KE pozwała Polskę do ETS za „kierownicę po prawej stronie”.

Obrazek użytkownika 2-AM
Gospodarka

Czy ktoś nie upadł czasem na głowę ? Otóż nie upadł. Towarzysze z Komisji Europejskiej pozwali Polskę do Europejskiego Trybunału sprawiedliwości (ETS), za to że odmawia rejestracji aut z kierownicą po prawej stronie

(tzw. auta „angielskie”) - LINK. Jak powszechnie wiadomo w „JUKeju” i ościennych wyspach kierownicę mają po prawej stronie bo tak im jakoś było wygodniej w świetle obowiązujących tam przepisów o ruchu lewostronnym (podobnie jest i w Japonii, Hong-Kongu (ach znowu ten Hong-Kong posła Gadzinowskiego  ) czy Indio-Pako-Bangladeszu (czy „Bangla” desz?) o Australii i Oceanii nie zapominając).

Nie wiedzieć czemu polscy urzędnicy od dawna odmawiają zgody na rejestracje w Polsce aut „prawostronnych” i to mimo upomnień ze strony towarzyszy z KE. Ponieważ upomnienia nic nie pomogły sprawę rozsądzi ETS i w przypadku stanięcia po stronie KE przysolą nam karę, na którą zrzucą się wszyscy polscy podatnicy zmotoryzowani i piesi a nawet raczkujący.

Pisze, że nie bardzo wiadomo czemu urzędnicy nie chcą się zgodzić na rejestracje aut „prawych”. Najpewniej wiadomo o co chodzi a chodzi o kasę jaką trzeba zapłacić za tzw. „przekładkę” gdy ktoś uprze się i sprowadzi sobie do Polski auto z obszaru ruchu „lewostronnego”. W wersji oficjalnej chodzi oczywiście o bezpieczeństwo „uczestników ruchu drogowego” bo kierowcy z kierownicą z prawej strony mają nieco utrudniony ogląd sytuacji co dzieje się po stronie lewej podczas manewru wyprzedzania. Co prawda logika podpowiada, że każdy kierowca (mający zdrowo pod sufitem) jeżdżący po polskich drogach „anglikiem” powinien zachować nadzwyczajną ostrożność w porównaniu z „normalnym kierowcą” wyprzedzając cokolwiek na swej drodze i w tym celu nie należy bynajmniej zabraniać mu siedzieć na prawym fotelu. Trzeba pamiętać, że to on to auto kupił, sprowadził do Polski i jak chce mieć większy kłopot je tu użytkując (mniejszy komfort wyprzedzania) to jego wola. Trwanie przy tym absurdalnym przepisie jest absolutnie bezzasadne. Pozostaje tylko otwarte pytanie: dlaczego by zmienić ten przepis w Polsce w sprawę musi włączyć się Komisja Europejska i dlaczego musimy z naszych podatków płacić kary za głupotę i upór urzędników ? Gdyby tak tę karę zapłacili osobiście ci urzędnicy z Ministerstwa Infrastruktury („Czarek gdzie jesteś?„ - w sejmie !) odpowiedzialni za te regulacje, można by nawet kibicować wesołkom w perukach z ETS.

Inna rzecz, że wspomniany tu drobiazg jakim jest dopuszczenie na polskich drogach „anglików” świadczy o tym że Polska nie jest już absolutnie władna do stanowienia prawa na swoim wydawało by się nadal autonomicznym terytorium. Może co najwyżej akceptować prawa „wspólnotowe” obowiązujące na terenie UE (w tym i w „polskim landzie”). Już i tak całą legislacja sejmowa jest warta funta kłaków bo w zdecydowanej większości sprowadza się do uchwalania przepisów (w rzeczywistości tłumaczenia przepisów unijnych) a żaden nowy przepis nawet najrozsądniejszy i najbardziej potrzebny (takie z reguły nie są w ogóle uchwalane) nie może zostać przegłosowany jeśli stwierdziło by się, że jest on sprzeczny z „prawem wspólnotowym”. Co nie zmienia faktu, że od kilku lat sejm stale cierpi na „legislacyjną sraczkę”.

Warto tutaj przypomnieć słowa „czy jeszcze polskiej?” sędziny Małgorzaty Jungnikiel, która oświadczyła swego czasu, że sądy w Polsce będą stosowały prawo unijne nawet w przypadku jego sprzeczności z polską konstytucją. Cóż dopiero można powiedzieć w przypadku sądu „nie polskiego” jakim jest ETS ..

 

Brak głosów

Komentarze

Czyt. - zakaz całkowity.
No prawie całkowity. Jak wygląda ta sprawa w przypadku aut zabytkowych? One i tylko one powinny być zwolnione z obowiązku takiej przeróbki.

Nie zgadzam się z tym, że kierowca "anglika" stanowi zagrożenie tylko dla siebie, tu nie chodzi tylko o kierownicę, ale np i o światła (chyba do "angielskich" świateł głupia Unia nie będzie próbowała nas zmusić?) Poza tym, właśnie ze względu na panujący na wyspach ruch lewostronny ceny i wiek używanych samochodów potrafią tam być całkiem atrakcyjne, jeśli do tego dodamy nasz pęd do szpanowania wszystkim co zagraniczne i liczbę naszych emigrantów w Wlk. Brytanii, obawiam się, że może nam tutaj grozić prawdziwy zalew aut z kierownicą po prawej. A to już prowadziłoby do niebezpiecznego burdelu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#198659

W kolejności problemów:
1. Światła
2. Zagrożenie przy wyprzedzaniu

O ile wiadomo jedzie anglikiem to nie musi wyprzedzać, o tyle mając zapalone światła (obowiązuje całą dobę przez cały rok) ze względu na budowę reflektora oślepia wszystkich nadjeżdżających z przeciwka. Nie mam pojęcia dlaczego nikt nie bierze pod uwagę że światła mijania nie świecą równo lecz oświetlają głównie pobocze. Ze względu na to że w Anglii jest właśnie ruch lewostronny światła do takiego ruch są przystosowane. Niestety u nas w tym miejscu znajdują się samochody jadące z przeciwka. Ten kto dużo jeździ już pewnie niejednokrotnie ze zjawiskiem się spotkał. Błędnie jednak często oślepienie takimi światłami interpretowane jest jako jazda na światłach "długich" lub źle ustawionych.

Vote up!
0
Vote down!
0
#198676

Poruszanie się po Polskich bezdrożach, już dziś jest koszmarem.
Wie to KAŻDY, komu przyszło przemieścić się o 300 km po zmierzchu.
Konsekwentne nieprzestrzeganie przepisów nt. oświetlenia pojazdu, i ustawianie lamp na "górną deskę wierzej od stodoły" powoduje olśnienie, już po 100km, a po 200 strumyk
łez płynących po twarzy.
Dodać do tego specjalistów, do jazdy na suwak, i ubranych na czarno pieszych, i mamy obraz.
Jak w rzymskim imperium.
Tydzień od granicy do granicy.
I w te warunki, jeszcze dołożyć kierowców nie widzących drogi, bez wyjechania na środek?
To chyba plany depopulacji, rodem z NWO.
Pozdrawiam

"My nie milczymy, my rośniemy,zmieniamy w siłę gorzki gniew- I płynie w żyłach moc tej ziemi, jak sok w konarach starych drzew" Yuhma

Vote up!
0
Vote down!
0
#198740

Za komuny można było rejestrować angliki i trochę ich jeździło po polskich drogach. Sam sporo takimi autkami jeździłem i wiem że nie jest to aż taka tragedia gdy ma się głowę na karku. Jeździłem również swoim autem w Irlandii i też nic złego się nie stało. Po pierwsze jeździ się ostrożniej nie siedząc poprzedzającemu na ogonie bo tylko wtedy nic nie widać z przeciwka.

Wkłady reflektorów można zmienić za parę groszy, lub nakleić specjalne nakładki na szkło reflektora zmieniające strumień światła. Inaczej auto nie przejdzie przeglądu technicznego.

W Irlandii nie ma żadnego kłopotu z rejestracją naszego auta tylko obowiązuje zwyżka polisy o 20% ze względu na potencjalnie większe ryzyko. Komunę niby obaliliśmy a ograniczamy prawa obywateli.

Vote up!
0
Vote down!
0
#198753

"Komunę niby obaliliśmy a ograniczamy prawa obywateli".

Przepraszam, ale to całe gadanie o wolności i prawach obywatela przy byle okazji już naprawdę staje się nudnawe. Egocentryczny, liberalno-wolnościowy punkt widzenia niczym, ale to naprawdę niczym(!), nie różniący się od egocentrycznego lewackiego, liberlano-wolnościowego punktu widzenia i dlatego właśnie tak jest i w Polsce i w Europie - śpiewacie panowie konserwatywni-liberałowie (czyz nie?) jednym głosem z liberalnym lewactwem, choć tak bardzo się tego wypieracie.
Panie JaNie, z całym szacunkiem, ale guzik mnie obchodzi jak Pan jeździ. Pan jeździ ostrożnie, a ktoś inny miał amputację mózgu i jeździ jak kretyn, dlatego nie twórzmy dodatkowego chaosu. Ilość „anglików” w PRL-u była śladowa w porównaniu do tego co może nas wkrótce czekać.

Vote up!
0
Vote down!
0
#198801

Jezdze w Anglii zarejestrowanym tu autem z kierownica po lewej stronie, podobnie jak wielu moich kolegow i kolezanek (Hiszpanie, Niemcy, Francuzi, Wlosi) i nikt nie widzi problemu. Swiatla sie wymienia (mam dwa komplety), albo stosuje odpowiednie naklejki. Wszystkie auta tutejsze przeciez jezdza na kontynencie (czasami jako OPLE, Fordy itp) Z wyprzedzaniem na drogach i na autostradzie nie ma najmniejszych klopotow.

Z innej beczki. Przerejstrowanie z blach angielskich na niemieckie zajelo mi ok 45 minut, lacznie z zalozeniem nowych blach i jakas minimalna oplate ok 30 euro (oprocz podatku i blach). Potem probowalem zarejestrowac to samo auto w Polsce. Koszmar, to malo. Calkowity koszt operacji ok 3000 zl (to z internetu). Gdy skierowalem pytanie do MS, czy mi zwroca 800 PLN (jakiejs oplaty za import) gdy wyeksportuje to auto, nie dostalem odpowiedzi. W Internecie wyczytalem, ze procedura rejestracji trwa trzy dni. W gminie pocieszali, ze tylko dwa.

Ponowne zarejestrowanie auta w Zjednoczonym Krolestwie zajelo 10 (dziesiec) minut i zadnych ekstra oplat. Papiery wypelnila czesciowo urzedniczka oraz pobrala oplate (elektronicznie) i dala krazek (podatek drogowy) na szybe.  Numery dali te same, byly niezajete. Blachy mialem.

Auto oczywiscie musialo miec odpowiedni porzeglad, zarowno w Niemczech jak i w Anglii.

 

Vote up!
0
Vote down!
0

Demokracja to rzady hien nad oslami.

#198754

Zezwolenie dla "anglików" na polskich drogach to idiotyzm. Znając fantazję polskich kierowców będą wyprzedzać na slepo, a ucierpią na tym jak zwykle niewinni. Typowy idiotyzm euro-urzędasów.

Vote up!
0
Vote down!
0
#198776