Gruzja to epizod w zmianie trendu wyższego rzędu

Obrazek użytkownika platos
Świat

Sytuacja w Gruzji obudziła społeczeństwo. Rozbudziła na moment z postpolitycznej śpiączki. Niestety Gruzja to jednak epizod i kolejny zwiastun nadchodzącego kryzysu od dawna słabnącej cywilizacji zachodniej. Kryzysu na własne życzenie, będącego wynikiem wieloletniej niefrasobliwości i naiwności w ocenach.

Analiza kończącego się trendu

Kulminacyjnym punktem siły obecnie kończącego się trendu był rozpad imperium sowieckiego. Nie odbyło się to oczywiście za jego zgodą, choć transformacja w państwach z sowieckiej strefy wpływów przebiegała w mniej lub bardziej kontrolowany sposób. Stratedzy sowieccy widzieli nieuchronność tego upadku dużo wcześniej (lata 70?). Dobrze się do niego przygotowali i zachowali wiele cennych aktywów przez prawie 20 lat marginalizacji. Pozwolenie na to, to duży błąd zachodu.

Słabość imperium finalnie spowodowała jego rozpad. Jakie były przyczyny tego rozpadu? Niewydolność gospodarcza, która w konsekwencji doprowadziła do degradacji także siły militarnej.

Obecnie, przez 20 letnią niefrasobliwość zachodu, sowieckie imperium odżywa i odzyskuje siłę, zaś dotychczasowy hegemon USA słabnie z miesiąca na miesiąc. I co najgorsze słabnie właśnie gospodarczo. Małym więc pocieszeniem jest to, że militarnie ciągle jest najsilniejszy.

Tymczasem żywiony lenistwem zachodu wyrósł też nowy wielki gracz Chiny a rośnie też następny Indie. Państwa zachodnie przegapiły też moment, w którym należało zainwestować ogromne środki w nowoczesne technologie uniezależniające gospodarkę od surowców.

Od pewnego czasu obserwuję jak państwa demokratyczne przegrywają z państwami autorytarnymi i quasi-totalitarnymi. Okazuje się, że krótkoterminowa efektywność podejmowania decyzji, osiągania celów i rozwoju w demokracji jest zdecydowanie słabsza niż w totalitarnych Chinach czy Rosji. Jest wiele przyczyn tego stanu ale główne to przyczyny społeczne. Skłonienie rozleniwionych dobrobytem społeczeństw do koniecznych reform, modernizacji i choćby krótkoterminowych wyrzeczeń graniczy z cudem. Leniwe społeczeństwo demokratyczne poza wolą pozytywnych zmian i samodyscypliną, z różnych przyczyn zatraciło też tożsamość i poczucie wspólnoty narodowej. Nastawione roszczeniowo społeczeństwa zachodu eskalowały żądania kolejnych praw i przywilejów na wzór rzeczpospolitej szlacheckiej. Jak to się skończyło doskonale wiemy.

Państwa totalitarne umiejętnie zaprzęgły w swej polityce idee wolnego rynku przez co zachodnie demokracje straciły przewagę, którą dawała lepsza alokacja zasobów. Totalitaryzmy wykorzystują też ogromną energię swych biednych społeczeństw – pragnących żyć jak ludzie zachodu, do odtworzenia własnej potęgi. Dzięki tym czynnikom ich gospodarki rozwijały się szybciej niż kiedykolwiek, powodując jednocześnie, iż rozwój pozostałych wymagał większych nakładów i niemożliwej (z przyczyn opisanych powyżej) większej efektywności.

Globalny rozwój gospodarczy, szybszy niż rozwój efektywności i technologii, doprowadził do szalonego wzrostu cen surowców strategicznych. Niekontrolowana globalizacja (sama w sobie korzystna) jako zjawisko nowe doprowadziła do tego, że bogate społeczeństwa nieświadomie (?) żyły na kredyt – chętnie udzielany przez państwa totalitarne. Można to porównać do narkomana zadłużającego się u swego dealera. Demokracje uzależniały się coraz bardziej.

W kąt poszły ideały praw człowieka tak przestrzegane w relacjach wewnętrznych. Poświęcono je na rzecz taniego i łatwego życia bądź to zacieśniając współpracę z Chinami eksploatując je niewolniczą pracą albo prowadząc kolejne wojny mające na celu podtrzymanie własnej pozycji hegemona. Demokracje w ten sposób rozmieniły swój kapitał moralny. Takie postępowanie przyspieszało rozkład moralny społeczeństw ich spójność a potęgowały roszczeniowe wewnętrzne walki o „postaw czerwonego sukna”.

Na to wszystko nałożył się niszczący i szkodliwy spór wewnątrz cywilizacji zachodniej. Spór o dominację i władzę. Łącząca się Europa (głównie Niemcy i Francja) domagała się prawa realnego współdecydowania. Często usiłując wymusić prawo głosu, negowała pomysły USA lub wręcz szkodziła jej interesom.

Obawiam się też, że Niemcy zawiązały sojusz z Rosją, który kosztem USA pozwoli Rosji odzyskać status imperium i wiele stref wpływów, zaś Niemcom decydującą rolę w UE. Jest to sojusz tymczasowy i któreś z tych państw (Niemcy) zapłaci za to bardzo wysoką cenę. Niestety my też zapłacimy.

Kiedy nastąpi ponowna zmiana trendu?
W momencie gdy A) uniezależnimy się od totalitaryzmów - w szerokim rozumieniu (strach jest formą uzależnienia) wiec i B) przestaniemy się ich bać – będziemy silniejsi.

Możliwe jest to w długim terminie. Demokracje i wolny rynek lepiej dostosowują się bowiem do zmian strukturalnych (taką zmianą jest fizyczne wyczerpanie się zasobów np.: ropy). Zasadniczym pytaniem jest to czy totalitaryzmy pozwolą na to i dadzą nam na to czas? Moim zdaniem nie popełnią tego samego błędu co zachód wobec nich. W każdym razie zrobią wszystko by przedłużać stan uzależnienia i jego siłę – pozwoli to rozbudować własną strefę wpływów odbierając ją zachodowi. (Kaukaz, Bałkany, Bliski Wschód, Europa Środkowo-Wschodnia, Azja, Europa Zachodnia…)

Elementy uzależnienia są wszystkim znane. Od Rosji uniezależnimy się gdy powszechne staną się technologie pozyskania energii nie oparte na surowcach (ropa, gaz). Od Chin – gdy obecne chińskie pokolenie wejdzie fazę poprodukcyjną bo to oznacza katastrofę demograficzną.

Dygresja: Warto też zwrócić uwagę i rozważyć współuzależnienie Chin – gospodarka oparta na eksporcie (nie może bez szkody własnej zażądać np. spłaty zadłużenia - narażając się na przegraną wojnę handlową) i uzależnienie żywności (substytut energii- biopaliwa). W mojej opinii większym zagrożeniem są więc sowieci, największym zaś połączone siły tych państw – daje im to bowiem nieprawdopodobny efekt synergii – każde posiada ogromne zasoby, których brakuje drugiemu z graczy. Potworna mieszanka!!!

Kiedy zaś przestaniemy się ich bać? Gdy będziemy dysponowali bronią lepszą niż oni posiadają. Tarcza antyrakietowa jest tu najlepszym przykładem. Logika wskazuje, że tylko silny sojusznik będzie nas w stanie obronić. Każdy system wzmacniający obronę naszego sojusznika wzmacnia więc też naszą pozycję. Tarcza jest więc niezbędna by kiedyś USA nie bało się użyć siły przeciwko agresorom, którzy będą chcieli potraktować nas tak jak Rosja potraktowała Gruzinów. To jest jasne ale niestety nie dla wszystkich.

Inaczej też należy spojrzeć na nasz udział w misjach zagranicznych (Irak, Afganistan).

Nie przypadkiem (krótkotrwałe moim zdaniem) zawieszenie broni nastąpiło w chwili gdy 2.000 świetnie uzbrojonych i doświadczonych żołnierzy gruzińskich powróciło do kraju.

Nie możemy tylko patrzeć przez pryzmat własnych doraźnych korzyści – choć i o nich nie wolno nam zapominać chcąc uniezależnić się także od świata zachodniego – czyli mieć coś do powiedzenia i prawo głosu by powiedzieć także im nie a nie „korzystać z okazji by cicho siedzieć”

PS: Zdaję sobie sprawę że powyższa analiza jest spłycona (względy objętości tekstu) i trochę chaotyczna. Nie ujmuje wszystkich przyczyn, zagrożeń itp. Powstała z myślą przybliżenia mojego punktu widzenia na to co dzieje się dziś w także Polsce – i jak ważne decyzje są dziś podejmowane. Mam nadzieję, że obecnie rządzący są w stanie zrozumieć i unieść ciężar tej odpowiedzialności. Jeśli nie o ich głupocie nasze dzieci (jeśli przeżyją) przeczytają po rosyjsku lub po chińsku.

Brak głosów

Komentarze

Bardzo dobry tekst, zgadzam się w pełni ze stwierdzeniem, że kraje totalitarne mają obecnie przewagę nad państwami o rządach demokratycznych. Podobnie jak i moment rozwinięcia nowych technologii... Europa ponownie w tyle.

Jednak nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że nasze dzieci mogą uczyć się w innym języku.
Prawdopodobnie jest to podyktowane emocjami związanymi z niedogasłą wojną w Gruzji. Jednak takie zagrożenie raczej nie istnieje dla krajów Europy.

Po pierwsze dlatego, że Rosja nie jest aż taka głupia, by pozbawiać się jednego z głównych dochodów, jakim jest eksport ropy do Europy. Zaprzestanie dostaw zatrzymałoby Rosję, a w perspektywie czasu położyłoby ją kompletnie.

Druga sprawa to liczebność krajów totalitarnych. Mimo, że mają przewagę, to jest ich znacznie mniej. W momencie gdyby za dużo sobie pozwoliły, cały świat zachodni połączyłby siły aby zaprowadzić porządek.
Nie na darmo mamy takie struktury jak NATO czy UE. Fakt, w przypadku Gruzji nie zareagowały zbyt szybko, ale Gruzja ich członkiem (jeszcze) nie jest.

Tak więc imperializmu się nie obawiajmy. Teraz są takie czasy, w których zwyczajnie nie warto prowadzić wojen. Są one zbyt kosztowne, a każdy kraj nastawia się na handel i zyski. Jedyne wojny jakie odbywają się każdego dnia, to wojny ekonomiczne, polegające na osłabieniu potecjalnych rywali... to wszystko.

Incydenty pokroju Gruzji, Kosowa, Czeczeni to przerost ambicji Rosji i jednocześne prezentowanie swojej siły i blokowanie ewentualnych rozwiązań dla Europy jeśli chodzi o alternatywę z Ropą.
Gdyby ten rurociąg powstał, Rosja z pewnością straciłaby grube miliony.

My, Polacy nie mamy na naszych ziemiach nic, co mogłoby Rosję interesować.

Fakt, dostrzegam zagrożenie dla kraju, jednak jest ono w pełni ekonomiczne.
Rosja po wybudowaniu rury na dnie Bałtyku będzie mogła odmówić nam dostaw swojej ropy. Wówczas Polska padnie ekonomicznie.
To jest jedyne zagrożenie dla nas.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#1683

Wzrost potęgi Rosji i Chin nie ma nic wspólnego ze wzmacnianiem się totalitaryzmów - w obu wypadkach mamy do czynienia z przestawieniem się zacofanych państw totalitarnych na system bez wątpienia rynkowy, przy równoczesnym nasileniu tendencji imperialnych, które wymagają rządów autorytarno-militarnych.

Nie jest prawdą, że Zachód popełnił błąd, pozwalając Rosji i Chinom wzbogacić się i urosnąć do rangi mocarstw. Podział świata na drapieżne i ubogie mocarstwa totalitarne i bogate państwa o gospodarce kapitalistycznej był nie do utrzymania. Rosja i Chiny dostały szansę włączenia się we wspólnotę demokratycznych, rynkowych i bogatych państw. Rosja nie umiała wykorzystać tej szansy i pozostała zapóźnionym technologicznie, zaborczym i militarystycznym imperium rządzonym metodami autorytarnymi. O Chinach i Indiach nie da się jeszcze nic powiedzieć – czas pokaże, jaką drogę wybiorą.

Rosja popełniła błąd wkraczając na ścieżkę wojennych podbojów i zastraszania sąsiadów. Zapłaci za to ruiną gospodarczą (zbrojenia kosztują!), katastrofą społeczną (już obecnie maleje liczba ludności w Rosji) i porażkami militarnymi podobnymi do klęski w Afganistanie czy tlącymi się wojnami na Kaukazie (Gruzja jest tylko kolejnym ogniwem w długiej serii konfliktów).

Nie jest prawdą, że USA słabną z miesiąca na miesiąc. Są wciąż jedynym supermocarstwem, bo tylko one dysponują przyszłościowymi technologiami, mają potencjał produkcyjny kilkakrotnie większy od wszystkich konkurentów i wolę kierowania rozwojem świata.

Błędy USA polegały głównie na mylnym wyborze priorytetów – ale tak było i w przeszłości (np. Wietnam). Tego rodzaju pomyłki zostaną natychmiast skorygowane, kiedy pojawi się prawdziwe zagrożenie. Moim zdaniem zagrożenie takie już się pojawia – jest nim rosyjski imperializm, który mógł się wzmocnić, bo USA bezsensownie zaangażowały się w Iraku i Afganistanie (a po części, pośrednio, także i w konflikcie izraelsko-arabskim). Za niewiele miesięcy , może za rok (polityka toczy się w długich i powolnych cyklach), Rosja stanie w obliczu prawdziwego przeciwnika – USA. To nieuchronny skutek jej głupiej i krótkowzrocznej ekspansji.

Platos w sposób zachciankowy pisze o przyszłości świata – co należałoby zrobić, czego nie robić, jakie technologie rozwijać, jak zwalczać rozleniwienie bogatych społeczeństw. Nie będę z tym polemizował – tak dyskutują licealiści po dwu piwach.

Moje wnioski nie różnią się od postulatów większości polityków amerykańskich i europejskich: sprawą numer jeden jest obecnie wzmocnienie amerykańskiego przywództwa w świecie.

 Ameryce nie trzeba radzić, co ma robić z gospodarką, z zadłużeniem, z recesją itd. – sama najlepiej wie, jak wyjść z kłopotów metodami gospodarki kapitalistycznej. Nadchodzące wybory będą dla Ameryki okazją, by na nowo określić priorytety w stosowaniu jej niebywałej potęgi militarnej i technologicznej.

Wydaje mi się, że przede wszystkim trzeba na nowo scementować sojusz atlantycki, nadać kierunek rozsypującej się Europie (eksperyment z Unią okazał się niewypałem), wesprzeć Chiny lub Indie i skierować cały amerykański wysiłek polityczno-militarny na najpoważniejsze zagrożenie stojące przed światem XXI wieku. Z pewnością nie jest nim Al Kaida, ani talibowie, ani Hamas.

Co naprawdę zagraża światu? Niech na to odpowie nowy prezydent Stanów Zjednoczonych. Wierzę, że dokona trafnego wyboru – tak jak zrobił to kiedyś Truman, Eisenhower, Kennedy czy Reagan.

Rewizor

Vote up!
0
Vote down!
0

Rewizor

#1699

"Z pewnością nie jest nim Al Kaida, ani talibowie, ani Hamas."

Sprecyzumy: zagrożenie będzie, ale nie ze strony tych organizacji, a demograficznego i ideologicznego wzrostu islamu, z czego samo zagrożenie będzie bardziej zbliżone do barbarzyńców osiedlających się w schyłkowym imperium rzymskim, niż w postaci państwowej.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1700

... sama broń lepsza od czegokolwiek nic nam na dłuższą metę nie da.

Jeśli nie odzyskamy jaj, to ta hiper broń zwiększy tylko nasze złudne poczucie bezpieczeństwa, przywiązanie do życia ("bydlaki, chcecie żyć wiecznie", wołał Wielki Fryc do czmychających grenadierów, waląc ich laską)...

Na dłuższą metę to nas dalej pozbawi jaj, umocni w nas eunusze przekonanie, że "ludzkie życie najwyższą wartoscią", zaś bronić nas ew. będą jacyś obcy faceci dla lubego grosza.

A wtedy będziemy ugotowani i każdy, już nie tylko totalitarysta, ale nawet zwykły barbarzyńca, będzie to umiał wykorzystać.

Pzdrwm

triarius

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Optymizm jest tchórzostwem. (Oswald Spengler)

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#1702