KANTYCZKA NA 1 WRZEŚNIA

Obrazek użytkownika rolex
Kraj

Chciałbym dzisiaj zwrócić Państwa uwagę na pewne doniosłe wydarzenie, do którego doszło w tym tygodniu, a na które mało kto uwagę zwrócił. Chodzi mi o wszczęcie przez polską prokuraturę śledztwa w sprawie niszczenia bądź fałszowania dowodów w sprawie katastrofy smoleńskiej. Jak zapewne państwo pamiętacie podstawą do wszczęcia śledztwa z urzędu były dowody fałszowania materiału dowodowego w śledztwie. Na jednym ze zdjęć lub na filmie z procedury rozpoznawania ciał ofiar znalazło się zdjęcie dowodu śp. Tomasz Merty zachowanego w idealnym stanie, co stało się podstawą dokonania wpisu w rosyjskiej dokumentacji. Wśród dostarczonych rzeczy osobistych ofiar znalazł się również dowód pana Tomasz Merty, tym razem jednak noszący wyraźne ślady nadpalenia.

W wywiadzie zamieszczonym na portalu niezależna.pl żona posła PO i wiceministra kultury w rządzie Donalda Tuska, pani Magdalena Merta mówi: „"z opóźnieniem z góra rocznym, znajdują się rzeczy świadczące o tym, że te przedmioty zostały wyprodukowane czy też po prostu sfałszowane". "I w moim przekonaniu podłożone mojemu mężowi"(Wdowa podkreśliła, że w maju ub. roku w Mińsku Mazowieckim Żandarmeria Wojskowa oddała jej zestaw rzeczy odnalezionych, jak powiedziano, przy ciele jej męża – niezależna.pl)

"Natomiast miesiąc temu, mniej więcej w lipcu, w każdym razie tego roku, przedstawiono mi zestaw przedmiotów i dokumentów, po których identyfikowano mojego męża, zestaw, który jest dokładnie rozbieżny z tym, co otrzymałam w Mińsku" [...] "To są po prostu inne rzeczy, o których nie ma słowa w protokole odnalezienia zwłok czy późniejszego przeszukania".

"Jedynym punktem wspólnym w obu zbiorach przedmiotów jest dowód osobisty, co do którego ja się upieram, że nie jest tym samym dowodem. Że jeden jest rzeczywiście przedmiotem, który był przy moim mężu, a drugi jest przedmiotem, który preparowano po to, by komuś przypisać tę tożsamość".

Nie ma najmniejszego powodu, żeby nie wierzyć pani Magdalenie Mercie, ani wątpić w jej umiejętność rozpoznania rzeczy osobistych męża. A to oznacza, że istnieją dwa dowody osobiste pana Tomasza Merty, jeden wydany w Polsce, a drugi wyprodukowany w Rosji.

Powstaje pytanie, kto i po co wyprodukował dowód p. Merty w Rosji? I po co na wyprodukowanym dowodzie „naniesiono” ślady nadpalenia? Co więcej, pani Magdalena Merta przyznaje, że nie zwrócono jej wartościowych rzeczy osobistych. Czy zostały ukradzione? Czy też może byłby zbyt duży kłopot z wykonaniem duplikatów?

Podrobienie dowodu osobistego nie jest być może czynnością ogromnie skomplikowaną – chociaż zabezpiecza się przecież takie dokumenty przed fałszerstwami , niemniej nie wykona jej zwykły śmiertelnik, zresztą: w jakim celu?

Jeśli dowód wiceministra kultury został sfałszowany to tylko przez rosyjskie służby specjalne i jedynie po to, by ukryć prawdę. Co więcej, pani Merta przyznaje, że zawiadomiono ją ostatecznie, że w przypadku jej męża nie przeprowadzano badań genetycznych, pomimo że początkowo informowano ją, że takie badania były podając sprzeczne informacje, a to że do takich badań pobrano próbkę krwi, a to że wycinek mięśnia. Po co bohaterskaАБВ dokonywała nalotów w celu pobrania próbek genetycznych, skoro nikt ich później do niczego nie wykorzystał? Czy też wykorzystał wskazując je właśnie jako próbki pobrane ze zwłok?

Przypomnijmy, że prokuratura wojskowa podjęła już raz decyzję o utylizacji rzeczy znalezionych przy ofiarach, i tylko determinacji rodzin zawdzięczamy, że do tego nie doszło. Po co prokuratorzy wojskowi chcieli zniszczyć dowody fałszerstwa?

Czemu to fałszerstwo odkryli po 18 miesiącach śledztwa pomimo, że jak twierdzą pełnomocnicy rodzin prokuratorzy wojskowi byli informowani o podejrzeniach rodzin już dawno?

Dlaczego decyzja o ekshumacji ciała ministra Wassermanna została podjęta po upływie 18 miesięcy, i po takim samym upływie czasu pan Seremet uzgodnił ze swoim rosyjskim odpowiednikiem, że polscy śledczy otrzymają dostęp do wraku, gdzie nikt im nie będzie przeszkadzał i będą mogli nawet wykonać zdjęci a być może i film nakręcić?

Myślę, że wśród nas jest niewielu takich, którzy wierzą w rosyjskie śledztwo, rosyjskie badania, rosyjskie deklaracje i rosyjską gównianą prawdę, żeby trzymać się tishnerowskiej typologii prawdy.

Przy czym mnie Rosyjskie bzdety, Anodiny i Morozowy nie przerażają. To się tam zalęgło na acywilizacyjnym podłożu już dawno i żre jak robactwo aż zeżre ze szczętem i nic nie zostanie. Rosją rządzą zbrodniarze i rządzą nią nie od dzisiaj.

Mnie przeraża coś innego. Po dwudziestu latach rzekomych „reform”, wychodzenia z komunizmu na rozkaz genseka Gorbaczowa znalazła się armia ludzi, którzy w tej ruskiej gównianej prawdzie rzeźbią ornamenty. Tu przyklepią, tam rozsmarują, żeby lepiej śmierdziało, tam posmakują i nam powiedzą w telewizorze, że smaczne, bo dobrze przyprawione.

Każdy, niezależnie od politycznych sympatii, kto się z bliska tej prawdzie sowieckiej przyjrzał, nie ma wątpliwości, że niczego – podkreślę, niczego nie da się zebrać w jedną sensowną całość. Można się zabrać za dowolny element tego co się stało albo co nam mówią, że się stało 10 kwietnia 2010 roku, i każdy będzie budził wątpliwość.

Jest jasne jak wyprodukowany dowód Tomasz Merty, że cała ta akcja to jedna sowiecka produkcja, a sypie się dlatego, że zwyczajowo głupawo zrobiona. I wiedzą o tym wojskowi prokuratorzy, którzy na ekranach telewizorów wyglądami jąk rząd napalonych zielem surykatek ogłuszonych dodatkowo bambusowym kijem.

Ale do konkluzji. Otóż konkluzja jest prosta. My mamy taki zwyczaj, którego musimy się oduczyć, że wciąż oczekujemy od świata, że z racji jakichś tam naszych zasług nam pomoże. Bo świat czasami pomaga, jak na przykład wtedy, kiedy wkurzeni na swojego jełopinę w czarnych okularach beduini zamontowali na jeepach karabiny maszynowe i zaczęli się na poważnie strzelać z zawodową armią.

My tymczasem nie potrafimy nawet głośno nazwać tego koszmarnego draństwa, które naszemu, polskiemu mundurowi wyrządziła banda opłacanych przez sowieckie służby po polsku mówiących opryczników (jak mówiących to wiemy z taśm, które tu i ówdzie wyciekły). My tymczasem nie mamy dużej gazety, dużej stacji radiowej, dużej stacji telewizyjnej, które upomniałyby się o ten honor, a te które mamy, to nam zakonnik zbudował przy pomocy emerytów, na którego zresztą wylewamy pomyje, jak nam redaktorzyna nakazał.

Więc po co te wszystkie miauczenia, apele, prośby?

To nie Tusk z Komorowskim wyprowadzają nas z Europy na Białoruś albo i hen, hen, w takim tempie, że ho! ho!

Dwóch to za mało. Dwustu to za mało i dwadzieścia tysięcy to jeszcze za mało na przyzwoity europejski naród. Kiedyś, żeby choćby zacząć próbować nas skądkolwiek wyprowadzać potrzeba było tysięcy bombowców myśliwców, czołgów i ton trotylu, a i to się tak do końca nie udało, o czym musimy pamietać 1 września, bo nikt za nas tego nie będzie pamietał, a na Westerplatte pies z kulawą mogą, bo nie ma Putinu.

No chyba, że jesteśmy jak to plemię z tego dowcipu na sam koniec, albo już nie tylko prokuratorzy ale i my wszyscy wyglądamy jak surykatki na zdjęciu u góry.

No ale miał być dowcip na sam koniec: idzie sobie Europejczyk przez pole, patrzy a tam trzydzieści osiem milionów leci na łeb, na szyję. W przerażeniu wielkim. Schował się za jedyny duży głaz, który na tym polu przypadkowo stał i siedzi. A trzydzieści osiem milionów leci i krzyczy: pomocy! Zdradzili nas! Zostawili! Oszukali!

Złapał nasz podróżnik z Europy jednego, co się szczególnie biegnąc wybałuszał i pyta: przed czym wy tak uciekacie w popłochu wielkim?

„Panie Europejczyk! Myśmy wszędzie pisali w różnych językach, prosilim, żebralim, domagalim i apelowalim! I nic!”

„No dobrze, mogę się tym zająć, jak wam się taka wielka krzywda dzieje, ale w czym rzecz?”

„No idzie za nami taki wielki z kijem”

„No ale przecież was jest trzydzieści osiem milionów!”

„A wiadomo komu przypieprzy?”

To po kiego mamy składać wieńce na tym Westerplatte? No żeż bądźmy konsekwentni!

Serdeczności!

Brak głosów

Komentarze

Z niecierpliwością czekam na następną część wyprodukowanych "dowodów katastrofy" przez ruskich i ich POjednanych kanalii w naszym kraju.
Pozdrawiam. 10.

edward
"Pan miłuje prawo i sprawiedliwość".
Psalm nr 33,5.

Vote up!
0
Vote down!
0

edward
"Pan miłuje prawo i sprawiedliwość".
Psalm nr 33,5.

#179996

nigdy dość przyzwoitości i honoru

Ja się podzielę takim domysłem ,że po to fałszowano dowód by wyciągnąć coś z jakiejś skrytki bankowej w której pan Merta mógł mieć jakieś niewygodne rzeczy dla obecnie rządzących,lub oni myśleli,że on ma.

Vote up!
0
Vote down!
0

nigdy dość przyzwoitości i honoru

#180005

... dlaczego "pan" Seremet? I inne takie?

Co do 38 milionów i tego z kijem, to fakt - trza zacząć porządnie uczyć w polskich szkołach, także matematyki, także rachunku prawdopodobieństwa! (Bo że Hallową należy skazać na dożywotnie ciężkie roboty, to chyba oczywiste.)

Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://triarius.pl - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#180034

To jest sedno wiary lemingów.Każdy z nich wierzy, że gnoją tylko postronnych.A na nich pewnie już czasu nie starczy, bo się o nich strasburg upomni.
Komunizacja umysłów poszła bardzo daleko.
Pozdrawiam myślących.

Vote up!
0
Vote down!
0
#180066

  Trafna konkluzja.

Vote up!
0
Vote down!
0
#180089

kilka rzeczy i pozwolę je sobie tu przytoczyć:
1. ZAMORDOWALI mi PREZYDENTA!!!!
2. To jest ruska swołocz i dzicz. Tam jest wszystko możliwe, a nawet to, że nam oznajmią, że nasz samolot porwali kosmici!
3. PO się nażre stanowisk i sprzeda naszych 96 rodaków i pamięć o nich.

Jak widać, nie pomyliłam się nic a nic.

Co się zaś tyczy nas, Polaków.
Nam można włazić na łeb. Do czasu.
Wspomnisz moje słowa.

Vote up!
0
Vote down!
0
#180130

ukazujący tę tak bardzo niewygodną dla zbyt wielu prawdę.
Gożka konstatacja, bo to skomuszenie zaszło już tak daleko że nie widać niczego innego. Jak zawsze nasuwa się spostrzeżenie - nie mamy elit. Elity muszą być nie tylko zdeterminowane ale też dostatecznie liczne aby mogły wywierać odpowiednią presję na pozostałych członków społeczeństwa. Elity, realizując swoje zupełnie prywatne zamierzenia, poprzez fakt posiadania dostatecznej dozy patriotyzmu i lojalności wobec siebie nawzajem. Wywierają presję poprzez stawianie wymagań w odniesieniu do pozostałych grup społecznych, dając im przykład postępowania. Ostatnie pięćdziesiąt lat pole działania elit zajmowali i nadal zajmują ludzie skundleni. Są produktem zwyrodniałego systemu. Inaczej nie potrafią żyć. Ci którzy dziś mogliby zająć ich miejsce, są niezbyt liczni i być może nie wierzą w powodzenie naprawy Polski.

Vote up!
0
Vote down!
0
#180131