Prawie jak hipopotam. Użyteczni idioci Kremla w Polsce
Hipopotam wbrew dobrodusznemu wyglądowi to wyjątkowo złośliwe i niebezpieczne bydlę. W zwierzęcym rankingu największych morderców ludzi zajmuje drugie miejsce. Zaraz za komarami.
Te jednak zawdzięczają swoją lokatę w rankingu chorobom, które przenoszą. Hipopotamy natomiast deklasują krokodyle, rekiny, lwy i tygrysy.
Ale dla naszych rozważań znaczenie ma ich mocno obrzydliwe zachowanie. Otóż znacząc teren powoli popuszczają g… zawzięcie przy tym kręcąc króciutkim ogonem. Dzięki temu g… jest rozpryskiwane we wszystkich kierunkach i w ten sposób oznaczają granice swojego terenu.
Niestety. Ostatnio namnożyło się „prawie hipopotamów” w Necie i „rozpryskują” cudze g…
Gdy jednak przyjrzeć się bliżej kocopałom zamieszczanym przez tych „blogerów” prędziutko dochodzimy do wniosku, że jest to po prostu kontynuacja tzw. „pedagogiki wstydu”, znanej z lat 1990-tych, tym razem jednak prowadzona z pozycji „prawicowych”.
Ta bardziej już w tej chwili historyczna (co nie znaczy, że zanikła całkiem, ale na szczęście staliśmy się na nią po prostu bardziej odporni), jaką od początku istnienia III RP uprawiało tzw. „czerskie” środowisko miała konkretne znaczenie. Mieliśmy bowiem, jako Naród, mentalnie przygotować się na zajmowanie w Europie pośledniego miejsca.
Czemu jednak ma służyć kontynuowanie takiej polityki przez osoby deklarujące swoją przynależność do środowisk umownie nazywanych „prawicowymi”?
Zainspirowany pewnym łajdackim tekstem rozsianym przez jego równie złajdaczonego autora tak samo, jak wspomniane wyżej odchody hipopotama po rozmaitych portalach, zajrzałem do źródła, z jakiego zaczerpnięte zostały te mundrości.
To youtubowy kanał (dosłownie) red. Piotra Zychowicza, który w wygłaszaniu ahistorycznych bredni znalazł sposób na (dostatnie) życie.
Generalna teza wszystkich wypowiedzi (oczywiście dot. losów II RP w 1939 r. ) jest jedna – powinniśmy sprzymierzyć się z Hitlerem, w najgorszym zaś przypadku poddać się zaraz po ataku 1 września.
Rozważmy najpierw ten drugi wariant. Otóż Polska faktycznie poddaje się Niemcom.
Tylko takie założenie nie może być rozpatrywane bez uwzględnienia istniejącego już paktu Hitler-Stalin (inaczej: Ribbentrop-Mołotow) z 23 sierpnia 1939 r.
Oto mapka.
Jak widać przewidywany rozbiór Rzeczpospolitej faworyzował ZSRS. W przypadku poddania się Polski tak właśnie wyglądałaby nowa granica pomiędzy dwoma mocarstwami. Sowieci bowiem wkroczyliby w ciągu kilku godzin od ogłoszenia zawieszenia broni.
Na szczęście dla ludności przyszłego dystryktu lubelskiego ostatecznie granice rozbiorowe wyglądały tak.
Poza tym, co często uchodzi uwadze wszelkiej maści mniej lub bardziej domorosłych herstoryków, Pakt oznaczał w dalszej perspektywie utratę niepodległości dla tzw. państw bałtyckich oraz częściowy zabór Rumunii, czego skutki widzimy do tej pory (Mołdowa, Nadniestrze oraz kawałek Ukrainy na zachód od Odessy do 1940 roku stanowiły część Rumunii). Poza tym łupem Stalina miała stać się Finlandia (wszak do 1917 roku stanowiła część Rosji, i to od 1809 r.), dla Stalina zatem była „ziemią rosyjską”.
Lektura publikacji (przede wszystkim sygnowanych przez IPN) zawierających wspomnienia ludzi, którzy przeżyli okupację sowiecką lat 1939-41 prowadzi do wniosku, że pod „niemcem”... żyło się lepiej.
Zainteresowanych odsyłam do podstawowej pozycji nt. - Wysiedlenia, wypędzenia i ucieczki 1939-1959. Atlas ziem Polski (DEMART 2008).
Ale nas interesuje tzw. „prawicowa” pedagogika wstydu.
Wg bredni niestety inspirowanych lekturą „dzieła” wspomnianego Zychowicza - minister spraw zagranicznych II RP Józef Beck… wywołał II wojnę światową i doprowadził do umocnienia Stalina. A wszystko dlatego, że był… angielskim szpiegiem.
Jest jeszcze inna wersja, rozpowszechniana przez mieniącego się arcyprawicowcem 80-letniego Janusza Antoniego Choińskiego z Warszawy. Otóż w wydanej przez siebie książce za wybuch II wojny światowej czyni odpowiedzialnych alkoholizm bądź tylko chorobę psychiczną Józefa Becka!
Faktycznie, Polska kręciła resztą świata. A raczej Anglicy bądź też… alkohol. ;)
To zapewne taki swoisty… polonocentryzm? Czy też podniesienie rangi alkoholizmu?
Tymczasem historia tzw. dwudziestolecia międzywojennego wskazuje dobitnie na wiodącą rolę Związku Sowieckiego w wybuchu kolejnego światowego konfliktu.
Pisałem o tym nie tylko ja, choć na tym forum pewnie tylko. Przypomnę zatem.
Jeszcze przed wybuchem II wś niejaki Lew Dawidowicz Bronstein, bardziej znany pod partyjną ksywą Lew Trocki pisał:
Bez Stalina nie byłoby Hitlera, nie byłoby Gestapo.
Bez Stalina, a raczej bez moskiewskiego komunizmu, wojny również by nie było.
Stalin tego nie ukrywał. Już w 1927 roku, nim jego władza zdążyła okrzepnąć, na połączonym plenum komitetu centralnego kompartii oraz centralnej komisji kontroli zapowiadał nieuchronność II wojny światowej.
Trzeba też pamiętać o układach w Rapallo, zawartych jeszcze z Republiką Weimarską.
Zgodnie z ich tajną częścią armia niemiecka otrzymała do dyspozycji sowieckie poligony. W Sowietach także pracowały niemieckie biura projektujące nowe samoloty bojowe czy też okręty podwodne. Aż do czasu, gdy kanclerz Hitler oficjalnie dokonał remilitaryzacji Niemiec i można było myśleć o oficjalnym powrocie do Rzeszy.
Prawda, po dojściu Hitlera do władzy stosunki pomiędzy ZSRS a Niemcami nieco ochłodziły się. Ba, w rosyjskich mediach pojawiły się nawet treści antyfaszystowskie.
To wszystko robione jednak było na pokaz. Wiemy bowiem, że co najmniej już w 1937 r. prowadzone były tajne rozmowy pomiędzy dwoma socjalistycznymi państwami. Ze strony sowieckiej prowadził je Dawid Kandełaki, oficjalnie przedstawiciel handlowy CCCP w Berlinie.
10 marca 1939 r. Stalin postawił kropkę nad i. Przemawiając podczas obrad XVIII Zjazdu Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) w Moskwie powiedział:
Związek Sowiecki może porozumieć się z każdym państwem, bez względu na jego ustrój.
Poza tym w ciepłych słowach wspomniał III Rzeszę, za wroga przedstawiając Anglię i Francję, które to rzekomo parły do wciągnięcia ZSRS do wojny z Niemcami.
W Berlinie referat „Ojca Narodów” powitano entuzjastycznie.
Kolejny krok ku oficjalnemu ociepleniu stosunków nastąpił 3 maja 1939 roku.
Z funkcji ministra spraw zagranicznych CCCP (oficjalnie tytuł brzmiał: ludowy komisarz spraw zagranicznych) został odwołany Enoch Meyer Wallach (znany jako Maksim Litwinow). Na jego miejsce wszedł długoletni premier Wiaczesław Mołotow (tak naprawdę noszący arystokratyczne nazwisko Skriabin).
Teoretycznie w sierpniu 1939 r. wszystko było jeszcze możliwe – na Kremlu przebywały bowiem delegacje francuska i brytyjska, mające przyciągnąć Stalina do... koalicji antyniemieckiej!
Stalin zagrał va banque. 15 sierpnia złożył ofertę skierowania milionowej armii sowieckiej nad polsko - niemiecką granicę. Zakładając, że polski rząd zgodziłby się na rozwiązanie pozwalające na wejście armii większej, niż Wojsko Polskie (w rozmowach moskiewskich nie byliśmy w ogóle reprezentowany a nawet informowani o ich wyniku) takie rozwiązanie mogłoby być urzeczywistnione najwcześniej późną wiosną 1940 roku. I to tylko z przyczyn logistycznych (budowa koszar, magazynów broni, linii zaopatrzenia, nowych lotnisk itp.).
Tymczasem jeszcze przed zakończeniem aliancko-sowieckich rozmów przemawiając w zamkniętym gronie najwyższych towarzyszy Stalin powiedział:
...Jeśli Niemcy wygrają wojnę, to będą osłabione do tego stopnia, że nie będą przez 10 lat gotowe do następnej wojny. Największym problemem Niemiec będzie wtedy kontrola nad zwyciężonymi przez nich Anglią i Francją w celu trzymania w szachu tamtejszych ruchów oporu.
Z drugiej strony zwycięskie Niemcy będą posiadać wielkie obszary, których zagospodarowanie i narzucenie tam niemieckich porządków zabierze im kilkadziesiąt lat.
Jest więc bardzo prawdopodobne, że Niemcy będą miały inne rzeczy do roboty niż zwrócić się przeciwko nam.
Jest jeszcze jedna rzecz, która wzmacnia nasze bezpieczeństwo.
W pokonanej Francji będzie działała silna partia komunistyczna. Niechybnie dojdzie tam do rewolucji komunistycznej i będziemy mogli wykorzystać tą sytuację i zrobić z niej naszego sprzymierzeńca.
W konsekwencji wszystkie narody znajdujące się pod opieką zwycięskich Niemiec będą naszymi sprzymierzeńcami. Dlatego stoimy teraz przed dużym wezwaniem – wywołaniem rewolucji światowej!
Towarzysze do dzieła, za dobro państwa sowieckiego, klasy robotniczej, dla dobra ojczyzny, żeby wzniecić wojnę między Niemcami a blokiem angielsko-francuskim!
Musimy zrobić wszystko, by ta wojna była jak najdłuższa i żeby wyczerpała walczące strony.
Wobec takiego punktu wyjścia musimy przyjąć niemiecką propozycję sojuszu i działać na tej linii, żeby proklamowana w wyniku tego wojna była jak najdłuższa. Konieczne jest także, aby w krajach, które włączą się do wojny, zwiększyć pracę propagandową tak, by byli gotowi przeciągać czas jej trwania.
Powyższy tekst został odnaleziony przez rosyjskiego historyka T. S. Buschewoj’a w 1994r.
W książce Erki Hautamaki Finlandia w oku sztormu, tajne dokumenty marszałka Mannerheima, część 1, znajduje się rosyjska fotokopia dokumentu.
Ten sam tekst cytuje również Wiktor Suworow w Ostatniej republice.
Bo, jak ongiś pisał wspomniany już Bronstein (Trocki):
Socjalistyczna rewolucja zaczyna się na fundamentach narodowych. Ale nie może się ona dopełnić w tych granicach. (…) Międzynarodowa rewolucja stanowi permanentny proces, wbrew tymczasowym odpływom i przypływom.
Co z tego wynika?
Dla Stalina Polska była jedynie przeszkodą, którą należało usunąć. Oddzielała bowiem armie sowieckie od reszty Europy.
Dzisiaj widzimy wyraźnie, że cokolwiek zrobiłby polski rząd w 1939 roku nie dałby rady obronić się przed agresją obu mocarstw.
Hitler wszak jeszcze w 1940 roku największego wroga Niemiec upatrywał we Francji.
Polska jego zdaniem musiała zniknąć z map, bowiem o ile był pewien bezczynności Francji w przypadku agresji skierowanej na wschód to zasadnie obawiał się, że w przypadku ataku na zachód Warszawa uzna swoje zobowiązania sojusznicze za istotne. I je wykona.
A zawarcie antysowieckiego sojuszu z Polską zwyczajnie nie wyszło, choć mogło do niego dojść jeszcze w styczniu 1939 r.
To jednak oznaczałoby sowietyzację całej Europy być może jeszcze przed 1942 r. Bez dostaw surowców z Rosji, a przede wszystkim ropy i metali pozwalających na produkowanie bardziej wytrzymałej stali taki sojusz był skazany na klęskę nawet bez działań wojennych. A Stalin z całą bezwzględnością uderzyłby na Europę „wyzwalając” ją od nazizmu.
Z drugiej strony plan był jasny.
Sowiecka Europa, a potem reszta świata.
Niemcy miały rozwalić kapitalistyczną Europę, a potem same polec pod sowieckim walcem, który zatrzymałby się dopiero na atlantyckim wybrzeżu.
Taki plan wynikał z sowieckiej ideologii, której tak Lenin jak i Stalin byli gorliwymi wyznawcami. Przecież plany podboju świata opracowywano na Kremlu praktycznie aż do rządów Gorbaczowa!
Na szczęście dla Świata 22 czerwca 1941 roku Hitler uprzedził atak Stalina.
Tymczasem jacyś domorośli herstorycy wypisują androny o Józefie Becku, który ukradł Polakom pokój, bowiem przez podpisanie układu o pomocy z Wielką Brytanią 25 sierpnia 1939 r. doprowadził do zawarcia paktu Hitler-Stalin… dwa dni wcześniej!
A już zarzut, że w otoczeniu Józefa Becka był ulokowany agent NKWD i nasz kontrwywiad tego nie wykrył świadczy o wyjątkowej ignorancji piszącego takie słowa.
Ludzie Stalina bowiem ulokowani byli m.in. w najbliższym otoczeniu króla Jerzego VI, prezydenta USA Roosevelta, a nawet u boku… Adolfa Hitlera, w alianckim sztabie w Abbeville, gdzie podjęto 12 września 1939 r. decyzję o nieudzieleniu Polsce pomocy militarnej, co było bezpośrednim powodem agresji sowieckiej 17 września. Ba, szpionów wąsaty dyktator miał nawet w Japonii. I jakoś kontrwywiady tych państw orientowały się poniewczasie o ich działalności. Często kiedy już ujawniali się będąc bezpieczni w Moskwie.
Wreszcie oburzający każdego Polaka jest zarzut dotyczący rzekomo chaotycznie i nieudolnie walczącej Polskiej Armii we wrześniu 1939 r.
To co powiedzieć o armii francuskiej? Posiadającej więcej oraz lepiej uzbrojonych i opancerzonych czołgów niż III Rzesza? Równe jej lotnictwo, na dodatek wspomagana była przez brytyjski korpus ekspedycyjny i inne armie sojusznicze??? Wielekroć silniejszą flotę?
I która, w odróżnieniu od polskiej, miała aż 9 miesięcy na przygotowanie się do walki?
Przypominam, że kampania francuska trwała tylko tydzień dłużej, niż wrześniowa.
W odróżnieniu jednak od Francji my musieliśmy stawiać opór dwóm największym armiom ówczesnego świata.
Ale i tak jakiś cymbał napisze, że to wina Józefa Becka, Anglików czy alkoholu.
Taka wizja świata jest na rękę naszym sąsiadom.
Beck sprowokował Stalina! Przecież 130 czołgów, jakimi Polska dysponowała, mogło stanowić śmiertelne zagrożenie dla 24 tysięcy sowieckich.
Hitler z kolei zaatakował, bo poczuł się osaczony przez wiecznie knujący Albion.
A więc to Polacy winni! Powinni wszystkim zapłacić reparacje za II wojnę światową!
A Rosji w szczególności.
Tenże autor political fiction Zychowicz opublikował kolejny paszkwil – Pakt Piłsudski-Lenin czyli jak Polacy uratowali bolszewizm i zmarnowali szansę na budowę imperium.
Czy teraz rozsiewacze cudzego g… prócz Becka będą atakować Piłsudskiego???
I powoływać się, a jakże, na historyczny autorytet autora.
Tymczasem po paru latach polemiki z coraz wyraźniej obłąkańczymi tezami pana redaktora widać wyraźnie, że podzielił miejsce z ciut wcześniejszym oszołomem historycznym, niejakim Gabrielem Maciejewskim (Coryllusem).
Nikt poważnie ich nie traktuje.
Co prawda czasem zdarzy się jeszcze jakiś nienawidzący Polski i Polaków matoł, który bajania obu panów traktuje na poważnie, to jednak gros ludzi przechodzi obok tych „rrewwellacji” obojętnie.
Czy jednak obojętnie przechodzi putinowska propaganda?
Przecież wypowiedzi jednoznacznie wybielające Stalina i obciążające winą za wybuch II wojny światowej Polskę współgrają doskonale z tezami sączonymi przez Putina!
Jest więc Zychowicz, świadomie lub nie, użytecznym idiotą Kremla.
To samo dotyczy mieniących się „prawicowcami” wszystkich tych, którzy to g…. rozpryskują po Internecie.
Na zakończenie warto przytoczyć opinie dot. twórczości „historycznej” Piotra Zychowicza.
Profesor Jacek Chrobaczyński o książce Pakt Ribbentrop – Beck powiedział krótko, że jest „wyrazistym przykładem śmieszności intelektualnej, niekompetencji warsztatowej, spekulacji umysłowej. Nie jest godna nazwania jej rozprawą historyczną, a autora profesjonalnym historykiem” .
Równie krytyczny był prof. Antoni Dudek - w książkach Piotra Zychowicza nie o dyskusję chodzi, ale o przywalenie komuś: raz jest to Józef Beck, którego jednostkową rolę przecenia, czyniąc z niego całkowicie samodzielnego architekta polityki zagranicznej II RP, raz zaś dowództwo AK, które wedle niego też mogło w 1944 robić co chciało, ignorując nastroje społeczne.
Zaś dr Piotr Gontarczyk (IPN) książkę Pakt Piłsudski – Lenin… nazwał „ignorancką, prymitywną i niedorzeczną”.
(Cyt. za: wikipedia).
Tak to wygląda. Strach się bać, co będzie, gdy „reforma edókadzji” wg Nowackiej wypuści jawnych już matołów.
Wtedy, być może, paszkwile Zychowicza staną się wersją obowiązującą najnowszej historii.
Zwłaszcza, że wybielają Hitlera i Stalina, całą winą obarczając Polskę. Poza tym już dzisiaj oszołomów biorących je za prawdę objawioną nie brakuje.
27/28.11 2024
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 686 odsłon
Komentarze
Trzeba koniecznie przypomnieć...
28 Listopada, 2024 - 02:25
Trzeba koniecznie przypomnieć, że wściekłych ataków na Józefa Piłsudskiego było na Niepoprawnych bez liku. I dodać przy tym, że tego typu napaści pojawiają się zazwyczaj w ważnym dla Polski czasie, teraz w związku z poparciem kandytatury Karola Nawrockiego na prezydenta.
jan patmo
@ HUMPTY DUMPTY - Dziękuję za ten tekst
3 Grudnia, 2024 - 00:47
dlatego, że niestety konieczne jest stałe i konsekwentne przypominanie o tym gdzie jest idiotyczne kłamstwo i umyślne fałszowanie prawdy, a gdzie prawda po prostu jest. Jest to tym bardziej niezbędne, ponieważ antypolska kanonada od setek lat działa na kilku, z pozoru różnych "kanałach".
Pierwszym, jednym z nich jest przenoszenie winy za wywołanie II wojny światowej na Polskę - niezależnie od kontekstu w jakim to się robi. Nawet dorabianie paskudnej gęby historii Powstania Warszawskiego należy do tego strumienia bryzgów spod ogona hipopotama.
Drugim, bardzo podobnym potokiem pseudonaukowego fałszu jest paskudne pomówienie o czynny i wojenny polski antysemityzm w oszustwie zwanym badaniami Holocaustu w wykonaniu takich typów jak Jan Grabowski, Jan Gross, Barbara Engelking i wielu podobnych. [link]
Oba powyższe łotrostwa są bezpośrednim produktem Moskiewskiej i Berlińskiej polityki historycznej i jej źródłowej doktryny. Niedawno wspominał o tym Michał Rachoń, który zauważył dziwaczny fresk we wnętrzu niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jest to coś w rodzaju mapy historii Niemiec, na której II Wojny Światowej bezczelnie nie ma. Jest Holocaust, wojna nie zaistniała.
Jest jeszcze jedno zjawisko, zainicjowane między innymi przez "Willi Münzenberga, kolejnego typa, który dla rozwiązania problemów społeczeństwa zaproponował m.in. “zorganizowanie intelektualistów i wykorzystanie ich do splugawienia cywilizacji Zachodu. Wtedy, gdy wszystkie jej wartości zostaną zniszczone, a życie w niej stanie się niemożliwe, będziemy mogli narzucić dyktaturę proletariatu“. Tak zepsuć Zachód, by zaczął śmierdzieć.
W rzeczywistości jest to pokutujący, od czasu Kongresu Wiedeńskiego 1815 roku, w omszałych europejskich salonach imperialny sen o globalnej potędze. Tragicze rojenia starych generałów, którzy wreszcie chcą wygrać wojnę, którą już dwa razy przegrali.
I jest jeszcze jedno zjawisko, myślę, że zdebilenie najważniejsze czyli «strategiczny anachronizm cywilizacyjny», który wymaga odrębnej dyskusji. Mianowicie, tu i teraz, w końcu XX i na początku XXI wieku dzieje się globalna rewolucja cywilizacji człowieka myślącego. Jest to rewolucja bardzo mocno wpływająca na wszelkie lokalne i globalne strategie. Jest to rewolucja, która radykalnie przekształca wszelkie mechanizmy, paradygmaty i strategie cywilizacyjne w konieczną i nieuchronną «realną nowoczesność», której współczesne ani polityczne ani intelektualne ani nawet ekonomiczne elity nie ogarniają i zupełnie nie rozumieją i dlatego poszukują rozwiązań na manowcach pseudo nauki i anachronicznych, niestety skrajnie totalitarnych strategii politycznych, oraz absolutnie antynaukowej, wręcz samobójczej nowoczesności według Willi Münzenberga.
michael