PPP, czyli kto dziś w Polsce jest Polakiem ?

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

PPP to skrót hasła "Priorytety Polskiej Prezydencji", które nie wszystkim gładko przechodziło przez gardło, a niejednemu -mnie na przykład- wychodzić zaczyna bokiem.

Nim hasło to, i owa prezydencja wraz z tymi czy innymi priorytetami, wyjdą ..z obiegu, chcę na tym marginesie, na którym się znajduję, zanotować kilka uwag a propos (choć niekoniecznie comme il faut), ponieważ jestem Polakiem i nic co polskie nie jest mi obojętne - cóż dopiero priorytety.

Priorytety bywają oczywiście różne.

Bywa, że dopóki nie objaśni nam tego ktoś kompetentny, nie bardzo wiemy, o co chodzi, albo który priorytet jest aktualnie najważniejszy.

Z pomocą przychodzą wówczas środki masowego przekazu, profesjonalnie porządkujące obraz rzeczywistości m. in. w tzw. programach informacyjnych.

W dniu Święta Ciała i Krwi Pańskiej rangę informacji priorytetowej, albo nawet najbardziej priorytetowej, nadano doniesieniu z zagranicy, mianowicie z Brukseli, gdzie przybył i zabrał publicznie głos sławny polski redemptorysta, O. dr Tadeusz Rydzyk.

Wystąpienie twórcy i dyrektora "Radia Maryja" nie było transmitowane; sprawozdawcy nie przewidywali, że mogą dokumentować narodziny priorytetu, otrzymaliśmy jednak skrótową relację z wydarzenia, tak uporządkowaną, żeby co do priorytetów Ojca Dyrektora nie wzbudziła żadnych wątpliwości.

Opinię, iż "Polską nie rządzą Polacy", przytoczoną i upowszechnianą przy akompaniamencie jakże zrozumiałych wyrazów najwyższego oburzenia, choć nie była dominantą ani tym bardziej syntezą treści wystąpienia polskiego redemptorysty, słusznie nominowano na priorytetową informację medialną.

Trafnie i rzetelnie odzwierciedla ona rzeczywistość : nie to bynajmniej, co myśli i czuje O. Tadeusz Rydzyk, ale to, co myślą i czują jego przeciwnicy i wrogowie, nie ustający w staraniach o to, by te uczucia i myśli, niekoniecznie bezinteresowne, podzielano powszechnie.

Szanując trud, wkładany od wielu lat przez obywateli bynajmniej nietuzinkowych a nierzadko wielmożnych w dezawuowanie osoby i dzieła Ojca Dyrektora, spróbuję przemyśleć sprawę jeszcze raz, podejmując podrzucony wątek; sam zresztą chciałbym wiedzieć, kto właściwie rządzi Polską.

Żeby stwierdzić czy są to Polacy wypada jednak wpierw ustalić, kto dziś w Polsce jest Polakiem.

Dobrą kanwą dla tego wątku mogą być priorytety polskiej prezydencji, o których wspomniałem na wstępie, ale że haftuję tu sobie najzupełniej prywatnie, pozwolę sobie użyję i priorytetów prywatnych - moich własnych.

Polska różni się korzystnie od większości krajów Unii strukturą etniczną zaludniającej ją populacji.
Nie jest to nasza zasługa, bo na obecną homogeniczność ludności Polski decydujący wpływ wywierali sąsiedzi - zwłaszcza Niemcy, Rosjanie i Ukraińcy, ale ta czystość etniczna, jednorodność, potwierdzona wspólnotą języka i obyczajów, stanowi o przydatności naszej wspólnoty do budowania konstrukcji, które wymagają użycia solidnych i trwałych elementów.

Polska jest od z górą tysiąca lat chrześcijańska; była przedmurzem chrześcijańskiej cywilizacji w przełomowych momentach dziejów Europy, także najnowszych, budowała i instytucje publiczne i charaktery ludzkie na trwałym systemie wartości. Konstytucja Trzeciego Maja, Polskie Państwo Podziemne, "Solidarność", czy pontyfikat Jana Pawła II to tylko niektóre elementy cywilizacyjnej wspólnoty, wytworzonej z udziałem Polaków wyznających Chrystusową Ewangelię; wspólnoty, która powinna się nadal rozwijać na tym samym fundamencie aksjologicznym.

W obronie wartości wspólnych ludziom dobrej woli Polacy przelewali krew na własnej i na cudzej ziemi - czasem w boju, czasem w miejscach kaźni i męczeństwa.
Krwi polskiej przelanej za wolność waszą i naszą należy się szacunek, a najeźdźcom, zaborcom, katom i oprawcom pogarda.
Historia Europy nie musi być pisana krwią, ale krwawych kart które zostały już zapisane, wyrywać z niej ani poprawiać nie wolno - nikomu.

--

W związku z prezydencją nie spodziewam się zbyt wiele po prezydencie Bronisławie Komorowskim, który zmarnował niepowtarzalną okazję pokazania - światu, nie tylko Europie - wielkości Rzeczypospolitej.

W sierpniu minionego, tragicznego roku, przypadały trzy okrągłe rocznice wielkich, historycznych wydarzeń : Bitwy o Warszawę z bolszewikami, Powstania przeciw niemieckim okupantom i narodzin "Solidarności" przeciw reżimowi sterowanemu przez sowiecką Eosję.

Było co świętować - razem, było czym się szczycić przed Europą i światem, było komu oddawać hołd.

Była okazja przypomnieć, że Odrodzona Rzeczpospolita dotrzymała wszystkich umów i traktatów, a zdradzona została przez wszystkich, poza własnym Narodem.

Bóg i Ojczyzna, Państwo i Naród, to nie są pojęcia puste - nie tylko dla Polaków, ale w wystąpieniach prezesa polskiej Rady Ministrów, Donalda Tuska, znaleźć by je trudno.

Polską pobożność i patriotyzm, obywatelską lojalność, dumę z narodowej tradycji i kultury, podobnie zresztą jak dobre obyczaje, dewastowano przez kilkadziesiąt lat minionego wieku, kiedy władali Polakami barbarzyńcy.

Nie dostrzegam tych cech u wielu rządzących dzisiaj Rzecząpospolitą - zwłaszcza tych, którzy wydają mi się raczej kosmopolitami niż patriotami, są religijnie indyferentni, mylą interesy partyjne czy osobiste z dobrem państwa, chorują na wielokulturowość i są tak nonszalancko nowocześni, że nie szanują nawet samych siebie i swoich własnych słów.

Ksiądz Tadeusz Rydzyk, którego dzieło, ale także zapał, energia i wytrwałość, są godne podziwu, powinien być wzorem dla wielu Polaków, zajmujących odpowiedzialne stanowiska, mających nieporównanie większe możliwości realizowania powinności wobec państwa i narodu.

Ma je każdy Polak, ale dla premiera czy ministra są to, w końcu, obowiązki służbowe.

Jeśli porównać dotychczasowe wyniki prac rządu pana premiera Donalda Tuska - toutes proportions gardees - z wynikami prac Ojca Dyrektora, można by mieć poważne wątpliwości, kto lepiej sprostać by potrafił trudom "polskiej prezydencji", nie mówiąc o sformułowaniu jej priorytetów.

Wypada podać jakiś przykład, proszę :

Wiedza Polaków o tak zwanej "katastrofie smoleńskiej" (która mogła katastrofą nie być, więc budzi powszechne zainteresowanie i żywe emocje) nie opiera się na informacjach rządu, których brak, lecz na materiałach dziennikarskich; aktualne informacje dotyczące losów śledztw regularnie publikuje jedynie "Nasz Dziennik", którego dziennikarze prowadzą skrupulatną kwerendę źródłową, zdobywając i gromadząc unikalne materiały.

...

Trzeba kończyć te wywody.

Nie wiem nadal, kto rządzi Polską (różnie się mówi, będę próbował się w tym połapać).

Wiem natomiast, kto jest Polakiem.

Na kanwie moich priorytetów znakomicie wygląda Polak nazwiskiem Rydzyk, w sutannie, bo ksiądz (czego nie raczy uwzględniać, gdy o nim mówi, a mówi często, dużo i źle, wybitny polityk lewicy o nazwisku Wenderlich), pamiętający o przeszłości Polski i zatroskany, nie bez powodu, o Jej przyszłość, a w związku z tym starający się podtrzymywać tradycję narodową przy pomocy bardzo nowoczesnych środków technicznych.

Nie wiem, czemu nie podoba się Lechowi Wałęsie, skoro tworzy struktury i ma koncepcje, a nawet programy - nie mówiąc już o wartościach.

Mnie się podoba, zwyczajnie - jak Polak Polakowi.

Myślę, że będzie miał kiedyś pomnik, niekoniecznie zaraz po prezydencji, bo najpierw koniecznie trzeba uporządkować priorytety, ale nie ma pośpiechu.

Należy mu się.

Brak głosów

Komentarze

gość z drogi

dzięki za mądry artykuł

10

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#166490

kitciwucho;Ojciec Tadeusz Rydzyk wielkim patriotą polskim jest! To nie ulega żadnym wątpliwościom.A JEGO spojrzenie na Polskę i świat jest bardzo nowoczesne, choćby to zainteresowanie zrodłami geotermalnymi wyprzedziło spojrzenie krytyczne różnych środowisk , nawet światowych ,na epokę atomu.I takie wartości powinniśmy wnieść do UNII-OSIĄGNIĘCIA MYŚLI POLSKIEJ , a nie bączki, prezenciki i zygzakowate logo.

Vote up!
0
Vote down!
0

kitciwucho

#166505

Dziękuję za dobre słowa i spieszę sprostować moją błędną opinię o słownictwie używanym przez pana premiera Tuska.

Używa on jednak - a w każdym razie użył onegdaj - słowa "Ojczyzna", co bez trudu stwierdzić mógł każdy czytelnik prasy codziennej, bo ten akurat fragment wypowiedzi pana premiera przytaczały wszystkie gazety :

"..o swojej Ojczyźnie źle staramy się nie mówić, kiedy jesteśmy za granicą."

Po spolszczeniu składni tego zdania można by je uznać za priorytetową dyrektywę dla wszystkich Polaków wyjeżdżających z kraju - na wakacje i na misje pokojowe, w poszukiwaniu wrażeń albo za chlebem, na jakieś konferencje czy czyjeś mogiły; nie wszyscy jednak takiej dyrektywy potrzebują, bo wcale "starać się" nie muszą, by się zachowywać normalnie, na przykład lojalnie wobec swej Ojczyzny.

Problemy pojawiają się wówczas, gdy pojęcie Ojczyzny jest niedookreślone albo za wiele ma alternatyw, bo ma się małą Ojczyznę i tę dużą, a niegdyś wielką, no i tę europejską, albo parę paszportów i kilka adresów - nie mówiąc już o kontach bankowych - w różnych krajach, są to jednak problemy elitarne, nie na głowę ot, zwykłego Polaka, który inne ma dylematy i rozterki na co dzień, a bywa że i od święta.

Mógłby on natomiast, niekoniecznie za granicą, w ogóle nie mówić ź l e - o nikim i o niczym, ale takiej dyrektywy, ani tym bardziej przykładu, od pana premiera Tuska spodziewać się nie możemy; nie jest duszpasterzem i inne ma priorytety.

Na zakończenie chcę zauważyć, że surowa ocena, jakiej Donald Tusk, obok, m.in., pana ministra spraw zewnętrznych, poddał zagraniczne wystąpienie polskiego redemptorysty, O.Tadeusza Rydzyka, skarżącego się na obstrukcje ze strony obecnego rządu, wypowiedziana została przez pana premiera za granicą.
Domyślam się, że nie udało mu się powstrzymać, mimo iż się starał, albo -rząd jest przecież najważniejszy- zdecydowały pierwszorzędne priorytety.
Obawiam się, że dobrano je niewłaściwie.

Powodem reprymendy i zapowiadanych retorsji wobec O.Rydzyka stała się jego krytyczna opinia o obecnym rządzie - i na tę
opinię premier rządu może, a nawet powinien zareagować.

Nie powinien jednak - a nawet nie wolno mu - utożsamiać krytyki, kwestionującej rzetelność działań administracji, (sprawiających zaiste wrażenie dyskryminujących szykan) z "mówieniem źle o Ojczyźnie".

Rząd to nie Ojczyzna; rząd Donalda Tuska to nie Polska, te pojęcia łatwo rozróżnić.

O tym, czy i komu dobrze służy, nie słowa świadczą, ale czyny, które oceniać ma prawo każdy, kto w Polsce płaci podatki i nie nauk moralnych oczekuje w zamian od funkcjonariuszy swego państwa.

Od tego są duszpasterze.

Vote up!
0
Vote down!
0

Andrzej Tatkowski

#166538

Dziękuję za dobre słowa i spieszę sprostować moją błędną opinię o słownictwie używanym przez pana premiera Tuska.

Używa on jednak - a w każdym razie użył onegdaj - słowa "Ojczyzna", co bez trudu stwierdzić mógł każdy czytelnik prasy codziennej, bo ten akurat fragment wypowiedzi pana premiera przytaczały wszystkie gazety :

"..o swojej Ojczyźnie źle staramy się nie mówić, kiedy jesteśmy za granicą."

Po spolszczeniu składni tego zdania można by je uznać za priorytetową dyrektywę dla wszystkich Polaków wyjeżdżających z kraju - na wakacje i na misje pokojowe, w poszukiwaniu wrażeń albo za chlebem, na jakieś konferencje czy czyjeś mogiły; nie wszyscy jednak takiej dyrektywy potrzebują, bo wcale "starać się" nie muszą, by się zachowywać normalnie, na przykład lojalnie wobec swej Ojczyzny.

Problemy pojawiają się wówczas, gdy pojęcie Ojczyzny jest niedookreślone albo za wiele ma alternatyw, bo ma się małą Ojczyznę i tę dużą, a niegdyś wielką, no i tę europejską, albo parę paszportów i kilka adresów - nie mówiąc już o kontach bankowych - w różnych krajach, są to jednak problemy elitarne, nie na głowę ot, zwykłego Polaka, który inne ma dylematy i rozterki na co dzień, a bywa że i od święta.

Mógłby on natomiast, niekoniecznie za granicą, w ogóle nie mówić ź l e - o nikim i o niczym, ale takiej dyrektywy, ani tym bardziej przykładu, od pana premiera Tuska spodziewać się nie możemy; nie jest duszpasterzem i inne ma priorytety.

Na zakończenie chcę zauważyć, że surowa ocena, jakiej Donald Tusk, obok, m.in., pana ministra spraw zewnętrznych, poddał zagraniczne wystąpienie polskiego redemptorysty, O.Tadeusza Rydzyka, skarżącego się na obstrukcje ze strony obecnego rządu, wypowiedziana została przez pana premiera za granicą.
Domyślam się, że nie udało mu się powstrzymać, mimo iż się starał, albo -rząd jest przecież najważniejszy- zdecydowały pierwszorzędne priorytety.
Obawiam się, że dobrano je niewłaściwie.

Powodem reprymendy i zapowiadanych retorsji wobec O.Rydzyka stała się jego krytyczna opinia o obecnym rządzie - i na tę
opinię premier rządu może, a nawet powinien zareagować.

Nie powinien jednak - a nawet nie wolno mu - utożsamiać krytyki, kwestionującej rzetelność działań administracji, (sprawiających zaiste wrażenie dyskryminujących szykan) z "mówieniem źle o Ojczyźnie".

Rząd to nie Ojczyzna; rząd Donalda Tuska to nie Polska, te pojęcia łatwo rozróżnić.

O tym, czy i komu dobrze służy, nie słowa świadczą, ale czyny, które oceniać ma prawo każdy, kto w Polsce płaci podatki i nie nauk moralnych oczekuje w zamian od funkcjonariuszy swego państwa.

Od tego są duszpasterze.

Vote up!
0
Vote down!
0

Andrzej Tatkowski

#166539