcie – ja ich znam. Jeśli nie tych to innych. Tak ich sadzaliśmy do zdjęcia, żeby można było potem do rozpoznania okazywać.
- Tak ?
- Tak. Ja od czterdziestego czwartego roku byłem w resorcie, to przecież od razu poznam.
Odsunąłem się od rozmówcy.
- I długo pan był?
- Do emerytury, panie, do emerytury. Miałem przejść w osiemdziesiątym pierwszym, ale była taka sytuacja, że jeszcze trzy lata pracowałem…
- To ile pan ma lat teraz?
- Dziewięćdziesiąt sześć, dziewięćdziesiąt sześć, anim się obejrzał.
- No wie pan, nie wygląda pan. Jak pan przyszedł, to myślałem, że najwyżej osiemdziesiątka…
- Osiemdziesiąt to mają te szczeniaki tam – rozmówca machnął w kierunku sąsiedniej ławki – oni przeszli na emeryturę w osiemdziesiątym dziewiątym…
Spojrzałem na resztę towarzystwa w kolejce. Rzeczywiście, było w nich coś wspólnego z tym obok. Pogwarzali sobie z cicha. To coś, co w nich było, dopiero po chwili zdałem sprawę, to było zadowolenie z życia, byli życia syci. Trochę przypominali tych emerytów z francuskich parków, wygrzewających się na słońcu i karmiących gołębie. Tylko, że tu nie było parku ale przychodnia urologiczna.
- To panowie wszyscy tak?
- Ano, nasz lekarz z Komarowa się tu przeniósł. Pan do tego gabinetu, 245?
Odetchnąłem. Mój lekarz nie był z Komarowa. Przyjmował w sąsiednim gabinecie. Białe drzwi z tabliczką 246.
- Nie, ja do sąsiedniego. To taki dobry ten lekarz?
- No masz, panie, dobry. To bratanek pułkownika H. Dobra rodzina to i lekarz dobry.
- A wtedy – wskazałem na ekran. Mimo obrzydzenia trzeba to było kontynuować – jak ich ustawialiście do tego zdjęcia, to przeszukiwaliście ich?
- No, obowiązkowo. Różne rzeczy się znajdowało.
- Jakie?
- Ano różne. Potem były dowody, można było po tym trafić do następnych, całą siatkę zdjąć. No i trochę tych religijnych mieli…
- Ryngrafy?
- A tak, takie tabliczki mieli. Ale to przeważnie… - zawahał się – Ja to, panie, stary jestem, więc już nic mi nikt nie zrobi jak powiem…
- Niech pan mówi!
- No więc jak było coś wartościowego, to szło do depozytu.
- A potem?
- A to różnie… Czasem się to kupowało, jakiś pierścionek albo coś…
- A przesłuchiwał pan?
- Oczywiście. Na początku strzelałem ich w batalionie operacyjnym, a potem byłem śledczym, najpierw w Makowie, a potem w Białymstoku…
- A potem w Warszawie?
- Do Warszawy ja przyszedłem po pięćdziesiątym szóstym.
- I pracował pan na Koszykowej?
- Na Koszykowej to bywałem jak Ministerstwo było tam jeszcze, jakaś delegacja albo co. A potem na Rakowieckiej.
- A te przesłuchania… - spojrzałem na niego wprost, chcąc sprawdzić, jak reaguje na moje pytania. Do tej pory patrzałem na ekran laptopa, siedząc obok tego człowieka i wpatrując się w zdjęcie – a te przesłuchania to jak wyglądały?
Spojrzał na mnie, ale nie było w tym spojrzeniu ani obawy ani wrogości, ani nawet zainteresowania. Patrzył w przeszłość i w swoją młodość.
- Normalnie….
- Biliście?
- Jak trzeba było….
- A czym? Ręką, pięściami?
- Ja to panie tego nie lubiłem. Najprościej było takiemu zdjąć buty i po piętach. Bicia w pięty nikt nie wytrzyma. Zawsze się to sprawdzało.
- A paznokcie zrywaliście?
- Nie, ja nie. Kto panu o tym powiedział?
- No, przeczytać można….
- E tam przeczytać, brednie wypisują. To była wojna!
- Wojna? Przecież już było po wojnie…
- Jak to, strzelali do nas…
- I wy też!
Milczał. Ale to było zastanowienie się.
- Ja panu powiem tak: to była wojna i jak trzeba było to i paznokcie zrywałem.
- I jak pan z tym żyje?
- Normalnie. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nic.
- Sumienie pana nie gryzie?
- Jakie sumienie? Panie, jakie sumienie, to był rozkaz! Jak jest rozkaz to nie ma czegoś takiego jak sumienie!
- No, to wszyscy tak mówią…, że rozkaz…
- No, bo tak było!
Pochylił się w moją stronę. Czułem lawendę. Pachniał lawendą i starością.
- Ja widzę, że pan dociekliwy jesteś. To ja panu powiem tak: ich trzeba było – wskazał na ekran - do piachu. Bo to myśmy wygrali. A jak wygraliśmy, to zwycięzców się nie sądzi. I coś jeszcze panu powiem: ja stary jestem. I to są stare sprawy. Ja chory jestem teraz, ale nie bardzo chory, trochę, I ja jeszcze chcę trochę pożyć i nic innego mnie nie obchodzi. Moje kamienie w nerkach mnie obchodzą. A wie pan z czego kamienie się robią? Z ciemnego moczu, proszę pana, z ciemnego moczu. Trzeba dużo pić, żeby mocz nie gęstniał i nie krystalizował w nekach. Ja dużo piję, ziół różnych, liści brzozy. I to mnie teraz obchodzi. A tamto – to my wygraliśmy, i tak już zostanie. Wygraliśmy, słyszy pan? A mnie teraz obchodzi żeby utrzymać jasną barwę moczu, proszę pana.  To mnie obchodzi. Żeby mocz był jasny.
Złożyłem ekran laptopa. Otwierały się drzwi od gabinetu mojego lekarza. Moja kolej.

- - - -

Zachęcam wszystkich do subskrypcji mojego newslettera. Info o nowościach i tekstach.

 


Brak głosów

Komentarze

Cały tekst potwierdza moje obserwacje: wszelkiej maści ubecy myślą tylko o sobie i nie mają żadnych wyrzutów sumienia!!!

Ojciec zawsze mi to powtarzał, nie chciałam wierzyć, że człowiek może znieczulić doskonale sumienie, ale teraz już wierzę!!!!

"Bądźcie więc roztropni jak węże!" (Ew. Mt 10, 16)

Vote up!
0
Vote down!
0

Petronela

#231453

 To nie ludzie,to nie bydlo, to nie diably tasmańskie,to prawdziwe diabelskie potwory

bez sumienia.Nie spieszno im do czeluści piekielnych.Na pewno katowanie ludzi

sprawialo im przyjemność,jeżeli w tej chwili nie czują wyrzutów sumienia. Chyba nie wiedzą

co to takiego-wyrzuty sumienia?? 

Vote up!
0
Vote down!
0
#231466

Każdy wrzód dopóki się go nie przetnie będzie rósł jak te ich ubeckie ego.
Pamiętajmy, że z tych ubeckich genów rosną kolejne ubeckie ropiejące wrzody.

Obibok na własny koszt

======================================================

Nunquam sapiens irascitur.

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#231475

 Co jest najlepszym dowodem na to, kto w Polsce ma najwięcej do powiedzenia.

U oprawcy  nerki służą do filtrowania moczu, a u  ofiary takiego bandyty - jest to miejsce, w które należy ..uderzać z jak największą siłą.

Pozdrawiam.

 

10pkt.

Vote up!
0
Vote down!
0
#231482

Propaganda sukcesu

Propaganda sukcesu
w czasie totalnej klęski
nie chce żadnych karesów.
Pragnie być typem męskim.

Ciężkie losu wyroki
woli obśmiać, okiwać,
niźli prawdy uroki
przed publiką odkrywać.

Propaganda sukcesu
w czasie totalnej klapy
stroni od interesu,
pokazuje atrapy.

Pragnie być taka twarda
zasadnicza i męska
choć to woman biznesu
i postura jej żeńska.

Takie ni to, ni owo -
pozostałość grasicy.
Twierdzi, że jest niemową,
a najgłośniej tu krzyczy.

I nie schodzi już z wizji,
chociaż brak jej hormonu.
Jak dziwka na prowizji.
Jak dzwonnica bez dzwonu.

Pragnie podtrzymać jeszcze
spadający wciąż słupek,
lecz magluje powietrze.
Ufa jej tylko głupek.

Vote up!
0
Vote down!
0

Marek Gajowniczek

#231498

tak się zastanawiałam jak weszły listy refundacyjne:

czemu to na nich tak wiele leków na nerki (kamienica, prostata..)

czy to ma coś wspólnego?

Czy czysty mocz czyści również sumienie?

fakt dożarta

stara czarownica xana

pozdrawiam serdecznie

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrawiam
stara czarownica
xana

#231528

Podstawą władzy w państwie jest przewaga siłowa nad każdym innym podmiotem na danym terenie. Taka przewaga pozwala na ustanowienie prawa i jego egzekwowanie. Niezbędne jest również posiadanie środków  przekazu, pozwalające na informowanie społeczeństwa o poczynaniach władzy i zachęcanie do akceptacji jej poczynań.

Celem władzy jest osiągnięcie pokoju społecznego, czyli sytuacji, w której chęć zachowania status quo przeważa nad chęcią buntu. To jest elementarz władzy zarówno dobrej jak i bandyckiej, który jednak w każdym państwie jest bezwzględnie stosowany. Dlatego Niemcy musiały zrobić lustrację, dlatego też komuna musiała wybić podziemie niepodległościowe.

Po roku 1989 te reguły zostały zakwestionowane. Pod hasłami zgody społecznej obóz Solidarności nie podjął żadnej próby opanowania podstawowych narzędzi władzy. Nawet rządy Olszewskiego czy Kaczyńskiego mimo prób nigdy nie opanowały ani resortów siłowych ani nie zapewniły sobie choćby jednego kanału medialnego do kontaktu ze społeczeństwem. Dawne służby specjalne stworzyły w Polsce siatkę, bez rozbicia której żaden rząd nie może powiedzieć, że naprawdę kieruje Polską. Objęcie władzy na takich warunkach nieuchronnie prowadzi do sukcesywnej kompromitacji rządzących, których nie mając kontroli nad państwem ponoszą odpowiedzialność za działania złodziejskich szajek chronionych przez służby. Profesjonalna opozycja już dziś powinna rozpracowywać owe powiązania by w momencie objęcia władzy dokonać zdecydowanej wymiany kadr w aparacie państwa.

Dla starego ubowca to było oczywiste. Czy dla PIS-u również ?

Vote up!
0
Vote down!
0
#231536

na filmie z procesu Humera jest wypowiedź ich ofiary który opowiada jak UBek dzwoni do żony i mówi: "Kochanie nie czekaj na mnie z kolacją bo mam pilną robotę do wykonania". Katował ludzi wraz z innymi na zmianę a w domu był kochanym mężem i ojcem. Magda Umer o stryjku nie chce nic mówić ale ojca wspomina jako wspaniałego człowieka. A on podobno to samo robił w służbach wojskowych.

Vote up!
0
Vote down!
0
#231648

Jestem pod ogromnym wrażeniem tego tekstu.
Jest świetnie napisany - i porażajacy.
I bardzo, bardzo smutny...

Vote up!
0
Vote down!
0
#231956

szlag mnie trafił w połowie, ale doczytałem. Chapeaux bas!
Pozdrawiam
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#231964

...witaj ! powaliłeś mnie tym znakomicie napisanym tekstem.
Jest tak osadzony w realiach,że może posłużyć jako gotowy scenariusz noweli filmowej.
Poraziłeś mnie tą narracją i beznamiętną dynamiką . Dziwne?... główny bohater , kojarzy mi się z Jerzym Vaulinem - super kanalią.
Szkoda,że sukinsyna, nie zapytałeś ilu synów spłodził ??
Autorze ,pozdrawiam + 10*

Vote up!
0
Vote down!
0
#231984