Skutki kontroli czynszów

Obrazek użytkownika gps65
Idee

Prze­sy­łam frag­ment książ­ki „Eko­no­mia w jed­nej lek­cji”. Hen­ry Ha­zlitt na­pi­sał ją w 1948 ro­ku. Ten po­niż­szy frag­ment o kon­tro­li czyn­szów zo­stał do­da­ny w 1961. Mi­mo że to sta­re roz­wa­ża­nia, to jed­nak cią­gle są ak­tu­al­ne. Ale naj­pierw skrót te­go roz­dzia­łu: „Skut­ki kon­tro­li czyn­szów”

1. Nie­do­bo­ry i ko­lej­ki

  Za­kaz wzro­stu czyn­szów, mi­mo ro­sną­ce­go po­py­tu, pro­wa­dzi do per­ma­nent­ne­go nie­do­bo­ru miesz­kań – na­jem­cy oszczę­dza­ją, wy­naj­mu­jąc mniej­sze lo­ka­le, ale cał­ko­wi­ta licz­ba miesz­kań się nie po­więk­sza.

2. Mar­no­traw­stwo po­wierzch­ni

  Ochro­na sta­ły­ch czyn­szów pre­miu­je na­jem­ców już za­miesz­ka­ły­ch – nie zmie­nia­ją miesz­ka­nia, na­wet gdy ich po­trze­by spa­da­ją, co blo­ku­je do­stęp no­wym chęt­nym.

3. Za­ha­mo­wa­nie in­we­sty­cji i bu­do­wy no­wy­ch do­mów

  Przy za­mro­żo­ny­ch czyn­sza­ch zwro­ty z in­we­sty­cji spa­da­ją po­ni­żej kosz­tów bu­do­wy i utrzy­ma­nia. W re­zul­ta­cie de­we­lo­pe­rzy re­zy­gnu­ją z no­wy­ch pro­jek­tów, po­głę­bia­jąc brak po­da­ży.

4. De­gra­da­cja ist­nie­ją­ce­go za­so­bu

  Sko­ro czyn­sze nie od­zwier­cie­dla­ją rze­czy­wi­sty­ch kosz­tów, wła­ści­cie­le od­kła­da­ją re­mon­ty i mo­der­ni­za­cje – bu­dyn­ki co­raz bar­dziej po­pa­da­ją w ru­inę, ro­dząc get­ta i slum­sy.

5. Dys­kry­mi­na­cja i nie­ra­cjo­nal­ne sub­sy­dia

  Utrzy­my­wa­nie kon­tro­li tyl­ko dla „tań­szy­ch” miesz­kań, a zwol­nie­nie luk­su­so­wy­ch lo­ka­li za­chę­ca do bu­do­wy eks­klu­zyw­ny­ch nie­ru­cho­mo­ści kosz­tem miesz­kań dla osób o niż­szy­ch do­cho­da­ch, po­głę­bia­jąc nie­rów­no­ści.

6. Przej­ście do pań­stwo­we­go bu­dow­nic­twa

  Gdy pro­ble­my sta­ją się zbyt wi­docz­ne, rzą­dy an­ga­żu­ją się w ma­so­wą, ale nie­opła­cal­ną bu­do­wę miesz­kań so­cjal­ny­ch, fi­nan­so­wa­ną przez po­dat­ni­ków, co po­gar­sza re­la­cje mię­dzy wła­sno­ścią pry­wat­ną a na­jem­ca­mi.

Grzegorz GPS Świderski
]]>https://t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>https://Twitter.com/gps65]]>

SKUT­KI KON­TRO­LI CZYN­SZÓW

  Rzą­do­wa kon­tro­la czyn­szów za do­my i mie­sz­ka­nia sta­no­wi szcze­gól­ną po­stać kon­tro­li cen. Skut­ki jej na ogół są co do isto­ty ta­kie sa­me, jak skut­ki każ­dej in­nej kon­tro­li cen, jed­nak kil­ka z ni­ch wy­ma­ga, aby roz­pa­trzyć je osob­no.

  Kon­tro­lę czyn­szów nie­kie­dy wpro­wa­dza się ja­ko czę­ść ogól­nej po­li­ty­ki kon­tro­li cen, ale czę­ściej de­kre­tu­je się ją od­ręb­nym usta­wo­daw­stwem. Zwy­kle zda­rza się to na po­cząt­ku woj­ny. W ma­łym mie­ście zo­sta­je roz­lo­ko­wa­ny od­dział woj­ska; wzra­sta­ją czyn­sze za po­ko­je do wy­na­ję­cia; pod­no­szą też czyn­sze wła­ści­cie­le apar­ta­men­tów i do­mów do wy­na­ję­cia. Pro­wa­dzi to do po­wszech­ne­go obu­rze­nia. W in­ny­ch znów mia­sta­ch do­my zni­sz­czo­ne są bom­ba­mi, a po­trze­ba zbro­jeń lub in­ny­ch do­staw dla woj­ska kie­ru­je ma­te­ria­ły i ro­bo­ci­znę do in­ny­ch branż niż bu­dow­la­na.

  Po­cząt­ko­wo wpro­wa­dza się kon­tro­lę czyn­szów, ar­gu­men­tu­jąc, że po­daż mie­sz­kań nie je­st „ela­sty­cz­na” — tj. że ich nie­do­bo­ru nie da się uzu­peł­nić na­ty­ch­mia­st, nie­za­leż­nie od te­go, jak wiel­ki do­pu­ści się wzro­st czyn­szów. Utrzy­mu­je się, że wo­bec te­go rząd, za­ka­zu­jąc wzro­stu czyn­szów, chro­ni na­jem­ców od zdzier­stwa i wy­zy­sku, a przy tym nie czy­ni wła­ści­cie­lom żad­nej rze­czy­wi­stej szko­dy i nie znie­chę­ca do wzno­sze­nia no­wy­ch do­mów.

  Ar­gu­men­ta­cja ta je­st wa­dli­wa na­wet przy za­ło­że­niu, że kon­tro­la czyn­szów osta­te­cz­nie nie oka­że się trwa­ła. Po­mi­ja ona bo­wiem na­ty­ch­mia­sto­wy sku­tek. Je­śli wła­ści­cie­lom wol­no pod­no­sić czyn­sze od­po­wied­nio do in­fla­cji pie­nięż­nej i rze­czy­wi­sty­ch wa­run­ków po­da­ży i po­py­tu, po­szcze­gól­ni na­jem­cy bę­dą oszczę­dzać, wy­naj­mu­jąc mniej­sze mie­sz­ka­nia. Po­zo­sta­wia to in­nym miej­sce w mie­sz­ka­nia­ch, któ­ry­ch je­st zbyt ma­ło. Ta sa­ma ilo­ść mie­sz­kań da schro­nie­nie więk­szej li­cz­bie lu­dzi, aż do chwi­li, gdy nie­do­bo­ry zo­sta­ną uzu­peł­nio­ne.

  Na­to­mia­st kon­tro­la czyn­szów za­chę­ca do roz­rzut­ne­go wy­ko­rzy­sty­wa­nia po­wierz­ch­ni mie­sz­ka­nio­wej. Da­je przy­wi­le­je tym, któ­rzy już zaj­mu­ją mie­sz­ka­nia czy do­my w da­nym mie­ście, czy re­gio­nie, ko­sz­tem ty­ch wszy­st­ki­ch, dla któ­ry­ch są one nie­do­stęp­ne. Je­śli po­zwa­la się czyn­szom wzro­snąć do po­zio­mu wol­no­ryn­ko­we­go, da­je się wszy­st­kim na­jem­com i po­ten­cjal­nym na­jem­com jed­na­ko­wą moż­li­wo­ść ubie­ga­nia się na ryn­ku o po­wierz­ch­nię mie­sz­ka­nio­wą. W wa­run­ka­ch in­fla­cji pie­nięż­nej czy rze­czy­wi­ste­go nie­do­bo­ru mie­sz­kań czyn­sze wzra­sta­ły­by zu­peł­nie tak sa­mo, gdy­by wła­ści­cie­lom nie po­zwo­lo­no usta­lać cen, ale je­dy­nie ak­cep­to­wać naj­wyż­szą kon­ku­ren­cyj­ną ce­nę ofe­ro­wa­ną przez na­jem­ców.

  Skut­ki kon­tro­li czyn­szów sta­ją się tym gor­sze, im dłu­żej ona trwa. Nie po­wsta­ją no­we do­my, gdyż nie ma żad­ny­ch bo­dź­ców do ich bu­do­wy. Przy wzro­ście ko­sz­tów bu­do­wy (za­zwy­czaj w wy­ni­ku in­fla­cji) daw­ny po­ziom czyn­szów nie da­je zy­sku. Je­śli, co czę­sto się zda­rza, rząd osta­te­cz­nie uświa­da­mia to so­bie i uwal­nia no­we bu­dyn­ki od kon­tro­li czyn­szów, na­dal bo­dź­ce do wzno­sze­nia no­wy­ch bu­dyn­ków nie są tak sil­ne, jak by­ły­by wte­dy, gdy­by star­sze bu­dyn­ki rów­nież nie pod­le­ga­ły kon­tro­li. Za­leż­nie od stop­nia de­pre­cja­cji pie­nią­dza, ja­ka na­stą­pi­ła od chwi­li, gdy sta­re czyn­sze zo­sta­ły usta­wo­wo za­mro­żo­ne, czyn­sze w no­wy­ch bu­dyn­ka­ch mo­gą być dzie­sięć czy dwa­dzie­ścia ra­zy wyż­sze od czyn­szów w sta­ry­ch do­ma­ch po­dob­nej ja­ko­ści. (Zda­rzy­ło się to rze­czy­wi­ście na przy­kład we Fran­cji po II woj­nie świa­to­wej). Ta­ka sy­tu­acja znie­chę­ca na­jem­ców w sta­ry­ch bu­dyn­ka­ch do zmia­ny mie­sz­ka­nia, nie­za­leż­nie od te­go, jak po­więk­sza­ją się ich ro­dzi­ny czy po­gar­sza stan lo­ka­li.

  Ze wzglę­du na ni­skie usta­lo­ne czyn­sze w sta­ry­ch bu­dyn­ka­ch, na­jem­ców, któ­rzy już zaj­mu­ją w ni­ch mie­sz­ka­nia i któ­ry­ch pra­wo chro­ni od wzro­stu czyn­szów, za­chę­ca się do roz­rzut­ne­go wy­ko­rzy­sta­nia po­wierz­ch­ni mie­sz­ka­nio­wej — na­wet wte­dy, gdy ich ro­dzi­ny się zmniej­sza­ją. W ten spo­sób bez­po­śred­nia pre­sja no­we­go po­py­tu sku­pia się na sto­sun­ko­wo nie­li­cz­ny­ch no­wy­ch bu­dyn­ka­ch. To od ra­zu win­du­je w ni­ch czyn­sze do po­zio­mu wyż­sze­go, niż zo­stał­by osią­gnię­ty na cał­ko­wi­cie wol­nym ryn­ku.

  Nie­mniej nie za­chę­ca to w od­po­wied­nim stop­niu do bu­do­wy no­wy­ch do­mów. Bu­dow­ni­czo­wie czy wła­ści­cie­le ist­nie­ją­cy­ch już do­mów z mie­sz­ka­nia­mi do wy­na­ję­cia stwier­dza­ją, że sta­re mie­sz­ka­nia przy­no­szą ogra­ni­czo­ne zy­ski al­bo na­wet stra­ty; ma­ją za­tem ma­ło ka­pi­ta­łu (al­bo na­wet nie ma­ją go w ogó­le) i nie mo­gą wło­żyć go w no­we bu­do­wy. Na do­da­tek mo­gą się oni — czy też ci, któ­rzy po­sia­da­ją ka­pi­tał z in­ny­ch źró­deł — oba­wiać, że rząd mo­że w każ­dej chwi­li zna­leźć wy­mów­kę dla wpro­wa­dze­nia kon­tro­li czyn­szów na­wet w no­wy­ch bu­dyn­ka­ch. Co czę­sto rze­czy­wi­ście na­stę­pu­je.

  Sy­tu­acja mie­sz­ka­nio­wa bę­dzie po­gar­szać się rów­nież na in­ne spo­so­by. Co naj­waż­niej­sze, je­śli nie do­pu­ści się do na­le­ży­te­go wzro­stu czyn­szów, wła­ści­cie­le nie bę­dą tro­sz­czyć się o prze­bu­do­wę mie­sz­kań al­bo ich uno­wo­cze­śnia­nie. Istot­nie — gdy kon­tro­la czyn­szów je­st szcze­gól­nie ode­rwa­na od rze­czy­wi­sto­ści lub opre­syj­na, wła­ści­cie­le nie bę­dą do­ko­ny­wać w wy­naj­mo­wa­ny­ch do­ma­ch czy mie­sz­ka­nia­ch na­wet naj­bar­dziej nie­zbęd­ny­ch na­praw. Nie tyl­ko nie bę­dą mie­li do te­go eko­no­mi­cz­ny­ch bo­dź­ców — mo­gą na­wet nie mieć środ­ków fi­nan­so­wy­ch. Usta­wo­wa kon­tro­la czyn­szów, wśród in­ny­ch skut­ków, pro­wa­dzi do zły­ch sto­sun­ków po­mię­dzy wła­ści­cie­la­mi, któ­ry­ch zmu­sza się, by po­prze­sta­wa­li na ma­ły­ch zy­ska­ch al­bo na­wet po­no­si­li stra­ty, a na­jem­ca­mi, któ­rzy uskar­ża­ją się, że wła­ści­cie­le nie prze­pro­wa­dza­ją po­trzeb­ny­ch re­mon­tów.

  Na­stęp­nym kro­kiem usta­wo­daw­ców, dzia­ła­ją­cy­ch po pro­stu pod na­ci­skiem po­li­ty­cz­nym lub wpro­wa­dza­ny­ch w błąd fał­szy­wy­mi ide­ami eko­no­mi­cz­ny­mi, je­st za­zwy­czaj zdję­cie kon­tro­li z „luk­su­so­wy­ch” apar­ta­men­tów i jed­no­cze­sne utrzy­ma­nie jej dla mie­sz­kań o niż­szym lub śred­nim stan­dar­dzie. Ar­gu­men­tu­je się, że bo­ga­ci na­jem­cy mo­gą po­zwo­lić so­bie, by pła­cić wyż­sze czyn­sze, bied­ny­ch zaś na to nie stać.

  Od­le­gły sku­tek te­go ro­dza­ju dys­kry­mi­na­cji je­st jed­nak do­kład­nie prze­ciw­ny te­mu, co ma­ją na ce­lu jej rze­cz­ni­cy. Za­chę­ca się oraz na­gra­dza bu­dow­ni­czy­ch i wła­ści­cie­li luk­su­so­wy­ch apar­ta­men­tów; znie­chę­ca się oraz ka­rze bu­dow­ni­czy­ch i wła­ści­cie­li bar­dziej po­trzeb­ny­ch lo­ka­li o niż­szym stan­dar­dzie. Pierw­szym wol­no uzy­skać tak wiel­ki zy­sk, ja­ki tyl­ko za­pew­nia­ją wa­run­ki po­da­ży i po­py­tu; dru­gi­ch po­zo­sta­wia się bez bo­dź­ców do bu­do­wy no­wy­ch do­mów z tań­szy­mi mie­sz­ka­nia­mi (a na­wet po­zba­wia się ich ka­pi­ta­łu).

  W re­zul­ta­cie za­chę­ca się do na­praw i prze­bu­do­wy apar­ta­men­tów luk­su­so­wy­ch; po­ja­wia się też ten­den­cja, by je bu­do­wać w no­wy­ch do­ma­ch. Nie ma na­to­mia­st żad­ny­ch bo­dź­ców, by bu­do­wać mie­sz­ka­nia dla lu­dzi o ni­ski­ch do­cho­da­ch al­bo choć­by utrzy­my­wać ist­nie­ją­ce te­go ro­dza­ju mie­sz­ka­nia w do­brym sta­nie. Tak więc lo­ka­le dla grup o ni­ski­ch do­cho­da­ch bę­dą mia­ły co­raz gor­szą ja­ko­ść, ich ilo­ść zaś nie bę­dzie wzra­stać. Gdy li­cz­ba lud­no­ści po­więk­sza się, po­gor­sze­nie ja­ko­ści i nie­do­bór tań­szy­ch mie­sz­kań bę­dą po­głę­biać się co­raz bar­dziej i bar­dziej. Mo­gą one osią­gnąć punkt, w któ­rym wie­lu wła­ści­cie­li nie tyl­ko nie ma już żad­ne­go zy­sku, ale sta­je wo­bec co­raz więk­szy­ch przy­mu­so­wy­ch strat. Mo­gą prze­ko­nać się oni, że nie wol­no im na­wet od­dać swej wła­sno­ści za dar­mo. Mo­gą osta­te­cz­nie po­rzu­cić swą wła­sno­ść i znik­nąć, a wte­dy nie da się ob­cią­żać ich po­dat­ka­mi. Wła­ści­cie­le prze­sta­ją za­pew­niać ogrze­wa­nie czy in­ne pod­sta­wo­we usłu­gi, co zmu­sza na­jem­ców do po­rzu­ca­nia mie­sz­kań. Co­raz wię­cej dziel­nic pod­upa­da i sta­je się slum­sa­mi. Ostat­ni­mi la­ty w No­wym Jor­ku zwy­kłym wi­do­kiem sta­ły się ca­łe blo­ki opu­sz­czo­ny­ch mie­sz­kań, w któ­ry­ch okna są wy­bi­te i za­bi­te de­ska­mi, by unie­moż­li­wić wan­da­lom dal­sze spu­sto­sze­nia. Czę­st­sze sta­ją się pod­pa­le­nia, o któ­re po­dej­rze­wa się wła­ści­cie­li.

  Dal­szym skut­kiem je­st wy­sch­nię­cie źró­dła do­cho­dów miej­ski­ch, gdyż wciąż spa­da war­to­ść nie­ru­cho­mo­ści pod­da­ny­ch opo­dat­ko­wa­niu. Mia­sta ban­kru­tu­ją al­bo nie są zdol­ne do­star­czać pod­sta­wo­wy­ch usług.

  Cho­ciaż skut­ki te sta­ją się tak ja­sne, że aż ośle­pia­ją, po stro­nie ty­ch, któ­rzy wpro­wa­dzi­li kon­tro­lę czyn­szów, nie ma oczy­wi­ście żad­nej świa­do­mo­ści po­peł­nio­ny­ch błę­dów. Za­mia­st te­go oskar­ża­ją oni sys­tem ka­pi­ta­li­sty­cz­ny. Twier­dzą, że pry­wat­na przed­się­bior­czo­ść je­sz­cze raz „za­wio­dła”, że „pry­wat­na przed­się­bior­czo­ść nie mo­że so­bie z tym po­ra­dzić”. Ar­gu­men­tu­ją więc, że wkro­czyć mu­si Pań­stwo i sa­mo za­jąć się bu­do­wą ta­ni­ch mie­sz­kań.

  Tak wła­śnie się sta­ło w nie­mal wszy­st­ki­ch kra­ja­ch, któ­re za­an­ga­żo­wa­ne by­ły w II woj­nę świa­to­wą lub wpro­wa­dzi­ły kon­tro­lę czyn­szów, pró­bu­jąc prze­ciw­dzia­łać in­fla­cji pie­nięż­nej.

  Tak więc rząd uru­cha­mia gi­gan­ty­cz­ne pro­gra­my bu­dow­nic­twa mie­sz­ka­nio­we­go — na koszt po­dat­ni­ków. Mie­sz­ka­nia wy­naj­mu­je się po ce­na­ch, któ­re nie zwra­ca­ją ko­sz­tów bu­do­wy i utrzy­ma­nia. Ty­po­we roz­wią­za­nie po­le­ga na tym, że rząd wy­pła­ca ro­cz­ne sub­sy­dia: al­bo bez­po­śred­nio na­jem­com — w po­sta­ci niż­szy­ch czyn­szów, al­bo bu­dow­ni­czym i za­rząd­com pań­stwo­we­go bu­dow­nic­twa mie­sz­ka­nio­we­go. Bez wzglę­du na to, ja­ką na­zwę no­si przy­ję­te roz­wią­za­nie, na­jem­cy w ta­ki­ch bu­dyn­ka­ch sub­sy­dio­wa­ni są przez re­sz­tę spo­łe­czeń­stwa. Pła­ci się za ni­ch czę­ść czyn­szu. Wy­bie­ra się ich i ob­da­rza przy­wi­le­jem. Moż­li­wo­ści po­li­ty­cz­ne ta­kie­go fa­wo­ry­zo­wa­nia są zbyt oczy­wi­ste, by trze­ba by­ło je pod­kre­ślać. Gru­py na­ci­sku — lo­ka­to­rzy — na­by­wa­ją prze­świad­cze­nia, że po­dat­ni­cy win­ni im są sub­sy­dia, że ma­ją do ni­ch pra­wo. Po­dej­mo­wa­ne są ko­lej­ne, nie­mal nie­od­wra­cal­ne kro­ki wio­dą­ce w stro­nę to­tal­ne­go opie­kuń­cze­go pań­stwa do­bro­by­tu.

  I wre­sz­cie — o iro­nio! Im bar­dziej kon­tro­la czyn­szów je­st ode­rwa­na od rze­czy­wi­sto­ści, dra­koń­ska i nie­spra­wie­dli­wa, z tym więk­szą gor­li­wo­ścią pro­wa­dzi się po­li­ty­cz­ną ar­gu­men­ta­cję na rze­cz jej utrzy­ma­nia. Je­śli usta­wo­wo usta­lo­ne czyn­sze wy­no­szą śred­nio 95 pro­cent czyn­szów wol­no­ryn­ko­wy­ch i wła­ści­cie­li do­ty­ka tyl­ko nie­wiel­ka nie­spra­wie­dli­wo­ść, znie­sie­nie kon­tro­li nie wy­wo­łu­je więk­szy­ch po­li­ty­cz­ny­ch sprze­ci­wów, po­nie­waż na­jem­cy bę­dą mu­sie­li opła­cić wzro­st wy­no­szą­cy śred­nio je­dy­nie 5 pro­cent. Ale gdy in­fla­cja pie­nią­dza je­st tak wiel­ka al­bo usta­wo­daw­stwo kon­tro­li cen tak re­pre­syj­ne i ode­rwa­ne od rze­czy­wi­sto­ści, że usta­lo­ne czyn­sze wy­no­szą za­le­d­wie 10 pro­cent czyn­szów wol­no­ryn­ko­wy­ch, wła­ści­cie­lom zaś wy­rzą­dza się wiel­ką nie­spra­wie­dli­wo­ść, pod­no­si się wiel­ki krzyk na te­mat stra­sz­li­we­go zła, do ja­kie­go do­pro­wa­dzi­ło­by znie­sie­nie kon­tro­li i zmu­sze­nie na­jem­ców, by pła­ci­li uza­sad­nio­ne eko­no­mi­cz­nie czyn­sze. Ar­gu­men­tu­je się, że by­ło­by nie­wy­po­wie­dzia­nym okru­cień­stwem i bez­sen­sem żą­dać od na­jem­ców, by opła­ci­li tak na­gły i ol­brzy­mi wzro­st.

  Na­wet prze­ciw­ni­cy kon­tro­li czyn­szów skłon­ni są więc przy­znać, że znie­sie­nie kon­tro­li po­win­no być pro­ce­sem prze­pro­wa­dza­nym bar­dzo ostroż­nie, stop­nio­wo i w cią­gu pew­ne­go cza­su. Tak więc nie­li­cz­ni tyl­ko ma­ją w ty­ch wa­run­ka­ch do­ść po­li­ty­cz­nej od­wa­gi i eko­no­mi­cz­nej in­tu­icji, by do­ma­gać się choć­by ta­kie­go stop­nio­we­go znie­sie­nia kon­tro­li. Pod­su­mo­wu­jąc — im bar­dziej kon­tro­la czyn­szów je­st ode­rwa­na od rze­czy­wi­sto­ści i nie­spra­wie­dli­wa, tym więk­szą trud­no­ść po­li­ty­cz­ną spra­wia po­zby­cie się jej. W wie­lu kra­ja­ch zgub­ną kon­tro­lę czyn­szów utrzy­mu­je się je­sz­cze ca­łe la­ta po od­rzu­ce­niu in­ny­ch ro­dza­jów kon­tro­li cen.

  Po­li­ty­cz­ne wy­mów­ki dla utrzy­ma­nia kon­tro­li cen zy­sku­ją na wia­ry­god­no­ści. Usta­wy za­pew­nia­ją nie­kie­dy, że kon­tro­li moż­na za­nie­chać, gdy od­se­tek mie­sz­kań go­to­wy­ch do wy­na­ję­cia prze­kro­czy pew­ną usta­lo­ną li­cz­bę. Urzęd­ni­cy utrzy­mu­ją­cy kon­tro­lę czyn­szów try­um­fal­nie wska­zu­ją, że wciąż je­st ich zbyt ma­ło. Oczy­wi­ście. Po pro­stu usta­wo­we czyn­sze utrzy­my­wa­ne są na po­zio­mie o ty­le niż­szym od ryn­ko­we­go, że sztu­cz­nie zwięk­sza to po­pyt na po­wierz­ch­nię do wy­na­ję­cia, jed­no­cze­śnie znie­chę­ca­jąc do po­więk­sza­nia po­da­ży. Tak więc im mniej roz­sąd­ku wy­ka­zu­je rząd w usta­la­niu ni­ski­ch czyn­szów mak­sy­mal­ny­ch, tym więk­szą moż­na mieć pew­no­ść, że na­dal trwać bę­dzie „nie­do­bór” wy­naj­mo­wa­ny­ch do­mów i mie­sz­kań.

  Wła­ści­cie­lom wy­rzą­dza się skan­da­li­cz­ną nie­spra­wie­dli­wo­ść. Po­wtó­rz­my — zmu­sza się ich, by sub­sy­dio­wa­li na­jem­ców, czę­sto ko­sz­tem wiel­ki­ch wła­sny­ch strat. Nie­rzad­ko zda­rza się, że sub­sy­dio­wa­ni na­jem­cy są bo­gat­si od wła­ści­cie­la, któ­re­go zmu­sza się, by wziął na sie­bie czę­ść ryn­ko­we­go czyn­szu. Po­li­ty­cy lek­ce­wa­żą to. Lu­dzie w in­ny­ch ga­łę­zia­ch go­spo­dar­ki, któ­ry­ch ser­ce bi­je dla na­jem­ców, po­pie­ra­ją wpro­wa­dze­nie lub utrzy­ma­nie kon­tro­li czyn­szów; nie po­su­wa­ją się przy tym do wnio­sku, że i od ni­ch sa­my­ch rząd mó­gł­by za­żą­dać, by w dro­dze opo­dat­ko­wa­nia wzię­li na sie­bie czę­ść sub­sy­diów dla na­jem­ców. Ca­ły cię­żar spa­da na nie­wiel­ką kla­sę lu­dzi, któ­rzy by­li na ty­le nie­go­dzi­wi, że wy­bu­do­wa­li lub po­sia­da­ją mie­sz­ka­nia do wy­na­ję­cia.

  Nie­wie­le je­st okre­śleń bar­dziej ob­raź­li­wy­ch niż wła­ści­ciel slum­sów. Ale o ko­go tu cho­dzi? To nie czło­wiek, któ­ry po­sia­da dro­gą nie­ru­cho­mo­ść w mod­nej dziel­ni­cy, ale któ­ry ma zruj­no­wa­ną nie­ru­cho­mo­ść na te­re­nie slum­su, gdzie czyn­sze są naj­niż­sze, a płat­no­ści naj­bar­dziej od­wle­ka­ne, nie­pew­ne i nie­so­lid­ne. Nie­ła­two wy­ob­ra­zić so­bie, z ja­kie­go po­wo­du (po­mi­ja­jąc nie­go­dzi­wo­ść na­tu­ry) czło­wiek, któ­ry mó­gł­by po­zwo­lić so­bie na po­sia­da­nie przy­zwo­ity­ch mie­sz­kań do wy­na­ję­cia, po­sta­no­wił­by mi­mo to zo­stać wła­ści­cie­lem slum­su.

  Gdy nie­roz­sąd­nej kon­tro­li cen pod­da­je się ar­ty­ku­ły bez­po­śred­niej kon­sump­cji, ta­kie jak na przy­kład chleb, pie­ka­rze mo­gą po pro­stu prze­stać pro­du­ko­wać go i sprze­da­wać. Nie­do­bór na­ty­ch­mia­st sta­je się oczy­wi­sty, co zmu­sza po­li­ty­ków, by pod­nie­śli ce­ny mak­sy­mal­ne lub znie­śli kon­tro­lę. Ale mie­sz­ka­nia są bar­dzo trwa­łe. Mo­że mi­nąć kil­ka lat, za­nim na­jem­cy od­czu­ją re­zul­ta­ty znie­chę­ca­nia do bu­do­wy no­wy­ch do­mów, do zwy­kły­ch re­mon­tów i na­praw. Upły­nąć mo­że je­sz­cze wię­cej, za­nim uświa­do­mią so­bie, że nie­do­bór i po­gor­sze­nie ja­ko­ści mie­sz­kań wy­wo­dzą się bez­po­śred­nio z kon­tro­li czyn­szów. Co wię­cej, do­pó­ki wła­ści­cie­le uzy­sku­ją ja­ki­kol­wiek do­chód, choć tro­chę prze­kra­cza­ją­cy po­dat­ki i od­set­ki od kre­dy­tu hi­po­te­cz­ne­go, wy­da­je się im, że nie ma­ją in­ne­go wyj­ścia, jak tyl­ko na­dal utrzy­my­wać i wy­naj­mo­wać swe nie­ru­cho­mo­ści. Po­li­ty­cy — pa­mię­ta­jąc, że na­jem­cy ma­ją wię­cej gło­sów niż wła­ści­cie­le — cy­ni­cz­nie utrzy­mu­ją kon­tro­lę czyn­szów dłu­go po tym, jak zmu­sze­ni zo­sta­li od­stą­pić od ogól­nej kon­tro­li cen.

  Tak więc wra­ca­my do na­szej głów­nej lek­cji. Pre­sja na kon­tro­lę czyn­szów po­cho­dzi od ty­ch, któ­rzy roz­wa­ża­ją tyl­ko krót­ko­ter­mi­no­we ko­rzy­ści, ja­kie w ich wy­ob­raź­ni uzy­sku­je jed­na gru­pa w spo­łe­czeń­stwie. Ale gdy roz­wa­ży­my dłu­go­ter­mi­no­we skut­ki, ja­kie sta­ją się udzia­łem wszy­st­ki­ch, z sa­my­mi na­jem­ca­mi włą­cz­nie, zda­my so­bie spra­wę, że kon­tro­la czyn­szów je­st nie tyl­ko co­raz, bar­dziej bez­owoc­na, ale co­raz bar­dziej szko­dli­wa — i to tym bar­dziej, im je­st su­row­sza i im dłu­żej się ją pro­wa­dzi.

1
Twoja ocena: Brak Średnia: 1 (2 głosy)

Komentarze

się warsztat szewski. Wbrew pozorom buty się ciągle naprawia. Wiedzą o tym dobrze kobiety zmuszone wymieniać co jakiś czas obcasy nawet w najdroższych szpilkach. Poza tym można kupić tam różne płyny do konserwacji obuwia, sznurowadła, pasty... nawet zapalniczki i dorobić na szybko klucze. 

I nagle wolnorynkowy właściciel sieci kantorów umyślił sobie, że to jest dobry punkt na jego działalność. I przepłaca. Szewca nie ma...

A jeśli chodzi o mieszkania - z moich obserwacji w mieście średniej wielkości widać wyraźnie, że ruinacja dotyka tylko budynków "bezczynszowych", tj. takich, do których nikt nie rości sobie prawa własności, a lokatorzy płacą jedyne za media. W tej chwili czynsze są na tyle wysokie, że pozwalają na remonty i unowocześnianie. Natomiast ochrona lokatora musi być. Bo np. jakiś bogaty obcokrajowiec upatrzy sobie Twoje lokum i powie właścicielowi budynku, że zapłaci czynsz dwa razy większy niż Ty. I co, w myśl "zasad wolnorynkowych" masz dostać wypowiedzenie??? A jak pojawią się u nas nachodźcy zasiłkowi o dochodach większych od dobrze zarabiającego Polaka to też będą mogli eksmitować dowolnego lokatora, gdyż stać ich będzie na większy czynsz. Po prostu trzeba zrozumieć, że najem mieszkania to nie jest deal pozwalający zarabiać krocie w ciągu kilku miesięcy, ale poważny i szanowany biznes na dekady.

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1670721

 Nie, to już nieraz było. I to w wykonaniu władz samorządowych.

 Ktoś o marnych dochodach"dostaje" po latach udręki przydział na lokal socjalny.

 Po jakimś czasie jego sytuacja się stabilizuje, zaczyna konkretniejszy remont.

 I na powiedzmy powierzchni dwupokojowej( co tu gadać, nieustawnej klitki )pojawia się trzeci pokój.

 Łazienka zostaje sprytnie rozdzielona na dwie części. Zjawia się nowe przyłącze dla bojlera z ciepłą wodą. Sypialnia 3 dzieciaków zyskuje piętrowe łóżko z wysuwanym drugim"parterem". Pełniące też rolę jednego z dwóch biurek do odrabiania lekcji.

 I... po jakimś czasie szczęśliwi lokatorzy dostają czynsz- wyliczony na nowo. Bo sobie podwyższyli standard! Jego wysokość szokuje a wdzięczni sąsiedzi: dobrze im tak.

 I jak widzisz Drogi Autorze, niekoniecznie trzeba uwalniać czynsze. Czasem wystarczy je spuścić ze smyczy.

Vote up!
1
Vote down!
0

Dr.brian

#1670728