Rudy się boi

Wszyscy pamiętamy jeszcze w miarę dokładnie koniec lutego i początek marca 2022 roku, kiedy to w miarę zgodnie uważaliśmy, że dwa tygodnie oporu Ukrainy dowodzą ponad wszelką wątpliwość słabości współczesnego kacapskiego imperium.

O wiele jednak ciekawsza była domniemana motywacja Putina. Otóż miał on uważać, że Ukraińcy tak bardzo nienawidzą banderowskiego reżimu w Kijowie, że ruskie tanki będą witać kwiatami, a góra po tygodniu Zełenski albo wpadnie w jego łapska, albo też popełni samobójstwo.

Założenia okazały się błędne, a Rosja poniosła do tej pory straty o wiele większe niż te, które ongiś wykończyły sowiecki Układ Warszawski w Afganistanie.

Najwyraźniej podobny błąd w założeniach popełnił Donald Tusk. Polacy generalnie mieli mieć dosyć reżimu Kaczelnika, łamania praworządności, braku wolnych mediów i co tam jeszcze GazWyb pospołu z telewizją założoną przez współpracowników SB zdążyli wymyślić.

Stąd właśnie wziął się atak na media publiczne.

Niejaki Klaus Bachmann 9 grudnia 2023 r. na łamach Berliner Zeitung ujawnił zamiary. Po części, jak się wydaje, dla uspokojenia niemieckiej opinii publicznej, która jest nadto wysycona ideami swoiście pojętego kultu prawa.

Bachmann, nb. polski profesor (SWPS), stanął na stanowisku, że Tusk ma przy pomocy niedemokratycznych środków przywrócić kraj do demokracji.

Dzisiaj, kiedy niektórzy prawicowi publicyści nie wahają się nazywać Bachmanna oficerem prowadzącym Tuska, inaczej spoglądamy na te słowa.

Atak na media publiczne w oparciu o całkowicie sprzeczną z Konstytucją i obowiązującymi przepisami podjętą wyłącznie głosami Koalicji 13 grudnia uchwałą to właśnie realizacja tezy Bachmanna.

Najwyraźniej jednak opór wewnątrz Egzotycznego Tercetu (tudzież Koalicji 13 grudnia, Głodnej Zmiany itd.) musiał być na tyle duży, że Tusk na szybko postanowił uzyskać prawne alibi dla działań pijanicy w stopniu podpułkownika służb specjalnych obecnie zaś „ministra” Bartłomieja Sienkiewicza. Bo przecież to on, jako szef "rzondu" w ostatecznym rozrachunki zbierze baty.

Jakoś jednak trudno było pozyskać prawników o uznanym dorobku. Skorzystano więc z od dawna zaangażowanych w walkach ze Zjednoczoną Prawicą łódzkich adwokatów Aleksandra Teppesa i Tomasza Siemiątkowskiego.

Ich opinia, opublikowana na portalu OKO.press, stanowi jednak prawnicze kurwiozum:

Trybunał [Konstytucyjny - HD] wyrokiem z grudnia 2016 uznał, że wyłączenie KRRiT z powoływania i odwoływania członków rad nadzorczych jest niezgodne z art. 213 ust. 1 Konstytucji (w związku z art. 14 i art. 54 ust. 1). Za niezgodną z Konstytucją TK uznał także nowelizację, zgodnie z którą zarządy spółek radiofonii i telewizji publicznej, w tym prezesa zarządu, powołuje i odwołuje minister.

TK uzasadniał wyrok tym, że uprawnienia organu konstytucyjnego (KRRiT) nie mogą być uszczuplane przez zwykłą ustawę. Ustawodawcy przysługuje wprawdzie "spora swoboda w kształtowaniu organizacyjnym” radiofonii i telewizji publicznej, jednak nie może to prowadzić do pozbawienia KRRiT kompetencji niezbędnych do wykonywania jej konstytucyjnych zadań. (…)

W czerwcu 2016 została uchwalona kolejna ustawa zmieniająca ustawę o radiofonii i telewizji. Powstała Rada Mediów Narodowych, nowy organ administracji publicznej, któremu przyznano kompetencje władcze w stosunku do TVP.

Poza zapisem w ustawie o RMN, który pan cytował na początku, w ustawie o radiofonii i telewizji znalazły się dwa jednoznaczne artykuły: „Członków rady nadzorczej powołuje i odwołuje Rada Mediów Narodowych” oraz „Członków zarządu, w tym prezesa zarządu, powołuje i odwołuje Rada Mediów Narodowych”. (…)

Należy bowiem uznać, że kluczowy przepis, że „członków rady nadzorczej powołuje i odwołuje Rada Mediów Narodowych”, na który pan się powołuje, jest także niezgodny z Konstytucją, mimo braku w tym względzie stosownego rozstrzygnięcia TK.

]]>https://oko.press/nowe-wladze-tvp-sienkiewicz-nie-zlamal-prawa]]>

Proste, prawda?

Ustawa o Radzie Mediów Narodowych zdaniem łódzkich kauzyperdów jest wtórnie niekonstytucyjna.

Szkoda tylko, że to „olśnienie prawne” spadło na lewicę dopiero teraz.

Przypomnijmy sobie przebieg prac legislacyjnych nad tą ustawą.

Faktycznie, przez Sejm i Senat przeszła tylko dzięki temu, że PiS miał w obu izbach większość.

Ale w 2020 roku ustawa została znowelizowana.

Za zmianami głosowało...413 posłów, w tym cały klub PO! Przeciw byli tylko posłowie Konfederacji, zaś z klubu PSL-Kukiz 15 ZA był jeden (1) poseł), a 28 wstrzymało się od głosu.

Pośród głosujących ZA wprowadzeniem nowelizacji ustawy, a zatem uznającym doniosłość prawną ustawy o Mediach Narodowych był też znany pijaczyna, podpułkownik służb specjalnych a obecnie „minister” u Rudego, Bartłomiej Sienkiewicz.

Nie dziwi, bo klub PO na głosowaniu pojawił się prawie w komplecie. Zabrakło jedynie dwojga posłów.

Dzisiaj natomiast okazuje się, że ww. ustawa była… niestniejąca.

Zabawne jest jeszcze jedno. Otóż łódzcy kauzyperdzi na siłę próbując wcisnąć kit o rzekomo prawnie uprawnionym działaniu pijaczyny podpułkownika służb specjalnych Sienkiewicza, obecnie zaś „ministra” w rządzie Rudego, powołują się, że sąd mógłby uznać…

Z orzecznictwa (głównie NSA i wojewódzkich sądów administracyjnych) wynika, że Sąd może dokonać oceny samodzielnie i jeśli uzna, że dany przepis jest niekonstytucyjny, to nie wywiera on skutków prawnych i powinien być traktowany jako nieistniejący.

(op. cit.)

I z tym można się zgodzić. Pamiętać jednak należy, że pijaczyna podpułkownik Sienkiewicz, zwany też „ministrem”, sądem nie jest.

A zatem nie miał nawet pozoru prawa, by samodzielnie oceniać jakąkolwiek ustawę.

Co oznacza, że Sienkiewicz powinien zostać osądzony nawet nie przez Trybunał Stanu, ale najzwyklejszy sąd karny.

Jest bowiem najzwyklejszym przestępcą.
 

26.12 2023