Kult jednostki 2.0

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Z racji wieku pamiętam doskonale cyrk medialny, jaki urządzono po wydaniu w języku polskim książki ówczesnego genseka KPZS* Leonida Breżniewa „Mała Ziemia”.

Otóż wg niektórych „krytyków” poziomem swym sięgać miała najlepszych stron… Dostojewskiego. Wniosek zatem mógł być tylko jeden – Breżniew był pisarzem lepszym od Dostojewskiego, bowiem ten w dorobku miewał również gorsze stronice… ;)

Ale taka była ówczesna reguła. Generalnie generalny sekretarz czołowej partii komunistycznej (tzw. gensek) był autorytetem praktycznie w każdej dziedzinie. Nieco zapomniany już film Defilada reż. Andrzeja Fidyka (1989) pokazywał w całej ohydzie rzeczywistość Korei Północnej (wtedy zwanej jeszcze Koreańską Republiką Ludowo – Demokratyczną, w skrócie KRLD). Ówczesny „ukochany przywódca” Kim Ir Sen chodził po całym kraju i udzielał tzw. wskazówek na miejscu. A wtedy naukowcom, nauczycielom, kierowcom, konstruktorom a nawet… kucharzom otwierały się oczy i wiedzieli już, jak rozwiązać problem.

Towarzysze mniejsi również byli wyposażeni w zdolności przekraczające możliwości przeciętnego człowieka.

Renesans marksistowskiego modelu państwa, jaki po 13 grudnia 2023 r. obserwujemy z rosnącym przerażeniem doprowadził, niestety, do reaktywacji również tego elementu sowieckiej propagandy. Co prawda jeszcze nie tak nachalnie, jak na początku lat 1950-tych, ale na tyle wyraziście, by reagować zanim opanuje wszystkie rzekomo wolne me(r)dia.

Informacja jak najbardziej prawdziwa o Radosławie Sikorskim, który ostro odpowiedział ambasadorowi Rosji w ONZ, co odnotowały media ukraińskie, została uzupełniona następującą frazą:

„Fakt" postanowił pokazać przemówienie Sikorskiego Jolancie Grochali. Doświadczona lektorka języka angielskiego błyskawicznie oceniła talent językowy polityka. Co usłyszeliśmy?

— Pan Sikorski mówi bardzo płynnie. Jest to język akademicki, co najmniej na poziomie C1 — powiedziała na wstępie ekspertka.

Słychać, że przebywał za granicą i był tam otoczony językiem w tematach akademickich, politycznych, czy wojskowych — zauważyła.

Stwierdziła, że Sikorski jest jedną z osób publicznych, która najlepiej posługuje się angielskim i aby wzbić się na taki poziom w Polsce, trzeba mieć otoczenie "pełne językowo", płynnie posługujące się językiem.

Grochala podkreśliła, że w przypadku Sikorskiego z całą pewnością procentują lata spędzone za granicą, podejmowana tam edukacja oraz praca w środowisku anglojęzycznym specjalistycznym.

— Wpływ nie mniejszy ma także fakt, że żoną polityka jest Amerykanka Anne Applebaum — dodała lektorka języka angielskiego.

]]>https://www.fakt.pl/polityka/doswiadczona-lektorka-uslyszala-sikorskiego...]]>

Geniuś Sikorski…

Tylko wykształcenie nie jest takie, jakie liberalna propaganda znów usiłuje nam wmówić.

Pytanie o wykształcenie Radka było już bowiem stawiane w 2009 r.

Czy Radosław Sikorski ukończył studia magisterskie na Oksfordzie? Wątpliwości ma poseł PiS Karol Karski, który zapytał premiera o poziom wykształcenia szefa MSZ. Sikorski w odpowiedzi zapewnia, że ma dyplom magistra i zarzuca Karskiemu działalność w socjalistycznym ZSP.

Dlaczego Karski postanowił wytłumaczyć sprawę wykształcenia szefa polskiej dyplomacji? Wyjaśnia to w piśmie do premiera, do którego dotarła TVP Info. Poseł PiS twierdzi, że na stronie internetowej Sejmu znajduje się informacja, iż szef MSZ ukończył University of Oxford na poziomie "Bachelor of Arts”. "Oznacza to, że pan Radosław Sikorski posiada jedynie tytuł zawodowy licencjata (bachelor) i nie posiada tytułu zawodowego magistra (master)” - napisał Karski do premiera.

Z upoważnienia premiera Tuska na pismo Karskiego odpowiedział sam Radosław Sikorski. "Pragnę uspokoić pana posła, iż Uniwersytet Oksfordzki nadał mi tytuły zarówno bakałarza nauk (odpowiednik polskiego tytułu licencjata), jak i mistrza nauk (tytuł zawodowy magistra) na kierunku: filozofia, nauki polityczne i ekonomia” - poinformował. I przesłał kopię swego dyplomu magisterskiego.

]]>https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/141881,czy-radoslaw-sik...]]>

Braffo!

W 2009 roku Radosław Sikorski był magistrem, czyli po angielsku Master of Arts.

Przenieśmy się nieco w czasie. Radzio w 2019 roku został europosłem.

I tam wisi opublikowany jego życiorys. Ba, nawet własnoręcznie przez niego napisany!

Okazuje się, że poseł Karski miał rację.

Dla potrzeb europejskich Radzio już nie kreuje się na magistra, ale pozostaje skromnym bakałarzem! Po naszemu licencjuszem.


Na razie jednak słyszymy tylko o edukacji, najwyraźniej wyjątkowej i nieosiągalnej dla przeciętnego Polaka.

Za moment okaże się, że Radzio w Anglii zrobił doktorat???

 

26.09 2024

_______________________________________________

* Komunistyczna Partia Związku Sowieckiego

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)

Komentarze

Parę słów o związku. Nie o tym sowieckimi i nie o tym pomiędzy tą ostatnią, spóźnialską kropelką i mokrą plamą, chociaż i tu nasuwają się skojarzenia, a chodzi mi o pewien związek przyczynowo - skutkowy wyższej rangi. Na początku tego miesiąca Tusk miał otrzymać, bodajże w Poczdamie, kolejny niemiecki order za dobre sprawowanie. Dla podniesienia prestiżu tej wziosłej uroczystości postarano się też o osobę towarzyszącą Tuskowi i padło na jakiegoś polityka z Kosowa. Sam kanclerz Scholz obiecał nawet wykonać Tusowi laudatio czy fellatio z tej okazji, już nie pamiętam ... Aż tu nagle na widok zbliżającej się wielkiej fali powodziowej z południa odwołano tę całą imprezę.

To była przyczyna, a skutek tego taki, że nas zalało, a Niemcy mieli czas się przygotować. Tusk też. Cały system ostrzegawczy przed powodzią w Polsce został wyhamowany o kilka godzin, a uruchomiony dopiero wtedy, jak już woda przełamywała tamy i wały ochronne. Wcześniej już Tusk zapewniał publicznie, że nie ma powodu do niepokoju, wszystko jest przygotowane i pod kontrolą. Z tą kontrolą miał racje i dlatego pozostał na placówce, a kawior, szampan, blowjob i ordery mogą jeszcze poczekać. Jest jeszcze tyle do zdemolowania w Polsce, by osiągnąć poziom Kosowa. To jest ciągle realizowana ta sama strategia, która stała za przyjęciem nas do Unii Europejskiej. Nam chodziło wtedy o bezpieczeństwo i o rozwój Polski, a dzisiaj nie mamy ani jednego, ani drugiego. Niemieckie plany wojny zaborczej innymi środkami pod pozorem pomocy jeszcze nigdy nie były tak boleśnie odczuwalne w Polsce. Pozorowana pomoc jest szczególnie perfidna. To widać też na Ukrainie. Oni tam też liczyli na przyjęcie do klubu tych wolnych, nowoczesnych i zamożnych. Niestety, dla nich też przewidziano inny scenariusz.

Przez lata dowiadywaliśmy się (często nieświadomie) z Onetu, Faktu i z Gazety Wyborczej o tym, jak to nam się dobrze żyje, a żyłoby się nam jeszcze lepiej, gdyby nie ci wrogowie praworządności, demokracji i postępu, pokroju: Kaczyńskiego, Ziobry, Czarnka, Żaryna, Jakiego, Szydło, Glińskiego, Tarczyńskiego, Mularczyka i kilku innych, tych wczorajszych. Ludzie z różnych powodów przyjmują propagandę za dobrą monetę i sięgają po to, co nie wymaga ani wysiłku, ani poświęceń. Sięgamy po gotowe, dostarczane nam dania, zamiast samemu wybierać to, co czyste i zdrowe i samemu gotować. Nasi przodkowie nie szli na łatwiznę i dlatego jeszcze istniejemy jako naród. Zacznijmy wreszcze sami dla siebie gotować.

Vote up!
5
Vote down!
0
#1663434

   Tylko ta powódż nie z trzydniowego deszczu, tylko dziwnym trafem wszędzie "popuściły" zbiorniki, a potem poszło...majstersztyk...zaplanowany, obecnie medialnym festiwalem kłamstwa. Teraz zasadnicze pytanie...my jako naród na kolanach z michą soczewicy, czy innej brukwi, albo "Oni" w lochach.

Vote up!
6
Vote down!
0

ronin

#1663435

Art.  186.  [Warunki nadania stopnia doktora]

2. 

 W wyjątkowych przypadkach, uzasadnionych najwyższą jakością osiągnięć naukowych, stopień doktora można nadać osobie niespełniającej wymagań określonych w ust. 1 pkt 1, będącej absolwentem studiów pierwszego stopnia lub studentem, który ukończył trzeci rok jednolitych studiów magisterskich.

 I czego my tu chcemy. Wyjątkowe osiągnięcia już są. Doświadczenie i odpowiednie kontakty w society naukowym. W takiej sytuacji tylko człowiek chory nie idzie w doktory.

 Osobiście Wiem o czym skrobię. Gdy pisałem swą pracę licencjacką poprzedziłem ją zakrojonymi na dużą skalę badaniami w terenie. Mój tzw.pro- motor( chyba od wueski którą dojeżdżał )wpadł we wściekłość. Bo cała nasza grupa miała być wyrobnikami zbierającymi mu materiał do końcowego zredagowania Jego przewodu doktorskiego.

 Zepsułem mu jeden rozdział, chciał mnie ukarać. Za treść oraz obszerność i materiały audio dołączone do niego. Z tego powodu w czasie obrad Czcigodnej Komisji już po obronie i ostatecznym udowodnieniu tez wybuchła niezła scysja. W czasie której... J.E.Pro- motor chciał mnie ujajać. A pozostali członkowie byli zaskoczeni zarówno ogromem pracy jak analizą zebranych materiałów. Oraz zaskakującymi odkrywczymi wnioskami. Jako jeszcze nie- licencjat wg.mr.wueski nie miałem prawa samodzielnie dojść do takich rezultatów.

 I... jako jedyna spośród prac dyplomowych moja otrzymała"dobry".

 A dziś, gdy do takich samych wniosków doszedł pracownik jednej z Akademii Muzycznych, również na podst.badań w terenie, jest to wersja oficjalna której naucza się o oficjalnych programach.

 Tak że nie mam żadnych wątpliwości. Panu"S" wystarczy bakalariat. A osiągnięcia?

 Któżby je kwestionował?

 

 

Vote up!
3
Vote down!
0

brian

#1663437