Sprzedawanie sensacji w tłumaczeniach
Każdy może stać się winny szerzenia dezinformacji. Wystarczy zmienić tłumaczenie oryginału, bo kto to sprawdzi? Ja to sprawdzam. Sprawdziłem bo nie wierzyłem własnym oczom i od razu trafił mnie szlag. Nie tylko moi bliscy potwierdzili jak rozumią 'Here we go' ale i dostępne źródła. Nie będę tutaj się rozpisywał na temat szczegółów aby się nie powtarzać, opisałem to tutaj: „No to ruszamy!” czy „Zaczyna się…”? O językowej pułapce w relacjonowaniu reakcji Donalda Trumpa. Muszę jednak iść za ciosem, bo temat nietrafionych interpretacji jest bardzo ważny. Pierwsze moje spostrzeżenia, że ludzie nie radzą sobie z językiem angielskim były jeszcze w szkole średniej, potem było tylko gorzej. Im lepiej poznawałem świat tym bardziej było mi wstyd. Wstyd przed obcokrajowcami, którzy chcieli jakoś w Polsce robić interesy. Kiedyś Minister Zdrowia, który był zaproszony na spotkanie w Inowrocławiu do biznesmenów ze sprzętem medycznym z Belgii ograniczył się do wygłoszenia przemowy po polsku. Nerwowy, wywyższający się, człowiek z innego świata. Było mi wstyd. Byłem na tym spotkaniu i widziałem wyraźny niesmak obcokrajowców. Mogłem sobie wyobrazić, że wszystkie dokumenty unijne będące przekładami przekładów i same w sobie już zawierały błędy były źródłem kolejnych pomyłek, nadinterpretacji o ile, w ogóle, ktoś kto je podpisywał - czytał. Innym razem kiedy spytałem dyrektor Pawłowską z inowrocławskiego Uzdrowiska, dlaczego nie kierują oferty do Niemieckich kuracjuszy odpowiedziała, że nie możemy: 'bo personel nie zna języka'. Muszę wyjaśnić, że chodziło mi o płatne świadczenie usług zdrowotnych co w tamtych czasach byłoby lukratywne dla miasta i takie 'już jest jak jest' spowodowało, że i ja kiedyś wyjechałem. Ale posłuchajcie najlepszego. Po przyjechaniu do Anglii potrzebowałem wiele informacji i korzystałem także z prasy polonijnej. W jednej gazecie w artykule dotyczącycm motoryzacji i ubezpieczeń samochodu w UK czytelnicy znaleźli 8 przekłamań faktów. Od strony językowej było ich więcej. Dezinformacja była także na portalach. Bardzo szybko nauczyłem się weryfikować informacje bo wprowadzano tam w błąd a system komentarzy, kiedy można było poczytać od ludzi wtedy jeszcze nie istniał. Informacje błędne były podawane z ust do ust o wszystkim. Nawet wprowadzono mnie w błąd w zakresie szkolnictwa. Do emigracji przygotowywałem się przez pół roku czytając o życiu w Anglii, której w ogóle nie znałem. Dużo mi to dało zawsze jednak musiałem liczyć na siebie i na swój angielski. Wtedy unikałem problemów. Jeżeli nie przynudzam to dodam jeszcze tylko ciekawostkę, że Anglicy zadają sobie pytania dodatkowe i to często przyspiesza rozumienie. Nie stoją z rozdziawioną gębą i nie przytakują jak nasze dyplomatołki. A w sprawie dronów może się okazać, że się zgubiły na ćwiczeniach 'Zapad' i nie był to żaden atak.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 162 odsłony


Komentarze
Informacja i weryfikacja
11 Września, 2025 - 08:44
Jeżeli nie przynudzam to dodam jeszcze tylko ciekawostkę, że Anglicy zadają sobie pytania dodatkowe i to często przyspiesza rozumienie. Nie stoją z rozdziawioną gębą i nie przytakują jak nasze dyplomatołki. A w sprawie dronów może się okazać, że się zgubiły na ćwiczeniach 'Zapad' i nie był to żaden atak.
Straszliwie Pan przynudza. Drony nie zgubiły się na ćwiczeniach Zapad, ponieważ rosyjskie manewry rozpoczną się 12 września. Znający angielski inteligentny obywatel świata, który rzekomo wszystko sprawdza, nawet tego drobnego faktu nie sprawdził? Ale przyjmijmy, że Putin wysłał je wcześniej aby mogły w terminie dotrzeć do Polski, ponieważ atak był i ten atak był zaplanowany.
Rzeczpospolita ma długą historię dyplomatycznych osiągnięć, a państwo obecnie posiada dobrych, władających wieloma językami dyplomatów. Wkrótce, przedstawiciele obcych przedsiębiorstw, chcąc nawiązać kontakty biznesowe w naszym kraju, będą się skwapliwie uczyć polskiego. Zwrócę tylko uwagę, że w epoce swojego największego rozkwitu, Rzeczpospolita nie narzucała się narodom na Wschodzie ze swoją mową, one same ją przyjmowały. A obecnie Amerykanie praktycznie nie władają innymi językami, jedynie swoim własnym, a jeśli już, to najczęściej są emigrantami.
W kwestii wyrażenia "Here we go", przyznam Panu rację, że jego znaczenie zmienia się zależnie od sytuacji. W moim rozumieniu należałoby je przetłumaczyć na cyniczne "zaczyna się" - wypowiedziane bez żadnej empatii czy powagi. Ja nawet poszłabym dalej i zinterpretowała tę wypowiedź jako: "Zaczynają się narzekania Polski".
AgnieszkaS
A mina? A może miał gazy?
13 Września, 2025 - 08:37
A to, a tamto? Znaczenie zwrotu może być równoważne naszemu: jedziemy, wspomnianemu- zaczęło się, zaczyna się, ech to już i wszystko co dotyczy czegoś co ruszyło z miejsca. Ważne są też: kontekst ogólny, miejsce, nastrój, ton wymowy i inne.
Polski jest bardzo precyzyjny choć zwroty slangowe bywają kłopotliwe nawet dla Polaków, gdy to samo słowo znaczy coś innego a w takim samym zdaniu...
Nawet stare dobre"drzyj zelówy ćwoku!" usłyszane przez Anglika i nie tylko może sprawić kłopot ostatnim wyrazem. Tymczasem środkowe"drzeć" ma od pierona( znów podobny kwiatek ) znaczeń.
Angielski już nie jest tak precyzyjny, należy szukać kontekstu, tonacji a nawet humoru mówiącego. Bywa że jeśli użyje skrótowej formy wyrażenia to nie musi oznaczać lekceważenia ani ze przeszedł nad czymś do porządku dziennego.
Po prostu powiedział tak jak powiedział. A angliści za dychę czy dwie niech sobie łby urywają.
Ja anglistą nie jestem...
Dr.brian