Czas postępu

Obrazek użytkownika Bielinski
Kraj

Minął prawie miesiąc od wyborów. Opadł kampanijny kurz. Partie postępowe podpisały umowę koalicyjną i głośnio zapewniają o swej gotowości do tworzenia nowego rządu. Pięciu panów w wieku średnim plus nadymało piersi i szczerzyło zęby do kamer w poczuciu szczęścia, że im się ten wyczyn udał. Ciekawe, że liderów było pięciu, gdy partii trzy. Czy za owo rozmnożenie liderów nie odpowiada…, aby piąty lider – zdeklarowany homoseksualista? Nieco zużyty po latach euro posłowania w Brukseli, wycierania parkietów sal plenarnych i marmurowych posadzek ubikacji stolicy naszego świata, ale nadal ładniutki. Ładny, czy nie – kwestia gustu. Za wzorem zachodnich myślicieli odrzuciliśmy jako szkodliwy przesąd, pogląd, jakoby dzieci mogły rodzić tylko kobiety. Dziś każdy może urodzić: mężczyzna, kobieta, to tylko rzeczowniki. Jak wielką zyskaliśmy wolność! Kobiety mogą mieć waginy – żeńskie narządy płciowe, mogą mieć penisy– męskie narządy płciowe. Mężczyźni tak samo. Czyż nie żyjemy w cudownych czasach? I jakich śmiesznych. Widziałem występ pewnego angielskiego komika, który krzyknął do sali, że kobiety nie mogą mieć penisów, wywołując salwę śmiechu. Kiedyś komicy musieli się napracować: układać dowcipy, ćwiczyć przed lustrem, potem występować przed publiką z dusza na ramieniu, czy żart chwyci. Teraz wystarczy powiedzieć oczywistość, a ludzie pękają ze śmiechu.

 Wracając do liderów partii postępowych, którzy będą pracować, wspólnie, ilu by ich nie było, wespół w zespól, aby było nam lepiej. Jak wiadomo: lepsze jest wrogiem dobrego. Słowem w pocie czoła będą nam robić dobrze. Spośród polityków zwycięskiej koalicji szczególnym szczęściem błyszczało dwóch liderów nowej partii, trzeciej drogi czy trzeciej nogi. Bez znaczenia: między wyborami a powołaniem nowego rządu trzecia noga podzieliła się na trzecią i czwartą nogę. Trzecią, zielną nogę prowadzi polityk z brodą, zwany tygryskiem. Czwartą, czerwoną nęą polityk o ksywie powiedzmy, Rysiek Cebula, który kiedyś łkał publicznie nad pohańbioną w jego mgnieniu konstytucją. Piękna to była scena. Rysiek ryczał jak bóbr. Opłaciło mu się te łkania. Wszystko dobre, co prowadzi do celu. Rozmnożenie nogi przez seks, czy przez podział, jak u jakiego pantofelka? Postępowi politycy, i ci czerwoni i ci spod zielnego szyldu dali radę. Jeśli powołanie rządu postępowego się odwlecze, to aż strach się bać, ile nowych nóg i innych członków, objawi się na scenie. Politycznej czy kabaretowej, mniejsza. Nic dziwnego, że nowe funkcje będą rotacyjne: marszałkowie, marszałkinie… Marszałkowo? Jak utworzyć rodzaj niejaki od marszałek? Przecież osobnikom trzeciej, czwartej, piątej płci itp. aż do płci numer 245 nie można odmówić tego stanowiska? Będzie się działo. Będzie pięknie, będzie dobrze.

Miło było patrzeć na polityka z partii rzekomo chłopskiej. Aż promieniał od tego niepojętnego szczęścia. Znowu się udało wprowadzić zielonych oligarchów do parlamentu, choć wszyscy obstawiali, że padną. Ale nie. Swym zwyczajem, politycy z partii zielonej i chłopskiej zrobi swoje czary mary, przebrali się, przemalowali, zadymili, zaszumieli i weszli gładko, jak w masło. I pysie im się śmieją, na myśl o słoikach z konfiturami do których wreszcie sięgną. Przez osiem lat nic, tylko dieta i dieta. Czy to ZSL – komunistyczna przybudówka, czy PSL – niby niezależna partia chłopska, czy Trzecia Noga, politycy tej partii w każdym pokoleniu zawsze ustawiają się z wiatrem. Nigdy pod wiatr. O kim, jak nie o nich można powiedzieć: politycy pełna gębą. Innym także niczego nie brakuje. Miedziane czoła, porcelanowe uśmiechy i żelazne ręce. Dusze wyprane, sumienia czyściutkie, nieskalane. Wszyscy politycy nowej koalicji cieszą się na tą, jakże miłą myśl o przyszłym dobrobycie. Jedni, gdyż kończy się ośmioletnia dieta i zamiast łyżeczką będą mogli czerpać chochlą, inni, gdyż wreszcie się dopchali. Do koryta. Tak powiadali, tak było za komuny. Ale czy dziś jest inaczej?

Ciekawe, że najmniej radości okazywał rudy wódz (Führer) nowej koalicji Herr T. Ten który powinien się najmocniej cieszyć, jako że wraca do władzy. Zostanie premierem, i to nie rotacyjnym. Na stałe, tzn., póki będzie chciał. Zadanie wykonanie, mocodawcy z Be (Brukseli czy Berlina) zadowoleni, i to bardzo. Już pierwsze oznaki zadowolenia unii są. Frau von der L. przewodnicząca, germańska blond bestia w wersji mini, już oświadczyła, że odblokowuje kilka miliardów euro dla naszego kraju. Nie są to te miliardy, które mieliśmy otrzymać w planie odbudowy. Te miliardy przechodzą w krainę mitologii: zobaczymy je jak Chimerę, Sfinksa czy Pegaza. Jak je sobie narysujemy. Lecz inne miliardy, już nam przyznane, a które by nam zabrała, gdyby wygrała niewłaściwa partia. Szczęśliwie, Polacy zagłosowali „mądrze” i jak trzeba, i unia nam tych pieniędzy nie zabierze. Mogli nam zabrać miliardy euro a nie zabrali. Dobrzy ludzie, dobrzy Niemcy. Podobnie zachował się pewien obywatel słusznych rozmiarów zwracając się do obywatela znacznie mniejszego: Słuchaj, ty taki owaki. Wiem, że masz kasę w kieszeni. Mógłbym ci ją zabrać, bo jestem większy i silniejszy. Ale tego nie zrobię. Znaj moją dobroć i podziękuj, chamie! Jaka ta unia europejska jest dobra! Jaka blond, germańska bestia jest dobra i wrażliwa! Jest dla nas jak matka: surowa, ale sprawiedliwa. Jak zasłużymy, dostaniemy cukierka. Jak nie? Trudno. Po łapach! Mocna, żeby bolało. Ale to dla naszego dobra.

W ogóle my, Polacy tego nie doceniamy. Jacy ci Niemcy są dobrzy! Jacy dla nas są dobrzy! Niektórzy Polacy doceniają dobroć Niemiec. Podejdą, uklękną, pocałują w rękę z szacunkiem, jak się należy. Jest ich całkiem sporo, mają nawet własną partię z przewodniczącym, Herr T. na czele. Inni niestety odstają poziomem od tych lepszych, wykształconych, nowoczesnych Europejczyków. Kąsają i gryzą, szkalują i plują jadem, ożywiając upiory przeszłości. Wrzeszczą o pięciu czy sześciu milionach pomordowanych, o tysiącach zniszczonych spalonych miast i wsi, o zrównanej z ziemią stolicy. Przesada, mocna przesada. Warszawa została zniszczona, ale po pierwsze przed wojna była kiepsko zabudowana, brudna i nieporządna, a po wtóre dzięki zniszczeniom można było ją odbudować lub zbudować jako piękniejsze i nowoczesne miasto. Pomordowani? Było to osiemdziesiąt lat emu. I tak by umarli. O co tyle krzyku? Podobnie inne zarzuty. Jakże słusznie przewodniczą partii niemieckiej Herr T. powiedział do takiego krzykacza podczas kampanii: z jakiej paki panu należą się odszkodowania? Miał całkowitą słuszność. Jakie odszkodowania Za co? To my powinniśmy Niemcom zapłacić reparacje za te bomby, za pociski, za trotyl i kule i inne utensylia zniszczenia i zagłady. Przecież to nie za darmo.

Równie dobrze ktoś mógłby powiedzieć do ofiary rabunku; okradli cię, pobili, ale przynajmniej tych pieniędzy nie przepiłeś. Wzięli twój grzech na siebie. Tak jest lepiej dla ciebie. Zgwałcili ci żonę? I dobrze. Przynajmniej raz miała ostry, dobry seks. Wszyscy wiedzą, że z ciebie impotent, więc nie masz się o co oburzać. Jeśli nawet coś tam zdziałasz, to kto wie, czy twoja żona nie potrzebuje więcej seksu niż jej dajesz? Zatem wyświadczyli ci przysługę. Orali za ciebie a ty się rzucasz. Zabili ci ojca, brata? I tak by zdechł. I tak dalej. W istocie nie ma nic złego, czego nie da się przerobić na dobro. Oczywiście, jeśli mowa o tych gorszych, o podlejszym gatunku istot ludzkich. Jeśli chodzi o tych lepszych, najlepszych, samo wybranych tu nie ma wybaczenia i odszkodowania za wyrządzano krzywdy: mordy czy gwałty należą się do siódmego pokolenia. Są ludzie wyższej wartości, średniej i są te gorsze gatunki. Nam się akurat nie trafiło najlepiej. Właściwie to całkiem źle. Ale na szczęście mamy lepszych sąsiadów, którzy od tysiąca lat podejmują się trudu decydowania za nas. Nie powinniśmy się oburzać, ale być wdzięcznym i podziękować grzecznie.

Nasz nowy premier Herr T. umie ładnie podziękować i okazać wdzięczność, temu komu należy, rzecz jasna. Piękna to cecha, wdzięczność. A źli ludzie wieszają na nim psy. Może stąd niezbyt wesoła jego mina. Niby wszystko idzie według planu, ale czuć coś w powietrzu. Weźmy dotacje z unii. Przewodnicząca, owa mini blond bestia germańska Ursula obiecała, że nie zabierze nam więcej pieniędzy. Miłe prawda? Ale nie za bardzo, jakby się zastanowić. O odblokowaniu nowych pieniędzy nie ma mowy. Unia (czyli Niemcy) walczy przecież o praworządność, czyli całkowite podporzadkowanie. Na tapecie jest nowy temat – nowy traktat i podporządkowanie się Berlinowi. Bicz się przyda. Niemcy nie popuszczą cugli. Herr T. będzie prowadzony na krótkiej smyczy. Jak Herr T. nie uzyska pieniędzy z Brukseli, powiedzą, że jest nieskuteczny. Jak uzyska, oskarżą go, że ulega niemieckim rozkazom. I tak źle, i tak niedobrze. A to dopiero przedsmak problemów. I tych kilka czy kilkanaście partii, partyjek tworzących koalicję. I zajadła opozycja. Bo że opozycyjna partia ze sprawiedliwością z nazwie w niczym mu zadania nie ułatwi, a wręcz przeciwnie, zrobi wszystko by mu zaszkodzić i przeciwdziałać jego poczynaniom, to więcej niż pewne. Właściwie, to prawie mi żal tego nowego rudego premiera. Czy po tych upiornych przejściach, napisze książkę typu: Cierpienia starego Donalda? Chyba nie, za dużo mógłby ujawnić, nawet mimochodem.

Nawet mniej doświadczony polityk, wie, że to przepis, jeśli nie na katastrofę, to rozstrój nerwów, i żołądka przy okazji. Myślę, że Herr T. już się rozgląda za odpowiednią okazją, by rzucić to ciężkie premierostwo i czmychnąć do Brukseli. By osiąść na sytej synekurze i odpoczywać po ciężkich przeżyciach w tym dzikim kraju. Ale wpierw musi uzyskać zgodę swoich mocodawców, czyli wykonać do końca swe zadanie. Na domiar złego dla pana T. prezes partii opozycyjnej nie czekając nawet pierwszego posiedzenia nowego Sejmu rusza do ataku pod hasłem obrony suwerennie i niepodległej Polski. Prezes ma tutaj sporo racji. Ciekawe, jak przegrane wybory dodają wiarogodności słowom polityka. Mimo wieku, również wigoru.

Będzie to ciekawy czas, to pewne. Bywają zwycięstwa zakończone klęską i porażki przemienione w zwycięstwa. Najczęściej zwycięstwo to zwycięstwo a porażka to porażka, tak niestety jest reguła. Jak będzie tym razem? Najczęściej trudno jest przewidywać przyszłość, ale tym razem jest nieco łatwiej. Partia rządząca zwana partią obywatelską czy niemiecką jest jak księżyc – świeci odbitym światłem swoim mocodawców zza zachodniej granicy. A Niemcy i ich rząd, swoim zwyczajem popadłszy w swe zwykłe szaleństwo, realizują swój plan i ruszyli prosto do celu nie oglądając się na nic poza swoimi widziadłami. Który to już raz w ciągu ostatnich tylko 120 lat Niemcy zamiast wygrać panowanie nad Europą wpadną w przepaść? Niestety, mogą przy tym pociągnąć innych za sobą. My jesteśmy pierwsi na liście. Ale o szaleństwie i zaślepieniu Niemców, ubranym jak to u nich w górnolotne słowa i wyimaginowane argumentacje, to może innym razem.

Na razie wróćmy do nas, gdzie powstaje nowa koalicja. Tworzy się nowy lepszy rząd. Wykuwa się nowe, lepsze jutro. Czas postępu. Czas dołączania do europejskich wartości, czas praworządności, poszanowana praw LGTIBIQ z dużym plusem, czas aborcji, czas miłości dla myślących tak samo, czas walki z nienawiścią dla myślących odmiennie, czas złotych żniw dla rządzących. Hulaj dusza, piekła nie ma. Tak już było, tak będzie. Jakiś czas.

 

  Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie tekstu tylko za zgodą autora.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (11 głosów)

Komentarze

W poprzednim wpisie wsio haraszo, śpijmy spokojnie, to tylko walka o koryto więc nic się nie stanie Polacy, nic się nie stanie!

A dzisiaj: aj waj, ola boga Polskę zamiatają nam pod podłogę!
To jak to jest, czy za kilka dni wylezie spod siennika trzeci Pan Biliński i ogłosi, że przenosimy się na Madagaskar?

Za przeproszeniem zaczął Pan wodewile pisać? Wszyscy na okółko płaczą, że tragedia, a Pan proszę bardzo do śmichu, każdy dzień nowe życie się otwiera. Wiem, wiem bloger nie krowa.

PS. Kurcze co ja mam postawić 1-kę czy 5-kę? Muszę się żony poradzić, bo sam nie wiem. Tyle lat jestem Pańskim fanem, ale po raz pierwszy stawiam oczy w słup.

Vote up!
2
Vote down!
0

Apoloniusz

#1656079

Wie Pan co? Powiedział mi pa wielki komplement. Czyta Pan moje teksty od lat i nie wie co napisać, jedynka czy szóstka? Jeśli po tak długim "związku", potrafię czytelnika zaskoczyć, to wielka i miła niespodzianka. Ogólna zasada: lepiej się śmiać niż płakać. 

A po tym, co przeżyłem w TYM kraju, naprawdę, niewiele rzeczy jest w stanie mnie przestraszyć. Myślę, że i Pan ma za sobą sporo doświadczenia. Nigdy nie jest tak źle, aby nie mogło być gorzej. Albo lepiej. Głowa do góry i wygodne buty. To podstawa. 

Vote up!
2
Vote down!
0

Bielinski

#1656086

Jest Pan tutaj dłużej niż ja i faktycznie od początku "Pana czytam", a to dlatego, że po pierwsze pisze Pan na temat, po drugie zawsze "z przytupem", więc gdy wkrada się dołująca nuta, natychmiast jest zgrzytem, stąd moja uwaga. Oczywiście nie dlatego, aby Panu dokuczyć ,ale z powodów co by nie wpadł Pan w depresję. Depresantów się narobiło jak w Rosji wojska, strach się odezwać.

Oczywista, że postawiłem piątkę, ale podroczyć się nie zaszkodzi.

Moc pozdrowień, z okazji Naszego Święta.

Vote up!
1
Vote down!
0

Apoloniusz

#1656091

Vote up!
1
Vote down!
0
#1656124